Wynurzenia Tuska
Wynurzenia Tuska
Warto zapoznać się z tekstem jaki ukazał się na Interii.pl a jaki ponoć popełnił Tusk.
Tekst ten został zaczerpnięty z miesięcznika Znak nr 11-12 z 1987 roku.
A oto jego treść:
"Polskość jako zadany temat...Wydawałoby się: tylko
usiąść i pisać. A tu pustka, tylko gdzieś w oddali
przetaczają się husarie i ułani, powstańcy i
marszałkowie, majaczą Dzikie Pola i Jasna Góra,
dziejowe misje, polskie miesiące, zwycięstwa i
klęski. Zwycięstwa?
Jak wyzwolić się z tych stereotypów, które
towarzyszą nam niemal od urodzenia, wzmacniane
literaturą, historią, powszechnymi resentymentami?
Co pozostanie z polakości, gdy odejmiemy od niej
cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr
niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń?
Polskość to nienormalność - takie skojarzenie
narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy
tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskośc
wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu:
historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co
jeszcze wrzuciły na moje barki brzemię, którego
nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie
potrafię (nie chcę mimo wszystko?), wypaliły
znamię i karzą je z dumą obnosić. Więc staję się
nienormalny, wypełniony do granic polskością, i
tam, gdzie inni mówią człowiek, ja mówię Polak;
gdzie inni mówią kultura, cywilizacja i pieniądz,
ja krzyczę Bóg, Honor i Ojczyzna (wszystko
koniecznie dużą literą); kiedy inni budują,
kochają się i umierają, my walczymy i giniemy. I
tylko w krótkich chwilach przerwy rozważamy nasz
narodowy etos odrobinę krytyczniej, czytamy
Brzozowskiego i Gombrowicza, stajemy sie
normalniejsi.
Jest jakiś tragiczny rozziew w polskości - między
wyobrażeniem a spełnieniem, planem a realizacją,.
Jest ona etosem pechowców, etosem przegranych i
jednocześnie niepogodzonych ze swą przegraną.
Wolność jest w nim wartością najwyższą - porywa
się na czyny wielkie z mizernym zwykle skutkiem.
Polskość w rzeczy samej jest nieadekwatną do
ponurej rzeczywistości projekcją naszych
zbiorowych kompleksów. Piękniejsza od Polski, jest
ucieczką od Polski tej na ziemi, konkretnej,
przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak
często nas ogłupia, zaślepia prowadzi w krainę
mitu. Sama jest mitem.
Tak, polskość kojarzy się z przegraną, z pechem, z
nawałnicami. I trudno, by było inaczej. "Czym jest
nasze życie?" - pisał Andrzej Bobkowski w Szkicach
piórkiem (ile w nich trafnych uwag o
polskości[w]). - Nawijaniem na kawałek tekturki
krótkich kawałków nitki bez możności powiązania
ich ze sobą. Gdzie mam szukać metryki urodzenia
mojego dziadka? Gdzie odnaleźć ślad prababki? Do
czego przyczepić cofającą się wstecz myśl? Do
niczego - do opowiadań, prawie do legend tego
kraju, który wynajął sobie w Europie pokój
przechodni i przez dziesięć wieków usiłuje
urządzić się w nim z wszelkimi wygodami i ze
złudzeniem pokoju z osobnym wejściem, wyczerpując
całą swą energię w kłótniach i walkach z
przechodzącymi. Jak myśleć o urządzeniu tego
pokoju ładnymi meblami, bibelotami, serwantkami,
gdy błocą ciągle podłogę, rozbijają i obtłukują
przedmioty? To nie jest życie - to ciągła
tymczasowość życia motyla i dlatego w charakterze
naszym jest może tyle cech przypominających tego
owada. Jakim cudem mamy być mrówkami?"
Gdy spisuję te luźne uwagi, czuję w każdym
momencie, że coś umyka, że z wielkim trudem
formułuję nawet banalne myśli. Refleksja
zniekształcona jest nastrojem, emocją, a i te są
zmienne. Bo choć polskość wywołuje skojarzenia
kreślone przez historię, jest ona także przecież
dzianiem się, jest niepewnym spojrzeniem w
przyszłość. I szarpię się między goryczą i
wzruszeniem, dumą i zażenowaniem. Wtedy sądzę -
tak po polsku, patetycznie - że polskość,
niezależnie od uciążliwego dziedzictwa i
tragicznych skojarzeń, pozostaje naszym wspólnym
świadomym wyborem.
Donald Tusk "
PS
Tekst ten pozostawiam bez komentarza.
Politycznie prawicowy koreferat do niego znajdą państwo we "Wprost".
Warto zapoznać się z tekstem jaki ukazał się na Interii.pl a jaki ponoć popełnił Tusk.
Tekst ten został zaczerpnięty z miesięcznika Znak nr 11-12 z 1987 roku.
A oto jego treść:
"Polskość jako zadany temat...Wydawałoby się: tylko
usiąść i pisać. A tu pustka, tylko gdzieś w oddali
przetaczają się husarie i ułani, powstańcy i
marszałkowie, majaczą Dzikie Pola i Jasna Góra,
dziejowe misje, polskie miesiące, zwycięstwa i
klęski. Zwycięstwa?
Jak wyzwolić się z tych stereotypów, które
towarzyszą nam niemal od urodzenia, wzmacniane
literaturą, historią, powszechnymi resentymentami?
Co pozostanie z polakości, gdy odejmiemy od niej
cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr
niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń?
Polskość to nienormalność - takie skojarzenie
narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy
tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskośc
wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu:
historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co
jeszcze wrzuciły na moje barki brzemię, którego
nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie
potrafię (nie chcę mimo wszystko?), wypaliły
znamię i karzą je z dumą obnosić. Więc staję się
nienormalny, wypełniony do granic polskością, i
tam, gdzie inni mówią człowiek, ja mówię Polak;
gdzie inni mówią kultura, cywilizacja i pieniądz,
ja krzyczę Bóg, Honor i Ojczyzna (wszystko
koniecznie dużą literą); kiedy inni budują,
kochają się i umierają, my walczymy i giniemy. I
tylko w krótkich chwilach przerwy rozważamy nasz
narodowy etos odrobinę krytyczniej, czytamy
Brzozowskiego i Gombrowicza, stajemy sie
normalniejsi.
Jest jakiś tragiczny rozziew w polskości - między
wyobrażeniem a spełnieniem, planem a realizacją,.
Jest ona etosem pechowców, etosem przegranych i
jednocześnie niepogodzonych ze swą przegraną.
Wolność jest w nim wartością najwyższą - porywa
się na czyny wielkie z mizernym zwykle skutkiem.
Polskość w rzeczy samej jest nieadekwatną do
ponurej rzeczywistości projekcją naszych
zbiorowych kompleksów. Piękniejsza od Polski, jest
ucieczką od Polski tej na ziemi, konkretnej,
przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak
często nas ogłupia, zaślepia prowadzi w krainę
mitu. Sama jest mitem.
Tak, polskość kojarzy się z przegraną, z pechem, z
nawałnicami. I trudno, by było inaczej. "Czym jest
nasze życie?" - pisał Andrzej Bobkowski w Szkicach
piórkiem (ile w nich trafnych uwag o
polskości[w]). - Nawijaniem na kawałek tekturki
krótkich kawałków nitki bez możności powiązania
ich ze sobą. Gdzie mam szukać metryki urodzenia
mojego dziadka? Gdzie odnaleźć ślad prababki? Do
czego przyczepić cofającą się wstecz myśl? Do
niczego - do opowiadań, prawie do legend tego
kraju, który wynajął sobie w Europie pokój
przechodni i przez dziesięć wieków usiłuje
urządzić się w nim z wszelkimi wygodami i ze
złudzeniem pokoju z osobnym wejściem, wyczerpując
całą swą energię w kłótniach i walkach z
przechodzącymi. Jak myśleć o urządzeniu tego
pokoju ładnymi meblami, bibelotami, serwantkami,
gdy błocą ciągle podłogę, rozbijają i obtłukują
przedmioty? To nie jest życie - to ciągła
tymczasowość życia motyla i dlatego w charakterze
naszym jest może tyle cech przypominających tego
owada. Jakim cudem mamy być mrówkami?"
Gdy spisuję te luźne uwagi, czuję w każdym
momencie, że coś umyka, że z wielkim trudem
formułuję nawet banalne myśli. Refleksja
zniekształcona jest nastrojem, emocją, a i te są
zmienne. Bo choć polskość wywołuje skojarzenia
kreślone przez historię, jest ona także przecież
dzianiem się, jest niepewnym spojrzeniem w
przyszłość. I szarpię się między goryczą i
wzruszeniem, dumą i zażenowaniem. Wtedy sądzę -
tak po polsku, patetycznie - że polskość,
niezależnie od uciążliwego dziedzictwa i
tragicznych skojarzeń, pozostaje naszym wspólnym
świadomym wyborem.
Donald Tusk "
PS
Tekst ten pozostawiam bez komentarza.
Politycznie prawicowy koreferat do niego znajdą państwo we "Wprost".
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna