Zygfryd Gdeczyk

środa, 24 marca 2010

Rady-tyrady

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody analizy politycznych zdarzeń



Rady tyrady

Bardzo bawi mnie nawoływanie specjalisty w przedmiocie, zwykle strzelającego kulą w płot, do wizyty Kaczyńskiego w Rosji. Pewnie twórca owych tyrad ma rację, kiedy zauważymy, że Kaczyński jest twórcą partii prorosyjskiej w Polsce. Jeżeli jednak przypomnimy, że Rosjanie usadzili komunistycznego Kwaśniewskiego w trzecim rzędzie na mauzoleum Lenina, to można sobie wyobrazić gdzie znajdą miejsce dla Kaczyńskiego, któremu w tej sytuacji solidarni logistycy winni zapewnić malarską drabinę składaną, by mógł ujrzeć coś więcej aniżeli niemiłe mu bolszewickie zadki.

Zauważmy, że pan Kaczyński jest bardziej wykształconym klonem prymitywnego elektryka antykomunistycznego i namawianie go do tego żeby się "nie zastanawiał" jest bardzo niską inspiracją ze strony zadufanego,emerytowanego intelektualisty "Polityki". Powiedzmy, że polskiej prawicy nic nie łączy ideowo z moskiewskim wyzwoleniem Polski, uznawanym przez nią jako zniewolenie Polski.

Jak w takiej sytuacji można uczestniczyć w uroczystościach gloryfikujących utratę suwerenności przez Polskę, która jak wszystkim powszechnie wiadomo była wyzwolona przez armie Hitlera. Wypada się w końcu samemu wyzwolić z idiotycznej schizofrenii prezentowanej całemu narodowi, przez ogłupiałe elity samozwańcze nie potrafiące znaleźć obiektywnego miejsca w historii Polski.

I w gruncie rzeczy guzik mnie to obchodzi jaki charakter ma mieć to "zastanawianie się" spłodzone przez intelektualnego kombinatora z pierwszych stron burżuazyjnej Polityki, które w swym założeniu jest niczym innym aniżeli antysemityzmem skierowanym wobec Pana Prezydenta.Tfu, taka perfidia skierowana przeciw własnemu bratu zasługuje na pełny ostracyzm w diasporze.

Potem mamy do czynienia z bełkotem dyplomatycznym mającym za zadanie opisać i ocenić stosunki utrzymywane przez jedynie możliwy i zdrowy pień solidarnych mataczy w zagranicznej polityce Polski. Według konesera polityki solidarna panienka chce ale się boi, żeby Ivan tak jej nie potraktował jak ona sama sobie na to zasłużyła "Odezwami do Ludów Wschodu" i innymi duperelami.

A Ivan potrafił pozbawić naszego pierwszego twórcę kapitalizmu w Polsce, lewicowego opluwacza Rosji, stanowiska Sekretarza Generalnego ONZ. Skuteczni są jak skurczygnat.Dlatego wcale nie jest takim pewnym czy "solidarni" powinni wchodzić w komitywę z "czerwonymi" z Moskwy. Zbyt mały poziom wzajemnego zaufania. Co prawda piją czerwone wino ale z Saakaszwili,a to kompletnie dyskredytuje w oczach Wielkorusów.

Olek starał się jak mógł ale kołchoźnik białoruski musiał wozić go w bagażniku,a ukraiński Kuczma musiał go podtrzymywać, żeby się nie obalił w trakcie głębokich pokłonów w Bykowni. A przecież pamiętamy jak główny bimbrownik Kielecczyzny pan Palikot głosił i ostrzegał, że nasz Prezydent jest mocno słabowity jeśli chodzi o te sprawy. Dlatego pojedynek z Miedwiediewem albo z Putinem możliwy jest jedynie na wodę święconą i to jeszcze w obecności ks.gen.Głódzia.

Następnie nasz przekręcony demokrata jedzie z antyrosyjskim koksem bez żadnych ograniczeń i zahamowań. Nazywa Rosjan zbrodniarzami i folguje sobie w każdym calu, a potem oczekuje by kaczor tam pojechał i by oni pocałowali go jeszcze w kaczą łapkę, kiedy w takiej sytuacji może on oczekiwać conajwyżej celnego rzutu kaczym jajem lub nie daj boże berlusconiady w wykonaniu starozakonnego miniaturką jakiegoś chramu.

Eleganckie wycieranie sobie buzi "obu totalitaryzmami" nie jest o tyle równoprawne, że to właśnie kapitalistyczny totalitaryzm obrodził faszyzmem i wszchstronnym atrakowaniem Rosji przez różnej maści interwentów, co spowodowało konieczność obrony przed tymi kostycznymi siłami w stylu podobnym do nich, jeśli Rosja miała myśleć o jakiejkolwiek szansie obrony, i nie jest to kwestią myślenia w stylu prorosyjskiej partii w Polsce lecz propolskiej partii w Rosji.

Przestańcie się błazny wygłupiać na przedpolu Imperium Rosyjskiego, spójrzcie na mapę Rosji i przypomnijcie sobie dolę waszych pradziadków z Workuty.Tę prawidłowość zrozumiała już Angela i także powoli dochodzi do niej amerykański Barack. Jedynie naszemu solidarnemu zwierzyńcowi a la Orwell wydaje się, że możni tego świata będą umierać za Gdańsk.

No cóż jedynie głupi powtarzają dwa razy ten sam błąd. Mimo panującego bałaganu w stosunkach polsko-rosyjskich sprawy układają się ponoć pomyślnie jak zapewnia nas znany mędrzec i "ekonomiczny politolog" po leningradzkiej szkole,co ma tyle wspólnego z rzeczywistością ile nasze różańce z rosyjskimi Iskanderami.

Sytuacja bardziej przypomina stan zimnej wojny, kiedy to bito dzieci rosyjskich dyplomatów w Warszawie, bito i wyrzucano z polskich pociągów rosyjskich pasażerów, bito w Moskwie polskich dyplomatów, wyrzucano z Rusi polskich księży oskarżanych o szpiegostwo, nawoływano w Gruzji do walki z Rosją, zaopatrywano Gruzję w broń przeciw Rosji,moralnie akceptowano zbrodnie przeciw ludzkości w Abchazji i Osetii.

Ściągano do Polski broń jądrowa o strategicznym charakterze oraz obronne rakiety "Patriot" na pogranicze z Kaliningradem.Opluwano i atakowano Putina na Westerplatte, w wykonaniu polskich posłów. Jeżeli taki przebieg spraw można uznać za pomyślny to ja zmienię nazwisko na zbliżone do Passe en passant.

Najbardziej zdumiewa pogląd, że to dzięki Tuskowi i Sikorskiemu następuje poprawa stosunków z Rosją. Fakt,że podpisano porozumienie w sprawie perspektywicznego zakupu gazu w Rosji w niczym nie zmienia sytuacji wrogości elit obu państw. Gdyby nie ten gaz to w bieżącą zimę tyłki zamarzłyby nam na amen,i żaden amerykański czy niemiecki święty Boże nie pomoże.

A któż to podpisywał porozumienie z USA przeciw Rosji o rozmieszczeniu u nas systemu antyrakietowego? Przecież Pan Tusk i Sikorski tak tańczyli wobec Condoleezzy Rice, że o mało do wytrysku ogólnego szału nie doszło, gdyby nie 10 minutowe spóźnienie kaczorka dla ochłody. A w sprawie Nord Stream to zapewne Lizak się awanturował?

Naiwnym jest sformułowanie, że"Rosja potraktowała Polskę wyjątkowo, gdyż w Moskwie przyjęto zasadę, iż w obchodach 9. maja może wziąć udział „każdy”, kto wyrazi taką wolę".Guzik prawda. Burżuazyjna Polska jest dla Rosji zawalidrogą na jej drodze do poprawy stosunków z Zachodem, jest swoistym bękartem wielkich minionego świata. Polska była od wieków miejscem spacerów i parademarszów między Wschodem i Zachodem. I nic się w tym przedmiocie nie zmieni wraz z rosnącą rolą zasobów surowcowych Rosji.

Rzecz w tym by te spacery nie odbywały się zbrojnie.Chociaż dzisiejsza praktyka polityczna sił solidarnych dowiodła, że bez zbrojnego najazdu, a wyłącznie drogą polityczno-finansowej przemocy można utracić swoją niezależność.Polega to na zadłużeniu się po uszy a potem na zlicytowaniu i żegnajcie piękne hasła o wolności i innych dyrdymałach.Merytorycznie oraz prawnie czy też moralnie jest to jeden czort w czyich łapach sie znajdujemy.

A już wyjątkową perfidia jest namawianie przez obłudnika, żeby Kaczyński mógł pokazać się na Placu Czerwonym jako mąż stanu,wysoki i wielki, obok kurdupli i szefów państw zwycięskiej koalicji antyhitlerowskiej, i to przyjmując defiladę z udziałem kompanii Honorowej Burżuazyjnego Wojska Polskiego i kontemplując zwycięstwo czerwonych kacapów oraz czerwonych pachołków Rosji w postaci Ludowego Wojska Polskiego.

Samo przypominanie Pani Angeli o takiej koalicji z przeszłości sprawi jej niepomierną przykrość i ból w piersi. No jakżeż tak można. Może jeszcze kaczor razem z Putinem mają walnąć niedźwiedzia? Mówi się o konieczności zdyskontowania sukcesów polityki zagranicznej wobec Rosji zaznaczając:"Tym samym polski prezydent zbierze owoce bardziej elastycznej i skutecznej polityki wschodniej Tuska/Sikorskiego/Rotfelda." No, proszę, jak to pięknie brzmi.Przyzwoitość nakazuje jednak obok wymienionych braci wyszczególnić także pozostałe ziarenka z tego samego korca: Skubiszewski, Olechowski, Bartoszewski, Rosati,Geremek, Cimoszewicz, Rotfeld ,Meller i siostra Fotyga.

Sami swoi, pełny komplet,to oni w pocie czoła wypracowali sukces Polski zadłużonej, wyzutej z własności, będącej symbolem wielkiej narodowej ucieczki od solidarnego dobrobytu. Opowiadanie wyborczych bajerów przez Sikorskiego:"Chcielibyśmy mieć – w sensie politycznym – Zachód na Wschodzie i na Zachodzie Polski" oznacza ni mniej, ni więcej, że znaleźlibyśmy się w kleszczach tego samego systemu politycznego, bez jakiejkolwiek alternatywy.Taki właśnie sposób myślenia spowodował, że zgodna wówczas i antypolska Europa wymazała Polskę ze swej mapy.

Zatem dobrze jest wiedzieć co się bałaka i dobrze też jest wiedzieć, co nasi bracia "U steru" szykują nam w zanadrzu.Tak czy inaczej powodów do radości nie ma. Z tego też względu podejrzany jest nie tylko Sikorski ze swą skomplikowaną i niewyjaśnioną historią byłego dwupaństwowca o błyskotliwej karierze ministerialnej w chłopięcym wieku ale także ci wszyscy, którzy dawniej wraz panem Komorowskim oraz obecnie wraz z panem Passentem winduja go.To nie jest kwestia osobistych sympatii lub antypatii, jest to kwestia wielkiej polityki,w której oni wszyscy są dokumentnie umoczeni. A wielka polityka jest tożsama z wielkimi interesami,którym oni są podporządkowani.

Tutaj nie chodzi o interes Janka muzykanta lecz kompozytorów elegii na kształt Janka Marii z Rokitów, nota bene także już puszczonego w skarpetkach. Pewien Gospodarz znanego blogu tak pisze o swoich sympatiach:"Zauważyłem, że antysemici powstrzymują się już od antysemickich tyrad (albo są one usuwane przez Moderatorów) i uciekają się do drobnych wtrętów, trudniejszych do wytropienia. Jeżeli się powtórzą – wyproszę autorów z blogu."

O ile daje się zauważyć to nikt inny jak sam gospodarz inspiruje wtręty w swoich tyradach mające na celu określone reakcje, by następnie batożyć je w glorii sławy z liberalnych i kosmopolitycznych pozycji a następnie w ramach pluralizmu relegować niewygodnych mu blogerów. Nie ma to jak wiadomo niczego wspólnego z misją niesienia kagańca kultury i oświaty lecz stanowi ostre i bezwzględne włączenie się w walkę polityczną przy użyciu dostępnych instrumentów.

Powiedzmy sobie jasno w podnoszonej kwestii, nie ma antysemityzmu bez Semitów. Jest to jak się domyślam poziom relacji stanów emocjonalnych Semitów i antysemitów. Nie ma skutku bez przyczyny. Ten związek przyczynowo-skutkowy pojawiał się wszędzie tam dokąd przybywali Semici. Czy wobec tego można mówić o antysemityźmie w kraju, w którym węzłowe stanowiska kierownicze zdominowane są przez jedną nację?

W żadnym wypadku, bowiem świadczy to o wyjątkowej tolerancji gospodarza. W przypadku jednak kiedy aktywność mniejszości narodowej nabiera cech agresji syjonistycznej, wówczas zaczyna się posługiwanie mieczem urojonego antysemityzmu. W tym miejscu wypada otwarcie zapytać gospodarza jak to się dzieje, że w Polsce ziejącej antysemityzmem zajął on tak wysokie miejsce w hierarchii społecznej?

Jak to się dzieje, że chce on być wyrocznią delficką w sprawach antysemityzmu? A co u licha z tymi "sprawiedliwymi wśród narodów świata". z nieba pospadali? Trudno jest dyskutować nad subiektywnymi stanami emocjonalnymi.Toczyć kopie o to czy ktoś kogoś kocha lub nie. Miliardy kobiet i mężczyzn czują się odrzuconymi a mimo to żyją i i pracują nadal, bez awanturowania się kogo by o to obciążyć nie rozpaczając z tego tytułu, ponieważ takie jest prawo natury jak pouczał mnie jeden z prawych mędrców.

Co to znaczy być uprzedzonym wobec jakiejś nacji, kiedy ja jestem świadom jej znaczącego i niezaprzeczalnego udziału w tworzeniu wspólnego dobra. Kiedy Julian Tuwim charakteryzuje swoją nację nie ma w tym nic zdrożnego, gdybym ja natomiast wypowiedział podobne słowa byłbym uznany nacjonalistą i szowinistą pierwszej wody i wyklęty od czci i wiary.

Sprawa z uprzedzeniami ma się podobnie jak z przewrażliwieniem. Kiedy ja znajduję się na polskim blogu i pomawiany jestem o rasową nienawiść, to z jakimi ludźmi ja mam do czynienia? Kim oni są? Czyje interesy reprezentują? Czy ja w tej sytuacji powiniem być uprzedzonym kiedy próbuje się mnie szkalować? A może powinienem uznać,że takie zachowanie wobec mnie jest rezultatem przewrażliwienia i pomijać je milczeniem, ale do jakiej granicy?

Dlaczego ja jako gospodarz muszę się tłumaczyć z agresji moich gości? Ja ich za nic nie obwiniam poza awanturami militarnymi jakie wyczyniają na Bliskim Wschodzie oraz mam pretensję wskutek nadreprezentacji władzy w Polsce. Dlatego atakowanie mnie i grożenie relegowaniem mam prawo uznać za wyraźnie wrogi akt agresji wymierzony na polskim blogu przeciw Polakowi.Tym bardziej, że ponoć mamy do czynienia z wolnym i pluralistycznym społeczeństwem,w którym nie ma tematów tabu.

Z wyrazami miłości i szacunku dla wszystkich ras, obcych i Semitów, poza cwanymi polonofobami wyrządzającymi krzywdę Polsce i Polakom.
_________________
Łaskotanie prawicy

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]



<< Strona główna