Sukcesy ekonomiczne Polski
Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody analizy politycznych zdarzeń
Ekonomiczne sukcesy Polski
Podzielam sposób opisywania kapitalistycznej rzeczywistości jako niespójnej,skonfliktowanej i przesyconej agresjami militarnymi.Taki obraz współczesnego swiata jest logiczny i przekonywujący. Jego mankamentem jest obracanie się w jednym sposobie wytwarzania, co narzuca niejako pewne ograniczenia. Bardzo sugestywnym jest odniesienie państwa do funkcji komórki biologicznej otoczonej błonami półprzepuszczalnymi regulującymi przepływ niezbędnych komórce substancji odżywiających oraz produktów przemiany materii. Z powyższego wynika, że idea wolnego rynku jest skompromitowanym, propagandowym mechanizmem, w którym znacznie większą rolę odgrywają interwencjonizmy państwowe aniżeli naturalne regulacje rynkowe.
Próbą opisywania tych procesów zarówno w ujęciu ilościowym jak i jakościowym zajmuje się ekonomia. Z uwagi na brak doskonałego aparatu ujmującego procesy ekonomiczne w każdym państwie, ich grupach jak i całości trudno jest mówić o precyzyjnym do końca charakterze ekonomii. Krytyczni wobec niej akcentują,że jest ona bardziej sztuką aniżeli nauką. Trudno jest bowiem przewidzieć do końca, w triadzie ludzie, kapitał i ziemia, wpływ czynnika ludzkiego w procesie wytwarzania. Mimo ogromnego potencjału intelektualnego, technologicznego i technicznego ,najwyżej rozwiniętych państw, nie potrafią one przewidzieć i opisać zachowania potencjału ludzkiego i technicznego, co grozi ogromnymi wstrząsami społecznymi i związanymi z tym stratami poniesionymi w uspołecznionym procesie wytwarzania.
Jednocześnie takie sytuacje wskazują na ogromne znaczenie, w tym także negatywne, na powiązanie poszczególnych elementów gospodarki światowej. Odpowiednio silne gospodarki mogą skutecznie wpływać na hamowanie lub rozwój innych gospodarek, poprzez wspieranie korzystnych tendencji lub izolację od prorozwojowych czynników. Silne organizmy gospodarcze mogą zasilać strumieniem własnego kapitału organizmy słabsze.Wiąże się to jednak z gospodarczym i politycznym uzależnianiem, bowiem w każdej chwili mogą wyłączyć ten zasilający strumień, w sytuacji najbardziej niekorzystnej dla korzystającego z takiej formy pomocy. A pomocy w relacjach światowych zazwyczaj nie udziela się bezinteresownie. Świadczy o tym polski przykład niesamowitego zadłużenia Polski w relacjach z Zachodem, które wiąże Polskę jak psa z budą, pozwalając się poruszać na przestrzeni zakreślonej długością uwięzi. Wytworzone relacje podporządkowania pozwalają na ich poszerzanie i pogłębianie,a także przenoszenie kosztów własnego życia ponad stan hegemona, na zwasalizowanego kooperanta. Przejawy takiego stanu rzeczy znamy z autopsji i nie potrzeby ich rozwijania.
Najogólnie można by powiedzieć, że zarówno pozytywy jak i negatywy współpracy z wysokorozwiniętym partnerem są oczywiste. Na początkowym etapie mamy pozytywne wpływy dla korzystającego z obcego kapitału,trwające tak długo dopóki korzystający ze strumienia kapitałowego nie zostanie odpowiednio silnie związany z metropolią. Po związaniu rąk słabeuszowi zaczyna się etap jego eksploatacji, czyli stawiania mu warunków dla mniej korzystnej rozwiązań, w których zdecydowanie on traci a zyskuje hegemon.Tę wspólzależność doskonale doświadczyła Polska i doświadcza jej nadal. Obrazem tego stanu rzeczy jest katastrofalny stan finansów III RP, który sukcesywnie się pogłębia aż do utraty polskiego przemysłu, polskiej siły roboczej i polskiego rynku, co w sumie prowadzi ostatecznie do ograniczania politycznej suwerenności Polski. Polska jest dobrem ponadczasowym i nie wolno jej poświęcać dla koniukturalnych celów nielicznych grupek kierujących się egoizmem społecznym i partykulatryzmem interesów. Polska jest wartością nadrzędną wobec wszystkich wewnętrznych i zewnętrznych oczekiwań, ponieważ jak dowiodła historia jej trwałość nie jest wartością constans i jest uwarunkowana od wypadkowej polskiego patriotyzmu i agresji kierowanej na nią.
