Zygfryd Gdeczyk

sobota, 15 maja 2010

I jeszcze jeden, i jeszcze raz

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody oraz analizy politycznych zdarzeń



Jeszcze jeden i jeszcze raz

Zamierzalem już kończyć problematykę miłości żydowsko-polskiej, by nadmiernie nie eksploatować tego pięknego i nader wrażliwego tematu oscylującego na granicy nieskończonej. W końcu każde nawet najbardziej wredne i niszczące uczucia nienawiści mogą sie przedzierzgnąć w gorące i unoszące płomienne doznania braterskiej przyjaźni udokumentowane na przykładzie polsko-niemieckim.

Jeżeli tak ekstremalne stosunki trysnęły unijnym związkiem to istnieje także nadzieja, że tymbardziej coś się powinno dać odbudować z nieładnych relacji polsko-żydowskich. Na wczoraj już wiemy, że wiodącą rodziną Polską trzymającą nieograniczoną władzę w naszym Edenie syjonistycznym jest Grupa Trzymająca Władzę w trójkącie familijnym Jaruzelski-Komorowski-Kaczyński,co zostało już naukowo wyjaśnione i potwierdzone, bowiem nauka genealogii w ostatnich czasach dokonała szalonego skoku, chociażby w nutach starej babuni,co to grała na fortepianie.

Dzisiaj do rządzącego tryumwiratu familijno-nacjonalistycznego dołączyła kolejna wielka i powszechnie znana postać polskiego życia politycznego. Bez jej obecności byłoby ono nieciekawe i pozbawione polotu oraz pikanterii. Mowa o niesamowitej inteligencji na pograniczu geniuszu i... boskości Panu Korwin-Mikke.Jego Ekscelencja pod muszką, Korwin-Mikke należy do wielkiej rodziny elit polskich, gdzie każdy z każdym jest jakoś powiązany. Powyższe informacje znajdują się już w Wielkiej Genealogii Minakowskiego (www.wielcy.pl).

Jak więc widzimy do wielkiej i świętej Trójcy Lecha,Bronka i Wojciecha,dołącza święty Janusz. Niechętni i wrogo usposobieni do niego powiadają, że to chodzi o Ozjasza Goldberga, masona i dywersanta, który będąc w komunistycznym Stronnictwie Demokratycznym paskudnie kolaborował z PZPR. Kto by tam jednak wierzył zazdrośnikom i nienawistnikom, którzy zapewne źle mu życzą. Tak czy inaczej polska nauka poświadcza związki krwi już czterech osób związanych w jakiś sposób z Prezydenturą w Polsce. A chętnych będzie ich jeszcze niewątpliwie bardzo wielu, bowiem dowodzi tego nigdy nie myląca się fama.

Obrońcy Januszoozjasza twierdzą, że wszyscy Polacy jesteśmy jedną wielką rodziną, połączoną językiem, terytorium i wspólną historią, przynajmniej na odcinku ośmiuset lat. Okazuje się jednak, że ta definicja może nie wystarczać, bowiem niektórzy mimo spełnienia wyżej wymienionych warunków jakoś nie do końca identyfikują się z Polakami i Polską mając głeboko za złe ich wierze i szaleńczemu patriotyzmowi, na co ich samych nigdy nie byłoby stać. Mało tego zza wielkiej kałuży obrzucają ich inwektywami i pomówieniami jak gdyby byli braćmi po innym ojcu.

Dlatego też po ostatnich incydentach rzeszowskich,bardzo przerażony stanąłem odważnie przed lustrem oglądając swoją fizys ze szczególnym uwzględniemiem swego nosa dopatrując sie w nim szczególnej symetrii i harmonii, by przypadkiem wzorem domniemań Pani Profesor Środy nie być napastowanym przez ogolonych na łyso młodych byczków. Ja potrafię sobie w tej sytuacji wyobrazić przerażenie młodej i dorodnej kobiety w wieku aktywnym. Nie wiem czy tylko ona potrafiłaby by mnie współczuć wobec faszystowskiego zainteresowania skinów moją osobą. W takich sytuacjach zwykle na wszelki wypadek omijam podejrzanych ludzi obutych bardzo solidnie, bowiem strzyżonego Pan Bóg strzeże.

Pani Środa zaś powinna wykoncypować takie formy samoobrony by były one adekwatne na miarę stworzonego przez nią systemu politycznego oraz negatywnych zjawisk z nim związanych. Widać ten system nie najlepiej przyjmują nacjonalistyczni ogoleńcy krzywo na nią patrząc i utożsamiając ją z towarzystwem, z Czerskiej. Trzeba stworzyć takie rozwiązania, które będą satysfakcjonowały nie tylko jedną mniejszość narodową i jej elity, ale zadbają głównie o suwerena. I tutaj jest cały pies pogrzebany. Albo tzw. elity będę skutecznie i efektywnie wypełniały swoje obowiązki, albo won z nimi. Naród bez elit doskonale da sobie radę, a elity, niestety, nie i jak zwykle będa musiały dawać drapaka ,by szukać sobie innego żywiciela.

Żeby nie było domniemań o manipulację z mojej strony poczytajmy mateiał źródłowy pana Szulca.
" W książce Eugeniusza Szulca, Cmentarz ewangelicko-augsburski w Warszawie, PIW, Warszawa 1989 znajdujemy sporo informacji o tej rodzinie. Otóż wspomniany tu stryj (a raczej: stryjeczny dziadek) płk. Tadeusz Mikke był synem Karola Andrzeja Mikke vel Mücke (ok. 1849-25 XI 1897 Warszawa). Jak pisze o nim Szulc:
Karol Andrzej od 1885 r. był właścicielem popularnej w Warszawie cukierni przy placu Trzech Krzyży 18 (róg Nowego Światu), zwanej “U Mika” lub “U Miki”. W salce zwanej “Ciupką” przesiadywała ówczesna cyganeria warszawska, m.in. rysownik Stanisław Kuczborski, który w okresie wcześniejszym wykonywał rysunki dla “Zielonego Balonika”, współpracownik “Muchy” Henryk Nowodworski, rysownik warzsawskich “Kolców” Wacław Tracewski oraz ilustrator “Szczutka” Mirosław Ostoja-Gajewski. Swymi karykaturami i malowidłami ozdobili oni ściany “Ciupki”. Warto przypomnieć, iż otwarta w 1947 r. kawiarenka “Lajkonik”, której ściany zostały pokryte rysunkami takich jej bywalców, jak Ha-Ga, Aleksander Kobzdej czy Zbigniew Lengren, znajduje się w tym samym miejscu, co dawna “Ciupka”.

Drugim z synów Karola Andrzeja Mikkego był Kazimierz (1893-1941), żonaty z Anielą Henneberg (ur. 17 czerwca 1898), której rodzinę znajdujemy szczegółowo opisaną w książce Stanisława Łozy, Rodziny polskie pochodzenia cudoziemskiego osiadłe w Warszawie i okolicach, t. 1-3, Warszawa 1932-1935. Pradziadek jej, Ludwik Henneberg (1845-1891) to brat stryjeczny Karola (1834-1906), żonatego z Anną Schlenker, ur. 1842, która:

1) była siostrą cioteczną Karola Temlera (ur. 1862), teścia Elizy z Littauerów Temlerowej, prawnuczki wielkiego Samuela Orgelbranda (1810-1868), autora i wydawcy pierwszej wielkiej polskiej encyklopedii. Wnukiem Samuela Orgelbranda był Jerzy Gabryel, mąż Heleny z Janaszów, której dziadek, Stanisław Olszowski, to brat Julii z Olszowskich Brzezińskiej, praprababki Jarosława i ś.p. Lecha Kaczyńskich.

2) była siostrą Karola Szlenkiera (1839-1900), którego prawnuczka Ewa ze Szlenkierów Belina-Brzozowska to teściowa Macieja hrabiego Mycielskiego, którego prababcia Maria z hr. Zamoyskich Bispingowa to córka księżniczki Karoliny z Bourbonów (1856-1941), której siostra Maria (1851-1938) to prababcia obecnego króla Hiszpanii Jana Karola I. Zięciem tejże Marii z hr. Zamoyskich Bispingowej był także Antoni Gorski (1903-1973), którego siostra Magdalena to babcia marszałka Sejmu RP, Bronisława hr. Komorowskiego.

3) była, jak powiedzieliśmy, siostrą Karola Szlenkiera (1839-1900), którego prawnuk Ludwik Żółtowski (też z rodziny hrabiowskiej, w ktorej jednak tytuł jest przekazywany w primogeniturze) to zięć Marii z Jaruzelskich Suchorskiej, której pradziad Józef Jaruzelski (1845-1915) był bratem Wojciecha (ur. 1837), dziadka b. prezydenta RP Wojciecha Jaruzelskiego.



Mało tego okazuje sie, że wszyscy polscy Prezydenci są skoligacenize sobą.

W Wielkiej Genealogii Minakowskiego można też sprawdzić, jak owi panowie są skoligaceni z innymi prezydentami RP:

Gabrielem Narutowiczem zamordowanym w 1922 przez Eligiusza Niewiadomskiego (też tam jest),
obalonym w 1926 przez Piłsudskiego Stanisławem Wojciechowskim, którego prawnuczka Małgorzata Kidawa-Błońska jest rzecznikiem prasowym kandydata na urząd prezydenta Bronisława Komorowskiego,
Ignacym Mościckim pełniącym ten urząd przez resztę międzywojnia
Augustem Zaleskim, prezydentem na uchodźstwie w latach 1947-1972
Edwardem Raczyńskim, prezydentem RP w latach 1879-1986

Jak się okazuje są to same pyszności.Tylko Polska może być tak równocześnie elitarnym i jednocześnie zaściankowym krajem.
Sami swoi. I żaden sąd tu nie rozsądzi. Z granatem też strach podchodzić, by krzywdy nie wyrządzić swoim nieznanym ziomalom. Jedynym wyjściem jest modlić się gorąco a intensywnie, każdy do swego Boga o rozum i demokrację.
A póki co zaśpiewajmy sobie:"I jeszcze jeden i jeszcze raz, niechaj żyje, niech żyje nam...".Długo, w sytości i dostatku jako, iż lepszy jest kac na drugi dzień, aniżeli poczucie niezasłużonej wasalizacji. Nawet jeśli ma się tak mądre elity opowiadające nam ciągle bzdury. Zapewne z tej też przyczyny kandydaci do demokratycznego koryta przestali ostatnio w ogóle już mówić,by się nie komprpomitować. Widocznie bycie niemową mniej uchybia, aniżeli pomówienie o idiotyzm.

Z wielką niecierpliwościa będę oczekiwał kolejnych koneksji rodzinnych kandydatów na Prezydenta.
Jakżeż ja was kocham wszyscy moi Prezydenci, zgodnie z konstytucją całym sercem i duszą.
Wybaczcie, że teraz powiem wam co o was naród myśli,czuje i mówi , bowiem potem staniecie się kastą nietykalnych, a "mediatory" pouczą mnie ile lat kryminału będzie mnie kosztowała odwaga mówienie prawdy o niewybranym przeze mnie Prezydencie. Na tym właśnie polega demokratyczny pluralizm, buzia w kubeł lub do paki, wybór należy do Ciebie.
Pa,pa piękne i rasowe lemingi polskiego kapitalizmu.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]



<< Strona główna