Zygfryd Gdeczyk

środa, 17 marca 2010

Odwaga staniała

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody analizy politycznych zdarzeń


Odwaga staniała

Jest łatwo zrozumieć, kiedy bezbronny ideowiec prokapitalistyczny, wychowany w rodzinnym zameczku na rączkach niani i pod okiem ojca, hrabiowskiego patrioty kontynuuje herbowy tok myślenia starający się utrzymać w korycie szacunku dla swojej własności i związanych z nią preferencji.

Stanowi natomiast pewnego rodzaju zaskoczenie kiedy beneficjent komunistycznych zmian zaczyna psioczyć na system, który dał mu wszystko. Wujka generała Ludowego Wojska Polskiego. Dyplomatyczny status na placówce zagranicznej. Życie wśród międzynarodowych elit komunistycznych. Pobieranie nauk na Wschodzie i na Zachodzie. Pitolenie w głównym piśmie komunistycznym. Najwyższy status społeczny "morderczego systemu komunistycznego".

Zachodzi wobec tego pytanie jak ów delikwent bez wyrzutów sumienia, mógł żyć sobie twórczo,spokojnie i wytwornie pod osłoną bandyckiego systemu politycznego,dającego mu niespotykane przywileje i możliwości.Toż właśnie nie kto inny jak ludzie jego pokroju stanowili ów system przywieziony na rosyjskich czołgach, co im zupełnie nie przeszkadzało w kontekście dymiących kominów Aschwitz-Birkenau.

Przypuszczać można, że ogromna ilość przeczytanych książek, kiedy inni budowali Nową Hutę i Polskę spowodowała intelektualny rozgardiasz i zagubienie oraz chęć zdystansowania się od czerni bolszewickiej karmiącej sutą rączką w ramach międzynarodowego internacjonalizmu, który ostatecznie okazał się antysemityzmem.

Przypuszczać należy, że przejście suchą stopą przez Morze Czerwone musiało także zaznaczyć się jakimiś kosztami.Jednak osiągnięcie drugiego brzegu raju było niczym wobec wspomnianych niedogodności. Obecnie można już spokojnie i odważnie splunąć na tamtem brzeg i pogrozić mu odważnie pieścią, za lata niespokojnych snów i pełne gacie strachu przed utratą czerwonych synekurek.

Teraz już można nie tylko bezkarnie pomstować ale i nauczać w kwestii "komunistycznych zbrodni", do których przyłożyli rączki swoi rodzeni ojcowie. Ileż jest w takiej postawie giętkiej elastyczności dyplomatycznej sięgającej politycznego dna. Żadnych tam pryncypiów, reguł i zasad moralnych. Dewizą przewodnią jest utrzymywanie się na powierzchni w sposób typowy dla ekskrementów, które przykleiły się do lotniskowca i wrzeszczą :"Płyniemy".

Do tych uczonych jajogłowych nie dociera , że ich ukochany komunizm był dzieckiem kapitalizmu i z jego zapłodnienia oraz wyhołubienia obrodził wyznawcami na kształt judaszowych synów, głoszących obecnie wyższość matki nad dzieckiem, wyższość kapitalizmu nad socjalizmem.Do pewnego czasu drodzy panowie. A potem ta reguła zacznie w panów uderzać i znowu trzeba będzie wykonywać intelektualne wolty.I można sobie tak beztrosko intelektualnie figlować do woli, tak długo dopóki nie naraża to interesów swoich współbraci na szwank, czyli elegancko mówiąc nie ogranicza ich swobód i wolności. Każde zaś wykroczenie poza tę granicę rodzi dyskomfort i karę za popełnione grzechy polityczne.

Dokonywane na masową skalę wywłaszczanie narodu, okradanie Go, z jego przypisanych prawem ludzkim i boskim wartości stanowi grzech ciężki, którego odpokutować się nie da najbardziej gadzim pełzaniem do sanktuariów przeznaczonych dla wszystkich, poza zdrajcami. Nie da się tej kapitalistycznej niegodziwości przysłonić pokrzykiwaniem o "komunistycznych zbrodniach".To właśnie kapitalistyczne skłonności do perwersji politycznej wywołały bezlik wojen stanowiących jednoznacznie o kapitalistycznych zbrodniach.To amerykańskie łamanie praw ludzkich po II WS w przypadkach liczącymi dziesiątki świadczy o wyjątkowej i bezwzględnej polityce agresji i zbrodni kapitalistycznych. Ostatnie wygłupianie się z szukaniem terrorystów jest niczym innym jak nakręcaniem uzasadnienia dla funkcjonowania amerykańskiej machiny wojennej. Ta polityka skompromitowała się na Kubie, Haiti, Korei, Jugosławii, w krajach kwiatowych rewolucji kolorowych, W Iraku i Afganistanie.Zabijanie ludzi w ramach walki o "ich wolność" jest wyjątkowo absurdalne i ohydne, ponieważ wartości najwyższe sprowadza się do rynsztoka, w którym płyną dokumentnie wymieszane przez manipulantów pijarowych;krew,ropa i dolary.

Chciałoby się zapytać kapitalistycznych znawców gułagów o źródła ich strasznej wiedzy o tych obozach.O ile można się domyślać obozy te nie były raczej komunistycznym wymysłem. Znali je zarówno Japończycy, Niemcy jak i Amerykanie.Także rosyjskich komunistów carskie władze prowadzały po "Szosse Entuzjastow" na Sybir. A już w porównaniu z radzieckimi gułagami niemieckie konzentrazionslager były znakomicie uzbrojone i wyposażone, w czym nawet maczały palce amerykańskie firmy. Przykładem doskonale funkcjonujących amerykańskich gułagów były Abu Grabhi i Guantanamo.Także Polska za amerykańskim poduszczeniem prowadziła u siebie podobóz CIA w Szymanach,do którego nikt z polskich demokratow przyznać się nie chce.Śmiano się także z Leppera kiedy on widział Talibów w Polsce. Kiedy te fakty zostały odkryte przez unijne organy nikomu jakoś nie jest już do śmiechu, może poza samym Lepperem.

Dlatego wydaje się, że robienie sobie jaj z poważnych spraw ocierających się o wolności ludzkie jest występkiem przeciw człowieczeństwu. Nawet najszlachetniejsza idea nie jest godna ludzkiej krwi, krzywd i cierpień. W końcu to człowiek jest podmiotem a myśl jest zaledwie ulotnym produktem jego osobowości, nie zawsze powiedzmy sobie jasno, najwyższej marki.

Za wyjątkowo paskudne metody prawicowej walki politycznej należy przyjmować wszelkie próby zestawiania "zbrodni komunistycznych" ze zbrodniami faszystowskimi. Wystarczy powiedzieć, że gdyby nie Amia Radziecka, to wszyscy Polacy wylecieliby kominami niemieckich "gułagów". I taka to jest fundamentalna różnica, która dociera do byle durnia poza wyjątkiem intelektualnych potęg prawicy. Oczywiście rzecz nie dotyczy tych polskich aktywistów prawicowych, którzy czerwonym sołdatom, Ludowemu Wojsku Polskiemu i polskiej lewicy strzelali w plecy, wysyłałając ponad 30 tysięcy polskich duszyczek do nieba.O tych drobnych faktach dialektyczne tuzy raczą nie pamiętać.

Pomyśleć, że nasza prawa inteligencja obciąża ZSRR za Wielki Kryzys, w którym ludzie pożerali się nawzajem. Przecież to Rosja otrzymała w spadku cud kapitalistycznego świata i Europy.A jeżeli ma być inaczej to zapytajmy jak wspaniały i wolny świat pomagał Rosji w jej walce z głodem? Oczekujemy wyczerpujących odpowiedzi i wyjaśnień. Bardzo łatwym i nieelegackim jest podkładanie nogi słabszemu a potem cieszenie się kiedy on fika koziołka. Przecież ta Rosja była z każdej strony atakowana, a to przez europejskich a to przez polskich interwentów.

Dlatego wybiórcze i spłaszczone widzenie świata jest ułomnością, a czynione z premedytacją posiada znamiona ogłupiającego przestępstwa. I szkoda kiedy w tego rodzaju manipulacjach biorą udzial inteletualiści przekreślając tym samym cały dorobek swego bogatego intelektualnie ale jednak przegranego życia. Obowiązkiem intelektualisty, a nie pseudointeligenta, jest zajmowanie twórczych i krytycznych postaw wobec zastanej rzeczywistości. Wpisywanie się zaś w annały rządzących apologetów jest zajęciem niegodnym ludzi twórczego i niezależnego umysłu.

