Zygfryd Gdeczyk

sobota, 21 listopada 2009

Grzebanie przy konstytucji

Grzebanie przy Konstytucji

Tusk hazardowo zagrał przy ustawie dla szulerów i teraz zamierza przenieść te doświadczenia na przygotowanie zmian ustrojowych w Polsce.Nie należy sobie robić złudnych nadziei, że nasi dobrodzieje mają w swych intencjach poprawę naszego losu.Oni cały czas mówią o Polsce. Jedynie nie akcentują ci dżentelmeni o czyją Polskę idzie.

A sprawa jest bardzo prosta ,to chodzi o ich Polskę. Polskę,w której oni rządzą i są konsumentami wprowadzonego przez siebie systemu władzy dla bogatej mniejszości.
Stąd wszelkie perspektywniczne zamierzane zmiany ukierunkowane są zdecydowanie na pomniejszanie władzy większości, na rzecz przejmowania jej przez mniejszość.Ponieważ większość jest do roboty jak mniejszość ją da,więc mniejszość jest do rządzenia,co jest słuszne i sprawiedliwe oraz mieści się w wartościach chrześcijanskich.

Nasz umiłowany Przywódca Narodowy poczuł wiatr w żagle i przed wygrzebaniem kolejnej afery przez opozycję postanowił uprzedzająco wystrzelić racę konstytucyjną.Jest to akt prawny najwyższego rzędu, stanowiący zaporę przed manipulowaniem konstytucyjnymi podsawami naszego kraju.Aktualnie obowiązująca konstytucja została opracowana i przyjęta zrównoważonym wysiłkiem wszystkich opcji politycznych ,przy bardzo wydatnym udziale polskiej lewicy.

Dzisiaj kiedy lewica uległa degeneracji a prawica zyskała na wpływach zachodzi potrzeba wyrugowania z życia społecznego konstytucyjnych hamulców rozwoju i umacniania kapitalizmu w Polsce, co praktycznie oznacza wyzuwanie słabszej połowy społeczeństwa z resztek uprawnień jakie jeszcze mu pozostało.Takie działania uzasadniania się koniecznością bolesnych zmian dla społeczeństwa w interesie państwa,jak gdyby to państwo miało spełniać podmiotową funkcje wobec narodu.

A przecież państwo winno być zaledwie organizacyjną strukturą chroniącą i stwarzającą osłonę warunków prawidłowego rozwoju i egzystencji narodu. Państwo nie powinno być strukturą znajdującą się w rękach mniejszości i broniące jej interesów. Takie państwo traci swój uniwersalny sens i przechodzi na wąskie pozycje walki klasowej dostosowanej do dominacji burżuazji.

Z takich to pozycji pan Tusk zamierza zaproponować pewne zmiany, które ograniczyłyby temperaturę i poziom konfliktu politycznego,jak to on elegancko i efemerycznie ujął. Żadnych tam rewolucyjnych i konfliktowych zmian. Ot zaledwie kosmetyczne posunięcia nie mające większego znaczenia dla obywatelskiego życia.Jeżeli w narodzie istnieje wysoka temperatura polityczna i przełanki konflików społecznych, to akurat w tym przypadku nie można zmienić tego stanu zaogtnienia zmianami konstytucyjnymi,które jak się mozna spodziewać pójdą zdecydowanie na prawo.

Po przyjęciu Traktatu Lizbońskiego z dużym prawdopodobieństwem działania polityczne pójdą w kierunku dalszego umniejszenia suwerenności Polski poprzez podporządkowanie naszej konstytucji prawodawstwu strasburskiemu.Na takie prawne relacje w żadnym przypadku nie można pozwolić,ponieważ oznacza to rezygnację polskich władz z rozwijania ochrony prawnej wobec polskiego obywatela. A trudno przypuszczać ,by Strasburg potrafił celniej i precyzyjniej okreslic oczekiwania Polakow aniżeli Warszawa.

Pójście drogą samoograniczania władz polskich na rzecz wzmacniania władzy centralnej w Strasburgu oznacza eliminowanie społecznej przydatności polskiego rządu do pozycji rządów regionalnych. Cały proces zmian ustrojowych jest niezwykle delikatny i niebezpieczny i w żadnej mierze nie może zostać przeprowadzony hazardową taktyką.Do proponowanych zmian przez Premiera musza odnieść się wszystkie siły i struktury polityczne, i tylko drogą konsensusu można odważyć się przeprowadzać ,zaledwie,powiedzmy sobie jasno, korekty konstytucyjne a nie jakieś wydumane rewolucyjne pociągnięcia burzące aktualny status quo.

Bardzo ważnym z punktu widzenia Tuska jest zmiana relacji konstytucyjnych Premier -Prezydent.Nie zapominajmy jednak ,że obecne relacje są wynikiem usilnych walk solidarnych z komuchami,by zabezpieczyć blokowanie lewicy przez prawicowego Prezydenta.Kiedy istniał wyraźny i równoważny podział władzy miedzy lewicą i prawicą,to nikomu wówczas nie przeszkadzała blokująca funkcja Prezydenta.Obecnie natomiast o dziwo,kiedy cała władza jest w rękach solidarnych radni stąd,ni zowąd zaczyna przeszkadzać Prezydent Premierowi.To,że panom brak kultury politycznej to nie oznacza,że należy przewracać całą konstytucję. Po prostu należy podnieść wymagania dla kandydatów na czołowe fotele w państwie.Nie może być tak ,że przypadkowi ignoranci i pieniacze zostają desygnowani do najwyższych stanowisk. Bowiem efekty takiej polityki persononalnej mają opłakany wymiar i przynoszą tragiczne wyniki dla całego kraju.

Sugerowane zmiany ustrojowe z punktu widzenia Tuska mają podstawowe znaczenie dla funkcjonowania rządu,co oznacza ,że w gruncie rzeczy chodzi o warunki pracy elit i uzyskiwany przez nie rząd wielkości profitów.Nie ma tutaj miejsca w uzasadnieniu premiera dla suwerena.O rzeczach najważniejszych jak wiadomo burżuazyjni dżęntelmeni raczej nie mówią ,bo i po co drażnić i tak srodze wkurzonych ludzi.

Znaczne przeniesienie uprawnień Prezydenckich w ręce Premiera może ewidentnie pogorszyć warunki demokratyzacji życia.Niech będzie tutaj złym przykładem nie zakupienie szczepionki w w interesie zabezpieczenia narodu przed świńska grypą.Kontaktowanie się rządu z handlarzem broni w sprawie nieudanej transakcji sprzedaży stoczni szczecińskiej,konszachtowanie się z szulerami na cmentarzach w kwestii afery hazardowej, nie rozwiązanie do dzisiaj żadnej z głośnych zbrodni politycznych popełnionych na najwy ższych funkcjonariuszach w państwie.Te negatywne zdarzenia obciążające rząd i jego agendy nie stwarza przeslanek by słabemu rządowi dla podniesienia jego efektywności przydawać wiekszy zakres władzy formalnej.Władza to głównie odpowiedzialność.I jeżeli ktoś nie potrafi się wywiązać z nałożonych nań obowiązków, to trudno jest przypuszczać,że wywiąże się jesli dodatkowo dołożymy mu zadań.Jest to wiara naiwnego oparta na przekonaniu w cuda i moc Ducha Świętego.

Zatem to co się nam proponuje jest niczym innym jak wzmacnianie słabego rządu nieuzasadnionymi przywilejami. A na przywileje należy sobie ciężko zapracować i udowodnic,że jest się ich godnym. Ja bardzo się obawiam przekazanie większej władzy solidarnemu rządowi,który mnie podsłuchuje bez większych ograniczeń,zamierza mi odebrać wolność słowa w internecie i zapewne będzie wojował po całym świecie tam gdzie mu wuj Sam każe.

Jest to szczególnie niebezpieczne przy jednoczesnym osłabieniu władzy prezydenckiej poprzez przeniesienie wagi politycznej aktu wyborczego z ogólnopolskich wyborow na forum Zgromadzenia narodowego oraz odebranie jej prawa weta.W aktualnej sytuacji obecne nieudane centra władzy patrzą sobie uważnie na ręce, i kontroluja się wzajemnie piorąc przed narodem wszystkie paskudztwa skrzętnie chowane pod dywanem.

Pomijamy tutaj cały blok osobistego interesu Tuska w tym aby sobie pogrzebać w Konstytucji. Jest to przesłanka do kolejnej afery politycznej, gdzie w interesie osobistym wykorzystać się chce instrumenty prawa i państwa poprzez ich modyfikację w korzystnym dla siebie zakresie.A jednym z przykładów niech będzie dążenie do jednomandatowych okręgów wyborczych jako wyraźnie antydemokratycznego rozwiązania.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]



<< Strona główna