Pasje Millera
Pasje Millera
Z zasady nie zajmuję się propagowaniem cudzych blogów w tym także własnego.Niech każdy czyta to co mu określają możliwości intelektualne i dążenie do posiadania komfortu psychicznego.
Ja chcę się zająć analiza i krytyką ostatniego wywiadu Millera jakiego udzielił on niejakiej pani Wronowskiej. Wywiad jest przydługawy,mdławy,pozbawiony esprit i przyciężkawy jak sam Miller. Wronkowską jest mi trudno oceniać ,ponieważ jej nie znam.Tym niemniej ma ona również paluszki umoczone w tym dziele.
Podobnie jak Miller dawno już nie pisałem o sytuacji na lewicy,bo i nie ma o czym pisać.Milller jak wiemy to dawny Sekretarz KC wyrosły z miłości do przęśniczek łódzkich.Następnie z trybuny w stołówce KC nauczał solidarnych niedorostków bez większego rezultatu.
Po czym utracił władzę nie tylko w KC ale i także wpływy w rodzinnej Łodzi a jego zrozpaczone robotnice ,które kiedyś musiały organizować tam solidarne marsze głodowe,by pokazać jak mściwie i podle traktował je Miller ,odrzuciły jego koniunkturalne uczucia i przelały je na przystojnego i solidarnego młodziana podobnego do zetchaenowca Kropiwnickiego.Od tego czasu Łodź kołysana była falami bogactwa, piękna i zadowolenia wstrząsana od czasu do czasu aferami ubijania chorych oraz wojażami zagranicznymi pana Prezydenta, przerywanymi okresowo ruganiem miejskiego strażnika:"Załóż chamie czapkę",kiedy z panem Prezydentem rozmawiasz.
Millerowi udało się jeszcze powrócić do premierowskiego korytka ,by potem odejść w polityczny niebyt. Z tego niebytu akcentuje on jak nowy polityczny byt kształtuje jego świadomość.W tej złożonej systuacji najłatwiej jest oceniać innych pomijając własne zadufane i zawstydzające klęski. Bardzo łatwo jest innym zarzucać często zmieniane zdanie zapominając o własnych zachowaniach politycznych poddanym rewolucyjnym woltom od budownictwa komunizmu do budownictwa kapitalizmu.
Oczywiście dywagacje od razu , na pierwszy rzut, są rozpoczęte od walki o koryto,w solidarnym stylu,kto z kim, ile razy, i z jakim skutkiem? Stąd niczym dwie łódzkie straganiary obrabiają siedzenie Szmajdzińskiemu, jaki to z niego będzie kandydat na prezydenta.Odpowiedź jest prosta ,że do luftu,w podtekście czytajmy ,że Miller zapewne doskonale spełniałby kryteria doskonałej prezydentury.
Pan Premier Miller także był niepozbawiony okresowo marzeń o prezydenturze ale ponieważ twardo chodził po ziemi ,więc mocniej musiał się trzymać premierowania. Na drodze realizacji jego marzeń stała jego szorstka przyjaźn z Kwaśnieskim oraz powszechnie znany proces szybszego zużywania się Premiera aniżeli Prezydenta w niewdzięcznej roli robienia "dobrze" własnego narodowi. Polegało to przede wszystkim, na głęboko lewicowym rozbijaniu państwowych fabryk, i wyganianiu roboli na uszlachetniające bezrobocie.
Następnie nasz lewicowy idol epatuje się szansami Tuska na osiągnięcie prezydentury ,co będzie on obserwował z dużym zaciekawieniem i zainteresowaniem ,żeby nie powiedzieć,że z mściwą radością,wskutek klęski zafundowanej mu przez Kwaśniewskiego. Najogólniej rzecz biorąc Szmajdziński nie ma szans z Tuskiem a Cimoszewicz ma szanse ale nie ma gwarancji. Poza tym Cimoszce śmierdzi lewica i najchętniej wystąpiłby on pod liberalnym szyldem,którego nikt mu nie zafunduje poza żubrami z puszczy Białowieskiej. I tak sobie pewna pani dywaguje z Żelaznym Kanclerzem lewicy ,co by było ,gdyby jedna pani powiedziała drugiej pani ,lub ogoliła sobie wąsy żeby zostać dziadkiem.
W tych rozważaniach taktycznych nie ma absolutnie żadnej myśli strategicznej, żadnych propozycji programowych, jest jedynie zwykłe i egoistyczne warcholstwo polityczne ukazywane bez większej żenady.Ta niezdrowa ambicja polityczna ciągnie się czerwona nicią w zachowaniach wszystkich pociotków z KC PZPR Millera do KC SLD także jego pokroju.
Ci ludzie dawnej lewicy Kwaśniewski, Miller wskutek osobistych ambicji doprowadzili do rozbicia i praktycznego wyeliminowania polskiej lewicy ze sceny politycznej.Świadczy o tym zepchnięcie elektoratu lewicowego z poziomu 40% do pułapu zaledwie 15%.Oczywiście ten sukces 40 procentowego poparcia upatruje kłamliwie Miller w przesuwaniu swojej polityki na prawo.Guzik prawda.To właśnie, to oszukańcze i zakłamane przesuwanie się Millera z Kwaśniewskim w rejony prawicowego wyzysku i pozbawiania ludzkiej godności,skompromitowały ich w oczach lewicowego elektoratu, który poczuł się oszukany i wyprowadzony na manowce, postanowił opuścić tych mędrców cofając im swój mandat politycznego zaufania .
W ten sposób na własne życzenie muszą pogodzić się ze smutną dolą wyautowanych i zużytych polityków niegodnych społecznego zaufania lewicy. Oni to właśnie bezkrytycznie wprowadzili nas do UE na bardzo trudnych i niekorzystnych warunkach , byle tylko uciec przed kościelną i mściwą prawicą oraz jej antykomunistycznym gniewem. Łamiąc konstytucję wyprowadzili polskie wojska poza granice kraju. Mają także swój niepodważalny wkład w rujnowanie polskiego majątku narodowego. Umoczeni są w instalowaniu w Polsce więzień CIA. Realizowali linię polityczną niegodną tradycji polskiej lewicy.
Teraz już tylko pozostało im skromnie grzać ławy polskiej emerytury politycznej i popatrywać jak równie nieudolnie poczynają sobie ich następcy Napieralski i Olejniczak.Momentami odnosi sie przykre wrażenie jak gdyby ci wszyscy pseudolewicowcy mieli wręcz programowo w genach zakodowane niszczenie polskiej lewicy.
Należy mieć cichą nadzieję ,że czas lewicowego Mesjasza nastanie,który da odpór prawicowej drobnicy,która pichci, nawet w kucharskim wydaniu, nienawiść do postkomunistycznych molochów i konstytucyjny zakaz umiłowania bolszewickiej idei, w ramach głoszonego pluralizmu politycznego. Miejmy przekonanie ,że ten nowy i charyzmatyczny przywódca lewicy potrafi pociągnąć masy za sobą, by wyrwać nas z niewoli głupoty i opętania religijnego.
PS
A narazie nasi wielcy jak Wałęsa, Kwaśniewski i Miller niech moczą swoje kije dostarczone im przez Wuja Sama w nadziei na wielką rybę, która głowę daję, nie będzie miała etykietki Made in USA.No cóż, marzenia to taki piękny stan sfrustrowanego ducha.
Z zasady nie zajmuję się propagowaniem cudzych blogów w tym także własnego.Niech każdy czyta to co mu określają możliwości intelektualne i dążenie do posiadania komfortu psychicznego.
Ja chcę się zająć analiza i krytyką ostatniego wywiadu Millera jakiego udzielił on niejakiej pani Wronowskiej. Wywiad jest przydługawy,mdławy,pozbawiony esprit i przyciężkawy jak sam Miller. Wronkowską jest mi trudno oceniać ,ponieważ jej nie znam.Tym niemniej ma ona również paluszki umoczone w tym dziele.
Podobnie jak Miller dawno już nie pisałem o sytuacji na lewicy,bo i nie ma o czym pisać.Milller jak wiemy to dawny Sekretarz KC wyrosły z miłości do przęśniczek łódzkich.Następnie z trybuny w stołówce KC nauczał solidarnych niedorostków bez większego rezultatu.
Po czym utracił władzę nie tylko w KC ale i także wpływy w rodzinnej Łodzi a jego zrozpaczone robotnice ,które kiedyś musiały organizować tam solidarne marsze głodowe,by pokazać jak mściwie i podle traktował je Miller ,odrzuciły jego koniunkturalne uczucia i przelały je na przystojnego i solidarnego młodziana podobnego do zetchaenowca Kropiwnickiego.Od tego czasu Łodź kołysana była falami bogactwa, piękna i zadowolenia wstrząsana od czasu do czasu aferami ubijania chorych oraz wojażami zagranicznymi pana Prezydenta, przerywanymi okresowo ruganiem miejskiego strażnika:"Załóż chamie czapkę",kiedy z panem Prezydentem rozmawiasz.
Millerowi udało się jeszcze powrócić do premierowskiego korytka ,by potem odejść w polityczny niebyt. Z tego niebytu akcentuje on jak nowy polityczny byt kształtuje jego świadomość.W tej złożonej systuacji najłatwiej jest oceniać innych pomijając własne zadufane i zawstydzające klęski. Bardzo łatwo jest innym zarzucać często zmieniane zdanie zapominając o własnych zachowaniach politycznych poddanym rewolucyjnym woltom od budownictwa komunizmu do budownictwa kapitalizmu.
