Zygfryd Gdeczyk

sobota, 19 grudnia 2009

Solidarne sukcesy

Solidarne sukcesy na cenzurowanym

Od Moje obrazy



Nie jest gołosłowną retoryką, krytyka błędów liberalnych elit i ekip solidarnych. Ostatnie sondaże wyraźnie wskazują spadek poparcia dla Platformy Obywatelskiej i szefa platformerskiego rządu. Przyczyniły się do tego zapewne wyciągnięte na światło dzienne niespotykane afery Platformy oraz zwiększona aktywność PiS w przedmiocie prania tuskowych brudów.

Afera hazardowa została politycznie zakleszczona ,co oznacza, że Tusk oraz jego wybrańcy są w jakimś sensie wiązani z tym bezprawiem nabijającym prywatne kieszenie wybrańców narodu. Piesiewicz kompletnie umoczył moralnie tę rządzącą opcję polityczną ubierając się w damskie sukienki będąc "na haju" w towarzystwie szemranych panienek. Oto i model nieskazitelnych cnót moralnych solidarnych elit,obrońca Popiełuszki i innych dawnych politycznych dysydentów sięgnął bruku. Są to ludzie solidarnego dolce vita, którzy narodowi zafundowali gehennę kosztem swego ułomnego raju.

Dla "Solidarności" i liberalizmu ratowania Tusk rzucił się na Wiejską i urządził tam wczoraj klakę ku czci liberalnie rządzących Polską klanów Komorowskich, Walterów, Gudzowatych, i innych bohaterów narodowych, którzy tak skutecznie potrafili przekręcić Polskę na prawo.Sam Ojciec Chrzestny wymienionego klanu mowę trzymał elegancko odziany i wyperfumowany tak, że aż na Kresach naszych rodaków skręcało. Wspominał on o dramacie przeżywanym przez jego towarzyszy w ośrodku wypoczynkowym KC, gdzieś na Ziemiach Odzyskanych,gdzie radosne i beztroskie dni ,wieczorki i poranki,spędzali oni na wzniosłym ględzeniu o kobietach ,wódce i śpiewie.Sam to słyszałem.

A rzeczywistość była taka,że śpiewali oni tak jak im SB zatańczyło. Jak działania lustracyjne pokazują,wyczyniali oni takie hopsztosy, że w głowie nie mieszczą się ich bohaterskie harce. Niejaki Beksa nawoływał językiem sikającego do kropielnicy, aby "targać czerwonych po szczękach", a kiedy w rezultacie ciosów kontrolowanych z majorem Milicji Obywatelskiej oberwało się w tę szczękę, w czasie okupacju Urzędu Wojewódzkiego to płakał jak dziecko,pożal się Panie Boże.

Kiedy urządzili oni wojnę Jaruzelskiemu,to ten najinteligentniejszy oficer polskiej kadry dowódczej aż 10 lat musiał się cofać na z góry upatrzone pozycje.Natomiast jego polityczni przeciwnicy opozycyjni nie zdejmowali w tym czasie pampersów w obawie przed wejściem ruskich kacapów, którzy w takich przypadkach zwykle nie patyczkowali się, że wspomnimy chociaż Węgry czy Czechosłowację. Dzisiaj zapomnieli już jak mieli zawstydzająco pełno i nieprzyjemnie pachnących zapachów w intymnych miejscach, po wieńczących ich dzieło bohaterskich czynach.

Aktualnie po bez mała 30 latach od swojej rewolty antyludowej opowiadają nam w Sejmie o rzeczach i sprawach ,których my nigdy nie widzieliśmy ani nie słyszeliśmy z uwagi na ich głębokie zakonspirowanie i ścisłą tajemnicę wojenną. Popuszczają wodze swej nadwrażliwej wyobraźni,snują fantastyczne historie i wspomnienia bohaterskich weteranów morderczej walki z półmilionową armią Ludowego Wojska Polskiego. Sam wódz klanu Komorowskich hardo chwali się ,że on już u samego początku wiedział,że walczył o kapitalizm.

Jeżeli on aż tyle wiedział ,to trudno dziwić się, że Jaruzelski miał mniej wiedzieć od niego.Mając w szeregach "Solidarności",co drugiego agenta SB jako tzw. TW musiał Jaruzelski wiedzieć znacznie więcej,aniżeli niewiele naonczas znaczący Komorowski. Dlatego trudno się dziwić,że na wyzywające hasła o targaniu po szczękach oraz zapowiadaniu, że zamiast liści wisieć będą komuniści nie wysłał, zajadłym opozycjonistom i wrogom państwa ludowego walczącym o biedę i bezrobocie, mikołajkowych paczek upominkowych ze słodkimi czekoladkami. Natomiast zafundował najbardziej zajadłym wrogom prawnie obowiązującego systemu słodką i rozleniwiającą "internę w internacie". Tego zaszczytu nie dostępowało nawet bardzo wielu zasłużonych aparatczyków walczących o ludową demokrację, tak bardzo nie w nos solidarnym.