Powoływanie się na śmierć Imre Nagy w deprecjopnowaniu komunizmu jest równie sensowne jak powoływanie się na śmierć J.i E. Rosenbergów.Każde z Imperiów usuwało ze swej drogi niewygodnych mu przeciwników i tak się dzieje po dzień dzisiejszy. Liberalna Polska również wyszukuje wszędzie gdzie się da rosyjskich szpiegów.Nie ma oczywiście najmniejszego znaczenia, że po latach śledztwa i procedur sądowych delikwent zostaje uwolniony od nieuzasadnionych pomówień. Życie i kariera zostały już złamane.Dotyczy to zarówno Tylickiego,Gruszki jak i Oleksego.O podobne skłonności pomawiano Kwaśniewskiego.I nie przez przypadek w tym ponurym spektaklu uczestniczą całe stada prawicowych pismaków poczytujących sobie tę nędzę moralną za szczyt swej warsztatowej doskonałości.

Jeżeli w tym korowodzie narodowego wstydu uczestniczą nikomu nie znane zera, rzecz się wydaje bez znaczenia. Gdy jednak na jego czele zaczynają stawać tak zwane autorytety moralne, wówczas sprawa zaczyna nabierać zupełnie nowego posmaku intelektualnego skandalu. Jeżeli autorytet broni ewidentnego dobra,prawa i sprawiedliwości rzecz jest bezdyskusyjną. Natomiast jeśli swoje intelektualne kwalifikacje oddaje w pacht tej czy innej opcji, wówczas traci cały swój kapitał niezależności i ponad politycznych wartości, które z naury rzeczy są bliskie większości ludzi. Przy czym powiedzmy sobie jasno, że nie mamy prawa nikomu odbierać przywileju politycznego zaangażowania. Jednak dokonanie tego wyboru nosi charakter pozbawienia się obiektywizmu, na rzecz klasy panującej. A jeżeli tą klasą okazuje się mniejszość, wówczas widzimy, że tzw. autorytet traci swój mandat moralny i masowe poparcie elektoratu.Wybraniec może także przewodzić mniejszości, jest to jego problem, nie może jednak wówczas aspirować do roli wyroczni z Delf.

Generalnie zabijanie ludzi jest niegodziwym zajęciem, które w każdym przypadku godne jest najwyższego potępienia.I z takim potępieniem spotyka się zabijanie na granicy muru berlińskiego. Zakłamaniem jednak i obłudą jest twierdzenie, że tylko z takim murem mieliśmy do czynienia w komuniźmie. Mieliśmy mur chiński, mieliśmy berliński, mamy izraelski i także meksykańsko-amerykański.Wybitni żurnaliści omijają z daleka tę problematykę obecmych murów demokratycznych, ponieważ wolność jakby specjalnie nie koreponduje z murami.No i zza demokratycznych murów jak wiadomo nie padają kule lecz wyłącznie banany i grejpfruty.

W tej sytuacji enerdowskie egzekwowanie znanego tam prawa granicznego wyraźnie podkreślonego mocą muru, nie ma nic wspólnego z komunizmem, chociażby tylko dlatego, że komunistyczna Polska nie brała udziału w tym procederze, a zatem nie można na cały komunizm rozciągać morderczych praw usankcjonowanych prawem innego państwa. Nawiedzeni dziadkowie po przekręcie i politycznej zapaści chcą jeszcze przed odejściem wszystko poszufladkować, żeby im to jakoś się poukładało w ich stetryczałych opowiastkach przygotowywanych na Sąd Ostateczny w nadziei wyprowadzenia Pana na manowce, jak to czynili zazwyczaj.

Obawiam się jednak z zatroskaniem, że Pan Bóg zdrajców z padołu łez do królestwa niebieskiego nie będzie mógł zaliczyć. Nie zapominajmy przy tym, że to najgorszy komunizm był bliższy Panu Naszemu, aniżeli najlepszy kapitalizm, który, niestety, ma tę wadę, że szybciej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne aniżeli kapitalista dostanie się do nieba.

Ku rozwadze polecam te myśli tym wszystkim, którzy zabłądzili na łęgach Pana naszego, przyswajając sobie cudze stada. Nawróćcie się drodzy bracia moi z błędnie obranej drogi. Wyzbądźcie się bogactw waszych i grzechów a dusze wasze zbawione będą. Niebo lub piekło, wybór należy do was. Jak was znam to grillowania nie wyzbędziecie się nigdy.Tam też was to może oczekiwać, w roli głównej, na ruszcie.
_________________
Łaskotanie prawicy

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]



<< Strona główna