Zygfryd Gdeczyk

środa, 10 lutego 2010

Memento mori

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody oraz analizy politycznych zdarzeń




Memento mori


Żegnamy orędownika solidarno-burżuazyjnej Polski, rzecznika porozumienia i dialogu między bogatymi. Dla Donalda Tuska będącego wybitnym mężem solidarnego stanu. Mężem to może on i był ale jakoś o jego małżonce nic nie słyszałem. Być może, że źle ucho przykładałem. Skubiszewskiemu zmarlo się w Warszawie w niezwykle godnym wieku lat 83. Ludzie ciężkiej pracy zazwyczaj tego wieku nie osiągają, natomiast u tych, którzy rządzą wiek ten do rzadkości nie należy. Widocznie mniej pracowitym Pan Bóg bardziej błogosławi.

Bardzo różnie przyjęto u nas odejście Wielkiego Dyplomaty oddanego Kościołowi,"Solidarności" i lewicy. Jego istota sprowadza się do tego, że był on pierwszym ministrem spraw zagranicznych w wolnej Polsce - cieszy się aktualny szef rządu jakby po cichu licząc, że część splendorów Scoobyego spłynie na niego.Tymczasem są i tacy, którzy bez uznania zauważają, że był on ministrem przełomu, który przyniósł Polsce wywłaszczenie, bezrobocie i biedę, zaakceptowane przez Mazowieckiego, a upowszechniane i uświęcane poza granicami naszego kraju przez MSZ i jego nowego szefa. Krótko mowiąc był to swoisty Radek Sikorski, z jednym obywatelstwem, bez ostrzelania frontowego w Afganistanie i obycia międzynarodowego tej samej klasy oraz bez żony wiadomego pochodzenia.

Dlatego jedni przyjęli to odejście ze smutkiem, głównie ci którzy byli beneficjentami wdrażanych przez niego niesprawiedliwych zmian społecznych, inni jakby znacznie mniej się zachwycali jego propagandowymi sukcesami odbiegającymi od rzeczywistości. Obojętnie zachowały się te klasy społeczne jakie straciły ewidentnie na tym przekręcie. Zadowolenia z tego wielkiego odejścia nie zauważyłem u maluczkich, którzy w takich aktach upatrują jedynej sprawiedliwości dziejowej.

Według słów Pana Premiera Minister, który zechciał nas opuścić, w swej łaskawości, w nader dojrzałym wieku był:"... architektem zmian w polskiej polityce zagranicznej w okresie przełomowym dla stosunków polsko-niemieckich i budowania nowego ładu w Europie po upadku komunizmu." No i widzicie państwo jak to łatwo i elegancko nazywa się uczyniony bałagan ładem, acz przecież wiadomo, że każdy bezład jest także formą ładu, więc niby o co kopie kruszyć. Niby to samo, a jednak zupełnie coś innego.

Mówiąc wprost i boleśnie, po znanych błaganiach polskiego Episkopatu zmierzających do wzięcia nas pod niemieckie skrzydełka, weszliśmy w erę błogosławionych stosunków polsko-niemieckich, w których Erika Steinbach odwróciła konwencję relacji agresora i ofiary. Zatem dziękujemy Ci za to osiągnięcie Panie. Uszczęśliwieni rozwojem stosunków społecznych teraz już nie musimy pucować własnych wychodków za darmo. Możemy czynić to innym za pieniądze, więc postęp kulturowy i gospodarczy jest niebywały.


Cały tekst znajdą państwo pod linkiem:
http://Cyklista.worpress.com/

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]



<< Strona główna