Zygfryd Gdeczyk

wtorek, 26 stycznia 2010

Bohater Bandera

Bohater Bandera

W swoich postach wielokrotnie podnosiłem temat banderowskich poczynań na Kresach Wschodnich dawnej Polski. Podnosiłem dlatego, że tzw.demokratyczna władza udawała, że nie ma tego tematu. Mało tego te polskie solidarne "niedorobiuchy" ogłosiły postbanderowską Ukrainę swoim sojusznikiem strategicznym. Wszyscy Prezydenci polscy jak jeden mąż judzili na Kijowskim Majdanie wspierając nacjonalistyczny ruch pomarańczowych, który doprowadził Ukrainę do upadku gospodarczego a Polskę i jej samozwańcze elity do kompletnego ośmieszenia.

Do ponownego zajęcia się tym tematem zobligował mnie post posła Wojciechowskiego z zielonego PSLu, rudego czerwienią komuny i wrednego jadem opozycji dla rządzącej koalicji, w której bierze czynny udział. Ten post jest o tyle ważny, że ukazuje on, iż nie wszyscy jeszcze zatracili resztki ludzkiej przyzwoitości.

Walka Wojciechowskiego z tą pomarańczową "gangreną" była pełna poświęcenia i niespotykanego samozaparcia. Gdy z polskiego poduszczenia Europejski Parlament wystroił się w pomarańczowe szaliki dla wsparcia onych banderowców, jedyny Wojciechowski nie przyłączył się do tej demonstracyjnej klaki. Na przekór Juszczence i jego banderowskim poplecznikom nie założył pomarańczowego szalika. Pewnie dlatego, że zbyt uwierałby mu gardło, co nie pozwalałoby mu krzyknąć protestacyjne NIE.
W końcu zapewne ze strachu nie krzyknął, bo bliższa ciału demokratyczna koszula wyklejona europejskimi zielonymi. A gest z szalikiemacz niewątpliwie nie dostrzeżony, politycznym faktem pozostał i jest z nim raczej trudno polemizować.

Tak czy inaczej pozytywnie zauważyć wypada, że Wojciechowski bardzo korzystnie odnotował się na tle czeredy solidarnych gołodupców składających obietnice Wielkiemu Juszczence. Miał być raj, pomarańcze, wolność, współpraca i Unia Europejska dla Ukraińców. A zakończyło się mszami Kaczyńskiego we Lwowie, niewątpliwie w intencji Juszczenki ale jest to zbyt mało by zaspokoić oczekiwania narodu ukraińskiego. W rezultacie ukraińska czerń dała policzek swojemu Prezydentowi obdarzając go zaledwie 5-cio procentowym zaufaniem w prezydenckich wyborach. Natomiast w zemście za swoją klęskę Juszczenko dał w mordę solidarnej Polsce, na co pracowicie ona sobie zasłużyła.

Moralne świństwo polskich elit solidarnych polega na tym, że wyparły się one tragicznej przeszłości własnego narodu. Sprzedały pamięć o polskich ofiarach pomordowanych na Podolu i Wołyniu przez ukraińskie bandy nacjonalistyczne OUN-UPA. W obronie swojej ziemi, zamieszkali tam Polacy zapłacili cenę najwyższą. Wymordowanych zostało tam w wyjątkowo bestialski i paskudny sposób ca 250 tysięcy akowców, kobiet, dzieci i starców. Jeżeli ktoś ma wątpliwości niech zada sobie trud odnalezienia ich zdjęć krążących w internecie i będących ponurym świadectwem tamtych czasów, które chcąc nie chcąc Juszczenko zamierzał reaktywować przy akceptacji naszego świecznika politycznego. Stąd wyrazić należy wdzięczność narodowi ukraińskiego za odsunięcie od władzy człowieka, który na ołtarz narodowego bohatera ukraińskiego, wypchnął bandytę i mordercę Polaków Stefana Banderę. Juszczenko uczynił ten wątpliwej jakości gest ostatnim rzutem na taśmę, obnażając swoje nacjonalistyczne ciągoty unurzane w morzu polskiej krwi przez banderowskich epigonów. O tych faktach,zdarzeniach i historii nie wolno zapomnieć jak chcieli to uczynić polscy przywódcy z solidarnej i bożej łaski.



"To nie był policzek, to było danie Polsce w pysk"

Wiktor Juszczenko



Dlatego wypada się zwrócić do narodu polskiego z prośbą by cofnął on mandat moralnego i politycznego zaufania tym politykierom, którzy narazili Polskę na szwank zdradzając polską rację stanu poprzez odrzucenie pamięci o ofiarach ćwierć miliona naszych rodaków zarżniętych przez ukraińskich nacjonalistów. Gdzie we Lwowie ciągle organizowane są antypolskie hece polityczne organizowane przez tamtejsze lokalne władze. A to przeszkadza im cmentarz Polskich Orląt, a to organizują kolarskie przejazdy przez Polskę ku czci niejakiego Bandery.



Na te wrogie Polsce działania nasza władza patrzy tolerancyjnie przez palce licząc, że postbanderowcy ku naszej radości i szczęściu zrobią jakiegoś psikusa Rosji. Nie ma bardziej mylnych nadziei niż te, że Ukraina stanie przeciw Rosji. Dowiodła tego pierwsza tura wyborów prezydenckich na Ukrainie. Prorosyjski Janukowycz uzyskał tam zdecydowaną przewagę nad wszystkimi pomarańczowymi do kupy razem wziętymi. Rosja trzyma niewypłacalną Ukrainę w gazowym i finansowym uścisku śmiertelnym, zgodnie z prawami wolnego rynku. Będzie Janukowycz, będę ulgi i preferencje, będzie Piękna Julcia to skończy się sen o rosyjskiej sympatii i prolongatach płatniczych. I Ukraińcy zdaje się zrozumieli już te proste związki polityczne. A Polska jest zbyt biedna by dać złamanego funta, dla podtrzymania ukraińskiej biedy. Próbował to zrobić Bielecki wobec Banku Ukrainy, za co został zdecydowanie posunięty przez włoskiego wlaściciela Banku PKO BP.



Naiwnością jest przypominanie nam jak ważna jest dla nas Ukraina i jak ważna jest w tym kordonie złudnego bezpieczeństwa także Białoruś. A przecież Białoruś nigdy nam wrogą nie była. Natomiast na Ukrainie zawsze byliśmy postrzegani jako "polskie pany", którzy nahajkami wyrabiali w nich miłość do Europy. Nie zapominajmy, że nasi sąsiedzi są "okrainą" Rosji a nie Polski, i że ich związki z Rosją są znacznie większe aniżeli z UE. Mentalność Ukraińca zawsze była bliższa Rosjanina aniżeli Niemca czy Polaka. Łączy nas tylko słowiańszczyzna, ale jest to zbyt mało na obecnym etapie, by myśleć o jakiejkolwiek formie integracji politycznej i gospodarczej. Tymbardziej, że gospodarka ukraińska jest zrujnowana i kompatybilna z gospodarką rosyjską. Zmiana tego stanu rzeczy przekracza nie tylko możliwości Polski ale i calej Unii Europejskiej razem wziętej.


Zgodzić się należy z Wojciechowskim, że Ukraińcy chcą zupełnie innej Ukrainy niż Polacy.Oni zapewne marzą w sennych majakach o Bieszczadach i terenach zbliżonych do Sanu, a nasze orły solidarne o wyjściu na brzeg morza Czarnego. Jak więc widać ich marzenia z naszymi rozbiegają się w sposób zasadniczy. W tym stanie rzeczy co najwyżej możemy im zaproponować, podobnie jak uczyniliśmy to wobec Białorusi, działalność i emisję "Radia Samostijna Ukraina". Obawiam się, że jednak ograniczona moc naszych nadajników może objąć w najlepszym przypadku zaledwie Zachodnią Ukrainę.

Na obecnym etapie należy się wyłącznie spodziewać pogorszenia stosunków między Polską i Ukrainą. Ukraińcy doskonale wiedzą na czyim pasku prowadzeni są Polacy. Wiedzą też doskonale jaki wpływ miała nasza solidarność na wypromowanie ukraińskich ulubieńców CIA, którzy doprowadzili Ukrainę do krachu. Miejsce ludzi pokroju Czornowiła zajmą sprawdzeni aktywiści klasy Czernomyrdina.

Dlatego dobrze się stało, że czciciele Bandery odeszli w niebyt polityczny. Natomiast nadany, sposobem, Banderze tytuł Bohatera Ukrainy na tyle tchnie radzieckim modelem, że nikt o nim nie zechce pamiętać. Niewykluczone też, że tak jak ostatnim dekretem Juszczenki było zrobienie z bandyty Bandery bohatera tak pierwszym dekretem Janukowycza będzie anulowanie tego ostatniego.
I tak nam wszystkim logicznie myślącym dopomóż Bóg, także ich prawosławny.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]



<< Strona główna