Zygfryd Gdeczyk

sobota, 30 stycznia 2010

Socjalistyczne planowanie Tuska

Socjalistyczne planowanie Tuska

Plan dalszej liberalizacji czyli rozkradania Polski jest poronionym pomysłem,który już na wstępie powinien być oceniony i zablokowany przez Trybunał Stanu a jego twórca odsunięty od sprawowania funkcji publicznych.Plan ten stanowi przykrywkę propagandowa poniesionej klęski politycznej na niwie starcia z kaczorem w biegu do prezydenckich zaszczytow i godności.Donek przyznał tutaj, że ma zbyt krótkie nóżki niczym u ulokowanej tam kaczuszki i nie stać go na bohaterski i zwycięski bieg by móc się zachwycać belwederskimi widokami pierwszej pyszności. Zatem bezpieczniej będzie pozostać w rządowym, izolowanym piętrowcu i robić dobrą minę do złej gry.

A przedpole premierowskie jest wyjątkowo usiane minami własnej roboty i opozycyjnej dociekliwości. Wroga nasz lisek ma takiego, że nie ma zmiłuj się. Solidarne ptactwo robi niesamowity raban gdy tylko lis pojawia się pod kurnikiem. Afer co niemiara, komisji drugie tyle.Tyle z nich pożytku, że kompromitują one istniejące układy, zasnuwając zasłonę dymną wobec kryminogennych przywar obecnego systemu ogłaszanego przez solidarnych jako najdoskonalszego na świecie, bo ponoć nikt nic lepszego nie wymyślił.

I w tym systemie kręcą, kombinują, mataczą ile wlezie mając świadomość, że zbyt długo miejsca przy korytkach nie zagrzeją a żyć się chce na określonym standardzie. Ryzyko polega jednak na tym, iż mimo wszystko można się znaleźć na służbowym wikcie u pana Lizaka na Montelupich. A tam, jak praktyka dowiodła, ograniczeni w wolności,demokracji i pluraliźmie mają dziwne skłonności samobójcze, którym nikt zapobiec nie potrafi. Taka ich kapitalistyczna dola.

Przed Wysokim Obliczem Komisji Hazardowej stanęli już najbliżsi towarzysze broni Naszej Ekscelencji. Zbyt wiele z tego międlenia nie wynika, gdzie ścierają się różne interesy kół rządowych, agencji cichociemnych i wiodącej siły naszego narody czyli lobbistów biznesmenów. Zastanawia ich język knajacko-chuligański ,miejsca knucia intryg i geszeftów, które u każdego zdrowego człowieka wzbudzają ciarki na grzbiecie. Takież to mamy elity, z których każą nam się cieszyć. Jeden grasejuje, drugi się jąka, inny zacina, kolejny klnie, a ten najważniejszy w ogóle po polsku mówić nie potrafi. Im mniej szkół i mniejsze wykształcenie tym większa wiedza,tupet i zadufanie. Skąd to się u nich bierze? Bo jakoś nie bardzo chce mi się wierzyć żeby Duch Święty promował idiotów.

Ciężka jest dola solidarnych idoli wiodących nas z komunistycznego piekła do kapitalistycznego nieba. Oni chcą nam onego nieba przychylić a my im kłody pod nogi rzucamy, by czarny miał czym pod ich kotłami palić.Taka to zwykła ludzka, czarna i czerwona niewdzięczność za czynione mu dobro wywłaszczania, transformowania i wypędzania na emigrację. Jeszcze trochę a będziemy musieli zapisać się do Związku Wypędzonych Eryki Steinbach, starej znajomej i sympatii Donka, który po bliższym się z nią skumaniu w Zielonej Górze europeizował się z nią u siebie w Oliwie przy dźwięku organów i kojącego szumu morza Bałtyckiego.Takim oto sposobem córka nazistowskiego oficera podała sobie dłonie z wnuczkiem Wehrmachtowca pod szerokim europejskim parasolem roztoczonym przez Papieża z Hitlerjugend.To jest właśnie miara zmiany czasów, które założyły sobie likwidację widma komunizmu krążącego nad Europą. Czy jednak walka z duchami,widmami i sennymi marami jest realną, pozostawmy na uboczu.

