Rynek dla idiotów
Rynek dla idiotów
Nawet pobieżna obserwacja wykazuje,że demokratyczny i wolny rynek jest głównie dla idiotów.W czasach gospodarki rozdzielczej i nakazowej ilość idiotów na rynku była ściśle limitowana. Ma to jak wszystko swoje złe i dobre strony.
W zaprzeszłych czasach jak to pewien cymbał od Passenta powiada było wszystko uregulowame ,opisane i przestrzegane.Rodziło to sytuacje ,w których byle dureń nie mógł wypłynąć na szersze wody. Jednak od czasu kiedy pewien analfabeta zaczął kierowanie Polską porządek jak ręką odjął, ustapił i nastała epoka,w której zaczął dominować Markt wraz ze stadami urzekających durniów.
Im jest jeden z drugim głupszy tym więcej ma do powiedzenia. Widzimy to na przykładzie tzw.redaktorów przepytywaczy,których zadaniem jest zagadanie pytanego. Pytany jest zaledwie pretekstem do tego ,by redaktor ignorant mógł się podzielić z nami swoją niewiedzą. Zaś zaproszony specjalista traktowany jest zwykle jako głąb niewiele mający do powiedzenia w tematycznie obowiązującej materii.
Szczególnie jest to widoczne wówczas gdy osoba zaproszona należy do opozycyjnej frakcji niemiłej redaktorowi prowadzącemu. Wtedy to adwersarz dziennikarza traktowany jest jak przeciwnik polityczny. Najpierw przekonuje się zbłądzonego delikwenta do zaniechania niesłusznych podglądów, potem się go zakrzykuje,a w końcu wyłącza z dyskusji monologiem prowadzącego,który doskonale wie jak to wszystko ma być poukładane.
Tylko wówczas zachodzi pytanie po jaką marchewkę zaprasza się czerwonego zawodnika i chce się z nim ścigać nie pozwalając mu wystartować z bloków. Wyjaśnienie jest tylko jedno. Intencją prowadzącego jeat epatowanie szerokich rzesz odbiorców mądrością wiodącego program i jedynie słusznych koncepcji siły politycznej jaka dała władzę medialną temu co to teraz Kurna Oni Mają Rację przy jednoczesnym robieniu krasnoludka z przybyłego ułana czerwonego pod okienko telewizyjne.
I nikomu nie przeszkadza ,że objawiony redaktor w kółko opowiada banały w goebbelsowskim stylu doskonale wiedząc ,że każdego opozycyjnego durnia można przerobić na durnia rodzimego chowu. Dlatego bardzo ważne są oklaski i aplauz padający zza sceny i mający mobilizować delikwenta niczym niedźwiedzia do tańca na rozgrzanej płycie. Im mniejsze IQ ma zaproszony tym łatwiej jest mu wcisnąć niezbędne minimum wiedzy odpowiadającej Grupie Trzymającej Władzę. Skuteczniej można zrobić zeń prawicowego obywatela wierzącego w prawdy ogłoszone mocą sił nadprzyrodzonych i niewidzialną siłę sprawczą gospodarki rynkowej.
Gdy zaproszony cwaniak okazuje się czerwonym specjalistą z zakresu kwalifikacji Powiatowego Agitatora Ludu Pracującego miast i wsi, okresowo na bezrobociu, następuje gwałtowne i ośmieszające starcie z Centralnym Agitatorem Burżuazyjnym obfitującym w dramatyczne uniesienia i załamania akcentowane konfesjonalnym składaniem rączek i unoszeniem oczek ku górze w nadziei na pomoc Ducha Świętego w walce z takim Belzebubem, jak w przypadku uduchowionego i katechetycznego redaktora Pośpieszalskiego.
By nie doprowadzić do kompletnej upadłości ideologicznej prowadzonej audycji można ją kulturalnie zerwać przejmując inicjatywę niczym pani Olejnik w procesie pierwszego tłoczenia. Można też wprowadzić dziewczynki na scenę, które zawsze są na miejscu i budza znacznie większą ciekawość aniżeli bełkot polityczny.
Nie od rzeczy jest także tłuczenie kubkiem Cejrowskiego w blat stołu by zagłuszyć nieprawomyślnego zawodnika. Bardzo skuteczną jest także zabawa w dwa ognie, gdzie dwóch prawoskrętnych młokosów tak obracają lewoskrętnym elementem,że w końcu nie może on trafić do wyjścia. Niezwykle efektywne jest również lisie celowanie paluchem w upatrzoną, gdaczącą kurkę. Po parokrotnych wskazaniach szponiastym pazurem,kurka siada na jajkach i przestaje upierdliwie gdakać.
W trakcie prowadzonych merytorycznych sporów ideowych solidarna brać dziennikarska stosuje także chwyty poniżej pasa wskazujące na niepolityczne zaszłości niesubordynowanego rozmówcy. Zatem można mu mimochodem przypomnieć czerwonego tatusia lub zbyt swobodną mamusię.Wskazać zawodnikowi,że nie poddał się lustracji kompletnie dyskredytuje zaprawionego w bojach komucha. Dyskretne nadmienienie,że polemista nie należy do grona wierzących, automatycznie eliminuje go jako wyznawcę prawdy,wiary i solidarności,a takiemu zboczeńcowi nawet ręki nie poda solidarny towarzysz.
Są to tylko pojedyńcze przykłady z całego barwnego wachlarza upowszechniania i wdrażania demokratycznego pluralizmu i wolności w naszej świętej i jaśnie oświeconej Ojczyźnie.Bardzo charakterystyczny jest język gwiazd naszej żurnalistyki. Stosowane są w nim często zwroty nadające bezdyskusyjny szlif rzucanych komentarzy. Najczęstszą formą jest odwoływanie się do Pana Boga,w rodzaju:"Tak mi dopomóż Bóg", "Daj Bóg", "Nie daj Bóg","Niech Bóg broni" i wiele innych zwrotów bezapelacyjnie negujących lub wspierających wcześniej wygłoszoną przez nas tezę.Z takimi zawołaniami nie da się polemizować. Ich aprioryczność i bezwarunkowość powala każdego na kolana ,nawet największego dyskutanta bolszewika.
Mnie zresztą nie tyle szokuje głupota polityczna braci dziennikarskiej wywodzącej się ze szlachetnego ruchu oazowego a potem z niezapomnianego "Pulsu Dnia",który obrodził jakże cennymi i niepowtarzalnymi Semkami,Wronami,Rymanowskimi,Łęskimi i pomniejszymi gwiazdami tego solidarnego ruchu prawicowych janczarów. Głośna była zwłaszcza sprawa, kiedy pełniący funkcję premiera zdenerwowany sposobem prowadzenia rozmowy przez Wronę powiedział mu po rozmowie: "Niech pan tak dalej uprawia dziennikarstwo, to daleko pan zajdzie".
Piotr Semka został z kolei zawieszony po tym, jak podczas rozmowy zapytał znanego polityka z solidarnego kandelabra o współpracę ze służbami specjalnymi babuleńki komuny.Program tych orłów został zdjęty niedługo po objęciu prezesury przez Miazka ,znanego PSL-owca. Nowy prezes zaproponował ekipie "Pulsu" obsługę programu "Anioł Pański", ale szlachetni i nawiedzeni młodziankowie nie przyjęli tej propozycji. Część z nich odeszła do redakcji nowo powstałego dziennika "Życie" pod wodzą znanego prawicowca,który wkrótce także to pismo doprowadził do upadku.
I właściwie tą pointą można by zakończyć prezentowanie przykładowych sukcesów prawicowej młodzieży i jej przywódcy, co to:"Zdrowie wasze w gardło nasze". Ta znamienita idea przyświecała im wszystkim pod rząd i nierząd. Po skompromitowaniu i rozbiciu Polski rozproszyli sie oni po prawicowych kątach i jaczejkach udając, że sprawa ich nie dotyczy, poza wypasionym Semką ,któremu ciągle się dobrze powodzi i wespół z Pośpieszalskim usilnie budują Polskę wyznaniową,na chwałę Panu Swemu.
Szczególnie dotyka mnie prymitywizm językowy na antenie i chamstwo poza anteną, np.prezentowane przez You Toube w studiu TVN przez pana Durczoka. Wymieniani młodziankowie nie mają wyłącznie problemów z wiarą, natomiast wystepują u nich poważne problemy ze składnią, stylistyką, zwrotami, powtórzeniami, porównaniami, melodią języka polskiego i nieumiejętnością rozkładania akcentów zarówno w zdaniu jak i w wyrazach głównie pochodzenia obcego takich jak matematyka, fabryka,kolorystyka.
Tak oto rozumiany profesjonalizm ma nas zaprowadzić na szczyty wolnoeuropejskiej konkurencji.Dlatego wypowiadajmy walkę miernocie i głupocie, burżuazyjnej solidarności,warcholstwu i pieniactwu,egoizmowi społecznemu,niesprawiedliwości społecznej,wyznaniowemu i aferalnemu charakterowi naszego państwa.
Niech porządek znaczy porządek a sprawiedliwość, sprawiedliwość.
Nawet pobieżna obserwacja wykazuje,że demokratyczny i wolny rynek jest głównie dla idiotów.W czasach gospodarki rozdzielczej i nakazowej ilość idiotów na rynku była ściśle limitowana. Ma to jak wszystko swoje złe i dobre strony.
W zaprzeszłych czasach jak to pewien cymbał od Passenta powiada było wszystko uregulowame ,opisane i przestrzegane.Rodziło to sytuacje ,w których byle dureń nie mógł wypłynąć na szersze wody. Jednak od czasu kiedy pewien analfabeta zaczął kierowanie Polską porządek jak ręką odjął, ustapił i nastała epoka,w której zaczął dominować Markt wraz ze stadami urzekających durniów.
Im jest jeden z drugim głupszy tym więcej ma do powiedzenia. Widzimy to na przykładzie tzw.redaktorów przepytywaczy,których zadaniem jest zagadanie pytanego. Pytany jest zaledwie pretekstem do tego ,by redaktor ignorant mógł się podzielić z nami swoją niewiedzą. Zaś zaproszony specjalista traktowany jest zwykle jako głąb niewiele mający do powiedzenia w tematycznie obowiązującej materii.
Szczególnie jest to widoczne wówczas gdy osoba zaproszona należy do opozycyjnej frakcji niemiłej redaktorowi prowadzącemu. Wtedy to adwersarz dziennikarza traktowany jest jak przeciwnik polityczny. Najpierw przekonuje się zbłądzonego delikwenta do zaniechania niesłusznych podglądów, potem się go zakrzykuje,a w końcu wyłącza z dyskusji monologiem prowadzącego,który doskonale wie jak to wszystko ma być poukładane.
Tylko wówczas zachodzi pytanie po jaką marchewkę zaprasza się czerwonego zawodnika i chce się z nim ścigać nie pozwalając mu wystartować z bloków. Wyjaśnienie jest tylko jedno. Intencją prowadzącego jeat epatowanie szerokich rzesz odbiorców mądrością wiodącego program i jedynie słusznych koncepcji siły politycznej jaka dała władzę medialną temu co to teraz Kurna Oni Mają Rację przy jednoczesnym robieniu krasnoludka z przybyłego ułana czerwonego pod okienko telewizyjne.
I nikomu nie przeszkadza ,że objawiony redaktor w kółko opowiada banały w goebbelsowskim stylu doskonale wiedząc ,że każdego opozycyjnego durnia można przerobić na durnia rodzimego chowu. Dlatego bardzo ważne są oklaski i aplauz padający zza sceny i mający mobilizować delikwenta niczym niedźwiedzia do tańca na rozgrzanej płycie. Im mniejsze IQ ma zaproszony tym łatwiej jest mu wcisnąć niezbędne minimum wiedzy odpowiadającej Grupie Trzymającej Władzę. Skuteczniej można zrobić zeń prawicowego obywatela wierzącego w prawdy ogłoszone mocą sił nadprzyrodzonych i niewidzialną siłę sprawczą gospodarki rynkowej.
Gdy zaproszony cwaniak okazuje się czerwonym specjalistą z zakresu kwalifikacji Powiatowego Agitatora Ludu Pracującego miast i wsi, okresowo na bezrobociu, następuje gwałtowne i ośmieszające starcie z Centralnym Agitatorem Burżuazyjnym obfitującym w dramatyczne uniesienia i załamania akcentowane konfesjonalnym składaniem rączek i unoszeniem oczek ku górze w nadziei na pomoc Ducha Świętego w walce z takim Belzebubem, jak w przypadku uduchowionego i katechetycznego redaktora Pośpieszalskiego.
By nie doprowadzić do kompletnej upadłości ideologicznej prowadzonej audycji można ją kulturalnie zerwać przejmując inicjatywę niczym pani Olejnik w procesie pierwszego tłoczenia. Można też wprowadzić dziewczynki na scenę, które zawsze są na miejscu i budza znacznie większą ciekawość aniżeli bełkot polityczny.
Nie od rzeczy jest także tłuczenie kubkiem Cejrowskiego w blat stołu by zagłuszyć nieprawomyślnego zawodnika. Bardzo skuteczną jest także zabawa w dwa ognie, gdzie dwóch prawoskrętnych młokosów tak obracają lewoskrętnym elementem,że w końcu nie może on trafić do wyjścia. Niezwykle efektywne jest również lisie celowanie paluchem w upatrzoną, gdaczącą kurkę. Po parokrotnych wskazaniach szponiastym pazurem,kurka siada na jajkach i przestaje upierdliwie gdakać.