Dla kompletnego dobicia czerwonych, w Sejmowe Święto uroczyście obchodzone bez jakiejkolwiek podstawy prawnej przez Ustawodawczy Organ, zaproszono nawet wykładowcę z Instytutu Marksizmu i Leninizmu ,który niestety z powodu samoobronowego warcholenia musiał odejść. I nie pomogły tutaj międzynarodowe koneksje oraz wsparcie panów Sorosa i całej międzynarodowej wierchuszki liberalnej.

Teraz nastąpił jego uroczysty powrót do Sejmu.Oczywiście nie w sensie personalnego zwycięstwa,a dla podbudowania skompromitowanej idei polskich liberałów. Balcerowicza potraktowano instrumentalnie jako dźwignię do wrzucenia Tuska na prezydencki fotel. Zdaje się ,że ten dymany comeback niewiele już pomoże ani jednemu ,ani też drugiemu. Zasmuceni platformersi spadkiem swej sondażowej popularności rozważają i zmieniają obecnie taktykę wyborczą na odsuwaniu ich w czasie zgodnie z zasada "im później tym lepiej". A sprzyjają temu argumenty zbliżającej się polskiej prezydencji w UE.

Nawet w swojej "kropce nad i" pani Olejnik, z pierwszego solidarnego tłoczenia, nota bene nieodrodna córa wysokiego oficera peerelowskiego, zaprosiła sobie lewicowego profesora Kołodkę by dać mu stosowną nauczkę i pokazać oraz udokumentować jakie to ta prawica osiągnęłą sukcesy z okazji 18 Grudnia.Niestety niepoprawny jak zwykle Kołodko nie dał się czołowej awanturnicy wśród prawicowych komentatorów zapędzić w kozi róg.

Wytknął tej bojowniczce solidarne,j klęski i potknięcia,czego przełknąć nie mogla i jak to na babę przystało zamierzała chłopa zakrzyczeć.Na co tenże ze stoickim spokojem odpowiedział ,że zaproszony został tutaj by odpowiadać na pytania i jeżeli pani redaktor zamierza zamienić role ,to on z dużą przyjemnością posłucha jej zaangażowanych wywodów. A tak w ogóle to nie ma powodów, by piękna pani ciskała się.I kropka.

Jednym słowem okazuje się ,że bardzo trudno jest zdyskontować klęskę jako sukces.

By nie być posądzanym o polityczno-propagandowe podejście do sprawy solidarnych sukcesów i nieszczęść warto się na moment oddać najbardziej obiektywnemu kryterium oceny politycznych działań czyli ekonomii. A ekonomiści czują się rozczarowani ,że kolejny ósmy miesiąc z rzędu dynamika wzrostu płac jest ujemna i wynosi -3,2%.W związku z tym zanotowany spadek zatrudnienia oraz spadek płac ograniczy popyt konsumencki,co przełoży się w kolejności na dławienie polskiej gospodarki. Taka zaś polityka jest niekorzystna dla Polski, natomiast krocie zarabiają na niej zachodni promotorzy liberalizmu. Polska biednieje a Zachód bogaci się jej kosztem.

Jeżeli do tego dodamy kolosalne zadłużenie zagraniczne ,bo przekraczające ponad 200 miliardów dolarów, przewidywany ca 100 miliardowy deficyt na rok przyszły i potencjalne przekroczenie Konstytucyjnej bariery 55% zadłużenia wielkości polskiego budżetu to bardziej oczywistymi stają się naciski Tuska na zmianę Konstytucji. Jednym słowem nic się nie zmienia w polityce polskiego brnięcia w bagno upadku finansowego, które polega na ciągłym schładzaniu i dławieniu polskiej gospodarki a nie na uciekaniu do przodu poprzez rozwój gospodarki.
Nie do przyjęcia jest także argumentacja ,że światowy kryzys zneutralizował wysiłki polskich liberałów,ponieważ takich wysiłków nie ma w założeniach ideowych a także praktycznym działaniu liberalizmu,który to z zasady spuszcza się na rękę wolnego rynku gmerającą w cudzej kieszeni.

Przesłanką pewnego umiarkowanego wpływu światowego kryzysu na polską gospodarkę jest ograniczony lub bardzo niewielki związek polskiej gospodarki ze światowymi organizmami gospodarczymi. Krótko mówiąc to nieszczęście znikomego polskiego udziału w światowym obrocie towarowym stało się szczęściem polskiej gospodarki hamując jej upadek. I nie ma co w tej sytuacji obnosić się wobec sąsiadów ze swym śmiesznym i niezasłużonymi samochwalstwem,jako iż wiadomo, że samochwała w kącie stała, bo niewiele miała i wśród innych umiała.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]



<< Strona główna