Istotą tej sprawy jest przekręcenie Polski na prawo. Nie ważne jakim kosztem i za jaką cenę.Ta szaleńcza metoda polega na tym, że im bardziej będziemy zadłużeni na Zachodzie tym bardziej będziemy bezpieczni wobec Wschodu, zdaniem solidarnych, co ma wynikać z tego, że swego kapitału ulokowanego w Polsce, zachodnia burżuazja nie odda lekką ręka Rosji. Chociaż nie można być tego tak pewnym do samego końca, bowiem przypadek Chodorkowskiego wskazuje na zupełnie coś innego. Potwierdza ten nurt chwiejności politycznej także nieustabilizowanie Ukrainy oraz osłabienie terytorialne Gruzji. Dlatego nie bez kozery polska prawica tak rżnie w pampersy, zionie rusofobią i nakłania nas do ćwiczebnych wojenek na świecie, by być w pełnej gotowości bojowej, “na wsiakij pożarnyj słuczaj”.

Ta polityka polskiej prawicy nie ma absolutnie nic wspólnego z zapobiegliwością, oszczędnością i gospodarnością, ponieważ im gorzej, tym dla nich jest lepiej. Dla nich w gruncie rzeczy nie ważne jest jaka ta Polska będzie, oby była katolicką, jak wygłosił przezacny Wicepremier Goryszewski w imieniu sił politycznych nobilitowanych przez JPII. I tak oparta solidarna siła na tym nurcie cudów, nawiedzenia i cech narodu wybranego konkurującego ze starszymi braćmi, żyła w przeświadczeniu jak za króla Sasa, jedz, pij i popuszczaj pasa. Bezhołowie, woluntaryzm i głupota od ćwierć wieku decydują o naszych zapłakanych losach.

Dzisiaj Premier sam tonąc udaje, że zamierza rzucić wędkę narodowi, amerykańskim zwyczajem, nie wskazując miejsca wędkowania, co może oznaczać, że wędkę pozostawimy sobie jako gadżet cudzego cwaniactwa, co to z Polan chce zrobić Pomorzan, a z Pomorzan Polan. Nie ma u nas kogo i po co przekwalifikowywać kiedy ziemia solidarna jest w niełasce i rolnikom dopłacają z UE za to, żeby nic nie produkować, to samo zresztą dotyczy pomorskich rybaków nie posiadających limitów.

Dlatego opowiadanie wiców narodowi, który nie może znaleźć pracy i związać końca z końcem, o konieczności oszczędzania jest wyjątkowo nieładne, niesmaczne i pozbawione przyzwoitości oraz solidarności. Oszczędzanie kosztem najbiedniejszych, najsłabszych, schorowanych i starych ludzi jest bardzo amoralne, niesprawiedliwe i świadczące o wysokim poziomie zdemoralizowamia polskich elit samozwańczych.

Oszczędzanie jest niewątpliwie bardzo chwalebnym i wskazanym działaniem. Bowiem każde nowe warunki stwarzają nowe możliwości oszczędzania i budowania pomyślności kraju. Jednak ciężary tego oszczędzania muszą być rozłożone równomiernie i stosownie do możliwości poszczególnych grup społecznych. Nie może być tak, że elity żyją hulaszczym trybem życia,a biedota zmuszana jest do zaciągania pasa w ten sposo, że brzuch przyrasta do kręgosłupa.

Zatem oszczędzanie nie jest niczym odkrywczym ani też nowatorskim. Jest to codzienna praktyka zwykłych i rozumnych ludzi.
Ta cenna zaleta życia i gospodarowania przez ćwierćwiecze była obca solidarnym. Dzisiaj po kompletnej ruinie i zadłużeniu państwa przypomina im się konieczność oszczędzania. Chciałoby się im niegrzecznie odpowiedzieć, jeżeli żyliście przez ten czas nad stan to teraz oszczędzajcie, ale własnym sumptem, bez wożenia się na grzbiecie narodu. A jeśli już, to niech te koszty ponoszą ci, którzy walczyli o obecne relacje, ci którzy byli ich konsumentami, którzy nadal się onanizują tym stanem rzeczy. Dajcie jednak spokój połowie narodu, która była, jest i pozostanie przeciwna waszym złodziejskim przekrętom i kombinacjom.