W trakcie prowadzonych merytorycznych sporów ideowych solidarna brać dziennikarska stosuje także chwyty poniżej pasa wskazujące na niepolityczne zaszłości niesubordynowanego rozmówcy. Zatem można mu mimochodem przypomnieć czerwonego tatusia lub zbyt swobodną mamusię.Wskazać zawodnikowi,że nie poddał się lustracji kompletnie dyskredytuje zaprawionego w bojach komucha. Dyskretne nadmienienie,że polemista nie należy do grona wierzących, automatycznie eliminuje go jako wyznawcę prawdy,wiary i solidarności,a takiemu zboczeńcowi nawet ręki nie poda solidarny towarzysz.
Są to tylko pojedyńcze przykłady z całego barwnego wachlarza upowszechniania i wdrażania demokratycznego pluralizmu i wolności w naszej świętej i jaśnie oświeconej Ojczyźnie.Bardzo charakterystyczny jest język gwiazd naszej żurnalistyki. Stosowane są w nim często zwroty nadające bezdyskusyjny szlif rzucanych komentarzy. Najczęstszą formą jest odwoływanie się do Pana Boga,w rodzaju:"Tak mi dopomóż Bóg", "Daj Bóg", "Nie daj Bóg","Niech Bóg broni" i wiele innych zwrotów bezapelacyjnie negujących lub wspierających wcześniej wygłoszoną przez nas tezę.Z takimi zawołaniami nie da się polemizować. Ich aprioryczność i bezwarunkowość powala każdego na kolana ,nawet największego dyskutanta bolszewika.
Mnie zresztą nie tyle szokuje głupota polityczna braci dziennikarskiej wywodzącej się ze szlachetnego ruchu oazowego a potem z niezapomnianego "Pulsu Dnia",który obrodził jakże cennymi i niepowtarzalnymi Semkami,Wronami,Rymanowskimi,Łęskimi i pomniejszymi gwiazdami tego solidarnego ruchu prawicowych janczarów. Głośna była zwłaszcza sprawa, kiedy pełniący funkcję premiera zdenerwowany sposobem prowadzenia rozmowy przez Wronę powiedział mu po rozmowie: "Niech pan tak dalej uprawia dziennikarstwo, to daleko pan zajdzie".
Piotr Semka został z kolei zawieszony po tym, jak podczas rozmowy zapytał znanego polityka z solidarnego kandelabra o współpracę ze służbami specjalnymi babuleńki komuny.Program tych orłów został zdjęty niedługo po objęciu prezesury przez Miazka ,znanego PSL-owca. Nowy prezes zaproponował ekipie "Pulsu" obsługę programu "Anioł Pański", ale szlachetni i nawiedzeni młodziankowie nie przyjęli tej propozycji. Część z nich odeszła do redakcji nowo powstałego dziennika "Życie" pod wodzą znanego prawicowca,który wkrótce także to pismo doprowadził do upadku.
I właściwie tą pointą można by zakończyć prezentowanie przykładowych sukcesów prawicowej młodzieży i jej przywódcy, co to:"Zdrowie wasze w gardło nasze". Ta znamienita idea przyświecała im wszystkim pod rząd i nierząd. Po skompromitowaniu i rozbiciu Polski rozproszyli sie oni po prawicowych kątach i jaczejkach udając, że sprawa ich nie dotyczy, poza wypasionym Semką ,któremu ciągle się dobrze powodzi i wespół z Pośpieszalskim usilnie budują Polskę wyznaniową,na chwałę Panu Swemu.
Szczególnie dotyka mnie prymitywizm językowy na antenie i chamstwo poza anteną, np.prezentowane przez You Toube w studiu TVN przez pana Durczoka. Wymieniani młodziankowie nie mają wyłącznie problemów z wiarą, natomiast wystepują u nich poważne problemy ze składnią, stylistyką, zwrotami, powtórzeniami, porównaniami, melodią języka polskiego i nieumiejętnością rozkładania akcentów zarówno w zdaniu jak i w wyrazach głównie pochodzenia obcego takich jak matematyka, fabryka,kolorystyka.
Tak oto rozumiany profesjonalizm ma nas zaprowadzić na szczyty wolnoeuropejskiej konkurencji.Dlatego wypowiadajmy walkę miernocie i głupocie, burżuazyjnej solidarności,warcholstwu i pieniactwu,egoizmowi społecznemu,niesprawiedliwości społecznej,wyznaniowemu i aferalnemu charakterowi naszego państwa.
Niech porządek znaczy porządek a sprawiedliwość, sprawiedliwość.
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna