Zygfryd Gdeczyk

poniedziałek, 12 października 2009

Klerykalno-kapitalistyczny dobrobyt


Ostatni mój tekst pn."Interpretacja prawa natury" wzbudził wątpliwości pewnej pani zza wielkiej wody, co do jego istoty. Dlatego pozwalam sobie na autorecenzję tego wpisu z punktu widzenia mojej oceny tego problemu.

Droga pani ja z kościołem nie zamierzam walczyć.
Tym bardziej, że w wielu sferach życia jest on niezwykle przydatnym, pomijając te aspekty w których jest hamulcowym.
Mnie interesują kwestie natury politycznej.
I o ile KK jest zaagażowany w politykę, o tyle się temu przeciwstawiam.
Ideę swego wpisu wyjaśniłem we wprowadzeniu, tak mi się wydawało, wystarczająco przejrzyście.
Wpis ten stanowił polemikę z pani bratem amerykańskim, który w obronie tamt. systemu postawił tezę, że kapitalizm wraz z prawem "świętej "własności opiera się na prawie natury.
Wobec powyższego udowodniłem mu , przynajmniej się starałem, ukaza, że prawo natury jest oparte na autorytecie boskim, który to neguje wszelkie przejawy zła, także wyzysku.
Wobec powyższego nie można angażować Boga do swoich niskich potrzeb walki politycznej.
Nadto chciałem wskazać temu panu, że prawo natury w swej historii zawsze było przeciwstawnym prawu pozytywnemu opartemu o racje umyslowe.
I nie podejmuję się rozstrzygania, który sposób postrzegania świata jest bardziej uzasadnionym.
Bowiem to podejście, wydaje mi się jest bardziej ulokowane w pierwiastku emocjonalnym aniżeli racjonalnym.
Dlatego uważam, że każdy musi podejmować tego rodzaju decyzję w swym własnym sercu ,sumieniu i umyśle, na miarę możliwości jakimi dysponuje.

Powiem jeszcze raz jasno i jednoznacznie, ja w swym tekście wyrażam protest wobec angażowania kościoła w politykę, łącznie z polską awanturą transformacyjną.
Na tego rodzaju zachowaniach kościół tylko traci w kontekście moralnym acz materialnie często zyskuje, a dowodzą tego dobitnie polskie doświadczenia transformacji inspirowane i przeprowadzane przez polski KK.
Rozumiem, że tekst, o którym mówimy był długim, trudnym i nie wartościującym lecz informującym o miejscu Boga i prawa w rozwoju cywilizacyjnym człowieka.
A ocenę tej problematyki pozostawiam każdemu czytelnikowi w indywidualnym trybie.
Wyrażam, jeszcze raz, jedynie mój sprzeciw wobec wikłania się kościoła w politykę.

Konsekwencje tej polityki przeprowadzania Polski przez morze Czerwone do
kapitalistycznego Edenu są raczej opłakane.Dzisiejszy stan rzeczy jest taki ,iż już sami twórcy tego skomplikowanego bajzlu mówią o demontowaniu państwa.I trudno się dziwić ,ponieważ te rozwydrzone pseudoelity solidarnościowe mają już głębokie doświadczenia w demontażu polskiego państwa.jeśli rozbili czerwone państwo,to i nic im nie może stać na przeszkodzie by rozbić czarne państwo jeśli ono nie służy ich partykularnym i jednocześnie kosmopolitycznytm interesom.

Trudno się dziwić takim postawom jeżeli zdamy sobie sprawę,iż u wierzchołka obecnych pseudoelit a szczególnie kościoła katolickiego znajdują się głównie dwupaństwowcy i dwunarodowcy .Stwarza to sytuację,w której mogą oni mieć poważne problemy z określeniem swojej tożsamości.A to z kolei może budzić watpliwości co do trafności formułowanej przez nich polityki zagranicznej,gdzie jak się obecnie wydaje bardziej jest kładziony nacisk na element międzynarodowości aniżeli polskości. Takie uwarunkowania powodują,że polska została uwłaszczona na rzecz międzynarodowego kapitału,co prowadzi do coraz bardziej pogłębionej utraty suwerenności. I nie ma tutaj znaczenia czy mówimy o popisowcach czy lewicowcach. Wszyscy oni w tę samą trąbę dmą z intencją napędzania złodziejskich sukcesów zawoalowanych w ogłupiającą demokrację,wolność i pluralizm ,co ostatecznie zamienia się w nieustający scenariusz czarnych zdarzeń dla Polski.

Najsmutniejszym w tej naszej rzeczywistości jest oparcie obecnego systemu na służbach specjalnych.Okazuje się,że to one dyktują warunki polityczne w naszym państwie a politycy są zaledwie marionetkami w ich nader sprawnych i śliskich łapach.Na polu boju mamy swoje trzy własne służby specjalne,które wystarczająco skutecznie mieszają w tym diabelskim kotle politycznym.Bez wątpienia doskonale i bez większej żenady patronuje im w tym wszystkim najsprawniejsza policja polityczna świata,która ma swój interes w każdym punkcie globu ziemskiego. I byłbym także głęboko zaskoczonym gdyby ciągle nadal prowadziła w Polsce uśpioną działalność nad wyraz skuteczna i efektywna służba specjalna naszych starszych braci w nieszczęściu zwana potocznie MOSAD-em.

Tak to już bywa ,w miejsce, sprawdzonej Służby Bezpieczeństwa musiały wejść inne ogniwa zajmujące się tą problematyką. A, że zajmują się one niezbyt skutecznie z powodu zupełnie innej optyki politycznej więc awantur i afer mamy bez liku. Zamiast obserwować sposób przewłaszczania Polski i związanymi z tym nieprawidłowościami zajmują się one głównie, jak dowodzi praktyka, konstruowaniem afer politycznych, że przytoczymy obalenie rządu Olszowskiego,obalenie rządu Oleksego przez prawicowych, czarnych pułkowników z UOP,którzy w nagrodę otrzymali generalskie epolety, afera Rywina wyłączająca Millera z władzy, permanentne awantury Ziobry, afera z Blidą,afera hazardowa,a teraz afera stoczniowa.

Tych afer było bez miary i będzie ich jeszcze więcej.Dlatego,że nowa, bużuazyjna Polska jest jednym wielkim przekrętem. I póki nie ma politycznej potrzeby nie wyjmuje się czapki niewidki prywatyzacyjnej,bo prywatyzacja jest wielka, śliczna i demokratyczną. Kiedy tylko trzeba komuś podłożyć polityczną świnię,to wystarczy wciągnąć z worka pierwszy z brzegu przypadek transformacji, by okazało się, a musi tak być, że jest to wielki przekręt gospodarczy a może i nawet polityczny. Przecież proszę państwa mamy już w zanadrzu mamy aferę cukrową. Rysuje się afera z handlem bronią. A czy pobyt Wojska Polskiego w Afganistanie nie ma charakteru aferalnego, znowu zginęło tam dwóch żołnierzy. A w czyim interesie oni tam giną?Pokażcie mi na czym tutaj polega polska racja stanu, określana przez psychiatrę,a realizowana przez historyka.

Z lewicowego punktu widzenia nie ma żadnego powodu dla użalania się,iż prawica żre się między sobą w nienotowany sposób. Wcześniej czy później to niespotykane szarpanie państwem musi się skończyćklęską. Problem jedynie sprowadza się do tego jakie koszty przyjdzie ponieść narodowi za to bezhołowie,prywatę i woluntaryzm.

I jeszcze kilka luźnych uwag wynikających z kapitalistycznych prowokacji polemicznych.
Ja nigdzie nie powiedziałem, że kapitalizm i prawo własności idą w przeciwną stronę.
Nie stać mnie na mentalność chłopka roztropka.
Nie interesują mnie komunały;"Że dbamy o to co posiadamy".
Chodzi o to, że w kapitalistycznym systemie jedni są pasożytami a
inni żywicielami.I z punktu widzenia żywiciela to musi być nie tyle fobia ile wręcz choroba społeczna.Bo jakże inaczej można nazwać owo pływanie lotniskowcami po morzach i oceanach świata. Przecież nie dla upowszechniania demokracji w klasycznym ujęciu.

Twierdzenie, że w PRL-u wszyscy byliśmy kapitalistami jest przewrotne intelektualnie i niezgodne z prawdą. Gdyby tak było w istocie jak twierdzi oponent to nie zachodziłaby amery kańska potrzeba rozbijania socjalistycznego bloku. W socjalizmie właścicielem środków produkcji było państwo a nie pojedyńczy dysponent. Zatem gadanie o kapitalizmie w PRL-u jest kolejnym niedorobionym intelektualnie twierdzeniem spod budki dla amerykańskich piwoszy.

Można się jedynie zgodzić, że byliśmy nominalnymi właścicielami środków produkcji.Nie mieliśmy jednak rzeczywistego i bezpośredniego powodu do wyzyskiwania się.W naszym imieniu zarządzał wspólnym kapitałem rząd. Na ten kapitał składal się nasz sumaryczny zysk jednostkowy, który nie był pochodną okradania, przekrętów i afer,lecz stanowił rezultat zwykłej, codziennej pracy.

Pracy w rezultacie,której wytwarzano produkt-przy pomocy kapitału sprzedawany -dla pozyskiwania innych produktów wyściowych celem tworzenia produktu finalnego.
Mimo całej swej niedoskonałości istotą socjalizmu było zaspokajanie potrzeb towarowych społeczeństwa dbając jednocześnie o jego socjalną osłonę.Odbiciem tych stosunków jest reguła:
T/towar/ -P/pieniądz/-T/towar/.
W kapitalizmie układ jest inny i obrazuje go reguła:
P/pieniądz/-T/towar/-P/pieniądz/.
Jego istotą jak widać wyraźnie jest napędzanie kapitału.Reasumując socjalizm zdążał do zaspokajania potrzeb towarowych społeczeństwa a w kapitalizmie siłą motoryczną jest kapitalizowanie się przy pomocy towaru.

Niewłaściwym jest także użycie poniższego sformułowania:
"Tak samo jest teraz, te 30% majatku odziedziczone po PRL ktore jeszcze nie zostalo sprzedane za smiesznie niska cene...".
Po PRl-u przejęto 100% majątku. Rozgrabiono już 70 % majatku.Na kolejne aferalne kradzieże oczekuje pozostałe jeszcze 30% państwowego majątku.
Rozumie się to intelektualne mataczenie dla przykrycia ogromnej skali grabieży i złodziejstwa komunistycznego majątku. Dlatego w tych kwestiach język musi być jasny ,prosty i skondensowany,by mieć pełną jasność w przedmiocie przestępczej działalności polskiej prawicy. W tym znaczeniu jest oczywistym ,że żadne autorytety naukowe nie komponują się z intelektualnym prostackim i prawnym zaborem majątkowym.

Opowiadanie bajek o demokratyzacji kapitału poprzez koncentrację drobnych środków ciułaczy i czynienie zeń kapitalistów jest śmiesznym, ponieważ uzyskane odsetki od włożonych przez nich żałosnych kapitałów nie pozwalają im na utrzymywanie się, nie mówiąc o prowadzeniu gry y giełdowej pozwalającej wpływać na sytuację rynkową. To po pierwsze. A po wtóre, nie decydują owi ciułacze o decyzjach kapitałowych, lecz ten kto dysponuje tzw. złotym pakietem.I tutaj pęka mit demokratycznego kapitalizmu.

Poza dyskusją jest fakt potwierdzający ademokratyczność kapitału, ponieważ ogromna jego masa jest skoncentrowana w nielicznych rękach. Do tego celu służą wyspecjalizowane instytucje zajmujące się obrotem finansowym.Na ich działalność pojedynczy ciułacz nie ma żadnego wpływu. Mało tego ich globalistyczny interes sięga tak dalece,że pomijają one nawet interes swoich agend funkcjonujących w określonych państwach. Weźmy pod uwagę Polskę ,gdzie w znakomitej większości funkcjonują obce banki ,których celem nie jest rozwój Polski,lecz powiększanie swego kapitału kosztem Polski.Dobitnie dowiodła tego sytuacja kryzysowa, która zmusila niektóre banki do wycofywania swych agend, w obcych krajach, bez względu na ich wewnętrzny interes.

Infantylne przekonywanie mnie, że ponieważ wykupiłem sobie 1 akcję z NFI za 20 żł,więc zostałem kapitalistą jest nie tylko głupawe ale i oszukańcze. Ponieważ tę akcje kazano mi zdematerializować i pozostałem z głupią miną wydmuchanego kapitalisty na bezwzględnym rynku dla ciułaczy,których kosztem napędzany jest wielki kapitał.

Równie śmieszne co i naiwne jest przekonywanie nas ,że w jednym jakimś tam kraju jest tak wspaniale. Amerykańska wielkość finansowa już się sypnęła więc teraz podsuwa nam się przed oczy malutkie państewka ociekające tłuszczem bogactwa.Nie zapominajmy jednak jaka była historia rozwoju tejże Danii,o której mowa i droga akumulacji pierwotnej kapitału.Różniła się ona zasadniczo od polskiej i wszelkie porównywania w tym względzie są nieporozumieniem.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]



<< Strona główna