Zygfryd Gdeczyk

piątek, 31 lipca 2009

Prawicowe lewactwo

 
Posted by Picasa

czwartek, 30 lipca 2009

Prawicowe lewactwo

Prawicowe lewactwo

Zainteresował mnie temat, jaki wziął na swój warsztat prof.Winiecki. Brzmi on następująco:”Cele edukacji, czyli co chodzi po głowie lewaka”. Zapoznając się z tymi przemyśleniami możemy zapoznać się z tym co chodzi po głowie prawicowego ekstremisty.Komentarz ten ukazał się na portalu Liberte czyli wolność kapitalisty,co jakby z góry definiuje znanego nam prawicowego naukowca.

Urodził się on w Sopocie, w 1938 roku. Jest on produktem IIWS i PRL-u, co z pewnego rodzaju przykrością należy zauważyć, że morderczemu komunizmowi udało się tak skrajnie prawicowy produkt wytworzyć, na uczelniach gdzie rządzili i wykładali prymitywni i komunistyczni agenci NKWD. A może stanowi on specjalną odtrutkę na tamto bolszewickie zniewolenie?

Jest on kontrowersyjnym laureatem polemicznej nagrody Kisiela otrzymanej w 1992 roku z rąk prawicowego opozycjonisty i jednocześnie mało sympatycznej i pociagającej postaci.
Z uwagi na swą niechęć do socjalizmu i solidarne zaangażowanie w mateczniku tego związku otrzymał tytuł doktora Honoris causa na Uniwersytecie Gdańskim.

Był on doradcą prawicowego Wałęsy i równie prawicowego Bieleckiego. Żródła nie bardzo informują czy Wałęsa dzięki jego doradzaniu podniósł swój poziom ogólny. Czy też Profesor musiał go dostosować do poziomu noblisty. Faktem pozostaje bezspornym, że przy owym doradzaniu historia dwóch znakomitych przywódców zmiotła. Jeden z nich utrzymał się na stołku prezesa Banku a drugi został mędrcem Europy. Sam zaś doradca dostał takiego przyspieszenia, że wylądował w wolnoeuropejskiej Viadrinie, gdzie mógł się odkuć finansowo i przemyśleć swoje sukcesy polityczno-ekonomiczne.

Obecnie naukowo osiadł na bliskiej sobie ścianie wschodniej w Rzeszowie i utrzymuje intensywne stosunki pośmiertne z Ks.Tischnerem poprzez wykłady na Wyższej Szkole Europejskie Jego imienia w Krakowie. Jednym słowem całą gębą Wschodni Europejczyk w Zachodnim Surducie.

Literatura jego osiągnięć naukowych zaznacza około 8 pozycji, w których dominującymi określeniami są Soviet, transformation, political, transition oraz powalająca na kolana “Gospodarka bez ekonoma”.

Powracając do meritum sprawy nasz janaczar kapitalizmu wziął sobie na celownik Michnika wraz z “Gazetą Wyborczą”. Ponieważ postanowił on odkryć ciemne strony gazetki wybiórczej ,więc my wzięliśmy sobie z niego przykład świetlany i postanowiliśmy się pobawić jego skrajnie prawicowym zaangażowaniem.

Powszechnie znany ekonomista eksponuje swoje polityczne żale, że Wyborcza dochowała się dość solidnego stadka lewaków. A ja uważam, iż bardzo dobrze ,bowiem właśnie na tym polega idea pluralizmu. I jeżeli panu Profesorowi nie udało się wychować czeredy skrajnie prawicowych bojowców ,to już jest tylko problemem jego pedagogicznych kwalifikacji i naukowych predyspozycji. Zawsze co do tej kwestii miałem pewnego rodzaju wątpliwości, chociażby studiując jego teksty bardziej polityczne niźli ekonomiczne. Widocznie tak już mu pozostała ta skłonność z ekonomii socjalizmu.

Natomiast uroda myśli gazety Wyborczej polega na tym, że są one przeciwstawne wobec nieświeżych, mało odkrywczych i antykomunistycznych hasełek pana Profesora.Tym razem poczucie estetyki pana naukowca poruszył fakt niecnego przeanalizowania przez Wyborczą systemu edukacji kapitalistycznej w konwencji raczej mało sympatycznej dla jego burżuazyjnych uniesień.

Przecież nikt cieszył się nie będzie likwidacją wielu tysięcy szkół i przedszkoli, bardzo niskim wskaźnikiem nakładów na szkolnictwo, niskim uposażeniem kadry nauczycielskiej i wykładowców, programami nauczania kwestionowanymi na każdym kroku, niskim poziomem nauczania,bandytyzmem w szkołach, głodującymi w nich dziećmi. A jest to zaledwie wierzchołek lodowej góry. Pan Profesor wolałby w bolszewickim stylu mówić wyłącznie o sukcesach edukacji. Być może te sukcesy edukacyjne zauważane są tylko przez pana Profesora , oraz panie Hall i Kudrycką, ponieważ cała reszta jest wobec tych osiągnięć zdecydowanie krytycznie usposobiona

Ja natomiast zauważam w polskiej edukacji wybitną klerykalizację, co ma się tak do kształtowania postępowych ,otwartych, chłonnych i odkrywczych osobowości jak pięść do nosa. Klerykalizm jest hamulcem edukacji. Dzisiaj w szkole jest ważniejszym Dekalog aniżeli twierdzenie Pitagorasa. Jestem pełen szacunku i zrozumienia dla wartości jakie niesie ze sobą dekalog. Jednak jego wdrożenie do szkolnictwa nie poprawiło zachowań adeptów szkoły. Mało tego możemy śmiało powiedzieć, że mamy tutaj do czynienia z odwrotną proporcją. Im więcej nauki religii tym mniej etycznych zachowań, mniej dobra i miłości, poza wskaźnikiem brzemienności uczennic.Między katechizmem a antykoncepcją nożyce się coraz bardziej rozwierają ze szkodą dla nowego pokolenia Polaków.Ilość materiału pamięciowego wdrażana przez programy nauki religii jest zastraszająco przytłaczająca wobec innych przedmiotów “pamięciożernych”. Tę niebezpieczną tendencje należy odwrócić .My nie kształcimy w szkołach potencjalnych księży i zakonników, naszym zadaniem jest wykształcenie i wychowanie obywateli nowoczesnego państwa, sic.