Epoka solidarnych jest znana z przeciwieństwa oszczędzania, znamionuje ją rozrzutność, mijanie się z prawem i dekalogiem. Wytyczona i określona została przez grono cwaniaków przy dominującym wpływie Geremka, Mazowieckiego i Balcerowicza na zlecenie Sorosa, których ewangelia sprowadza się do cięć i ograniczeń na lewicy przy pełnej swobodzie i dotacjach na prawicy. Ludzie ci stanowią opokę żydowskiej światowej finansjery, wywodzą się z niej i są jej głównymi profitentami. W ten sam nurt instrumentalnie wpisuje się Wałęsa. Będąc ostatnio w Ameryce głosił konieczność popierania elementów narodowych, co czytane w Polsce ma już zupełnie inną i jakby ironiczną wymowę w kontekście jego osoby i wdrażanej przez obecne elity nadreprezentacji władzy w Polsce przez zagraniczne ośrodki i grupy narodowe oraz etniczne.

Biorąc pod uwagę, że to solidarni spowodowali ponad dwustu miliardowe zadłużenie Polski wydaje się dość oczywistym i poprawnym logicznie, że to oni powinni spłacić ten dług a nie siły wobec nich opozycyjne, które nie akceptowały takich rozwiązań politycznych, gospodatrczych i społecznych. Po to jednak każda władza posiada aparat gwałtu i przymusu by przekonywać wszystkich do konieczności tyrania na jej pasożytnicze życie, które ma zostać uznane i zaakceptowane przez opozycję polityczną. Ma to być przeprowadzone drogą grużliczego opluwania przeszłości przy wynoszeniu na ołtarze politycznych mataczy.

Mówiąc o oszczędzaniu jestem za wprowadzeniem reguły ograniczającej wzrost wydatków budżetowych. Dotyczy to tych grup społecznych i zawodowych, których społeczna przydatność jest ograniczona. Zatem nie ma najmniejszego powodu do namnażania populacji kapitalistów poprzez tworzenie pogody dla bogaczy. Nie znajduję uzasadnienia dla żywiołowego rozwoju kadry urzędniczej, szczególnie tej będącej ostoją prawicowego rozsadnika. Wraz ze wzrostem bezpieczeństwa kraju w związku z obecnością w UE zachodzi potrzeba radykalnego zmniejszenia Wojska Polskiego, Służb Granicznych oraz innych tzw. Instytutów o wyraźnie politycznym profilu. Wprowadzenie kas fiskalnych dla prawników i lekarzy zapowiadano już przed laty, tylko z realizacją jakoś tak nietęgo, jak z wszystkim za co biorą się popaprańcy i nieudacznicy.

Natomiast jestem zdecydowanie przeciwnym powoływaniu jakiegoś nowego centrum do koordynowania spraw w zakresie oszczędzania, bowiem krok taki zaprzecza, na samym wejściu, idei oszczędzania. Podobnie negatywne afery mamy związane z powołaniem NFZ, który jest zbędną strukturą pośrednią, wydłużającą proces decyzyjny i szkodzący zdrowiu pacjenta. Istotne jest wdrażanie nowych mechanizmów a nie struktur. Tego typu myślenie i działanie wskazuje na chęć umywania rąk przez rząd, od spraw trudnych i wymagających jednoznacznych,terminowych i odpowiedzialnych decyzji.

Zwiększanie długu publicznego do poziomu 55% PKB jest konsekwencją rażąco błędnej polityki solidarnych. Polegała ona na stosowaniu ulg, zwolnień i preferencji dla pracodawców w nadziei na zwiększenie przez nich stanowisk pracy. Niestety te oczekiwania nie sprawdzają się, a zatem zainwestowane w nich pieniądze są nietrafionymi inwestycjami. Utrzymywanie również szarej strefy na poziomie, jak niektórzy oceniają,1/3 przychodów PKB, stanowi kulę u nogi naszej gospodarki. Ma jednak tę zaletę, że ludzie mają jakąś tam pracę i nie muszą wegetować lub zdychać z głodu czy popełniać bardzo powszechne a za komuny będące rzadkością samobójstwa.

Kolejną sprawą jest nagminne gmeranie przy rentach i emeryturach. Nie można udawać głupa i zabierać społeczeństwu jednocześnie miejsca pracy i świadczenia społeczne. Albo rybka albo akwarium. Tertium non datur. Jeżeli ktoś myśli w podobny sposób a do tego działa jeszcze tak samo, popełnia zbrodnię przeciwko własnemu narodowi. Dlatego tak często w ekstremalnych dyskusjach pojawiają się dość zasadnicze wątpliwości kim są polskie elity i czy reprezentują polską rację stanu? Niewątpliwie historia z czasem odpowie na to frapujące i w zasadzie dzisiaj już nie budzącą wątpliwości pytanie.

