Zygfryd Gdeczyk

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Podzwonne

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody oraz analizy politycznych zdarzeń



Podzwonne



Żadne słowa nie wyrażą straty po swoich najbliższych. Nie ma też zachowań, które zapełnią lukę po utracie Prezydenta. Życie jest ciągłością naprzemienną urodzin i śmierci.Gdy śmierć dotyka nas w czterech ścianach samotności, ma ona wówczas niejako bardzo intymny i osobisty charakter, nie zakłócający jak gdyby porządku wszechrzeczy. Wielowiekowe tradycje borykania się ze śmiercią wytwarzają całą kulturową otoczkę tego aktu ostateczności. I dobrze jest, że akt odchodzenia pointowany jest celebrą nobilitującą żegnanego przez nas człowieka. W końcu każdy pozostawia po sobie mniejszy czy większy ślad, który zasługuje na próbę utrwalenia go.

Gdy zaś rzecz dotyka Pierwszego Obywatela staje sie ona własnością całego narodu. Oddając szacunek Prezydentowi Naród bardzo wiele mówi o sobie i o swej kulturze. Jest rzeczą na dobrą sprawę obojętną w jakim języku wyrażamy swój szacunek dla odchodzących, jakimi gestami to podkreślamy. Istotna jest tworzona aura wobec biologicznego zakończenia, które jest nieodwracalnym.Temu odejściu zwykle towarzyszą dobre słowa będące jak gdyby próbą reasumpcji życia tego, z którym się rozstajemy. Jest to nie tylko kwestia szacunku dla osoby odchodzącej, ale kto wie czy nie jest to przejaw jeszcze większej potrzeby pewnego rodzaju samorefleksji wobec siebie i własnego losu.

Wydaje się właśnie, że to ceremonia pożegnania najbardziej definiuje człowieka wobec swojej wspólnoty. Zawarta jest w niej najbardziej ludzka potrzeba miłości wobec innego człowieka, solidarności z nim i niesienia mu pomocy. Bowiem to wówczas najbardziej przeraźliwie odczuwamy samotność ludzkiego losu wyrażanego jakże dotkliwie w trakcie urodzin i opuszczania padołu wzlotów i ludzkich upadków, nieobcych nam wszystkim. Cała reszta pomiędzy tymi krańcowymi zdarzeniami jest zwykłym krzątaniem się wokół spraw egzystencjalnych z pominięciem wartości ponadczasowych.

Śmierć innych zmusza nas do zatrzymania się w bieganinie dnia codziennego i do chwili refleksji nad sensem własnego życia. Staje się ona, chciałoby się mieć wrażenie, przesłanką do oceny własnych poczynań, osiągnięć i potknięć. W tym rozumieniu śmierć Prezydenta staje się inspiracją do refleksji na niespotykaną skalę, ponieważ przy pomoccy mediów dotyka ona dziesiątków milionów naszych rodaków bez względu na status społeczny, wyznanie religijne i rasowe uprzedzenia, które często stara się nam przypisywać. Wobec niej, jak ulica powiada, wszyscy jesteśmy równi i jednacy, jest to jedyna sprawiedliwość dotykająca w tym samym stopniu każdego człowieka. Czyś bezdomny,czy Vipem z najwyższego lichtarza, każdemu świeca życia zagaśnie identycznie.

Pozostaje tylko drobny problem, kiedy pisane nam jest to wielkie rozstanie, z tymi których kochamy i nienawidzimy.Czym wypełniamy swoje działania, egoistycznym zaspokajaniem własnych ambicji i wygód, czy jednak jednak choć trochę mamy na uwadze bliźniego. A jeśli już nadejdzie nieuchronnie ta wielka chwila, obyśmy nie musieli się jej bać wypełnieni dobrem i miłością wobec najbliższych i tych, których nam powierzono. Stąd ogromną sprawą w tym koniecznym procesie zbliżania się do drugiego człowieka jest konieczność rozumienia go i wybaczania mu.

Wielu mieliśmy w naszej Ojczyźnie Małych Rycerzy Wielkich Duchem, którzy oddawali jej to co mieli najcenniejszego i niemym pozostawał krzyk rozpaczy, wstańcie,Ojczyzna was wzywa. Ich już ten problem nie dotyczył, zostawiali nas samych w nadziei dobrze spełnionego obowiązku. Ich śmierć nas konsolidowała i łączyła w poczuciu potrzeby bycia razem ,w ludzkim nieszczęściu, z chęci wspierania się i pomagania sobie nawzajem, nie z politycznych lub materialnych przesłanek, lecz z odruchu ludzkiego serca.

W taki to sposób chciałoby się widzieć wielkie rozstania na chwałę i pożytek całego narodu, jakże często ostatnio zaniedbywanego, wyzuwanego z własności i podmiotowości w imię partykularnych interesów
samozwańczych elit nie potrafiących zadbać o interes państwa ale i także o swój własny,wyrządzając wszystkim, łącznie z sobą niepowetowane straty.

Niech ta niepotrzebna i jakże tragiczna śmierć, która tak boleśnie dotknęła wszystkich Polaków, w jej ludzkim wymiarze, uczyni nas lepszymi.poczynając od Pierwszego po Ostatniego obywatela. Niech naszych oczu nie zaślepiają polityczne karnawały,jasełka i monstrualne manipulacje. Naród jest dobrem najwyższym wymagającym pielęgnacji, szacunku i uznania.To on jest początkiem i końcem wizji solidarnej Polski. Oddajmy suwerenowi władzę i należne mu miejsce w realizacji koncepcji Pro Publico Bono.Wyzbądźmy się grzechu pychy, zadufania i arogancji oraz ignorancji, będących siłami sprawczymi wszelkich nieszczęść sprowadzanych na Polskę przez prawicę.
_________________

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]



<< Strona główna