Pan Profesor przełknąć nie może, że redaktor GW nie widzi kapitalizmu w kolorowych barwach ,a opisuje go na czarno. Bardzo go boli i koli, że rynek został nazwany kapitalistycznym okropieństwem kiedy wszyscy powinni wiedzieć , że jest on I-szym cudem świata, burżuazyjnego rzecz prosta. Na którym to rynku ceni się bardziej specjalistę robociarza od specjalisty erudyty. Tak głosi wybiórczy redaktor. Ja pozwolę sobie na skromne uzupełnienie, że nie dotyczy to kisielowców wyróżnianych i nagrodzonych, przez samozwańcze gremia kapitułami zwane,o wyraźnie klerykalnym podtekście, walczących nad wyraz rześko i skutecznie pokrzykując Apage Satanas.

Gazeta wytyka, że tak jak kiedyś uczelnie grzeszyły przygotowując robotników do roli inżynieró, tak obecnie przygotowują obiboków do zadań właścicielskich. Przez grzeczność pewnie onże redaktor nie wspomina , że obecna jakość kadr przygotowywanych na prywatnych uczelniach jest zawstydzającą i prezentuje opłakany stan wiedzy. A prywatne miało być takie śliczne i godne hołubienia jak propagandowy, roczny bobas “Solidarności” sprzed ćwierć wieku ,co to już zamienił się w wąsatego robola wałęsającego się bez roboty.
Ten akt płodzenia jakby okazuje się być bardzo cudownym, gorzej zaś jest z wyprowadzeniem tego owocu kapitalistycznej ruchawki, na porządnego i uczciwego człowieka, który nie ma perspektyw bez rąbnięcia pierwszego miliona, pierwszej szyny na kolei ,i pierwszej bułki u piekarza. Nie ma on również szans na przeżycie, jeżeli godnie się będzie prowadził. Zatem najgorszy jest pierwszy raz,by cnotę utracić, a potem to już ciurkiem poleci, aż do kryminału i prywatnego życia na państwowym wikcie. No więc dlaczego to drodzy prywaciarze tak się czepiacie państwowych kryminałów .Wy nam namnożycie przestępców, a my ich mamy utrzymywać, przecież jest to nieuczciwe jak cały wasz przestępczy proceder.

Szkoła, która chce uczyć rzeczy praktycznych, jak domaga się Pan Profesor, powinna się nazywać zawodową jak za babci komuny. Natomiast stosowane przez niektórych zwolenników kapitalizowania się, szwarcowanie szkół zawodowych jako wyższych, jest zwykłym oszustwem tak typowym dla prawicowego lewactwa.
Pan Profesor opowiada komunistyczne bajki o kapitalistycznym systemie edukacji jako bodźcu w rozwoju osobowości człowieka, co prowadzi do osobistego rozwoju i kariery człowieka.Ten życzeniowy model rozwoju człowieka był realizowany w socjaliźmie, gdzie na absolwenta uczelni czekały zakłady pracy, a kiedyś nawet czekały na niego nakazy pracy.Obecnie, w tzw. demokracji, na absolwenta wyższej uczelni nikt nie czeka ,nawet jeśli i włada on kilkoma obcymi językami. Bardzo często spotykanymi są ogłoszenia poszukiwania pracy przez ludzi z cenzusem. Najłatwiej natomiast znajdzie pracę robol bez żadnego przygotowania i za nędzną płacę.

Kiedy ruszyła “Solidarność”, to jak państwo pamietają, opustoszały polskie szkoły i uczelnie.Polskiej młodzieży marzyło się, że jak pójdzie do pracy to w natychmiastowym trybie drogą uczciwej pracy skapitalizuje się i chwyci pana Boga za kolana. Gorycz jednak była przeogromna, ponieważ tę młodzież wyzyskiwano, pomiatano nią i lekceważono na rynku pracy. Bańka mydlana kapitalistycznego raju szybko prysnęła. Młodzież ta utrzymywana przez zbolszewizowanych rodziców i dziadków wnet powróciła do szkół, by jak najbardziej oddalić od siebie moment bolesnego zderzenia swoich kolorowych oczekiwań z brutalną rzeczywistością rozbitego rynku pracy.

Stąd opowiadanie mitów o realizacji potrzeb wyższego rzędu, w sytuacji kiedy młoda pani inżynier siedzi w okienku pocztowym,by zarobić na minimum skromnej egzystencji jest nieuczciwym odbieganiem od realiów obecnego życia. Nie wiem czy czyni się to wskutek nieznajomości rzeczy, głupoty czy bezwzględnej bezczelności. Oczywiście zaraz nam się wyjaśni , że te potrzeby wyższego rzędu trzeba mieć, żeby chodzić do teatru czy opery. A że zwykle takich potrzeb w stopniu rozwiniętym nie ma bolszewicka hołota, to trudno jest o to obciążać kapitalizm.

Zapomina się jednak, że to socjalizm a nie kapitalizm budował teatry, muzea, kina, akademie artystyczne, które miały swą stałą i liczną klientelę. Polska zaś była znana z wielu szkół aktywności artystycznej, że wspomnimy polską szkołę filmową, szkołę plakatu , rzeżbiarstwa ,teatru itp.To co dzisiaj pozostało z tego okresu nie napawa optymizmem,a nawet można twardo powiedzieć, że powoduje obrzydzenie wskutek nieszczycielskiej działalności”Solidarności” i jej promotorów. Jest to rezultatem zarzynania kultury narodowej poprzez metodyczne obcinanie nakładów budżetowych na sferę pro publico bono. Tnie się wszystko i wszędzie, co wiąże się z polityką społeczną a uzyskane środki przekręca się na kierunek potrzeb prywatnego kapitału.

Profesorowi nie odpowiada, że znajdują się ludzie, którzy walczą o świadomość ludzi pokrzywdzonych i wywłaszczonych.Jego zdaniem powinni oni pozostawać w głupocie i ciemnocie narzucanej im przez burżuazję jako jedynego i najcennieszego systemu na ziemi. Oni chcą edukacji rzeczywistej dla swoich elit i edukacji malowanej i pozorowanej dla pozostałych ćwoków. Jest to mówiąc krótko gra na wszystkich frontach o interes wybrańców.

Jeżeli Pan Profesor stara się tak bardzo dowartościować wiedzę praktyczną to dlaczego sam się nie przeniesie do majstra krawieckiego, by udowodnić wyższość nauki praktycznej nad teoretyczną.To co on proponuje jest zwykłą błazenadą polityczną nie godną poważnego naukowca. Smutne jest tylko, że Profesor wdaje się w tak mizerne gierki.

Zdaniem tego liberała niski poziom polskiej młodzieży idącej na studia , jest wynikiem działania Lenina i polskich lewaków oraz w niewielkim zakresie solidarnych władz wraz z usadowionym w centrum tego edukacyjnego ładu Profesorem, tako rzecze onże prawicowy lewak.

Sprawa jest do tego stopnia zaawansowana w urazach psychicznych liberała, że stara się on doszukiwać poprawności politycznej lub jej braku w różnicach między jazzem japońskim i nowoorleańskim. W końcu wiadomo, że dla skrajnej prawicy dobry jest każdy argument, byle tylko zdefasonować przeciwnika.

Dla kogoś kto zatrzymał się w rozwoju na poziomie Keynesa,czytanie jakiejkolwiek literatury odbiegającej od profilu znanego ojca kapitalizmu jest śmieszne. Natomiast dla mnie zakrawa na kpinę samoograniczanie się w czytaniu wyłącznie jednstronnej literatury politycznej,bowiem jak praktyka i bliskie przykłady dowodzą zubaża to niezwykle takiego czytacza czytadeł. Oznacza to bowiem pozostawanie w wąskiej sferze zatęchłych stosunków wytwarzania poddawanych obecnie gwałtownej i burzliwej weryfikacji wskutek popełnionych nie tyle błędów ile kolosalnych nadużyć przez liberalny świat często przestępczy i nieodpowiedzialny.

Z tego też względu jest mi znacznie bliższy prorok Marks, wg. ironicznej nomenklatury Profesora, aniżeli gorszy prorok Winiecki .Chodzi o to, że Marks już czymś się wykazał w światowej literaturze a Pan Profesor zaczyna zaledwie nieudolnie raczkować.

Z uwagi na tak znaczące przywiązywanie wagi do kwestii praktyki zalecam Panu Profesorowi zdobycie takiego autorytetu, aby mógł on zostać ministrem finansów RP i potrafił udowodnić, że jego umiłowany kapitalizm jest rajem dla Polaków. A jeśli tego nie uda się mu uczynić, wówczas jedynym rozwiązaniem pozostanie wytarzanie go w pierzu na kształt białego anioła.

Poza tym życzę Panu Profesorowi pewnej oszczędności i ostrożności językowej, by nie prowokować takich jak ja, zwolenników ludu pracującego miast i wsi, do zachowań poniżej profesorskiego poziomu prawicowego lewactwa, ponieważ i ideowo jest to nam obce i przyczynia niezwykłej przykrości osobistej.

Łączymy się z Panem Profesorem w eleganckich ukłonach, przekazywanych sobie znakach pokoju i bezgranicznym miłosierdziu wobec zwiedzionych braci naszych, pozostających zbłąkanymi na pokrętnych ścieżkach czarnej prywatyzacji.
Pan z wami i duchem waszym.
Ora et labora.
Tua res agitur.

Etykiety: , , , , ,

niedziela, 26 lipca 2009

http://docs.google.com/View?id=dd3h92k8_14fc6ng5gf

sobota, 25 lipca 2009

A panowie listy piszą...

Odstawieni na boczny tor solidarnej proweniencji bojownicy listy piszą do Obamy. Uważają oni , że ich podlizywanie się Ameryce, wyprzedaż własnych krajów na jej rzecz oraz wojenna posługa w Iraku obliguje ich do wygrażania Ameryce za swój marny los.
Nawołują oni do twardego kursu wobec Rosji i wdrożenia systemu obrony antyrakietowej.Pragną oni kontynuacji swej linii politycznej nasyconej wasalizmem wobec Ameryki, za co otrzymywali ze strony imperium słowa wdzięczności i zaproszenia do wykładów w USA, w rezultacie znany absolwent szkoły podstawowej stał się wybitnym wykładowcą na amerykańskich uczelniach. Niewątpliwie wysoko on w ten sposób podnosił prestiż osobisty oraz tych uczelni.A uśmiechać się mogli z tego stanu rzeczy tylko sami idioci.
Kolejnym sygnatariuszem listu jest znany niedokończony magister i kłamca w sprawie swego wykształcenia oraz decydent wyprowadzenia polskich wojsk do Iraku. Kiedyś popłakiwał, że Amerykanie oszukali go w tej kwestii. Dzisiaj jego prawicowo-agresywne nawoływania Ameryki do kontynuacji roli światowego żandarma świadczy o jego obłudnej postawie politycznego oszusta. W tej wielkiej trójce znalazł się także schorowany i solidarny kolega Havel.

Napisany list przez tych orłów z utrąconymi skrzydłami wskazuje na ich osobistą wiernopoddańczą postawę wobec USA.Chcą oni przekonać Obamę , że są jego "przyjaciółmi". A my mamy głęboką wdzięczność za kierowany do Polski strumień pieniędzy przeznaczonych na przewrót w Polsce. Jednocześnie ci solidarni jastrzębie wyrażają obłudne zaniepokojenie słabnącym NATO, kiedy oni przecież wprowadzali swoje kraje do wielkiego, silnego i agresywnego bloku. Może to w sumie wyglądać i być odebrane jako klęska ich awanturniczej polityki. Na co ci panowie sobie pozwolić nie mogą i muszą Panu Obamie przypomnieć skąd mu nogi wyrastają i jakie on ma zobowiązania wobec środkowo-europejskich , zapomnianych kacyków solidarnych.

Mają oni także za złe, że nadchodzi nowa fala przywódców mniej kochających USA niż oni.Dlatego docenianie i wynagradzanie ich zasług stosownie do materialnego oddania w pacht USA, całych swoich krajów, wymaga odpowiedniej ekwiwalentności przynajmniej w personalnych relacjach. Dlatego wprost i bezczelnie przypomnieli, że niektóre z podpisujących list marionetek i kacyków zapłacili w swoich krajach wysoką cenę, czego niestety Prezydent USA nie potrafi docenić.To bardzo krępujące i zawstydzające, skonstatować jakie zera intelektualne przewodziły nam i czym one się kierowały . Na tej podstawie straszą oni Obamę, że Europa środkowa ma podstawę zgłaszać wątpliwości wobec konieczności popierania Ameryki w przyszłości,co już zakrawa na bezczelność. Kwękają oni także, że Pan Obama nie chce ich słuchać. No cóż, pan Obama ma znacznie większe problemy aniżeli ich niezrealizowane ambicje osobiste.

Wprost atakują Obamę za zmianę priorytetów amerykańskiej polityki w środkowej Europie.Momentami odnosi się przykre wrażenie, że nie są to odpowiedzialni politycy lecz rozkapryszeni harcerze, którzy nie otrzymali zaproszenia na kolejny obóz nie tylko harcerski ,gdzie mogliby rozładować swoje negatywne emocje. Życzyli by oni sobie aby Ameryka żyła ich troskami i personalnymi ambicjami, jakby nie miała dość swoich kłopotów na miarę upadającego globalizmu,do którego tak głęboko był przywiązany pan Kwaśniewski, pierwszy uczestnik i gloryfikator kapitalistycznych zlotów w Davos. Dzisiaj pozostały mu tylko wspomnienia i smutek po eleganckim świecie, nie mówiąc o przeszłej mu pod nosem synekurce Sekretarza Generalnego ONZ, którą zamierzali go nagrodzić Amerykanie za jego spolegliwość, czemu ze zrozumiałych względów zdecydowanie sprzeciwili się Rosjanie.
Tak nieeleganckie zachowanie ruskich, by nie użyć mocniejszych określeń, musi wywoływać obecne sprzeciwy i protesty, po prostu należy dać kacapom stosowna nauczkę.Niech im się nie wydaje, że oni będą rządzić światem.Od tak wielkich spraw mogą być tylko ludzie z genami narodu wybranego.

Dają oni do zrozumienia , że proatlantyckie nastawienie i dobrobyt wynikający z tej opcji nie będą trwały wiecznie, ponieważ można by zrozumieć, że to oni decydują o tych kwestiach i jeśli Obama nie będzie miał ich poparcia to wszystko runie. Straszne jest zadufanie, naiwność i tupet tych ludzików odstawionych do lamusa historii.

Wobec Rosji wyrażają oni obłudną nadzieję, że stosunki z Moskwą ulegną poprawie. Nie uległy jednak, ponieważ jak się możemy domyślać, gdyby oni byli u steru to niewątpliwie przymusili by Rosję do uległości. Nie chcą oni dostrzegać, że bilateralne stosunki są pochodnymi woli politycznej obu stron. Nie może być tak, że strona plująca w twarz oczekuje jeszcze przeprosin. Ci panowie oczekiwali, że Rosja po liście do narodów wschodu padnie na kolana i będzie ich całować po rękach, by uznano jej obecność na salonach Warszawy, Pragi i Wilna. Rosja ma jednak ciut większe ambicje stosownie wielkości mapy politycznej przytłaczającej karlików politycznych , których jest stać co najwyżej listy pisać.Zaś sytuacja jest o tyle trudna , że Obama woli listy pisywać z liczącymi się partnerami i kontrahentami.

Problem owego "listu miłosnego" do Obamy jest o tyle bardzo subtelny, że wpisuje się on jak gdyby w nakręcaną, w USA przeciwko niemu kampanię kół militarnych podważających prezydencki autorytet i prawne podstawy pełnionej prze niego funkcji Prezydenta Stanów Zjednoczonych .Wpisuje się on także dość precyzyjnie w prezentowaną linię polityczną polskich kół dyplomatycznych, które na etapie wyboru Obamy nie potrafiły znaleźć czasu na kontakty z Obamą lokując swoje głęboko prawicowe uniesienia w konserwatywnym Mac Cainie.

Tym ludziom jak się okazuje nie bardzo jest w smak polityka Obamy zmierzająca w kierunku pokojowej koegzystencji, w znajdowaniu nowych rozwiązań ładu politycznego świata, w prowadzeniu rozmów z Arabami czy Rosjanami. Ich zadowalał prostacki porządek prymitywnego Busha, który doprowadził do katastrofalnego kryzysu. Na tym kryzysie wszyscy cwaniacy potrafią zbić ogromny kapitał .Nasi też już przegrupowują się i ustawiają w kolejeczce do oczekiwanych konfitur.

By uzyskać swoje "owoszczi i frukty" bezwzględnie atakuje się USA obciążąjąc je winą za ustalenie porządku jałtańskiego jakby dziecięco nie rozumiejąc, że ówczesne ustalenia stanowiły wypadkową interesów wszystkich mocarstw, w większości nota bene kapitalistycznych.Mam wrażenie, że w ten sposób ci roszczeniowcy nie pozyskają sympatii Obamy, ponieważ wpisują się w jak najgorszy nurt moralnego szantażu. Wręcz uważam, że gdyby Prezydent USA w tej sytuacji ugiął się przed tak ostrym atakiem i ingerencją w politykę USA okazałby wyjątkową słabość. Obama ma wielu chętnych do kształtowania swojej polityki, całe jednak szczęście, że nie musi się on liczyć z nimi.

Sygnatariusze listu sygnalizują wzrastającą nerwowość w swoich kołach. Nawołują oni do sztywnej i twardej polityki wobec Rosji ,co uderza w całą konstrukcję nowej polityki zagranicznej administracji Obamy opartej na rozmowach i poszukiwaniu pokojowych rozwiązań. Przekonuja oni, że należy Rosję trzymać na wodzy dominacji militarnej jakby zapominając, że to polityka zimnej wojny i wyścigu zbrojeń doprowadziła do światowego kryzysu finansowego .Dyplomatycznym językiem mówią oni wprost ,że Rosję należy trzymać na krótkiej wodzy, co spowoduje jej uległość.

Na ostrzu noża, ci militarni pieniacze, stawiają kwestię zbrojeń i pobudowania w Czechach i Polsce amerykańskiego systemu obrony antyrakietowej. Rozpatruje się tę kwestię w kategoriach wiarygodności USA dla Polski ,a właściwie jej wąskich elit oszołomów. Naród miał zupelnie inne podejście w sprawie polskich wojsk w Iraku i także sprzeciwia się przeciwko budowie atomowych instalacji w Polsce, co obniża nasze bezpieczeństwo. Stąd powiedzmy sobie jasno, tego typu tendencje szkodzą polskiemu narodowi przysparzając elitom burzuazyjnym gwarancji ich personalnego bezpieczeństwa. Jednak jest to koszt zbyt ogromny. Jeśli czują się tak bardzo zagrożeni przez Rosję ,to nic nie stoi na przeszkodzi, by amerykańska partia wyjechała sobie do USA. Naród po niej płakał nie będzie.

Istotą tych nawiedzonych polityków jest wspólna walka USA i UE przeciwko Rosji,Afganistanowi. Pewnie się palą również do wejścia na Kubę .Marzą o złamaniu Korei Północnej. Chętnie podzieliliby się z Iranem jego zasobami ropy. Zapewne też z radością niepomierną wjechaliby na Plac Niebiańskiego Spokoju w Pekinie. Ja zawsze bałem się tych naszych "przywódców" i ich nieodpowiedzialnych poczynań. Pewnie teraz tę ich skłonność zauważą także inni.

Socjalizm nauczył ich czytać i pisać,a oni obecnie wypisują rzeczy, które mnie zawstydzają,przyprawiają o konfuzję i o dystans wobec ludzi, którzy bardziej cenią międzynarodowe awantury wojenne aniżeli dobro własnego narodu.

Stara Unia jakoś nie zauważa tych zagrożeń, które wydumali sobie odstawieni na boczny tor politycy wschodnioeuropejscy. Te polityczne zombi chcą się reanimować wzniecając konflikty polityczne i militarne. To bardzo przykre i niebezpieczne, kiedy ludzie o bardzo niskich walorach moralnych otrzymują mandat do pełnienia władzy.

Mam nadzieję, że ten list wywoła w USA reperkusje na jakie zasługuje.

Etykiety: ,

wtorek, 14 lipca 2009

Troska o suwerenność

Etykiety:

niedziela, 12 lipca 2009

Jola powinna zmeliorować Polskę

Jola powinna zmeliorować Polskę

Dziękuję Pani Teresko za zebranie danych dotyczących polskich melioracji.
Są one o tyle ważne, że stanowią o burżuazyjnym wysiłku na bardzo ważnym froncie bezpieczeństwa Polski.
Zebrane i podane przez panią Tereskę cyfry wskazują, że I-szej dekady solidarnych lat 89-99 w ogóle w statystykach znaleźć nie można, żeby nie można było porównać spadku nakładów z opluwaną babcią komuną.
W II-giej dekadzie radosnej twórczości 99-2009 nie ma ruchów statystycznych, co oznacza,że nie ma nakładów w zestawieniu z pierwszym spadkowym rokiem 1989.
Czyli krótko mówiąc lata 89-2009 są dramatycznym okresem załamania się nakładów na melioracje, podobnie jak i wszystkie inne dziedziny życia społeczno-gospodarczego w Polsce.
Są konsekwencją metodycznego rujnowania polskiego budżetu poprzez jego celowe cięcia, bez żadnego zabezpieczenia strony przychodowej.
A PKB stanowi miejsce przepompowywania społecznych pieniędzy do prywatnych kieszeni.
Bez specjalnych dywagacji teoretycznych wystarczy przespacerować się po polach by zauważyć,że znakomita większość melioracji szczegółowych praktycznie już zarosła, pozostały jedynie ślady rowów melioracyjnych.
Ten stan powoduje występowanie tak licznych podtopień lokalnych i niszczenie płodów rolnych.
Podobnie rzecz ma się z melioracjami podstawowymi ,które uległy poważnej degradacji.
Nie buduje się zbiorników retencyjnych,nie odtwarza się systemu wałów ochronnych na rzekach, zaniedbano systemy wymuszonego odwadniania czyli stacji pomp melioracyjnych,a cieki podstawowe nie są poddawane okresowej konserwacji.
Konsekwencje są takie, i będą one narastać, że przy większym opadach będziemy mieli do czynienia z coraz liczniej występującymi powodziami.
I nie jest to konsekwencja przypadków losowych lecz politycznego niedbalstwa burżuazyjnych elit.
Uznano,że jeżeli rolnictwo już zarosło,to melioracje także nie są już potrzebne.
Zatem jest to działanie sprzyjające uwstecznianiu polskiego rolnictwa i terenów rolniczych.
Odwoływanie się pana Zdrojewskiego i jemu podobnych, że oni mają na swoim terenie niemieckie urządzenia melioracyjne, które po 50 latach gwarantują bezpieczeństwo przeciwpowodziowe dla Wrocławia, i nie tylko, jest infantylnym myśleniem gospodarczych ignorantów, co w całym zakresie potwierdziła tragiczna rzeczywistość powodzi w całym kraju.
Pogłębianiu tych zagrożeń sprzyja polityka solidarnych ignorantów wydających decyzje na budownictwo mieszkaniowe i gospodarcze na terenach zalewowych.
Tą sferą bardzo kosztownej głupoty zarządzania przez władze winny się zająć prokuratury.
Prawo budowlane jest tak rygorystyczne,że wymaga zgody władz na wymianę grzejników w mieszkaniu ,czy przemalowaniu elewacji a nie potrafi zapobiec budownictwu na zagrożonych terenach.
Ba, to urzędnicy podejmują decyzje narażające skarb państwa na potworne straty i cierpienia ludzkie.
Fakt,że ostatnio nastąpiła przyducha na zbiornikach wodnych nie jest także przypadkiem,wskutek czego tony ryb uległy śnięciu zanieczyszczając te zbiorniki,co utrudnia ludziom egzystencję i naraża ich na niebezpieczne zatrucia. Ten stan degradacji jest wynikiem nieczyszczenia ciekow doprowadzających wody do zbiorników wodnych.
Rezultat jest taki, że ogromne masy wodne prowadzące nadmiar szczątków organicznych muszą ulec oczyszczeniu poprzez rozkład materii przy pomocy tlenu i ten właśnie tlen jest redukowany w wodzie co powoduje śmierć ton ryb.
A natlenianie wód jest możliwe przy pomocy progów wodnych budowanych na ciekach podstawowych.
Ale oczywiście są to kosztowne inwestycje, które nie w głowie solidarnym.
W infantylnej polityce cięć nie mieści się koncepcja rozwoju i postępu.
Jest to ciągle polityka dławienia i regresu. I nie dlatego, że nie ma pieniędzy. Ale dlatego,że myślenie ekonomiczne jest błędne.
Polega ono na pozorowanej corocznej oszczędności wydatków.
Bowiem proszę zauważyć,że budżet co roku wzrasta.
Jeżeli tak, i jeżeli co roku tniemy wydatki na nieefektywnych kierunkach, to na jakich kierunkach powstaje wzrost nieuzasadnionych wydatków i dlaczego pogłębia się zadłużenie państwa?
Tak może się dziać tylko wówczas, jeżeli ktoś ktoś ma prawą i lewą kieszeń, i zajmuje się przekładaniem pieniędzy do prawej kieszeni, by udowodnić, że lewa jest nieefektywna.
Rzecz jednak polega na tym, że wpływy idą do lewej kieszeni a potem przenosi się je do prawej aby następnie sfinansować wydatki budowania burżuazji w Polsce.
Powodzenia.

Państwo mówią o budowaniu MFR pomników lub w ostateczności o nadawaniu jego imion salom prawicowego SEJMU.
Tak jak nie było następców dla realizowania “Polityki” w wymiarze Rakowskiego,tak i nie było następców do realizowania jego pisma “Dziś”.
Nie jest to tylko problem polegający na braku gwiazdy jego wielkości.
Brak kontynuacji jego pism,w pierwszym przypadku polegał na wprowadzeniu nowego systemu politycznego, w którym Rakowski już się nie mieścił.
Nie ma żadnego znaczenia dla prawicy,że tendencja ta zakreślona została i zrealizowana w ogromnym zakresie dzięki Rakowskiemu.
Rakowski wręcz stał się niepotrzebną gwiazdą przytłumiającą swym blaskiem solidarne gwiazdeczki.
Zwycięzcy jak wiadomo sukcesem się dzielić nie będą.
Polska zaczyna się od Tuska i na nim się skończy.
Sprawność bez mała w stopniu doskonałym posiada on w zakresie usuwania w cień swej konkurencji także tej żywej jak i martwej. Zatem nie było w interesie rządzącej prawicy przyczynić się do kontynuacji pisma lewicowego jakim było “Dziś”.
Zabrakło woli rządzącym a Napieralski razem z Kwaśniewskim guzik mają do powiedzenia.
Ich nie stać w swym egoizmie, nawet na to, by wystawić kandydaturę Jolki na Prezydenta, która bije na głowę wszystkich prawicowych kandydatów.
Zatem tutaj nie chodzi o interes lewicy.
Oni starają się wciskać ciemnotę z jakimś skompromitowanym przekrętami Piskorskim czy umoczonym w służbę wywiadu SB niejakim Olechowskim.
Jolka zdaje sobie doskonale sprawę z dramatu w jaki wpakował ją los.
Ona świetnie rozumie ,że prezydenturę ma w krótkich “abzugach”.
Stawia sobie jednak zapewne odpowiedzialne pytanie a co dalej?
Wybrana zostałaby głosami centro-lewicowego elektoratu a realizować musiałaby politykę neoliberalnego globalizmu szkoły swego małżonka, który zaprzedał interes polskiej lewicy.
Wydaje mi się, że w tej sytuacji jej uczciwość polityczna polegająca na świadomości braku możliwości realizacji oczekiwań jej potencjalnego elektoratu nie pozwoli na podjęcie akceptującej decyzji .
Przyznam,że ją rozumiem.
Natomiast nie rozumiem osłaniających żonę wypowiedzi Kwaśniewskiego, które mogą nie tyle świadczyć o jego trosce, ile o przeroście ambicji, ponieważ nie można wykluczyć, że przy jej uzdolnieniach pozyskiwania sobie ludzi mogłaby ona stanowić znakomity zwornik i stabilizator stosunków wśród elit oraz szeroko pojętych mas narodu.
Przerasta ona w tym zakresie o głowę wszystkie kandydatury w zakresie doświadczenia politycznego,kontaktów politycznych,kultury bycia i szacunku dla innego człowieka.
Nie można od tej kobiety oczekiwać cudów ale je prezydentura byłaby niepowtarzalna w historii Polski.
Zapewne dałaby ona także koniec tak upokarzającym awanturom i warcholstwu na prawicy, przynajmniej taką mam nadzieję.
Oczywiście Jolka musiałaby mieć ogromne wsparcie moralne swego małżonka i odporność na łajdackie poczynania prawicy, które już wcześniej jej zafundowano.
Jestem więcej niż pewien,że nie popełniłaby błędów swej połowicy.
A i miałaby większy dystans i swobodę działania wobec politycznych promotorów jej męża.
Poza tym nie musiałaby paradować w Jarmułce jak dotychczasowi prezydenci.
Jeżeli piękna Angela tak świetnie sobie radzi to dlaczego cudownej Jolce nie miałoby się udać.
Na pałac prezydencki Drogie Panie!
MFR na pewno poparłby tę koncepcję.
Jolu uwolnij nas przynajmniej od tego prymitywizmu, chamstwa i głupoty.
_________________
Nuda veritas.

Etykiety:

piątek, 10 lipca 2009

Drodzy Bracia Marnotrawni

Drodzy Bracia Marnotrawni



Drodzy Bracia marnotrawni, zdrajcy, uciekinierzy, tupeciarze, przegrani, popaprańcy a także wybrańcy

Cóż was upoważnia by przychodzić do naszego domu i zachowywać się w sposób budzący co najmniej zastrzeżenia. A przecież zaszczycając kogoś swoją wizytą należy się zachowywać zgodnie z konwencjami obowiązującym w domu gospodarza. Zatem kogo panowie reprezentują i co was upoważnia by postępować w stylu najemnego żołdactwa? Skąd to wasze przekonanie ,że niesione na waszych sztandarach wartości znajdą nasze uznanie? Dlaczego mówicie o pluralizmie a oczekujecie z naszej strony przyjęcia waszej filozofii życiowej?W oparciu o co dowodzicie, że jest ona sensowniejsza aniżeli nasza? Na jakiej podstawie jeśli ktoś nie przyjmuje waszych koncepcji wysyłacie mu oświatowe oddziały marines z bibliami na bagnetach?

Takie postępowanie nie ma nic wspólnego z hasłami jakie głosicie na propagandowy użytek. Dla was wolność jest tym, co wy reprezentujecie. A zapominacie,że wasze wolności są dla nas obowiązkami i ograniczeniami. Nie chcecie uwzględniać, że my funkcjonujemy w systemie wartości tworzonych tysiącami lat, w odróżnieniu od waszych zaledwie kilkusetletnich doświadczeń zbudowanych na bazie metodycznego rugowania i niszczenia innych narodów.

Mamy zupełnie inną kulturę, tradycje i doświadczenia. My nie zamierzamy nikomu narzucać swej woli i rozwiązań systemowych. Tym bardziej takich ,które już się skompromitowały i wymagają weryfikacji oraz globalnych przekształceń. W świecie nie może obowiązywać centrystyczny system polityczny, ponieważ nie ma on absolutnie nic wspólnego z myśleniem otwartym i wielorakim. Każde państwo ma prawo tak kształtować swoje losy jak oczekuje tego naród. A obowiązkiem dużych narodów jest otwierać pole dla inicjatywy i indywidualnej aktywności tych mniejszych nacji ,bez ograniczania ich gorsetem własnego interesu politycznego.

Dotychczasowa polityka konsekwentnej agresji opartej nie nieobliczalnych zbrojeniach skompromitowała się dostatecznie jednoznacznie i to zarówno w radzieckim jak amerykańskim wydaniu. Okazała się ona nie tylko kulą u nogi rozwoju państw Układu Warszawskiego. Dowiodła ,że także USA zadławiły się narzuconym przez siebie wyścigiem zbrojeń. Natomiast koszty tej absurdalnej polityki dominacji nad całym światem będą musiały zapłacić wszystkie narody. Im bliżej współpracowały z USA tym większe będą musiały ponieść koszty. Zapłacą bardzo wysoką cenę za zaufanie jakim obdarzyły USA i naiwną wiarę w ich stwórcze możliwości.

Doskonale tę sytuację rozumieją zarówno Obama jak i Miedwiediew, którzy doskonale wiedzą ,że jeżeli władza nadal będzie przymuszała swe narody do ponoszenia horrendalnych nakładów na zbrojenia,to będą one zmuszone zrzucić z siebie to jarzmo nonsensu. Dlatego ci przywódcy poszukują dróg redukcji strategicznych zbrojeń. Sytuacja jest trudna, ponieważ lokalne siły kompleksu przemysłowo-zbrojeniowego nie oddadzą tak łatwo tej ogromnej sfery władzy i pieniądza. Kwestia wymaga czasu,delikatności i rozwagi by nie puścić z kosmicznym pyłem ziemi czyli światowego dorobku ludzkości.

Wobec powyższego najbardziej realna na dzień dzisiejszy wydaje się w długim przedziale czasowym koncepcja konwergencji obu systemów. Stanowi ona realną i humanistyczną alternatywę wobec dominacji, agresji, konfliktów i wojen. Jest to ogromną szansą na pokojową koegzystencję wszystkich narodów opartą na wzajemnym szacunku, zrozumieniu i partnerstwie.

Bardzo to źle wróży etatowym agresorom, krzykaczom i pieniaczom, którzy tylko w sile upatrują podstawowy instrument rozwiązywania sprzeczności tworzących się w stosunkach międzyludzkich. Ogromne dotychczas środki marnowane przez ludzkość poprzez kierowanie ich na nieproduktywne , bezsensowne i niebezpieczne zbrojenia będą mogły zostać przeznaczone na wytwarzanie dóbr niezbędnych ludzkości o raz likwidację chorób, głodu i klęsk klimatycznych stanowiących ciągle realne zagrożenie dla sporej populacji mieszkańców globu ziemskiego. Poprawa standardu i statusu życia wielu miliardów ludzi poprawi ich luksus i kulturę życia.
Będzie to eliminowało, jak sądzę, zachowania w swej istocie prymitywne i prostackie, oparte na agresji i chęci przywłaszczania cudzego prawa własności dla gromadzenia własnych dóbr.

Pan Bóg powołując człowieka do życia nie obdarzył go prawem jednostkowej własności do ziemi,wody i powietrza. Jest to problem wyłącznie natury umownej podyktowanej siłą większości społeczeństwa przez jego mniejszość, co zakłada a priori istnienie nierównoprawnych ,nierównoważnych i niesprawiedliwych relacji między ludźmi.

Te niewłaściwe relacje międzyludzkie powinniśmy już teraz zacząć odtwarzać z uwzględnieniem pierwiastka humanitaryzmu jako siły wiodącej. To siły nauki i kultury winny stanowić elity każdego narodu. Zaś żadną miarą ekonomicznych aferzystów nie da się zaliczyć do elit, jak to obecnie wobec siebie czynią przestępcy gospodarczy, uważając błędnie i zarozumiale, iż stanowią siłę sprawczą rozwoju społecznego. Nawet najpełniejszy portfel i najbardziej zasobne konto nie może świadczyć o elitarności, bowiem najczęściej świadczy to o pazerności, egoizmie i bezwzględności niekiedy odzianych w otoczkę charytatywnej działalności z przypadku lub konieczności.

Z uwagi na to, iż nie ma najmniejszych przesłanek dla braku kultury wobec innych,lekceważenia bliźnich, pogardzania, czemu bardzo często dają wyraz ci , którzy braki nadbudowy starają się pokrywać bardziej rozwiniętą bazą, wypada apelować o tolerancję, szacunek i zrozumienie dla innych.

W znacznie szerszym zakresie tę otwartość, wykształcenie i kulturę współżycia zauważa się u ludzi lewicy. Posiadają oni znaczniejsze doświadczenie polemiczne, bardziej sugestywną i logiczną argumentację. Niestety u ludzi prawicy zauważalne są dość ograniczone horyzonty, ograniczanie się w miałkościach, często prezentowane pieniactwo,pomówienia i epitety, co dyskredytuje aspiracje prawicy do elitarności. Jej obecność u władzy przejawia się tak powszechnymi negatywnymi zjawiskami, że nie ma najmniejszego sensu by się z nimi powtarzać.