Także manipulacje przy KRUSie nasuwają niepewność co do zgody PSL-owskiego koalicjanta. O ile można by zaakceptować gospodarstwa wielktowarowe jako zobligowane do przejścia pod skrzydełka ZUS-u, o tyle na taki manewr wobec gospodarstw drobnotowarowych zgody wyrazić nie można. Co do służb mundurowych, to zupełnie naturalnym jest sprowadzenie ich do poziomu zasad stosowanych powszechnie. Stare służby nie potrafiły obronić swoich pozycji więc muszą zapłacić za brak skuteczności, a nowe służby mają to co sobie wywalczyły. I niezwykle absurdalnym jest wydłużanie okresu pracy, kiedy tej pracy nie ma. Cwaniactwo tego posunięcia sprowadza się do tego, że zawodnik nie będzie miał i pracy, i emerytury. Świństwo wręcz w orwellowskim stylu, pewnie wydumane przez wieloletniego solidarnego i zasłużonego szefa ZUS. Pamiętam jak za tej kadencji po korytarzach pałacowych ZUS-u wałęsały się uzbrojone w pistolety hordy ochroniarzy, by przypadkiem chorzy i złamani ludzie w desperackim akcie nie zaatakowali młodych i wypasionych byczków w lekarskich kitlach, specjalistów zusowskich ,co to innej przyzwoitej pracy nie potrafili znaleźć. A przecież primum non nocere.

Kolejną deską ratunku dla tonącego Tuska i jego ekipy ma być prywatyzacja. Prywatyzacja skompromitowana ,ośmieszona i przez naród złodziejską nazwana. Pozostały zaledwie resztki na komunistycznym stole gospodarczym do skonsumowania przez solidarne elity walczące “pro publico bono” na zasadzie “zdrowie wasze w gardło nasze”. Problem jest o tyle złożony, że platformersi zdrowo się już nałykali państwowego i narodowego majątku. A w odwodzie stoją wygłodniałe rezerwy pisowskie, zdradzone w Magdalence. Bój więc zapewne będzie na noże i skończy się krwawo. Wynik ,póki co, jest trudno wywróżyć.

Zapowiada się:” zwiększyć szanse edukacyjne dzieci mieszkających na wsiach i w biednych rodzinach, poprawić jakość nauczania, zarządzania oświatą. Rozwijać Polskę Cyfrową, zapewnić dostęp do internetu na 99 proc. powierzchni Polski do 2015 r.”.
To ja proszę państwa zadam elementarne pytanie po jaką karuzelę było likwidowć setki przedszkoli i tysiące szkół podstawowych. Rozwalać cały system szkolnictwa, wyrzucać starych i doświadczonych nauczycieli z pracy,po to by przyjmować zielony materiał pedagogiczny, łatwy do politycznego urobienia. Państwo pamiętają awantury o maturę i ataki na Łybacką, produkowanie maturalnych ignorantów bez zdawania matematyki. W szkole podstawowej urządzono taki raban, że po dzień dzisiejszy jej absolwent nie posiada znajomości tabliczki mnożenia i sprawności czytania ze zrozumieniem tekstu. W końcu znamienita pani Hall likwiduje a właściwie życie likwiduje licea profilowane, ponieważ nie ma do nich naboru jako,iż nie dają one ani zawodu ani też matury.Jednym z tworców tego edukacyjnego sukcesu jest znany wszystkim woźnica z pierwszego siedzenia kierowany przez pięknego Krzaklewskiego.Sami swoi,psia mać. I obecnie trzeba powracać do starych, sprawdzonych komunistycznych wzorców, łącznie z technikami. Poniesionych jednak kosztów i strat nie da się odwrócić

No i na koniec tym młodym i niedokształconym absolwentom, co to swoim wychowawcom zakładają śmietniki na głowę, pewnie nie bez powodu, obiecuje się tak jak Kwach kiedyś mieszkania obiecywał:”zwiększyć nakłady na aktywizację zawodową młodych, uprościć przepisy i procedury administracyjne dla chcących prowadzić działalność gospodarczą”.
Przecież to jest kupa śmiechu. Za 300 mln zł zamierza się zlikwidować problem bezrobocia.To jest to samo co z tymi sławetnymi orlikami Tuska, co do dzisiaj bujają sobie w przestworzach donkowej wyobraźni.

Tak to bywa, kiedy zawodzi wolna ręka rynku, wówczas Tusk musi zacząć gmerać swoją łapą w kieszeniach podatników udając, że im dobrze robi.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]



<< Strona główna