Zygfryd Gdeczyk

wtorek, 6 kwietnia 2010

Michalikowe michałki

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody oraz analizy politycznych zdarzeń



Michalikowe michałki

Mimo wielokrotnych ostrzeżeń Papieża w sprawie wyłączenia się polskiego kleru z życia politycznego jego aktywność pozostaje nadal wysoka i nieuzasadniona, jakby w konsekwentnym dążeniu do przekształcania Polski w państwo fundamentalizmu katolickiego. Dość powszechnie są rozumiane i łatwo przyjmowane aspiracje KK do budowania państwa własnych wpływów jeżeli uwzględnia się jego rolę w obaleniu komunizmu będącego śmiertelnym wrogiem, traktującym religię i kościół jako opium dla narodu. Z tej perspektywy wydaje się, że omawiany KK nie walczył o poprawę warunków społecznych polskiego narodu, które uległy wręcz diametralnemu pogorszeniu lecz kierował się politycznym interesem, wzmocnienia pozycji Watykanu w Polsce, co nastąpiło bez najmniejszych wątpliwości.

Jednakże lustracyjny atak na hierachów oraz ostatnio wzmożona kampania antypedofilska wytoczona przeciw klerowi podcięły niejako skrzydła polityczne katolickiego fundamentalizmu w Polsce. Nie oznacza to, że wpływ kleru w Polsce został trwale osłabiony a jego polityczne aspiracje ograniczone. Można nawet przypuszczać, że kierowana z zewnątrz na Polskę kampania pomawiania o antysemityzm odnosi dokładnie odwrotne skutki polityczne od oczekiwanych, budząc wśród polskiego episkopatu określone niepokoje na tle udziału we wpływach religijnych na nasz naród oraz dążeniu do umacniania wpływów wśród władzy. Watykan przyhamowany ostatnimi laty w swym ewangelizacyjnym parciu na Wschód, można przypuszczać nie dopuści do dalszego wzmacnania pozycji piątej kolumny starszych braci w Polsce.

Michalik doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że podobne procesy postąpiły bardzo wydatnie w łonie samego kościoła katolickiego i nadchodzi potrzeba walki o czystość religii nie tylko w szeregach szeroko rozumianych baranków bożych, które gładzą grzechy tego świata, ale także po nowemu spojrzeć wypada na ten proces głęboko rozwinięty w elitarnych szeregach gwardii katolickiej. Oczywiście kościołowi nie wypada wytaczać armaty wojny religijnej, przy tym skierowanej wobec własnym korzeniom ideowym przejętym od innej religii.Dobrze jest jednak zauważyć, że nie bez kozery pojawiają się informacje w czasie świąt o umierających w ubóstwie polskich księżach w USA, pozostawiających na kontach miliony dolarów. Jest to jeden z elementów
szeroko zakrojonej kampanii antyklerykalnej wobec Polski wskazującej na głęboko pulsujący pod powierzchnią życia publicznego konflikt walki o władze i pieniądze. Komuniści zostali już zdecydowanie wyeliminowani z tej walki. Obecnie pozostali "sami swoi" spod solidarnego parasola i korzenia. Teraz wśród nich następuje ostra i twarda polaryzacja.

KK musi pokazać innowiercom kto tu rządzi i odsunąć od realnych wpływów kręgi zbliżone duchowo do Bliskiego Wschodu. Doskonale temu celowi służy wskazywanie na "partyjność" polskiego państwa, które jakby nie było jest wynikiem wpływów KK i owa partyjność jest oparta o wspieranie jej przez kler. Nie można sobie wyobrazić, by prawicowi działacze mgli przejść do systemu władzy bez wskazania i akceptacji przez sito decydujących proboszczy w parafiach, biskupów w kuriach i arcybiskupów w ich komitecie centralnym czyli Episkopacie. Powiedzmy sobie jasno, że te kanapowe "partie" polityczne stworzone przez duet esbecko-kościelny byłyby niczym bez siły kościelnego patriarchatu.

KK zdaje sobie sprawę, że w wyniku zdecydowanej akcji wobec niego a także własnych nieprzemyślanych posunięć utracił on ogromną strefę wpływów na Wschodzie, a także polityczne przesunięcie Polski na Zachód spowodowało ograniczenie wpływów oraz niebezpieczeństwo dalszego ich postępowania, o czym świadczy tzw."wojna krzyżowa". Wojna, która niezależnie od tego czy będzie toczona o krzyże czy o likwidację aborcji lub nauczanie religii w szkole, zawsze jest prowadzona w pierwszym rzędzie o władzę polityczną w Polsce. A bezsukienkowi nominaci do sprawowania władzy u nas zawsze się znajdą. KUL wyprodukował ich dostatecznie dużo do objęcia swym wpływem centralnych organów władzy w państwie polskim.

Jednym słowem za czuby się biorą piuskowcy z jarmułkowcami. Jakby nie patrzeć na sprawę nasza chata z kraju i nie dajmy się wpuszczać w religijne awantury, których istotą jest walka o duchowe zniewalanie maluczkich dla ciągnięcia materialnych korzyści przez faraonów tego biednego świata.

W tym znaczeniu jest bardzo sensownym podzielenie uwag Michalika:"- Jest to niebezpieczne, że nie państwowość, nie troska o państwo, o naród, o patriotyzm, o zdrowie narodu, ale troska o interes mojej partii jest na pierwszym miejscu. Jest to bardzo niebezpieczny stan - powiedział hierarcha."
Tak, jest rzeczywiście bardzo niebezpiecznym opowiadanie komunałów o "partii rosyjskiej" i tym podobnych prawicowo-kościelnych dyrdymałów, kiedy Ojczyzna w złodziejskiej unii tonie, w relacjach pozornej wolności rynkowej zdominowanej dyktatem najsilniejszych. Przypominanie o niegodziwościach elit wprowadzonych przez KK do władzy w kontekście nadchodzących wyborów prezydenckich ma jednoznacznie polityczny aspekt, posmak politycznej ingerencji. Państwo nie poważa się na interwencję w personalne rozstrzygnięcia KK, wobec czego zasada nieingerencji winna być zachowana.

Wypowiedzi Michalika w całej rozciągłości potwierdzają ideę jaką głosił wicepremier Goryszewski.
"- Przykładajcie ucho i serce czy ci kandydaci, którzy będą proponowani czują naród, czują państwo, czują Polskę. Czy w ich sercach żyje troska o Polskę moralna, etyczną. O Polskę chrześcijańską, katolicką, bo katolicka Polska, to Polska, która próbuje być wierna Chrystusowi, która szanuje ludzi innego wyznania i bezwyznaniowych, w której jest miejsce dla wszystkich narodów, a musi być miejsce dla tych biedaków, którzy przyjdą z zewnątrz" - mówił abp Michalik.

Chodzi więc o to, że nie ważne jaka ta Polska będzie, bogata czy okradziona, ważne żeby ona zachowała status katolickiego państwa wyznaniowego. A im ona i jej obywatele będą biedniejsi tym łatwiej będzie nią sterować kościołowi tak bardzo doświadczonemu ewangelizacją w krajach trzeciego świata. Mówiącemu, że bieda i nieszczęścia pozytywnie doświadczają, by uwieńczyć tę szlachetną drogę, błogosławionym zbawieniem, którego żaden wielbłąd jedno i dwugarbny oraz bogacz nie doświadczą. Łatwo jest teraz głosić wzniosłe hasła o trosce, o Polskę, o moralności i etyce, w sytuacji kiedy Polska została wywłaszczona i rozgrabiona a KK brał i bierze czynny udział w przejmowaniu ogromnego majątku samorządowego nobilitując jednocześnie swym udziałem proszone obiadki u braci milionerów, a nie u biednych i wyzutych ze wszystkiego nędzarzy od brata Alberta.

Elegancko i zwodniczo Michalik zaznaczył,że:", że katolicka Polska, to nie jest Polska szowinistyczna. To jest Polska uniwersalna, która umie przebaczać Niemcom, i Rosjanom, i sąsiadom, i tym którzy przykrość nam na co dzień wyrządzają. To jest ta wiara katolicka, której się nie bójmy - podkreślił, znawca przedmiotu, nie kwapiąc się wspomnieć o wybaczaniu Rosjanom i Ukraińcom. A cóż to, bracia Słowianie inną miarą są szyci? Braciom Germanom milionowe mordy na polskim narodzie i na Żydach łaskawy KK zechciał wybaczyć, a innym nie chce i nie potrafi.

A jaką to miarę wybaczania i miłości stosują hierarchowie naszego kościoła? Można przypuszczać, że dla nich większego znaczenia nie ma fakt zamordowania Polaków, natomiast rozjuszającą nienawiść budzi to, kto zamordował. Jednym bezkarnie wybacza się wielomilionową hekatombę dokonaną na Polakach a wobec innych nie można "przełknąć" 20-tu tysięcy zamordowanych Polaków. Widać miłość i wybaczanie jest wybiórczą skłonnością. Jeśli więc te walory nie mają charakteru uniwersalizmu, to trudno by piuskowcy przypisywali sobie prawo do przewodzenia, gładzenia grzechów świata, wybaczania i pouczania. Szczególnie wówczas gdy ta miłość, jak się okazuje, zbyt daleko posuniętą jest.

Na zakończenie Wielce Szanowny Arcybiskup ogłosil zdecydowanie, żeby nikt się nie ważył odsuwać KK od władzy, bowiem:" Próba zepchnięcia wiary tylko do prywatności jest fałszywa". A kościół jak wiadomo na "prawdę" posiada monopol. I w związku z tym na kolana padajcie niedowiarki, innowiercy i cała bolszewio. Czarny Szatan już dawno się po waszym kapitale przeleciał, przy okazji wypił mleczko i ogonkiem stłukł świąteczne jajeczko. Teraz pozostaje tylko w bolszewickim stylu: "Pogłębianie, poszerzanie i umacnianie".Tym sposobem solidarne słowo ciałem się stało i między nami zamieszkało. Słowo to doprawdy wielka rzecz.
_________________
Łaskotanie prawicy

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]



<< Strona główna