Dlatego warto zwrócić się z prośbą do co bardziej chwackich prawicowych polemistów, by starali się używać języka na miarę naszych wspaniałych Mistrzów Słowa. Upraszam o odstąpienie od marginalnych tradycji językowych powszechnie uważanych jako niestosowne,rodem z spod budki wiadomego przeznaczenia. Nawołuję by odstąpić od kierowania się emocjami będącymi z natury rzeczy bardzo złymi doradcami. Nie należy nikomu przypisywać cech i zdarzeń niesprawdzonych przez interlokutora. W bardzo złym tonie przyjmowane jest pomawianie polemistów o przestępczą działalność ze strony swego partnera .Jeszcze gorzej traktuje się przypinanie łatek blogowiczom ze sfery, źle pojmowanych relacji damsko-męskich. Galerię negatywnych stereotypów można by mnożyć w nieskończoność.

Nie o to jednak chodzi wśród ludzi z ambicjami. Rzecz w tym by zachowywać się na miarę tych ambicji. By umieć zachować klasę w najtrudniejszych sytuacjach i zademonstrować koledze, że stać mnie na taki poziom, którego nie muszę się wstydzić. Unikać personalnych polemik atakując przedmiot sprawy. Odstępować od odmawiania polemiście czci i godności.
Jesteśmy tak bardzo katolickim narodem a nie umiemy przekazywać sobie obligatoryjnych znaków Pokoju.

Przecież nie rzecz w tym byśmy wszyscy razem wleźli do rynsztoka i utytłali się jak te prosiaki dając powód do śmiechu i kpin a nie szacunku.

Do braci zza wielkiej wody zwracam się z nadzieją , że będą się zwracać do nas z dystansem stosownym do dzielącej nas odległości i nie zapominać o tym, że są marnotrawnymi braćmi,na których nasze rodzime cmentarze czekają. Zatem pogódźcie się, póki czas, z porzuconą Ojczyzną.

Wasze pokręcone losy i pokiereszowane osobowości są rezultatem własnych predyspozycji indywidualnych i zewnętrznych uwarunkowań oraz braku zdolności adaptacyjnych do zastanych okoliczności. Warto przy tym zwrócić uwagę, że inteligencja jest często definiowana jako umiejętność rozumienia otaczających sytuacji i znajdowania na nie właściwych i celowych reakcji.

W tym stanie rzeczy nie można oczekiwać by wąskie społecznie grupy desperatów politycznych miały nadawać ton całemu społeczeństwu. Oczywiście nie można odmawiać im prawa do akcentowania własnych ocen, wizji, koncepcji, przeżyć i postrzegania świata, zbudowanych na nadwrażliwości lub innych predyspozycjach psychologicznych odbiegających od normy.

Jednak ich zindywidualizowane krańcowo wypowiedzi, postawy i zachowania nie nadają się do szerszej akceptacji społecznej z uwagi na ich destrukcyjny charakter. Nie może być tak w społeczeństwie, że zmarginalizowane grupy społeczne nawet w najszlachetniejszych intencjach dyktują swoje postrzeganie świata i związany z tym system wartości społecznych. W końcu wzory postępowania indywidualnego i ideałów osobowościowych są wypracowywane wiekami przez poszczególne narody i dane są po to jednostkom,by ich przestrzegały i unikały w ten sposób społecznych sankcji swego niedostosowania. Zatem każda jednostka jest niejako kowalem swego losu, który ma prawo opisywać ale nie może zań zrzucać odpowiedzialności wyłącznie na otoczenie.

Dlatego zdecydowanie odrzucić należy czynnik Wielkiego Rozdrapywania Ran w historii narodów. A zrezygnować zeń należy dlatego,że jest to przesłanka negatywna,destrukcyjna, pogłębiająca głębokie podziały,co całkowicie uniemożliwia integrację społeczną i konsolidację wokół żywotnych celów narodu. Nie da się zbudować pomyślności narodu tylko jego jedną ręką po amputowaniu lewej dłoni.

Stąd wszelakie wrzaski, krzyki i pomstowania oderwane od realiów społeczno-politycznych są i śmieszne ,i niebezpieczne, i godne potępienia. Bowiem nie chodzi tutaj tylko o interes skrzywdzonych jednostek ale głównie i przede wszystkim o interes narodu jako całości.
Ten dolegliwy czyściec i związany z tym katharsis potrafiły przejść Hiszpania i borykają się z nim, można sądzić dość skutecznie Niemcy. A więc kraje obciążone trudną przeszłością. Można przypuszczać,że także Żydzi, znajdujący się po drugiej stronie historycznej barykady starają się uporać z widmem holocaustu i wszystkich związanych z tym zaszłości.

Jedynie nam Polakom przychodzi tak strasznie trudno integracja wokół celu fundamentalnego naszego narodu jakim jest lepsza jego przyszłość. Niewybredne kłótnie i swary, pomówienia i epitety, oto repertuar naszych elit wiodących nas donikąd. Elit nie zasługujących na takie miano. Bowiem o elitarności nie decydują korony cierniowe lecz rzeczywiste przygotowanie i realne wizje spełniania społecznych oczekiwań jak najszerszych mas obywatelskich. Państwo żadną miarą nie może być kolebką dla nielicznych, nieprzyzwoicie bogatych cudzą pracą, bezgranicznie zadufanych i pełnych pogardy dla słabych.

Nie zgadzamy się na pouczanie nas przez tych, którzy pozostawili nas w biedzie,znoju i trudzie zdradzając nas dla lepszego i łatwiejszego chleba. Dzisiaj wypełnieni żalem, goryczą i nienawiścią starają się z nami podzielić udrękami emigracyjnego losu. I ja to personalnie przyjmuję od wszystkich zgorzkniałych panów, których nie będę wyszczególniał z imienia. Nie wierzę jednak by wypalili się oni tak bardzo, że pozostały w nich li tylko popiół i nienawiść. Zadokumentujcie, że płonie w was także ten płomyk miłości jaki potraficie rozpalić w płomień na wasz użytek. Inaczej nie da się żyć. To szkieletów ludy.
_________________
Nuda veritas.