Zygfryd Gdeczyk

poniedziałek, 22 marca 2010

Poważnie i odważnie

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody analizy politycznych zdarzeń



Poważnie i odważnie

W zasadzie można by sobie dać spokój z oceną spektaklu politycznego jaki nam zaserwowała platforma. Cała gama poglądów i ocen zaproponowanych przez internautów oddaje barwnie zorganizowane widowisko na chwałę platformy, która od początku transformacji wiezie 40 tysięcy cwaniaków od przekrętów, afer i ewidentnych przestępstw. Z tego też względu należy wyprać zabrudzony image tych transwestytów chcących udawać dziewictwo.To ich niepokalane poczęcie i błogosławiony rozwój zawdzięczamy Ojcu Świętemu oraz kapitałowemu wsparciu świętego Judy. Dzisiaj jak smród za ogonem wlecze się za nimi nieładna opinia złodziei z klasą, którzy przerobili Polskę przemysłową na kraj kupczyków, sprzedawczyków i handlarzy, którzy sprzedali wszystko i zadłużyli nas na wieki wieków, amen.

Ponieważ demokratyczni dżentelmeni nigdy nie rozmawiają o pieniążkach, więc unikają jak diabeł święconej wody problematyki wywłaszczenia Polski. I jak przystało na przyzwoitych kapitalistów starają się nas przekonać, że lepiej jest być wywłaszczonym transformerem aniżeli bogatym eunuchem politycznym muszącym piać w sykstyńskim chórze tuskowym. Już od "drewniej" greki uważano, że instrumenty w kapelach dzielą sie na lepsze-męskie i gorsze-żeńskie.

Stąd Klemens Aleksandryjski ostrzegał przed ogłupiającą muzyką, która prowadzi do zezwierzęcenia: Jeśli ludzie spędzają swój czas na zajmowaniu się fletami, harfami, chórami i tańcami, egipskimi kołatkami i podobnymi rozrywkami, stają się bezładnymi głupcami, gorszącymi i całkiem barbarzyńskimi. Biją w czynele i bębny czyniąc wielki hałas na instrumentach oszustwa (...) Niech zatem piszczałka oddana zostanie pasterzom, a flet przesądnym, których pochłania idolatria. Gdyż naprawdę takie instrumenty należy usunąć z powściągliwej uczty, jako że bardziej przystoją bestiom i nierozsądnej gawiedzi niż ludziom. Słyszeliśmy bowiem o danielach oczarowanych dźwiękami piszczałki, które (....) zwabione zostały w sidła.

Teraz rozumiemy już doskonale niezwykłą prostotę, skromność a także wręcz religijną koncentrację i skupienie oraz ascetyczność zaproponowanego nam widowiska. Na czarno odziani panowie nawiązujący do pewnych tradycji powszechnie cenionych na świecie a szczególnie w Polsce nie wypowiedzieli ani jednego słowa ponad to, które wskazał im główny architekt oraz reżyser widowiska. Oni pracowali ciężko i w pocie czoła nad politycznym uświęceniem obrazu platformy. Platformy danej nam przez najlepsze siły narodu, po to byśmy wreszcie mogli zacząć podróżować po świecie.

W ten bardzo precyzyjnie i starannie skomponowany obraz propagandowy perwersyjnym akcentem wdarła się swą osobowością żałobnicy na pogrzebie, prześlicznej urody dziewczyna z Płońska, Pani Joasia. Nikt nie mógł umknąć seksualnego uroku bieli zakomponowanej w czerń, strzelistych jakżeż skromnie złożonych nóżek pani Muszki wyrażających chrzescijańską obietnicę miłosierdzia i nadziei. W tym miejscu musimy zdecydowanie i ostro odciąć naszą oblubienicę od powszechnie znanej wśród gawiedzi tancerki,gwiazdeczki i bzykadełka jak sama mówi o sobie, że robi to z największą rozkoszą i częstotliwością, którym to wymaganiom wydolić nie potrafił największy rozpustnik i seksista polskiej telewizji, idol polskiej młodzieży.

Nasza Muszka jest osobą pełną godności i szacunku, wychowana na chrześcijańskich ideałach, pełna skromności i oddania Platformie oraz jej przywódcom, co czyni "odważnie i poważnie" jak głosi na swoim własnym blogu. Jest ona błogosławioną absolwentką i doktorem ekonomii na KUL-u, gdzie spełnia rolę nauczyciela akademickiego. Słuchacze tak pięknej i uduchowionej kobiety, wykładowcy, na zawsze zapamiętają jej walory i głoszone idee o wyższości kapitału nad duchem, co bardzo celnie koresponduje ze społeczną nauką kościoła.

Nie poświęcałbym tyle uwagi, ponętnej doktórce kościelnej, gdyby nie jej kolosalny wpływ na koncentrację uwagi i wyobraźni internautów zapatrzonych w ikonę platformerskiej mszy politycznej roztaczającej wizualne feromony piękna, powabu i złudnej a właściwie zwodniczej nadziei na spełnienie tych jakże ulotnych i nierealnych obietnic. Ten obraz więcej mówił aniżeli wszystkie zapisane na karteczkach słowa, męskich szowinistów wygodnie rozpartych na głębokich fotelach aktualnie sprawowanej władzy.
Ta efemeryczna iluzja jest bardzo nam wszystkim potrzebna, ponieważ oczekujemy nadziei na sukces jak kania dżdżu. Jednakże nie zapominajmy o tym dokąd nas doprowadził i co jeszcze obiecuje ten zwodniczy i syreni śpiew milczącej ale jakże kuszącej Joasi w otoczeniu zawodzeń demokratycznych eunuchów.

Do tego upoetyzowanego odbioru mej wrażliwej duszy, reagującej na estetyczne wzloty i uniesienia ludzi bogatych, dochodzi jeszcze druga strona tego medalu jak dotąd nie dotykana w ogóle lub elegancko osłaniana burżuazyjnymi tiulami otoczonymi zdobiącymi je falbaneczkami i fikuśnymi kutasikami. Mam na uwadze zderzenie nielicznego bogactwa i piękna z powszechną biedą i brzydotą, którymi żywi się ta pierwsza.

W trakcie pozorowanej debaty mówiono głównie o prawicowych marzeniach, które delikwenci chcieliby realizować z zadęciem, podskokiem i przytupem w obliczu fanfar oraz kamer. Tak jak robił to Jaruzelski składając gospodarskie wizyty w lustrzanych oficerkach profanowanych krowim łajnem. Przy czym Jaruzelski starał się nobilitować to łajno, a delikwenci wynoszą na ołtarze swoje modne kamasze, pogrzebowe kitle i obszerne kapelusze, jak przystało na grabarzy socjalizmu.

W ten nurt ogólnonarodowego pieprzenia, by dodać smaku i pikanterii, chudym i jałowym daniom demokratów, włącza się telewizyjna młodzież redakcyjna suto opłacana za głoszenie jedynie słusznych rządowych koncepcji i idei tuczących bogatych, a biednym zrzucających wagę dla utrzymania właściwej kondycji zdrowotnej, bo na Kopaczowej pieniądze i usługi zdrowotne niech oni nie liczą.

Łaskawi panowie o rzeczach najistotniejszych czyli o zdychającej gospodarce i rozbijanych więzach społecznych nie byli gotowi polemizować, ponieważ nie mieli takiej instrukcji i wytycznych. Możnaby przypadkiem wleźć w dołki, które się kopie pod innymi. Natomiast z upodobaniem obaj dobrodzieje podnosili kwestie swych osobistych sukcesów na łonie pęczniejącej i pączkującej armii.

Okazuje się, że są nam potrzebne Gromy, Pierony oraz Błyskawice, które podnoszą autorytet naszego kapitalistycznego państwa. I dobrze, że dają one o sobie znać daleko poza naszymi granicami, jak pouczył nas jeden ze złotoustych mówców. Wypada w tym miejscu przypomnieć, tym konstytucyjnym przestępcom, że miejsce armii jest w Polsce. Świadomi swej kryminogennej działalności dążą oni do zmian konstytucyjnych mających uznać ich za bohaterów narodowych.

W tych awangardowych poczynaniach najbardziej skuteczni są wnuczkowie dziadków z Wehrmachtu lub spod góry Syjon. Znajdują oni zrozumienie zarówno sił wewnętrznych jak i zewnętrznych mocujących Polskę w samym sercu Europy i światowej demokracji. Bardzo ciepło o Polsce mówi pan Peres w kontektście skuteczności swoich rodaków na naszym gruncie. Jeszcze goręcej wypowiada się Pani Angela Merke. Pieje ona wręcz nieustające peany w cześć naszego Głównego Liberała porzucając złowróżebne myśli o polskich kartoflach. Ostatnio nawet odstawiła na boczny tor piękną Erykę by zawładnąć zdecydowanie i ostatecznie sercem nieustraszonego Donka prącego nach Westen.

Po zwycięstwie Premiera w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego Kanclerz Niemiec Angela Merkel wygłosi laudację na cześć Donalda Tuska, który 13 maja odbierze w Akwizgranie Nagrodę Karola Wielkiego - ujawnił "Dziennikowi Gazecie Prawnej" prof. Władysław Bartoszewski.

Siurpryza ta jest najważniejszym wyróżnieniem politycznym przyznawanym w Niemczech. Otrzymują ją politycy, którzy szczególnie zasłużyli się dla jedności niemieckiej. Do tej pory wyróżnienie to otrzymało dwóch Polaków: Jan Paweł II i Bronisław Geremek i trzecim kandydatem jest Donek Wielki. Tym sposobem znalazł się on w gronie takich osób jak: Winston Churchill, Bill Clinton, Francois Mitterrand, Helmut Kohl.W taki oto sposób jasno jak na dłoni widać, kto się z Polaków najbardziej zasłużył Niemcom, zgodnie z zasadą:"Jak świat światem zawsze Niemiec był Polakowi bratem".

Dotychczas nie miało miejsca zdarzenie, by laudację na cześć wyróżnionego wygłaszał kanclerz Niemiec. Angela chce w ten sposób szczególnie wyróżnić polskiego premiera za poprawę stosunków między Polską a Niemcami w minionych dwóch latach. Ponadto powiedzmy sobie szczerze i obiektywnie, że wkład Polski w budowę Wielkich Niemiec jest bezsprzeczny i niedoceniany. W końcu Donek skonsumuje profity z tego tytułu.

No i ostatnią perełkę do tego tematu zostawiłem sobie na koniec przydługawych wywodów. Po bojach dwóch panów awizujących przyszłego Prezydenta z paltformerskiego korca, burżuazyjne media aż się zachłystywały tym wiekopomnym zdarzeniem. Panie określonej proweniencji szczególnie podkreślały urodę obu panów, jednego wykształconego na angielskich uniwersytetach a drugiego na komunistycznych kryminałach. Panowie krytycy zaś roztrząsali głębię myśli zawartych w słowach propagandowych tuzów zatrudnionych przez Pana Premiera.
W ten tok ogólnych i urzędowych zachwytów wpisali się etatowi i etosowi autorzy, i twórcy sukcesów solidarnej Polski.

Wyjątkowo byłem zdegustowany uczestnictwem dumnego daniela-króla lasu w gronie solidarnych szczawików deliberujących w TVN na temat oczywistego sukcesu liberalnego kursu polskiej odnowy. Sprawiał on w tym towarzystwie wrażenie przedstawiciela wystraszonej zwierzyny płowej pełniącego rolę listka figowego dla prawicowych bezeceństw. W pierwszym i krótkim zdaniu swej mowy wskazał on na remis obu partnerów przyjacielskiej debaty ze wskazaniem na sukces pana Sikorskiego.

Dla mnie natomiast mimo braku politycznych sympatii dla obu intelektualistów, dominacja Komorowskiego była oczywista i przytłaczająca, co wykazał przeprowadzany sondaż wyrażający się stosunkiem 60:40 na korzyść marszałka Sejmu. Natomiast wszyscy recenzenci wznosili zachwyty na temat błyskotliwości Sikorskiego i kostyczności Komorowskiego. Wszystko to trwało do czasu dopóki prowadząca ten sabat młodych solidarnych osiłków nie storpedowała ich wysiłów stwierdzeniem, że tego rodzaju aplauzy idą w poprzek politycznych ocen społeczeństwa wyrażanych bieżącym sondażem politycznym.

Spowodowało to natychmiastowe odwrócenie przez daniela swego kota ogonem, w taki sposób, żeby jego kot pozostał na tym samym miejscu.Ta postawa doskonale wyjaśnia mechanizm funkcjonowania uniwersalizmu dobrego na wszystkie okazje towarzyskie i systemy społeczne. Jest to ściśle związane z inteligencją i dyplomatyczną elastycznością, co pozwala, że nawet czarny kot może się okazać białym, patriota antysemitą, a syjonista bohaterem narodowym.

Całe szczęście, że tę kakofonię i kaskadę prawicowych pereł padających przed lewicowe wieprze znajdujące się przed telewizorami, przerwał znarowiony daniel starczym potrząsaniem głową, mogącym znamionować akceptację wszystkich świństw głoszonych przez prawicę i nieśmiało wspomniał o społecznej dyferencjacji. Przyznam uczciwie i bezwzględnie, że jeżeli tak mają daniele bronić interesów szlachetnej zwierzyny płowej ukrytej w lewicowym lesie to lepiej dać sobie spokój, z tego rodzaju upokarzaniem lewicy.

Na tym froncie są potrzebni odważni ludzie, a nie co to ni pies, ni wydra. Inną specyfikę i dynamikę posiada polemika słowa mówionego a zupełnie inną charakteryzuje się słowo pisane. Daniel w starciu z tymi janczarami kapitalizmu jest a priori na przegranych pozycjach, nie wiadomo tylko czy nie zdaje sobie z tego sprawy, czy czyni to świadomie i celowo, dowodząc chcąc nie chcąc, że lewica nie ma żadnych argumentów i lepiej się chować w głębokim lesie.

Jeżeli podobną rolę widzi widzi on dla siebie w "Trójce", to jest mi bardzo przykro, że przyjmuje on na siebie funkcję grabarza socjalizmu i leśnej ekologii. W końcu nic w tym zdrożnego, ale także symapatycznego- nie ma. Chwilami odnoszę nieodparte wrażenie, że kieruje się dystyngowany daniel słowami piosenki śpiewanej przez radzieckich pionierów "A mnie wsio rawno...".

Proszę zatem ustąpić miejsca Sierakowskiemu bardziej odważnemu, inteligentnemu i potrafiącemu z zaangażowaniem bronić lewicowych pozycji może z bardziej teoretycznych pozycji ale w sumie błyskotliwemu chłopakowi. Czas ochrony szlachetnej zwierzyny płowej już minął, skompromitował się także Kwaśniewski i Miller dwaj komunistyczni budowniczowie kapitalizmu.

Z tego też względu potrzebna jest zupełnie nowa lewica nie skażona zagubieniem,zastraszeniem i ignorancją oraz liberalnym egoizmem i pazernością. Obowiązkiem ludzi lewicowego rodowodu jest doprowadzenie do konsolidacji tego co się ostało po lewicy i doprowadzenie do wyłonienia lewicy, na miarę nowych czasów, zdecydowanie odrzucającej funkcję listka figowego u burżuazyjnego kożucha.

To co każdy z nas pozostawi po sobie zależy wyłącznie od nas. I proszę nie liczyć na to, że polska prawica będzie lewicy stawiać pomniki. Istnieje coś więcej aniżeli status polityczny i materialny. Towarzysze solidarnościowi dowiedli, że bardzo ważną jest przyzwoitość, a że wielu się jej sprzeniewierzyło to już zupełnie inny problem.

Nie piszę tych refleksji w złości lub goryczy lecz w przeświadczeniu, że istniejące lewicowe autorytety nie powinny rozmieniać na drobne swojego talentu, nawet jeśli jest on opłacany wysokimi kwotami.

Jeżeli kogokolwiek dotknąłem swoimi rozważaniami, to bardzo przepraszam. W końcu to nie o nas idzie, lecz o Polskę i jej przyszłość, czy będzie ona matką wszystkich Polaków, czy też zaledwie ich macochą.
_________________
Łaskotanie prawicy

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]



<< Strona główna