Zygfryd Gdeczyk

sobota, 22 maja 2010

Rosyjskie zaloty

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody oraz analizy politycznych zdarzeń


Rosyjskie zaloty

Jak się okazuje polska polityka zagraniczna jest chimeryczna bez stałych punktów orientacji i budowana jest na emocjonalnej podbudowie co nie ma nic wspólnego z logiką i interesem Rzeczpospolitej. Jest ona także zasadniczo oderwana od ocen suwerena. Można by zatem przypuszczać, że buduje się ją na stałej konstelacji zimnowojennej między Wschodem i Zachodem. A jej kształt i ostateczny owoc jest zależny od tego, która koteria w Polsce aktualnie posiada władzę.

Rok 1989 zdecydowanie załamał stosunki przyjaźni polsko-radzieckiej i wrogości wobec Zachodu. Poprzez zmianę struktury władzy i klasowego charakteru państwa nastąpiło rzeczywiste zablokowanie stosunków politycznym na Wschodzie i deklaratywne przesunięcie sympatii na Zachód. Negatywnymi konsekwencjami tego zwrotu było przeprofilowanie i załamanie stosunków gospodarczych ze Wschodem wraz z nierównoważną i nieudolną próbą wejścia na rynki zachodnie. Celowe załamanie i zniszczenie polskiej gospodarki uniemożliwiało wejście na rynki zachodnie z uwagi na brak konkurencyjności polskich produktów.

Ponadto powiedzmy sobie jasno, że nie po to Zachód zainwestował w solidarną rewoltę, by pozyskać nowego i poważnego konkurenta dla swojej produkcji i ekspansji gospodarczej. Wręcz odwrotnie, intencją Zachodu było rozszerzenie swoich rynków zbytu, co przejawiało się zakupem polskich firm za ceny nie mające nic wspólnego z gospodarką rynkową, poczym doprowadzano do upadku i likwidacji tych zakładów po to, by przejąć ich limity produkcyjne i wchodzić do Polski ze swoją rodzimą produkcją zachodnią.

Jak z powyższego wynika powyższe działania nie miały nic wspólnego z charyzmatyczną i charytatywną działalnością zachodu wobec Polski. Była to stricte polityczna i gospodarczo-rynkowa agresja wobec Polski zakończona jej klęską gospodarczą oraz ewidentnym sukcesem ekonomicznym Zachodu, który jednak nie uchronił go a wręcz przyczynił się prawdopodobnie do spotęgowania procesów kryzysowych w świecie, których istotą jest przerzucenie zachodnich kosztów życia nad stan na swoich partnerów politycznych i gospodarczych.

Rezultatem tych poczynań jest załamanie rodzimej produkcji, wchodzenie w to miejsce obcego kapitału i wyprowadzanie owoców pracy polskiego społeczeństwa za granicę, co w oczywisty sposób ogranicza jego możliwości rozwojowe, deprecjonuje suwerenność państwa polskiego i obniżyło zdecydowanie standard życia połowy polskiego społeczeństwa. Efekt jest taki, że to wyzute z praw własności i godności społeczeństwo nie posiada żadnego wpływu na procesy decyzyjne w Polsce.Miliony bezrobotnych i wygnanych bezrobociem z kraju nie zasiada w organach władzy i organach przedstawicielskich, nie bierze też aktywnego udziału w życiu obywatelskim.Władzę natomiast przejęły bardzo wąskie grupy prozachodniego nacisku, które spowodowały, że Polska została przez nie świadomie i celowo zadłużona na ponad 200 miliardów dolarów będących dramatycznym i syntetycznym wyrazem utraty polskiej suwerenności i podporządkowania Zachodowi.

W tej sytuacji jest oczywistym, że nawiedzone polskie prozachodnie ekspozytury decydowały o relacjach polskiej polityki zagranicznej, a społeczeństwo nie miało niczego do powiedzenia w tym przedmiocie. Realizowano interes bardzo wąskich grup społecznych zarabiających na głoszeniu miłościm polsko-zachodniej i krzewieniu nienawiści polsko-rosyjskiej.Ta polityka znajdująca infantylny wyraz w poczynaniach smarkaczy będących właścicielami posiadłości ziemskich ni stąd, ni zowąd, i ogłaszających je “zdekomunizowaną strefą” wyraźnie dowodzi zideologizowania tych poczynań na kanwie antykomunistycznych fobii godzących w narodowy interes. Ostatnie doświadczenia dowodzą, że tego rodzaju polityka oparta na braku realistycznych przesłanek i oczekiwaniach Białego Domu prowadzi w warunkach młodej,niedoświadczonej i zdecydowanie antykomunistycznej oraz antynarodowej sitwy politycznej w znakomitej mierze zdominowanej u władzy elementem syjopnistycznym prowadzi na drogę sukcesywnie następujących po sobie katastrof.

Ze zrozumiałych względów taki stan rzeczy rodzi milcząca akceptację na Zachodzie oraz intelektualną reakcję w kręgach zbliżonych do kremlowskiej władzy.Chodzi o to,że agresywno-militarna postawa Polski uderza bezpośrednio w poczucie bezpieczeństwa wielkiej Rosji.I zapowiedzi oraz skłonności do stawiania amerykańskich systemów rakietowych u granic rosyjskich wywołuje u nich zrozumiałe zaniepokojenie.

Ostani okres jest bardzo znamienny w manipulowaniu stosunkami polsko-rosyjskimi. A to mieliśmy wielką nienawiść, gdzie bito rosyjskie dzieci w Warszawie, a w ramach retorsji moskiewskie zbiry okładały gębę polskim dyplomatom. A to następowała płomienna miłość solidarnych elit po katastrofie w Smoleńsku,zreszta niczym nieuzasadniona. To znów teraz w związku z polskimi podejrzeniami o spowodowanie wypadku w Smoleńsku, rosyjska prasa zaczyna się bardzo niechętnie i nieprzychylnie wyrażać o polskich elitach burżuazyjnych i jej niezupełnie eleganckich zaszłościach.

Ni z gruszki, ni z pietruszki rosyjska “Gazeta Niezależna” zaczyna Tuskowi przypinać historyczną łatkę dotyczącą jego dziadka z Wehrmachtu, swego czasu bardzo głośną sprawę w Polsce za przyczyną pana Kurskiego.
“Niezawisimaja Gazieta” informuje, że dziadek premiera Polski Donalda Tuska – Józef Tusk, był wśród ochotników, którzy w latach II wojny światowej zaciągnęli się do Wehrmachtu i SS. Rosyjski dziennik, który przekazuje tę wiadomość w swoim cotygodniowym dodatku wojskowym “Niezawisimoje Wojennoje Obozrienije”, nie podaje źródła tej informacji.
Informację tę polskie centra propagandowego dowodzenia starają sie łączyć z kontratakiem na Katyń i chęcią przerzucenia odpowiedzialności na Niemców.
“Niezawisimaja Gazieta” dość celnie zauważa,że:
“Polscy nacjonaliści uczynili z Katynia niemal podstawę polityki zagranicznej Polski. Za to Polaków zupełnie nie interesują losy ich rodaków, którzy w czerwcu 1941 roku okazali się w czterech łagrach Wiaziemłagu. Polacy budowali tam autostradę Moskwa-Mińsk i kilka lotnisk. Większości nie zdołano ewakuować w związku z przerwaniem frontu przez niemieckie wojska zmechanizowane”.

Po czym złosliwie zauważa rosyjska gazeta, że:”Warszawę nie interesuje też los 60 277 Polaków, którzy dostali się do radzieckiej niewoli w latach 1941-45. Chodzi o panów ubranych w mundury Wehrmachtu i jednostek SS. Do Wehrmachtu i SS wstąpiło łącznie około pół miliona polskich ochotników. Wśród nich był Józef Tusk – dziadek obecnego premiera Polski Donalda Tuska” – podkreśla(wytłuszczonym drukiem) “Niezawisimaja Gazieta”.
No popatrzcie państwo, któż by pomyślał, że szlachetni i piękni Polacy mogli współpracować z hitlerowcami. Ciekawe czy jakiś demokratyczny polski “mediator” zaoponuje tej podanej przez brzydkich ruskich niemilej nam informacji. Chociaż z drugiej strony jest więcej niż pewnym, że mieliśmy NSZ czyli tzw.Narodowe Siły Zbrojne, które współpracowały z okupantem przeciwko rosyjskim oddziałom dywersyjnym. Dlatego za świętej pamięci Prezydenta te siły zbrojne polskiej prawicy zostały nobilitawne. Stawiano pomniki “Ogniom” i “Łupaszkom”, których komuniści nazywali bandytami, ponieważ rozstrzeliwali wszystkich:Polaków, Żydów i Rosjan.

Teraz paskudni Rosjanie wytknęli naszym dziadkom, że niektórzy z nich byli SS-manami i wielu z nich budowało w Rosji drogi do komunizmu a my nawet palcem nie kiwnęliśmy w tej bardzo śmierdzącej dla nas sprawie. Zatem dla zgodności naszej polityki historycznej z faktami przypominają nam o zaszłościach, które sa nam w niewygodne, nieprzyjemne i wolelibyśmy o nich nie wiedzieć.Nie rozumiem jednak dlaczego tym faktem Rosjanie chcą ukłuć w tyłek Tuska, który wydaje sie być animatorem polsko-radzieckiej miłości na odpowiednio wysokim poziomie.Czyżby to miała być zemsta zza grobu śp. Kaczyńskiego?

Do tego uszczypliwa NG dodaje:
“Polskie władze w ogóle nie chcą mówić o tym pół milionie swoich rodaków. Gdy przypiera się ich (do ściany), twierdzą, że to ‘źli Niemcy przymusowo zmobilizowali nieszczęsnych Polaków’. Niestety – żadnej mobilizacji ani do Wehrmachtu, ani do SS Niemcy nie prowadzili nie tylko wśród Polaków, ale także wśród Rosjan, Francuzów i innych (narodów)” – zaznacza dziennik.
I w kolejności wyjaśnia się działające mechanizmy naboru Polaków do niemieckich formacji “światłych Polaków”, którzy już pół wieku temu rozumieli koniecznośc integracji Polski z “Wolna Europą”.

“Do SS Polacy zaciągali się dobrowolnie. W wypadku Wehrmachtu schemat był nieco inny. Najpierw pan prawdą i nieprawdą musiał udowodnić, że nie jest Polakiem, lecz Niemcem z urodzenia. Przy czym – niemieckie władze nie tylko nie popierały takiej metamorfozy, ale nawet czyniły panom różne przeszkody” – pisze “Niezawisimaja Gazieta”.
Następnie Moskwa bez osłonek wyjaśnia powody takiej polskiej polityki zagranicznej:

“Dziennik krytykuje także władze Rosji za to, iż te “udają, że nie słyszą głosów milionów swoich rodaków, wątpiących w polską wersję katyńskiego incydentu”. “Podobnie, jak i głosów 800 tys. Polaków, którzy podają się za krewnych 4 tys. jeńców wojennych i żądają dzisiaj ogromnych odszkodowań”. Uff, ależ solidarni narobili sobie bobli.

Po tym wyjaśnieniu Kreml przypomina i naucza:
“… że “masowe mordowanie jeńców miało miejsce we wszystkich wojnach ostatnich dwóch stuleci”. Jako przykład wymienia “zamordowanie i zamęczenie” przez Polaków w latach 1920-21 od 30 do 70 tys. radzieckich jeńców wojennych.”
No i sprawa się w końcu rypła okazuje się, że polscy nacjonaliści mają także ręce zbrukane krwią rosyjskich sołdatów.

Z kolei “NG” pointuje: ” O ile stalinowskie represje zostały potępione jeszcze w 1956 roku na XX Zjeździe (KPZR), o tyle marszałek (Józef) Piłsudski, odpowiedzialny za masowe mordy na dziesiątkach, jeśli nie na setkach tysięcy Rosjan, Ukraińców i Niemców, został wykreowany na bohatera narodowego Rzeczypospolitej”. Ot i przywalili nam drobnym śrutem z grubej rury.Po co nam to było?
W zakończeniu swego artykułu “Niezawisimaja Gazieta” nie zapomina także o tym, iż zbliża się 4oo lecie najazdu polskich zagonów na Moskwę,gdzie spalono miasto i tysiące mieszkańców pozbawiono życia. O czym pamiętał także i z dumą przypomniał hrabia Komorowski na Placu Zwycięstwa w Moskwie, w Dniu Zwycięstwa, nie uwzględniając mniej chlubnej strony tego medalu.

I tak to zmienną kwadraturą koła toczy się historią stosunków polsko-rosyjskich.
Miejmy nadzieję, że nastanie u nas w końcu czas autentycznych a nie pijarowo dmuchanych elit przez wydumanych spin doktorów. Stwarza to pozorne wrażenie pięknej i dumnej otoczki przy, niestety, wielce głupawych i tragicznych realiach.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]



<< Strona główna