Oczywiście dywagacje od razu , na pierwszy rzut, są rozpoczęte od walki o koryto,w solidarnym stylu,kto z kim, ile razy, i z jakim skutkiem? Stąd niczym dwie łódzkie straganiary obrabiają siedzenie Szmajdzińskiemu, jaki to z niego będzie kandydat na prezydenta.Odpowiedź jest prosta ,że do luftu,w podtekście czytajmy ,że Miller zapewne doskonale spełniałby kryteria doskonałej prezydentury.
Pan Premier Miller także był niepozbawiony okresowo marzeń o prezydenturze ale ponieważ twardo chodził po ziemi ,więc mocniej musiał się trzymać premierowania. Na drodze realizacji jego marzeń stała jego szorstka przyjaźn z Kwaśnieskim oraz powszechnie znany proces szybszego zużywania się Premiera aniżeli Prezydenta w niewdzięcznej roli robienia "dobrze" własnego narodowi. Polegało to przede wszystkim, na głęboko lewicowym rozbijaniu państwowych fabryk, i wyganianiu roboli na uszlachetniające bezrobocie.
Następnie nasz lewicowy idol epatuje się szansami Tuska na osiągnięcie prezydentury ,co będzie on obserwował z dużym zaciekawieniem i zainteresowaniem ,żeby nie powiedzieć,że z mściwą radością,wskutek klęski zafundowanej mu przez Kwaśniewskiego. Najogólniej rzecz biorąc Szmajdziński nie ma szans z Tuskiem a Cimoszewicz ma szanse ale nie ma gwarancji. Poza tym Cimoszce śmierdzi lewica i najchętniej wystąpiłby on pod liberalnym szyldem,którego nikt mu nie zafunduje poza żubrami z puszczy Białowieskiej. I tak sobie pewna pani dywaguje z Żelaznym Kanclerzem lewicy ,co by było ,gdyby jedna pani powiedziała drugiej pani ,lub ogoliła sobie wąsy żeby zostać dziadkiem.
W tych rozważaniach taktycznych nie ma absolutnie żadnej myśli strategicznej, żadnych propozycji programowych, jest jedynie zwykłe i egoistyczne warcholstwo polityczne ukazywane bez większej żenady.Ta niezdrowa ambicja polityczna ciągnie się czerwona nicią w zachowaniach wszystkich pociotków z KC PZPR Millera do KC SLD także jego pokroju.
Ci ludzie dawnej lewicy Kwaśniewski, Miller wskutek osobistych ambicji doprowadzili do rozbicia i praktycznego wyeliminowania polskiej lewicy ze sceny politycznej.Świadczy o tym zepchnięcie elektoratu lewicowego z poziomu 40% do pułapu zaledwie 15%.Oczywiście ten sukces 40 procentowego poparcia upatruje kłamliwie Miller w przesuwaniu swojej polityki na prawo.Guzik prawda.To właśnie, to oszukańcze i zakłamane przesuwanie się Millera z Kwaśniewskim w rejony prawicowego wyzysku i pozbawiania ludzkiej godności,skompromitowały ich w oczach lewicowego elektoratu, który poczuł się oszukany i wyprowadzony na manowce, postanowił opuścić tych mędrców cofając im swój mandat politycznego zaufania .
W ten sposób na własne życzenie muszą pogodzić się ze smutną dolą wyautowanych i zużytych polityków niegodnych społecznego zaufania lewicy. Oni to właśnie bezkrytycznie wprowadzili nas do UE na bardzo trudnych i niekorzystnych warunkach , byle tylko uciec przed kościelną i mściwą prawicą oraz jej antykomunistycznym gniewem. Łamiąc konstytucję wyprowadzili polskie wojska poza granice kraju. Mają także swój niepodważalny wkład w rujnowanie polskiego majątku narodowego. Umoczeni są w instalowaniu w Polsce więzień CIA. Realizowali linię polityczną niegodną tradycji polskiej lewicy.
Teraz już tylko pozostało im skromnie grzać ławy polskiej emerytury politycznej i popatrywać jak równie nieudolnie poczynają sobie ich następcy Napieralski i Olejniczak.Momentami odnosi sie przykre wrażenie jak gdyby ci wszyscy pseudolewicowcy mieli wręcz programowo w genach zakodowane niszczenie polskiej lewicy.
Należy mieć cichą nadzieję ,że czas lewicowego Mesjasza nastanie,który da odpór prawicowej drobnicy,która pichci, nawet w kucharskim wydaniu, nienawiść do postkomunistycznych molochów i konstytucyjny zakaz umiłowania bolszewickiej idei, w ramach głoszonego pluralizmu politycznego. Miejmy przekonanie ,że ten nowy i charyzmatyczny przywódca lewicy potrafi pociągnąć masy za sobą, by wyrwać nas z niewoli głupoty i opętania religijnego.
PS
A narazie nasi wielcy jak Wałęsa, Kwaśniewski i Miller niech moczą swoje kije dostarczone im przez Wuja Sama w nadziei na wielką rybę, która głowę daję, nie będzie miała etykietki Made in USA.No cóż, marzenia to taki piękny stan sfrustrowanego ducha.
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna