Zygfryd Gdeczyk

poniedziałek, 8 lutego 2010

Rosja kpi z Polski

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody analizy politycznych zdarzeń



Rosja kpi z Polski

Ciężkie czasy nastały dla polskich służb spod znaku firmy "ucho i oko". Za PRL-u w ramach bezwzględnej wojny z kapitalizmem wysyłaliśmy tabunami na Zachód swoich agentów. Oni nie byli nam dłużni. Wpadali jedni i drudzy. Wrogie służby utrzymywały przyjazne stosunki i wymieniały cichaczem swoim szpiegów na pęczki. Wiadomo,gdzie drwa rąbią tam wióry lecą i coś z tym fantem trzeba było robić.Nasi szpiedzy byli niezwykle wysoko wykwalifikowani, po szkołach marksizmu i leniznizmu, więc szkoda było utracić tak wysoce wykwalifikowany materiał ludzki.Stąd też dzięki temu z zachodniego odzysku namnożyło się u nas generałów i polityków co niemiara. Bóg jedyny wie co oni teraz sobą prezentują, czy są bardziej czerwoni czy czarni ?

Kiedy nastały demokratyczno-kapitalistyczne czasy jakoś tak ciężko zrobiło się dla naszych cicho-ciemnych solidarnego chowu. Cała rzecz zaczęła się niespotykaną ucieczką pułkownika Kuklińskiego profesjonalnego szpiega amerykańskiego z niezwykle zaawansowanym stażem, którego ambasada amerykańska przeszwarcowała przez granicę polsko-niemiecką w busie pod kartonami. Pomyśleć jaka to była niechlujna SB i i Straż Graniczna, że w stanie napiętych stosunków politycznych nie chciało im się nawet pod kartony zaglądać, by szpiega stamtąd wyekspediować wprost do pudła. Nie kwapili się oni także gdy bus wracał z powrotem, aby spod kartonów wytaszczyć kserokopiarki dla produkcji podziemnej poezji.

A może ta niesłusznie prześladowana przez "Solidarność" Służba Bezpieczeństwa pracowała na jej rzecz rżnąc ewidentnego głupa wobec swego pracodawcy. I pomyśleć jakżeż ci wysoko wykształceni i wykwalifikowani chłopcy-wywiadowcy pracujący na dwie ręce są obecnie niezasadnie szkalowani, kompromitowani i lustrowani przez nasze demokratyczne siły najwyższe. Powyrzucano ich z pracy, jak się ktoś nie skapitalizował w ramach rozdrapywania Narodowego Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego to pozostało mu łykanie łez, bowiem nawet emerytury sprowadzono im do ludowego poziomu w demokracji.

A w Radzie Nadzorczej tego Funduszu brylowały takie orły jak Wójtowicz, Rosati, Sadowski, Marczuk i Misiąg. Lewi i prawi po połowie, razem spłacali długi i razem konsumują rezultaty swej niezwykle zasłużonej pracy dla Ojczyzny. W praktyce działalność Funduszu doprowadziła do jednej z największych w historii defraudacji środków publicznych oraz kilkunastoletniego procesu sądowego. Cóż z tego kiedy forsy nie ma, winnych też ani widu, ani słychu, jedynie Solorz ma się dobrze.

Cały tekst znajdą państwo pod linkiem:
http://Cyklista.wordpress.com/

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]



<< Strona główna