Zygfryd Gdeczyk

wtorek, 1 grudnia 2009

Głowy myślą

Głowy myślą

Obama potrzebuje świeżego mięsa

Okazuje się, że kiedy Obamę przypili to potrafi on nawet znaleźć numer telefonu do Tuska.Nie dotyczy to konwencjonalnych grzeczności jakie sobie zwykle panowie na szczycie prawią. Im jest potrzebne świeże mięso armatnie do strzelania i umierania. Sprawa oczywiście z reguły nie dotyczy ich córek i synów, którzy muszą się rozwijać w ciszy i pokoju dla dobra kierowanych przez ich rodzicieli Ojczyzn.

Kazać umierać swojemu synowi za Ojczyznę mógł tylko bestialski Stalin. Demokratyczni przywódcy są bardziej praktyczni i zmyślni.Oni znajdują takie metody, które pozwalają chronić własne latorośle. Zatem kto jest w tym aspekcie większym łobuzem niech to oceni Bóg i Historia.

Dwaj Panowie przez telefon pnad pół godziny omawiali nową taktyke walki z bosymi Talibami w Afganistanie. A ja przypuszczałem, że nowy czarny Prezydent będzie miał serce bardziej po lewej stronie i będzie rozumiał niedolę swego narodu. Niestety, jak życie pokazuje musi on reprezentować interes tych, którzy produkują kule i granaty oraz odczuwają właśnie pewnego rodzaju niedosyt gotówki, którą może im tylko Prezydent zagwarantować rozwijając konflikt militarny.

Tyle wielkich i pięknych słów o wolności, demokracji i pluralizmie, by wszystko to zbrukać w krwawych konfliktach militarnych napędzających rozwój systemu kapitalistycznego kosztem najsłabszych państw. Oczywiście ci wielcy tego podzielonego świata zawsze mają rację.Tylko nie zawsze do tych racji potrafią przekonać myślących inaczej i życzących sobie żyć według własnych aspiracji. W takich sytuacjach argumentem walki ideologicznej staje się przemoc i gwałt uosobione w postaci sylwetki żołnierza wolności. Zresztą drodzy solidarni ciecie bosonodzy myśleć możecie sobie co chcecie ale robić macie to co oni wam każą.

Najpierw skłamali i oszukali swoje narody w sprawie wojny irackiej. Zaklinali się na wszystkie swoje świętości nie mające żadnej wartości, że Irak dysponuje bronią specjalnego rażenia. Kiedy zdobyli Irak i powiesili Saddama Hussajna okazało się, że poza piaskami pustyni i umiłowaniem wolności przez tych ubdzuranych terrorystów nie ma z ich strony absolutnie jakiegokolwiek zagrożenia. No, ale amerykańskie wojska musiały tam pozostać ,by pilnować ważniejszej nad życie irackiej ropy, której Ameryka jest nienasycona.

Kiedy Ameryka nie ma potrzeby i chce zaakcentować swoją bezczelną wyższość,wówczas potrafi proamerykańskiego Radka wyrzucić tylnymi drzwiami na zbity pysk, ponieważ pani Hilary nie ma przyjemności i praktycznej potrzeby. Kiedy jednak potrzebne jest jej świeże mięso,to potrafi ona znaleźć polski adres i ciepłe słowa w zamian za bezsensowne śmierci polskich żołnierzy, za bezgraniczną rozpacz matek poległych ofiar i bezsensowny dramat ich najbliższych.

Prezydent Obama będzie dzisiaj łaskaw ogłosić w West Point nową strategię agresji w Afganistanie polegającej na wysłaniu tam dodatkowych sił ekspedycyjnych mających bardziej skutecznie tłumić narodowe ciągowy do samodzielności i suwerenności. W tym wielce krytycznym dziele ma go wesprzeć okradziona i rozbita Polska. W imię górnych i bzdurnych haseł znajdą się pieniądze w polskim chudym budżecie, którego solidarni domknąć nie mogą.

Na wojnę i gwałty, przymus i agresję pieniądze się znadują w tym błogosławionym i wyznaniowym państwie, burżuazyjnego prawa i pokrętnej sprawiedliwości. Ileż w tym wszystkim jest obłudy, zakłamania i fałszu. Wycofuje się polskie wojska z akcji humanitarnym w Czadzie czy na Wzgórzach Golan,tylko po to by przesunąć je do stricte militarnych działań w Afganistanie. Tak na marginesie chciałoby się zapytać a kto zbroi Talibów i za czyje pieniądze,kto w ten sposób zarabia krwawe kokosy? Warto by o tym procederze powiedzieć jaśniej i głośniej.

Tusk nie musiał zgłosić jednoznacznych deklaracji rozszerzenia ilościowego polskiego korpusu ekspedycyjnego wystarczy, że odpowiedział w dyplomatycznej konwencji:"podkreślił wagę solidarności w działaniach Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz respektowanie zapisów art. 5. Traktatu Waszyngtońskiego". I teraz już zapewne wszystko państwo wiecie i rozumiecie. Podobnie jak wykręcenie numeru z Prezydentem Rompuyem.

Artykuł ten w przypadku zbrojnej napaści na państwa NATO nakłada na pozostałych członków Paktu Północnoatlantyckiego obowiązek udzielenia niezwłocznej pomocy - czytamy w komunikacie. Co oznacza , że USA poczuły się zagrożone w Afganistanie i Polska zmuszona jest im nieść spiesznie pomoc. Jaja na twardo i tyle.

Obaj przywódcy wyrazili sobie dozgonną miłość,a Obama wielkodusznie był uprzejmy wspomnieć, że jeszcze nie zatwierdził umowy o stacjonowaniu amerykańskich wojsk w Polsce, mają więc tuskowcy o co walczyć. Oby tylko czynili to za cenę własnego życia.

Żeby kaczorek wstrętów nie czynił w tej szlachetnej misji więc uzyskał także pozdrowienia serdeczne od pana tego świata. Za co niewątpliwie będzie bardzo wdzięczny i zobowiązany.Uczyniono to także w adres narodu polskiego ,żeby przypadkiem nie podskakiwał w tak ważnej kwestii jak umieranie. W końcu wcześniej czy później trzeba się rozstać z tym padołem łez. Dlaczego więc w imię dobrego samopoczucia Wuja Sama nie można nieco przyspieszyć tego ostatecznego aktu przypinając mu propagandową etykietę bohaterskiego czynu w aureoli werbli i salwy bardziej zagłuszającej przyzwoitość niż głoszącej honor.Odbieranie życia nigdy nie jest powodem do dumy i sławy.

Głowa naszego rządu odpowiedziała elastycznie,że ona bardzo chce pomóc USA ale musi uwzględnić gorset krępującej go demokracji i podejmie decyzje "absolutnie autonomicznie" w szeroko rozumianym interesie rozwoju demokracji oraz liberalizmu w świecie. Kropka.Koniec. Pozostało się jeszcze tylko pomodlić, oby jak najmniej polskich matek płakać musiało. A kandydatowi do prezydentury zapewne ten nieszczęsny Afganistan splendoru i szczęścia nie przyniesie.Dlatego dostał on takiego parcia na zmiany Konstytucyjne.Amen.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]



<< Strona główna