Zygfryd Gdeczyk

niedziela, 20 czerwca 2010

Prima vista

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody oraz analizy politycznych zdarzeń


Prima vista

Dał nam przykład ksiądz kardynał jak zwyciężąć mamy.Wstał rano, raniutko i cicho,cichutko
pobiegł w czas wielkiej ciszy, by głośno oddać swój głos kapłański aby wszystkie owieczki i baranki wiedziały za przykładem Pierwszego Kapłana, że najważniejszy jest religijny obowiązek w wyznaniowej III RP.

Ojciec arcybiskup powiedział, co odnotowano ze szczególnym szacunkiem:” Wybory prezydenckie są ważną sprawą, ponieważ głosuje się na konkretnego kandydata, którego się zna, a nie na partie”.Dotychczas prawica nauczała, że Pierwszy Obywatel ma w RP drugorzędne znaczenie i w najlepszym przypadku może się o twarde krzesełko w Unii droczyć. Teraz odwrócono kota ogonem , by pokazać , że z tej strony jest on znacznie sympatyczniejszy dla episkopatu.

Prymas na okoliczność najważniejszego terminu w Polsce zorganizował zlot swoich braci kapturowych w Olsztynie, aby nie tracić z oczu politycznych zachowań adeptów sztuk tajemnych. Olsztyn jest przesympatycznym miastem położonym niedaleko “Wolfschanze”i wyróżniające się ogromnym bezrobociem oraz demokratyczną biedą, sprowadzoną na te popegeerowskie tereny, co jak wiadomo wymaga wyjątkowo skutecznych modłów strzelistych na okoliczność sknocenia sprawy przez faraonów polskiej polityki.Pierwszy piuskowiec darzy szczególną sympatia ten gród, ponieważ został w nim doktoryzowany do stopnia “honoris całusa”przez miejscową Alma Mater i od tego czasu uznawany jest za prawdziwego Gospodarza Rzeczpospolitej i Jej Pierwszego Rolnika.

Ziarno prawdy wypada więc posiać, aby zebrać obfity i godny włodarza plon. KK oczywiście całkowicie odcina się od polityki i jej katastrofalnych skutków, nieprzewidzianych przez Pana Boga lub celowo na pokutę zesłanych ukochanemu ludowi. Jest czas siewu i czas kośby nastanie.

Prymas po ojcowsku zagaił:” Nie planowałem być pierwszy, ale przyszedłem wcześnie, bo lubię rano wstać, w myśl powiedzenia, kto rano wstaje temu Pan Bóg daje. Mam nadzieje, że wyniki będą dobre spowodowane dużą frekwencją i ładną pogodą.”
Rzeczywiście Prymasowi Pan Bóg szczodrze daje, bo ten wyjątkowo wcześnie wstaje, jeszcze kur nie zapiał solidnie w opłotkach, a on już cały w solidarnych skowronkach. Ma także głęboką i prawą nadzieję, że będzie ładna pogoda zapewniona przez Najwyższego, by nie psuć zabawy maluczkim braciszkom. No i najważniejsza sprawa, że wyniki muszą być dobre i po myśli episkopatu.

Zatem nie traćmy DUCHA, wiary, nadziei i miłości solidarno-liberalnej. Pokochajmy właśnie brata hrabiego rodem ze świętego Niepokalanowa, który nigdy nie skalał się pracą z ludem swoim czerwonym a buntowniczym. Możecie też swoje sympatie skierować także ku innym bogobojnym mężom namaszczonym przez najwyższe gremium Kościoła i jego katolickich rabinów. Nie bójcie się i wiary nie traćcie, konfitury są po naszej stronie. A potem już tylko szanujcie i konsumujcie ze smakiem i zadowoleniem owoc żywota waszego solidarnego. Tak oczekiwaną prywatną służbę zdrowia macie jak w ruskim banku. Życie wasze dzięki temu stanie się piękne, młode, bogate i zdrowe. Natomiast skomunizowane bolszewickie dziady zasługują w rezultacie grzesznego życia swego na brzydotę, starość, biedę i chorobę w czym skutecznie będzie im pomagać kapitalistycznie sprywatyzowana służba zdrowia. Proces ten zapewne będzie szybki, skuteczny i bezbolesny o ile znamy aspekty wolnego rynku zaprezentowane na przykładzie wykończonych fabryk i całych gałęzi przemysłu oraz życia gospodarczego uszlachetnionego przez liberalizm.

Zatem korzystajcie z doświadczeń Prymasa, który za komuny z pewnością nawoływał do nieposłuszeństwa obywatelskiego a teraz w epoce własnych koterii podkreśla konieczność dyscypliny, co jakby razi nieco w zestawieniu z drzewiej głoszonymi hasłami prawdy, wolności i pluralizmu. No cóż, bliższa koszula i habit ciału, niż pospólstwa kożuch siermiężny.

Wypadałoby w tym miejscu zapytać komunistycznym sloganem “Dokąd zmierzamy i o co walczymy?”. Głęboko rozchwiani, pozbawieni wiedzy a oparci o wiarę, ufni jesteśmy w pasterskie słowo naszych przewodników duchowych wiodących nas do raju ponadczasowego, który będzie boską zapłatą za znojne i żmudne życie prowadzone w interesie tych, którzy spoczną na Wawelu. Jednym słowem Bogu co boskie, Panu co pańskie, a bolszewii guzik do smoleńsko-katyńskich ceremoniałów.

Dokąd zmierzamy łatwo zauważyć obserwując demokratyczne poczynania naszych sojuszników strategicznych i regionalnych. Butny jak zwykle Izrael ogłasza:” użyjemy wszelkich środków”, co oznacza, że mają na uwadze dominację na arenie bliskowschodniej a także stosunków międzynarodowych, gdzie to dzisiaj z racji dominacji finanasowej zastrasza swych oponentów i niezdecydowanych a słabych ekonomicznie partnerów. Jego wpływowi nie potrafią się oprzeć nawet najsilniejsi, że przytoczymy chociażby casus Moniki Leviński.

Izraelici zgodnie z amerykańskim zwyczajem biją najsłabszych i zakładają ghetta blokad bazując na swoich tragicznych doświadczeniach Holocaustu. Dlatego aktualna polityka Izraela jest tak niegodna poniesionych ofiar i geheny faszystowskich doświadczeń.Ten dramat okazuje się niczego ich nie nauczył w sensie ludzkiego humanizmu i dobra.Wybrali drogę siły i pięści.Uzbrojeni po zęby stanowią czwartą armię świata i udają nieszczęsników w wywłaszczaniu Palestyńczyków. Jest to wyjątkowo ohydne i amoralne, być napastnikiem i podawać się za ofiarę.

U naszego sojusznika strategicznego za Wielką Kałużą nic nowego .W zatoce meksykańskiej przy pomocy BP dalej niszczą środowisko naturalne człowieka i świat materii ożywionej.Pewnie chcą tę zatokę zamienić w rezerwuar zasobów energetycznych na dalsze kilka wieków by Amerykanie mogli się ciągle i bez ograniczeń poruszać swoimi przydużymi limuzynami.

Z informacji nowych acz powtarzających się odnotować wypada kolejną rzeź niewiniatek na amerykańskiej ziemi.W USA, jak zwykle jakiś psychopata, bo zdrowego na umyśle nie stać na hurtowe zabójstwo wszedł do restauracji i zaczął zabijać. Strach pomyśleć co to będzie u nas kiedy dojdziemy do pułapu amerykańskich osiągnięć.
W San Bernardino w Kalifornii (zachodnie wybrzeże USA) napastnik otworzył w restauracji ogień do rodziny swojej pasierbicy, zabijając dwie osoby, w tym 8-letnie dziecko - poinformowały lokalne władze. Mężczyzna uzbrojony w dwa pistolety wszedł do restauracji należącej do sieci Del Taco w sobotę popołudniu i zaczął strzelać do rodziny swojej pasierbicy.

Trzeba uczciwie i obiektywnie przyznać, że jak na warunki amerykańskie ofiar zbyt wiele nie było.Może w końcu coś się u nich polepszy, czego wypada im życzyć z otwartego i zwasalizowanego serca.

Przyjemnej niedzieli wszystkim państwu życzę.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]



<< Strona główna