Stąd dla celów politycznych bardzo często dyskontuje się ekonomię. Socjalizm ukazywał ekonomię wyłącznie jako instrument ludzkiego wyzysku i krzywdy, natomiast kapitalizm, dla odmiany, ukazuje ją jako instrument opisujący korzystne bogacenie się i przynoszenie postępu, bez uwzględnienia całej masy negatywnych zjawisk jakimi targane są kapitalistyczne społeczeństwa. Dlatego ekonomia kapitalizmu nie może przełknąć ekonomii socjalizmu,która zajmuje się przede wszystkim krytyką tej pierwszej. Krótko mówiąc ekonomia kapitalizmu stara się zamazywać swoje sprzeczności, poprzez frontalny atak na socjalizm wyrosły na bazie kapitalistycznych mankamentów. W końcu Marks i Engels nie byli produktami radzieckiego komunizmu, lecz zachodniego kapitalizmu, znający doskonale jego słabości i dokuczliwości,i w związku z tym proponujący inne rozwiązania. Dlatego jak by ich nie oceniać ten sposób myślenia w ówczesnych warunkach był nowoczesnym, nowatorskim i postępowym w odróżnieniu od prawicowych konserwatystów.
Teoria konwergencji głosi potrzebę upodobnienia się obu systemów i stworzenia nowych koncepcji politycznego funkcjowania świata. Siłowa dominacja kapitalizmu drogą wyścigu zbrojeń nie jest argumentem intelektualnej przewagi. Jest zaledwie dowodem na polityczną manipulację dla utrwalania własnej dominacji. Usunięcie socjalizmu spowodowało, w teorii i praktyce agresji, konieczność poszukiwania nowych wrogów, którzy to napędzaliby egzestencję systemu opartego na dominacji kompleksu wojenno-przemysłowego i konieczności walki. Tę potrzebę zaspokaja jakże ułomna teoria walki z terrorystami, nota bene stworzonymi, uzbrojonymi i wyszkolonymi przez Imperium Światowego Terroryzmu.
Warto przy okazji wspomnieć, że to co aktualnie się dzieje w świecie kapitalistycznym nie jest wyłącznie wypadkiem przy pracy.
W latach 1929-33 mieliśmy już do czynienia z Wielkim Kryzysem, tak więc drogi destrukcjo gospodarek zostały już przetarte w pierwszej połowie XX wieku i obecny kryzys jest tylko potwierdzeniem systemowych i okresowych załamań gospodarczych niosących ogromne straty społeczne, które są zazwyczaj najbardziej bolesne dla drobnych uczestników gry rynkowej nie potrafiących przerzucić kosztów kryzysu na jego animatorów.
Obrazem zachodzących zmian w każdej gospodarce jest jej Dochód Narodowy, inaczej nazywany Produktem Narodowym Netto. Stanowi on sumę dochodów wszystkich obywateli oraz osób prawnych, równy wartości wytworzonych dóbr i usług pomniejszonych o koszty amortyzacji. Wyrażany jest on w cenach stałych dla danego kraju i roku. Powstaje on w oparciu o wykorzystanie takich czynników produkcji jak ziemia,praca i kapitał.
Produkt Krajowy Brutto jest jednym z mierników dochodu narodowego. PKB opisuje zagregowaną wartość produktów finalnych wytworzonych na terenie danego kraju w określonym przedziale czasowym. Kryterium geograficzne jest tutaj jedyne i rozstrzygające. Nie ma znaczenia np. pochodzenie kapitału, własność firmy itp. Wartość wytworzonych dóbr oblicza się tutaj odejmując od ich wartości poniesione koszty na ich wytworzenie. Można więc powiedzieć, że jest to wartość nowowytworzona, czyli wartośc dodana,a jej suma składa się na PKB.
Wskaźnik PKB ma tę słabość, że nie oddaje on bogactwa narodowego Polski. Oddaje on łączną wartość dodaną wytworzoną przez kapitał własny i obcy, co jakby zamazuje obraz potencji i beneficjów danego kraju.
Dlatego wydaje się, że bardziej sensownym jest Produkt Narodowy Brutto/PNB/ będący miarą całkowitych dochodów osiąganych w ciągu roku przez obywateli danego kraju, niezależnie od miejsca (kraju) świadczenia usług przez należące do nich czynniki wytwórcze. PNB w ujęciu względnym (tempo wzrostu) jest miarą wzrostu gospodarczego. W przeliczeniu na 1 mieszkańca wykorzystywany jest jako miara poziomu dobrobytu społeczeństwa.
Operuje się także pojęciem Produktu Narodowego Netto (PNN).
Przytaczając szkolne definicje ekonomiczne chciałoby się zwrócić uwagę na zamazujące istotę sprawy operowanie wskaźnikiem PKB, który nie oddaje potencjału polskiej gospodarki narodowej i poziomu dobrobytu jej obywateli. Miernikiem spełniającym takie funkcje jest Produkt Narodowy Brutto/PNB/,którym niestety nasze media i propaganda nie posługują się, ponieważ oddałby on całą mizerię naszej rzeczywistości.
Posłużmy się danymi z opracowania Dariusza Kosiura:
"DN z roku 2005 jest oczywiście znacznie niższy od DN z 1989 r. Można to sprawdzić na podstawie danych w rocznikach statystycznych uwzględniając przeliczniki kursowe walut i sposób liczenia DN (PKB) inny w 1989 r. niż 2005 r. Potwierdzają to dane zawarte w „Świat w liczbach 2003 r." str. 26 wyd. The Economist (wyd. polskie Studio EMKA) lokujące Polskę na 62 miejscu w świecie między Kostaryką a Gabonem pod względem wielkości PKB na jednego mieszkańca (w 1980 r. było to miejsce 11). Najnowsze dane z roku 2006 lokują już Polskę na 73 pozycji."
W zrozumiały sposób pozycja Polski w świecie określa również jej pozycję w Europie. Polacy są najbiedniejszym narodem w Unii Europejskiej. I nie pomogą tutaj żadne zaklęcia i pomstowania. Nie ma powodów do radości i szczęścia. Gdyby nie sukcesy twardej góralki Justyny Kowalczyk nasz dyskomfort psychiczny byłby kompletny.
Eurostat podaje, iż dochód narodowy przypadający na jednego Polaka wynosi 47 procent dla całej poszerzonej Unii. Wskaźnik ten uwzględnia siłę nabywczą walut narodowych, czyli jest w niewielkim stopniu zależny od aktualnego kursu narodowych walut. Przy szacowaniu wielkości dochodu narodowego na głowę przeliczanego na walute unijną po aktualnym kursie Polska wypada jeszcze gorzej. Dochód narodowy przypadający na przeciętnego Polaka wynosi zaledwie ca 5 tys. euro, czyli 21 procent tego, co otrzymują inni członkowie Unii.
I to byłoby tyle zachwytów na temat sukcesów Polski demokratycznej fascynującej się ostatnio dwoma panami będącymi kandydatami na kandydatów do fotela prezydenckiego. Poza prawieniem sobie wzajemnym duserów nie ma tam istotnych rozmów o Polsce, o polityce, o gospodarce i co najważniejsze o poziomie życia polskiego narodu.
_________________
Łaskotanie prawicy
Ekonomiczne sukcesy Polski
Podzielam sposób opisywania kapitalistycznej rzeczywistości jako niespójnej,skonfliktowanej i przesyconej agresjami militarnymi.Taki obraz współczesnego swiata jest logiczny i przekonywujący. Jego mankamentem jest obracanie się w jednym sposobie wytwarzania, co narzuca niejako pewne ograniczenia. Bardzo sugestywnym jest odniesienie państwa do funkcji komórki biologicznej otoczonej błonami półprzepuszczalnymi regulującymi przepływ niezbędnych komórce substancji odżywiających oraz produktów przemiany materii. Z powyższego wynika, że idea wolnego rynku jest skompromitowanym, propagandowym mechanizmem, w którym znacznie większą rolę odgrywają interwencjonizmy państwowe aniżeli naturalne regulacje rynkowe.
Próbą opisywania tych procesów zarówno w ujęciu ilościowym jak i jakościowym zajmuje się ekonomia. Z uwagi na brak doskonałego aparatu ujmującego procesy ekonomiczne w każdym państwie, ich grupach jak i całości trudno jest mówić o precyzyjnym do końca charakterze ekonomii. Krytyczni wobec niej akcentują,że jest ona bardziej sztuką aniżeli nauką. Trudno jest bowiem przewidzieć do końca, w triadzie ludzie, kapitał i ziemia, wpływ czynnika ludzkiego w procesie wytwarzania. Mimo ogromnego potencjału intelektualnego, technologicznego i technicznego ,najwyżej rozwiniętych państw, nie potrafią one przewidzieć i opisać zachowania potencjału ludzkiego i technicznego, co grozi ogromnymi wstrząsami społecznymi i związanymi z tym stratami poniesionymi w uspołecznionym procesie wytwarzania.
Jednocześnie takie sytuacje wskazują na ogromne znaczenie, w tym także negatywne, na powiązanie poszczególnych elementów gospodarki światowej. Odpowiednio silne gospodarki mogą skutecznie wpływać na hamowanie lub rozwój innych gospodarek, poprzez wspieranie korzystnych tendencji lub izolację od prorozwojowych czynników. Silne organizmy gospodarcze mogą zasilać strumieniem własnego kapitału organizmy słabsze.Wiąże się to jednak z gospodarczym i politycznym uzależnianiem, bowiem w każdej chwili mogą wyłączyć ten zasilający strumień, w sytuacji najbardziej niekorzystnej dla korzystającego z takiej formy pomocy. A pomocy w relacjach światowych zazwyczaj nie udziela się bezinteresownie. Świadczy o tym polski przykład niesamowitego zadłużenia Polski w relacjach z Zachodem, które wiąże Polskę jak psa z budą, pozwalając się poruszać na przestrzeni zakreślonej długością uwięzi. Wytworzone relacje podporządkowania pozwalają na ich poszerzanie i pogłębianie,a także przenoszenie kosztów własnego życia ponad stan hegemona, na zwasalizowanego kooperanta. Przejawy takiego stanu rzeczy znamy z autopsji i nie potrzeby ich rozwijania.
Najogólnie można by powiedzieć, że zarówno pozytywy jak i negatywy współpracy z wysokorozwiniętym partnerem są oczywiste. Na początkowym etapie mamy pozytywne wpływy dla korzystającego z obcego kapitału,trwające tak długo dopóki korzystający ze strumienia kapitałowego nie zostanie odpowiednio silnie związany z metropolią. Po związaniu rąk słabeuszowi zaczyna się etap jego eksploatacji, czyli stawiania mu warunków dla mniej korzystnej rozwiązań, w których zdecydowanie on traci a zyskuje hegemon.Tę wspólzależność doskonale doświadczyła Polska i doświadcza jej nadal. Obrazem tego stanu rzeczy jest katastrofalny stan finansów III RP, który sukcesywnie się pogłębia aż do utraty polskiego przemysłu, polskiej siły roboczej i polskiego rynku, co w sumie prowadzi ostatecznie do ograniczania politycznej suwerenności Polski. Polska jest dobrem ponadczasowym i nie wolno jej poświęcać dla koniukturalnych celów nielicznych grupek kierujących się egoizmem społecznym i partykulatryzmem interesów. Polska jest wartością nadrzędną wobec wszystkich wewnętrznych i zewnętrznych oczekiwań, ponieważ jak dowiodła historia jej trwałość nie jest wartością constans i jest uwarunkowana od wypadkowej polskiego patriotyzmu i agresji kierowanej na nią.
Stąd dla celów politycznych bardzo często dyskontuje się ekonomię. Socjalizm ukazywał ekonomię wyłącznie jako instrument ludzkiego wyzysku i krzywdy, natomiast kapitalizm, dla odmiany, ukazuje ją jako instrument opisujący korzystne bogacenie się i przynoszenie postępu, bez uwzględnienia całej masy negatywnych zjawisk jakimi targane są kapitalistyczne społeczeństwa. Dlatego ekonomia kapitalizmu nie może przełknąć ekonomii socjalizmu,która zajmuje się przede wszystkim krytyką tej pierwszej. Krótko mówiąc ekonomia kapitalizmu stara się zamazywać swoje sprzeczności, poprzez frontalny atak na socjalizm wyrosły na bazie kapitalistycznych mankamentów. W końcu Marks i Engels nie byli produktami radzieckiego komunizmu, lecz zachodniego kapitalizmu, znający doskonale jego słabości i dokuczliwości,i w związku z tym proponujący inne rozwiązania. Dlatego jak by ich nie oceniać ten sposób myślenia w ówczesnych warunkach był nowoczesnym, nowatorskim i postępowym w odróżnieniu od prawicowych konserwatystów.
Teoria konwergencji głosi potrzebę upodobnienia się obu systemów i stworzenia nowych koncepcji politycznego funkcjowania świata. Siłowa dominacja kapitalizmu drogą wyścigu zbrojeń nie jest argumentem intelektualnej przewagi. Jest zaledwie dowodem na polityczną manipulację dla utrwalania własnej dominacji. Usunięcie socjalizmu spowodowało, w teorii i praktyce agresji, konieczność poszukiwania nowych wrogów, którzy to napędzaliby egzestencję systemu opartego na dominacji kompleksu wojenno-przemysłowego i konieczności walki. Tę potrzebę zaspokaja jakże ułomna teoria walki z terrorystami, nota bene stworzonymi, uzbrojonymi i wyszkolonymi przez Imperium Światowego Terroryzmu.
Warto przy okazji wspomnieć, że to co aktualnie się dzieje w świecie kapitalistycznym nie jest wyłącznie wypadkiem przy pracy.
W latach 1929-33 mieliśmy już do czynienia z Wielkim Kryzysem, tak więc drogi destrukcjo gospodarek zostały już przetarte w pierwszej połowie XX wieku i obecny kryzys jest tylko potwierdzeniem systemowych i okresowych załamań gospodarczych niosących ogromne straty społeczne, które są zazwyczaj najbardziej bolesne dla drobnych uczestników gry rynkowej nie potrafiących przerzucić kosztów kryzysu na jego animatorów.
Obrazem zachodzących zmian w każdej gospodarce jest jej Dochód Narodowy, inaczej nazywany Produktem Narodowym Netto. Stanowi on sumę dochodów wszystkich obywateli oraz osób prawnych, równy wartości wytworzonych dóbr i usług pomniejszonych o koszty amortyzacji. Wyrażany jest on w cenach stałych dla danego kraju i roku. Powstaje on w oparciu o wykorzystanie takich czynników produkcji jak ziemia,praca i kapitał.
Produkt Krajowy Brutto jest jednym z mierników dochodu narodowego. PKB opisuje zagregowaną wartość produktów finalnych wytworzonych na terenie danego kraju w określonym przedziale czasowym. Kryterium geograficzne jest tutaj jedyne i rozstrzygające. Nie ma znaczenia np. pochodzenie kapitału, własność firmy itp. Wartość wytworzonych dóbr oblicza się tutaj odejmując od ich wartości poniesione koszty na ich wytworzenie. Można więc powiedzieć, że jest to wartość nowowytworzona, czyli wartośc dodana,a jej suma składa się na PKB.
Wskaźnik PKB ma tę słabość, że nie oddaje on bogactwa narodowego Polski. Oddaje on łączną wartość dodaną wytworzoną przez kapitał własny i obcy, co jakby zamazuje obraz potencji i beneficjów danego kraju.
Dlatego wydaje się, że bardziej sensownym jest Produkt Narodowy Brutto/PNB/ będący miarą całkowitych dochodów osiąganych w ciągu roku przez obywateli danego kraju, niezależnie od miejsca (kraju) świadczenia usług przez należące do nich czynniki wytwórcze. PNB w ujęciu względnym (tempo wzrostu) jest miarą wzrostu gospodarczego. W przeliczeniu na 1 mieszkańca wykorzystywany jest jako miara poziomu dobrobytu społeczeństwa.
Operuje się także pojęciem Produktu Narodowego Netto (PNN).
Przytaczając szkolne definicje ekonomiczne chciałoby się zwrócić uwagę na zamazujące istotę sprawy operowanie wskaźnikiem PKB, który nie oddaje potencjału polskiej gospodarki narodowej i poziomu dobrobytu jej obywateli. Miernikiem spełniającym takie funkcje jest Produkt Narodowy Brutto/PNB/,którym niestety nasze media i propaganda nie posługują się, ponieważ oddałby on całą mizerię naszej rzeczywistości.
Posłużmy się danymi z opracowania Dariusza Kosiura:
"DN z roku 2005 jest oczywiście znacznie niższy od DN z 1989 r. Można to sprawdzić na podstawie danych w rocznikach statystycznych uwzględniając przeliczniki kursowe walut i sposób liczenia DN (PKB) inny w 1989 r. niż 2005 r. Potwierdzają to dane zawarte w „Świat w liczbach 2003 r." str. 26 wyd. The Economist (wyd. polskie Studio EMKA) lokujące Polskę na 62 miejscu w świecie między Kostaryką a Gabonem pod względem wielkości PKB na jednego mieszkańca (w 1980 r. było to miejsce 11). Najnowsze dane z roku 2006 lokują już Polskę na 73 pozycji."
W zrozumiały sposób pozycja Polski w świecie określa również jej pozycję w Europie. Polacy są najbiedniejszym narodem w Unii Europejskiej. I nie pomogą tutaj żadne zaklęcia i pomstowania. Nie ma powodów do radości i szczęścia. Gdyby nie sukcesy twardej góralki Justyny Kowalczyk nasz dyskomfort psychiczny byłby kompletny.
Eurostat podaje, iż dochód narodowy przypadający na jednego Polaka wynosi 47 procent dla całej poszerzonej Unii. Wskaźnik ten uwzględnia siłę nabywczą walut narodowych, czyli jest w niewielkim stopniu zależny od aktualnego kursu narodowych walut. Przy szacowaniu wielkości dochodu narodowego na głowę przeliczanego na walute unijną po aktualnym kursie Polska wypada jeszcze gorzej. Dochód narodowy przypadający na przeciętnego Polaka wynosi zaledwie ca 5 tys. euro, czyli 21 procent tego, co otrzymują inni członkowie Unii.
I to byłoby tyle zachwytów na temat sukcesów Polski demokratycznej fascynującej się ostatnio dwoma panami będącymi kandydatami na kandydatów do fotela prezydenckiego. Poza prawieniem sobie wzajemnym duserów nie ma tam istotnych rozmów o Polsce, o polityce, o gospodarce i co najważniejsze o poziomie życia polskiego narodu.
_________________
Łaskotanie prawicy
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna