Zygfryd Gdeczyk

piątek, 10 lipca 2009

Drodzy Bracia Marnotrawni

Drodzy Bracia Marnotrawni



Drodzy Bracia marnotrawni, zdrajcy, uciekinierzy, tupeciarze, przegrani, popaprańcy a także wybrańcy

Cóż was upoważnia by przychodzić do naszego domu i zachowywać się w sposób budzący co najmniej zastrzeżenia. A przecież zaszczycając kogoś swoją wizytą należy się zachowywać zgodnie z konwencjami obowiązującym w domu gospodarza. Zatem kogo panowie reprezentują i co was upoważnia by postępować w stylu najemnego żołdactwa? Skąd to wasze przekonanie ,że niesione na waszych sztandarach wartości znajdą nasze uznanie? Dlaczego mówicie o pluralizmie a oczekujecie z naszej strony przyjęcia waszej filozofii życiowej?W oparciu o co dowodzicie, że jest ona sensowniejsza aniżeli nasza? Na jakiej podstawie jeśli ktoś nie przyjmuje waszych koncepcji wysyłacie mu oświatowe oddziały marines z bibliami na bagnetach?

Takie postępowanie nie ma nic wspólnego z hasłami jakie głosicie na propagandowy użytek. Dla was wolność jest tym, co wy reprezentujecie. A zapominacie,że wasze wolności są dla nas obowiązkami i ograniczeniami. Nie chcecie uwzględniać, że my funkcjonujemy w systemie wartości tworzonych tysiącami lat, w odróżnieniu od waszych zaledwie kilkusetletnich doświadczeń zbudowanych na bazie metodycznego rugowania i niszczenia innych narodów.

Mamy zupełnie inną kulturę, tradycje i doświadczenia. My nie zamierzamy nikomu narzucać swej woli i rozwiązań systemowych. Tym bardziej takich ,które już się skompromitowały i wymagają weryfikacji oraz globalnych przekształceń. W świecie nie może obowiązywać centrystyczny system polityczny, ponieważ nie ma on absolutnie nic wspólnego z myśleniem otwartym i wielorakim. Każde państwo ma prawo tak kształtować swoje losy jak oczekuje tego naród. A obowiązkiem dużych narodów jest otwierać pole dla inicjatywy i indywidualnej aktywności tych mniejszych nacji ,bez ograniczania ich gorsetem własnego interesu politycznego.

Dotychczasowa polityka konsekwentnej agresji opartej nie nieobliczalnych zbrojeniach skompromitowała się dostatecznie jednoznacznie i to zarówno w radzieckim jak amerykańskim wydaniu. Okazała się ona nie tylko kulą u nogi rozwoju państw Układu Warszawskiego. Dowiodła ,że także USA zadławiły się narzuconym przez siebie wyścigiem zbrojeń. Natomiast koszty tej absurdalnej polityki dominacji nad całym światem będą musiały zapłacić wszystkie narody. Im bliżej współpracowały z USA tym większe będą musiały ponieść koszty. Zapłacą bardzo wysoką cenę za zaufanie jakim obdarzyły USA i naiwną wiarę w ich stwórcze możliwości.

Doskonale tę sytuację rozumieją zarówno Obama jak i Miedwiediew, którzy doskonale wiedzą ,że jeżeli władza nadal będzie przymuszała swe narody do ponoszenia horrendalnych nakładów na zbrojenia,to będą one zmuszone zrzucić z siebie to jarzmo nonsensu. Dlatego ci przywódcy poszukują dróg redukcji strategicznych zbrojeń. Sytuacja jest trudna, ponieważ lokalne siły kompleksu przemysłowo-zbrojeniowego nie oddadzą tak łatwo tej ogromnej sfery władzy i pieniądza. Kwestia wymaga czasu,delikatności i rozwagi by nie puścić z kosmicznym pyłem ziemi czyli światowego dorobku ludzkości.

Wobec powyższego najbardziej realna na dzień dzisiejszy wydaje się w długim przedziale czasowym koncepcja konwergencji obu systemów. Stanowi ona realną i humanistyczną alternatywę wobec dominacji, agresji, konfliktów i wojen. Jest to ogromną szansą na pokojową koegzystencję wszystkich narodów opartą na wzajemnym szacunku, zrozumieniu i partnerstwie.

Bardzo to źle wróży etatowym agresorom, krzykaczom i pieniaczom, którzy tylko w sile upatrują podstawowy instrument rozwiązywania sprzeczności tworzących się w stosunkach międzyludzkich. Ogromne dotychczas środki marnowane przez ludzkość poprzez kierowanie ich na nieproduktywne , bezsensowne i niebezpieczne zbrojenia będą mogły zostać przeznaczone na wytwarzanie dóbr niezbędnych ludzkości o raz likwidację chorób, głodu i klęsk klimatycznych stanowiących ciągle realne zagrożenie dla sporej populacji mieszkańców globu ziemskiego. Poprawa standardu i statusu życia wielu miliardów ludzi poprawi ich luksus i kulturę życia.
Będzie to eliminowało, jak sądzę, zachowania w swej istocie prymitywne i prostackie, oparte na agresji i chęci przywłaszczania cudzego prawa własności dla gromadzenia własnych dóbr.

Pan Bóg powołując człowieka do życia nie obdarzył go prawem jednostkowej własności do ziemi,wody i powietrza. Jest to problem wyłącznie natury umownej podyktowanej siłą większości społeczeństwa przez jego mniejszość, co zakłada a priori istnienie nierównoprawnych ,nierównoważnych i niesprawiedliwych relacji między ludźmi.

Te niewłaściwe relacje międzyludzkie powinniśmy już teraz zacząć odtwarzać z uwzględnieniem pierwiastka humanitaryzmu jako siły wiodącej. To siły nauki i kultury winny stanowić elity każdego narodu. Zaś żadną miarą ekonomicznych aferzystów nie da się zaliczyć do elit, jak to obecnie wobec siebie czynią przestępcy gospodarczy, uważając błędnie i zarozumiale, iż stanowią siłę sprawczą rozwoju społecznego. Nawet najpełniejszy portfel i najbardziej zasobne konto nie może świadczyć o elitarności, bowiem najczęściej świadczy to o pazerności, egoizmie i bezwzględności niekiedy odzianych w otoczkę charytatywnej działalności z przypadku lub konieczności.

Z uwagi na to, iż nie ma najmniejszych przesłanek dla braku kultury wobec innych,lekceważenia bliźnich, pogardzania, czemu bardzo często dają wyraz ci , którzy braki nadbudowy starają się pokrywać bardziej rozwiniętą bazą, wypada apelować o tolerancję, szacunek i zrozumienie dla innych.

W znacznie szerszym zakresie tę otwartość, wykształcenie i kulturę współżycia zauważa się u ludzi lewicy. Posiadają oni znaczniejsze doświadczenie polemiczne, bardziej sugestywną i logiczną argumentację. Niestety u ludzi prawicy zauważalne są dość ograniczone horyzonty, ograniczanie się w miałkościach, często prezentowane pieniactwo,pomówienia i epitety, co dyskredytuje aspiracje prawicy do elitarności. Jej obecność u władzy przejawia się tak powszechnymi negatywnymi zjawiskami, że nie ma najmniejszego sensu by się z nimi powtarzać.

Dlatego warto zwrócić się z prośbą do co bardziej chwackich prawicowych polemistów, by starali się używać języka na miarę naszych wspaniałych Mistrzów Słowa. Upraszam o odstąpienie od marginalnych tradycji językowych powszechnie uważanych jako niestosowne,rodem z spod budki wiadomego przeznaczenia. Nawołuję by odstąpić od kierowania się emocjami będącymi z natury rzeczy bardzo złymi doradcami. Nie należy nikomu przypisywać cech i zdarzeń niesprawdzonych przez interlokutora. W bardzo złym tonie przyjmowane jest pomawianie polemistów o przestępczą działalność ze strony swego partnera .Jeszcze gorzej traktuje się przypinanie łatek blogowiczom ze sfery, źle pojmowanych relacji damsko-męskich. Galerię negatywnych stereotypów można by mnożyć w nieskończoność.

Nie o to jednak chodzi wśród ludzi z ambicjami. Rzecz w tym by zachowywać się na miarę tych ambicji. By umieć zachować klasę w najtrudniejszych sytuacjach i zademonstrować koledze, że stać mnie na taki poziom, którego nie muszę się wstydzić. Unikać personalnych polemik atakując przedmiot sprawy. Odstępować od odmawiania polemiście czci i godności.
Jesteśmy tak bardzo katolickim narodem a nie umiemy przekazywać sobie obligatoryjnych znaków Pokoju.

Przecież nie rzecz w tym byśmy wszyscy razem wleźli do rynsztoka i utytłali się jak te prosiaki dając powód do śmiechu i kpin a nie szacunku.

Do braci zza wielkiej wody zwracam się z nadzieją , że będą się zwracać do nas z dystansem stosownym do dzielącej nas odległości i nie zapominać o tym, że są marnotrawnymi braćmi,na których nasze rodzime cmentarze czekają. Zatem pogódźcie się, póki czas, z porzuconą Ojczyzną.

Wasze pokręcone losy i pokiereszowane osobowości są rezultatem własnych predyspozycji indywidualnych i zewnętrznych uwarunkowań oraz braku zdolności adaptacyjnych do zastanych okoliczności. Warto przy tym zwrócić uwagę, że inteligencja jest często definiowana jako umiejętność rozumienia otaczających sytuacji i znajdowania na nie właściwych i celowych reakcji.

W tym stanie rzeczy nie można oczekiwać by wąskie społecznie grupy desperatów politycznych miały nadawać ton całemu społeczeństwu. Oczywiście nie można odmawiać im prawa do akcentowania własnych ocen, wizji, koncepcji, przeżyć i postrzegania świata, zbudowanych na nadwrażliwości lub innych predyspozycjach psychologicznych odbiegających od normy.

Jednak ich zindywidualizowane krańcowo wypowiedzi, postawy i zachowania nie nadają się do szerszej akceptacji społecznej z uwagi na ich destrukcyjny charakter. Nie może być tak w społeczeństwie, że zmarginalizowane grupy społeczne nawet w najszlachetniejszych intencjach dyktują swoje postrzeganie świata i związany z tym system wartości społecznych. W końcu wzory postępowania indywidualnego i ideałów osobowościowych są wypracowywane wiekami przez poszczególne narody i dane są po to jednostkom,by ich przestrzegały i unikały w ten sposób społecznych sankcji swego niedostosowania. Zatem każda jednostka jest niejako kowalem swego losu, który ma prawo opisywać ale nie może zań zrzucać odpowiedzialności wyłącznie na otoczenie.

Dlatego zdecydowanie odrzucić należy czynnik Wielkiego Rozdrapywania Ran w historii narodów. A zrezygnować zeń należy dlatego,że jest to przesłanka negatywna,destrukcyjna, pogłębiająca głębokie podziały,co całkowicie uniemożliwia integrację społeczną i konsolidację wokół żywotnych celów narodu. Nie da się zbudować pomyślności narodu tylko jego jedną ręką po amputowaniu lewej dłoni.

Stąd wszelakie wrzaski, krzyki i pomstowania oderwane od realiów społeczno-politycznych są i śmieszne ,i niebezpieczne, i godne potępienia. Bowiem nie chodzi tutaj tylko o interes skrzywdzonych jednostek ale głównie i przede wszystkim o interes narodu jako całości.
Ten dolegliwy czyściec i związany z tym katharsis potrafiły przejść Hiszpania i borykają się z nim, można sądzić dość skutecznie Niemcy. A więc kraje obciążone trudną przeszłością. Można przypuszczać,że także Żydzi, znajdujący się po drugiej stronie historycznej barykady starają się uporać z widmem holocaustu i wszystkich związanych z tym zaszłości.

Jedynie nam Polakom przychodzi tak strasznie trudno integracja wokół celu fundamentalnego naszego narodu jakim jest lepsza jego przyszłość. Niewybredne kłótnie i swary, pomówienia i epitety, oto repertuar naszych elit wiodących nas donikąd. Elit nie zasługujących na takie miano. Bowiem o elitarności nie decydują korony cierniowe lecz rzeczywiste przygotowanie i realne wizje spełniania społecznych oczekiwań jak najszerszych mas obywatelskich. Państwo żadną miarą nie może być kolebką dla nielicznych, nieprzyzwoicie bogatych cudzą pracą, bezgranicznie zadufanych i pełnych pogardy dla słabych.

Nie zgadzamy się na pouczanie nas przez tych, którzy pozostawili nas w biedzie,znoju i trudzie zdradzając nas dla lepszego i łatwiejszego chleba. Dzisiaj wypełnieni żalem, goryczą i nienawiścią starają się z nami podzielić udrękami emigracyjnego losu. I ja to personalnie przyjmuję od wszystkich zgorzkniałych panów, których nie będę wyszczególniał z imienia. Nie wierzę jednak by wypalili się oni tak bardzo, że pozostały w nich li tylko popiół i nienawiść. Zadokumentujcie, że płonie w was także ten płomyk miłości jaki potraficie rozpalić w płomień na wasz użytek. Inaczej nie da się żyć. To szkieletów ludy.
_________________
Nuda veritas.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]



<< Strona główna