Zygfryd Gdeczyk

środa, 31 marca 2010

Molestowanie

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody analizy politycznych zdarzeń.


Solidarne molestowanie

Pojęcie to słowniki języka polskiego i wyrazów obcych znają nie od dzisiaj. Jego kariera rozpoczęła się u nas wraz z powstaniem "Solidarności" i stosowanymi przez nią metodami politycznego molestowania i napastowania posuniętego aż do granic gwałtu i przemocy zakończonych obaleniem przeciwnika i dokonaniem skandalicznego aktu przyjętego z uciechą i zadowoleniem. PRL zajęty był budową domów mieszkalnych, szkół , szpitali i przedszkoli, czyli tego wszystkiego czym szczycił się socrealizm w przeciwieństwie do kaprealizmu zajmującego się likwidacją osiągnięć poprzednich osiągnięć, bowiem przedszkola przeszkadzały w budowie demokratycznego społeczeństwa.

Więc, huzia na Józia, hurmem rzucono się na nie i zniszczono je bez mała dokumentnie. Dzisiaj okazuje się, że była to kompletna głupota, bowiem rodzice ze świecą w ręku nie mogą znaleźć dzisiaj dla swoich pociech miejsc w przedszkolach. Jasne więc, że podjęta idea niszczenia miała podłoże polityczne, bowiem jakżeż można było wychować janczara kapitalizmu w socjalistycznym przedszkolu. Dotyczyło to w kolejności likwidacji 5 tysięcy szkół podstawowych, setek szkół średnich o profilu zawodowym i technicznym.

W szkołach średnich na maturach polikwidowano matematykę, maturę zdawano na raty, dokonano także wielu innych usprawnień w wyniku, których absolwenci poszczególnych typów szkół opuszczali je jako ułomne modele demokratycznego szkolnictwa nie znające tabliczki mnożenia, znajomości zasad ortografii oraz fundamentalnej znajomości literatury oraz historii własnej Ojczyzny. W placówkach tych uczniowie zakładali śmietniki nauczycielom na głowy filmując te zbożne poczynania, a nauczyciele rewanżowali się im niczego wartościowego ich nie ucząc oraz waląc dwójki jak popadnie, molestując wybranych wychowanków w kwestiach bardzo różnych aż po intymne i wkupowanie się belfrom zakupem hot dogów na przerwach by uchronić się przed otrzymaniem negatywnych ocen.

Nie zamierzam tutaj gloryfikować komunistycznej szkoły, bowiem ze względów konstytucyjnych takie zjawisko jest niedopuszczalne. Nie zamierzam jednak w tym kontekście milczeć lub chwalić negatywne zjawiska jakie przyniosła ze sobą w każdej dziedzinie naszego życia demokracja kupczyków, handlarzy i sprzedawczyków. Zupełnie słusznie wydumali oni, że jeżeli wyszli oni z trzewi komunistycznych, to muszą nosić skazę tego systemu, która zwalnia ich od wszelkiej odpowiedzialności.To ich zdaniem upoważniało tych rewolucjonistów spod watykańskiej egidy, do całkowitego dezawuowania przeszłości w stylu karczemnej rozróby i języka jakiego nie powstydziłby się przedni woźnica z II RP. Pomawianie, szkalowanie i nie szczędzenie plwocin stało się naturalnym instrumentem walki politycznej prawych ludzi w boju z lewicą. Ten konflikt podsycany i kontynuowany pod duchową osłoną KK i za materialną pomocą Zachodu nie mógł się inaczej zakończyć,niż tym czym się zakończył. Mógł się jeszcze zakończyć krwawą łaźnią, gdyby nie trzeźwość polityczna lewcy, która zbrojna po zęby ustąpiła przed kościelnym zacietrzewieniem i fanatyzmem. Na chwałę czego, w peryferyjnych miasteczkach noszono w euforii i zapamiętaniu stumetrowej długości flagi narodowe przekazywane w podzięce Panu Bogu do kościołów, na ręce kapłanów, organizatorów tej nieustającej feerii festiwali chwały i zwycięstwa kościoła polskiego.

Obecnie rozgoryczone solidaruchy gryzą kapłańskie dłonie swych dobroczyńców i wyzwolicieli spod komunistycznego ucisku, który dał wolność ludowi a elity burzuazyjne wziął w cugle każąc im pracować na równi z czerwonym chamstwem. Rzecz to niebywała i wymagała ciągłych zrywów w dekadowych cyklach, by uwolnić się od ruskiej wolności na rzecz tej wspaniałej i mitycznej nadchodzącej do nas na białej klaczy pod generałem Andersem. Sikorski i Anders swych chwalebnych zamiarów nie spełnili, by zmyć z siebie hańbę Zaleszczyk.Uczynił to w ich imieniu Generał Jaruzelski, który Polskę wyzwolił spod morderczej okupacji nazistowskiej, która doprowadziła do wymordowala 6 milionów Polaków, o czym nie chcą pamiętać prawi i sprawiedli. Ich bardziej emocjonuje śmierć politycznych koleżków w liczbie 20 tysięcy, którzy oddali się w łapy Stalina, co stanowi być albo nie być kapitalistycznej i niesprawiedliwej ojczyzny burżujów i wyzyskiwaczy- ach, jak oni nie lubią tej semantyki poszukiwanej przez nich prawdy.

Aktualnie polska prawica ma oszałamiający dylemat. Jechać na Dzień Zwycięstwa do Moskwy czy też nie? I trudno się dziwić ich wewnętrznym rozterkom, boć po prawdzie mówiąc ten dzień Zwycięstwa był de facto ich Dniem Klęski. Jak więc mogą oni ramię w ramię z czerwonymi cieszyć się z własnego upadku, przecież to ich doprawadza do szewskiej pasji, że inni wielcy tego świata kapitalistycznego w Moskwie będa przyjmować Paradę Zwycięstwa, a oni będą przez łzy kułak gryźć w Warszawie. I właściwie trudno się dziwić tym wahaniom, kiedy zdamy sobie sprawę, że nie pojechali oni nawet do Watykanu na rocznicę śmierci JPII, pewnie ze złości, że nie może on już podtrzymywać ich za kudły u władzy.

Co do Jaruzelskiego sprawa jest jasna i czysta jak zawsze. Nie będą mu pampersy mieszać koło generalskich pawich piór czerwonych. On Polskę wyzwolił, a solidarnym młodziakom przyszło niezbyt sumiennie i dokładnie uczyć się o tym znamiennym i doniosłym fakcie historycznym znanym na całym cywilizowanym świecie. Ich dramat może polegać na tym, że Putin z Miedwiediewem posadzą Jaruzelskiego między sobą a Kaczyńskiemu przyjdzie zerkać z trzeciego rzędu. Ach, co to będzie za wstyd.Tę kompromitację zobaczy nawet defilująca Honorowa Kompania Wojska Polskiego oddająca cześć komunistycznemu generałowi z orłem bez korony. Dlatego próbują zrazić Jaruzelskiego rozważaniami czy dla niego znajdzie się miejsce, niczym dla walizki, w prezydenckim samolocie. Zapominają, że Putin także ma armadę swoich samolotów i jak będzie chciał uhonorować Jaruzelskiego to wyśle po niego swój samolot.Taki to już jest ten solidarny styl, polegający na dyskusji o krzesłach przy stole prezydialnym i miejscu w samolocie. Zobaczymy kto tu będzie bardziej "Kulturnyj narod"?

Gdy przyjrzymy się definicji molestowania to zauważymy bez większego problemu, że jest to naprzykrzanie się i nudzenie ciągłymi prośbami.Te elementy znajdujemy w zachowaniach polskich polityków prawicy bez jakiejkolwiek trudności we wszystkich wyżej wymienionych przypadkach. Ponieważ ta kwestia jest immanentną cechą osobowści naszych orłów, więc trudno się dziwić, że według tych kryteriów oceniają oni innych. Szczególną rolę przydają oni ostatnio molestowaniu seksualnemu przez duchownych. Zamiast dziękować duchownym za wyprowadzenie ich z jarzma komunistycznej niewoli przypinają im znamię największych grzeszników, moralnych demoralizatorów i ludzi, których należy obłożyć anatemą. W zasadzie można by powiedzieć, że jest to niejako walka wewnątrzpartyjna i siły postronne powinny się wobec niej dystansować.

Niemniej w interesie lewicy byłoby osłabienie tego mariażu ducha i materii, wobec powyższego nie angażując się w prowadzone rozgrywki polityczne w zakresie dominacji na polskiej scenie politycznej nie należy się włączać w ich przebieg. Jednak przyzwoitość nakazuje zachowanie pewnych uniwersalnych zasad moralnych i wskazanie także na pozytywne strony działalności polskiego kościoła katolickiego w walce o wyzwolenie narodowe oraz o utrzymanie polskiej tożsamości narodowej. Mimo, że kościół był przeciwnym walce o wyzwolenie społeczne a ostatnio wręcz włączył się całą swą mocą w odwrócenie społecznych, politycznych i historycznych zaszłości, które odebrały suwerenowi jego władzę, to jednak należy także dostrzec pozytywne oddziaływanie KK w historii Polski. Jego jednostronna ocena jest niesłuszna i niesprawiedliwa, podyktowana interesem politycznym wydaje się zwolenników konkurencyjnej religii.

Zjawiska pedofilii występują nie tylko w stanie kapłańskim. Dotykają one w jednakowym ujęciu statystycznym także innych grup społecznych związanych aktywnością zawodową z prowadzeniem dzieci i młodzieży. Oczywiście od duchowieństwa mamy prawo i obowiązek znacznie więcej wymagać aniżeli od zwykłego nauczyciela, instruktora harcerskiego, czy opiekuna na kolonii. Jednak nie wolno nam wyrzucać dziecka z kąpielą i dyskredytować całego KK w kontekście jednostkowych wydarzeń. W końcu jest to materia miłości, co prawda tej innej i złej jak niektórzy twierdzą. Ale jest ona także powszechna jak podobnie szerzej rozumiany homoseksualizm wśród polskich elit.

Medialne podejście do tego zjawiska społecznego wywołuje kociokwik w środkach masowego przekazu a także szok w polskim społeczeństwie. Niewątpliwie nie wolno bagatelizować i lekceważyć tego problemu, nie mniej jego przesadne wyolbrzymianie nie służy absolutnie nikomu, poza tymi, którzy inspirują tę nagonkę oraz mediami, które się karmią negatywnymi zjawiskami. Wszystkie uogólnienia są z natury rzeczy błędnymi i niesprawiedliwymi. Dlatego każdy tego rodzaju przypadek winien być rozpatrywany w trybie indywidualnym. Nie może być odpowiedzialności zbiorowej.

Okazuje się teraz, że to gałgaństwo zorganizowanej nagonki na kapłaństwo o którym rozmawiamy, nie ma nic wspólnego z demokratycznym bezhołowiem i demoralizacją. Zdaniem propagandzistów obecnego dobra, wszystko to co jest aktualnie negatywnymi przejawami znajduje swoje źródło w PRL-u. Zatem to komuniści ponoszą odpowiedzialność za określone skłonności kapłanów.Tak absurdalne podejście jest niczym innym aniżeli próbą zrzucenia z siebie oczywistej odpowiedzialności na nie żyjącą już dawno babuleńkę komunę. Jest to zatem przejaw szczególnej obłudy i zakłamania prawicowych ośrodków władzy. Zarzuca się z jednej strony PRL-owi jego wyjątkowo morderczy i niszczycielski charakter, a z drugiej strony gaworzy się o tym, że komuna ukrywała kapłańskie błędy.

Komuna doskonale rozumiała rolę, znaczenie i miejsce KK w Polsce. I nie jej rzeczą było ocenianie kadr kościelnych oraz wywoływanie społecznych fermentów i zawieruch, bowiem takie zachowanie dyktowałby brak odpowiedzialności za to co się dzieje w Polsce. Podobna sytuacja dotyczy lekarzy i nauczycieli. Istnieją zawody społecznego zaufania, które należy chronić przed nierozumnymi i merkantylnymi zachowaniami prostackich biznesmenów. Nie oznacza to wyłączenie członków zawodów cieszących się szczególnym mirem społecznym spod dopowiedzialności prawnej. Nie może być jednak w ten sposób, że zasłużony i zaangażowany obrońca uciśnionych solidaruchów okazuje się zwykłym narkomanem i dziwkarzem. Istnieją pewne granice,których przekraczać nie wolno i to dotyczy wszystkich obywateli tego burżuazyjnego państwa łącznie z tymi, którzy je stworzyli.
_________________
Łaskotanie prawicy

wtorek, 30 marca 2010

Akty solidarnej odwagi

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody analizy politycznych zdarzeń


Akty solidarnej odwagi

Generalnie zaskakuje frontalny atak medialny na pedofilię w kościele.Tym bardziej, że występujące w nim te zjawiska statystycznie nie odbiegają od innych środowisk. Nadto jeśli zważymy, że ponoć ponad 90% Polaków to katolicy więc dokonywane spotwarzanie KK musi mieć jakieś inne zewnętrzne źródło przekraczające swą potencją ogromną siłę i autorytet KK w Polsce. Przecież to KK zainicjował w Polsce solidarną rewoltę i roztoczył nad nią międzynarodowy parasol ochronny. To dzięki KK były formowane nowe władze burżuazyjnego typu niweczące wpływy lewicy w Polsce na rzecz ludzi pokroju hrabiego Bronisława Marii Komorowskiego herbu Korczak, wykładowcy w Seminarium Duchownym w Niepokalanowie.

Sytuacja jest szczególnie dziwna i złożona jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że władzę dzierży w Polsce wielu spolonizowanych i sklerykalizowanych innowierców poczynając od początków przemian transformacyjnych. Zatem rodzi się tak proste pytanie skąd taka niewdzięczność ludzi z jednego i tego samego pnia bojowego? Być może znajduje to swe umocowanie w destrukcyjności ruchu solidarnych jako immanentnego elementu jego działania.

Zapewne faktyczne odrzucenie komunizmu, nota bene przy niepodważalnej pomocy KK, rodzi potrzebę dalszej walki i związanego z tym poszukiwania nowego mniej lub bardziej urojonego wroga. Za takiego wroga sił materialnych uznano KK królującyw sferze ducha. Świadczy to także o dezintegracji antykomunistycznego ruchu solidarnych, którego istotą było, jak sami twierdzili "dokopanie komunie". Aktualnie jego elementy składowe podjeły nieustający i krwawy trud dokładania sobie nawzajem.

Jest to w sumie osłabianie rzeczywistych wpływów Grup Trzymających Władzę. Grup skonsolidowanych wokół Gazety Wyborczej i Polityki oraz Rzeczypospolitej wespół z satelitarnymi pismami katolickimi. Jednym słowem Polska Liberalna stanęła twardo przeciw Polsce Solidarnej. Przy czym, co interesujące, ich poziom innowierczego spetryfikowania jest mniej więcej taki sam, przynajmniej w zakresie czołowych elit. Stwarza to bardzo duże prawdopodobieństwo uwiarygodnienia się bezsensu tego typu konfliktów z punktu widzenia narodowych interesów Polski. Świadczą o tym, jak dotychczas, przeprowadzona transformacja i wywłaszczanie Polski oraz jej głęboki poziom zadłużenia oraz uzależnienia a także równoległej utraty suwerenności.

W zaistniałej sytuacji suweren stracił wiarę i nadzieję na realizację jego interesów. Przejawia się to coraz niższą frekwencją we wszelakich formach burżuazyjnych wyborów wzmacniających ewidentnie kapitalistyczny system sprawowania władzy. Znajduje potwierdzenie ten trend także odbicie w zachowaniach elit i elektoratu partii sprawującej władzę. Postępujący w niej rozkład wewnętrzny rodzi konieczność przechodzenia na pozycje wodzowskie celem uchronienia resztek politycznej infrastruktury. Przykładem tego stanu rzeczy jest niesłychany atak Palikota na Schetynę, co jakby zupełnie zaprzecza pozorowanemu braterstwu Sikorskiego i Komorowskiego.

Trudno powiedzieć, że w tej sytuacji lewica powinna się cieszyć z przebiegu zdarzeń, bowiem wszystkie niekorzystne zdarzenia uderzające w Polskę winny być przez lewicę zauważane, krytykowane i na miarę jej możliwości redukowane. Niemniej w obecnym stanie rozbicia lewicowego i utraty wiary we własne siły nie daje powodu do rozpaczania wobec zdarzeń zachodzących na prawicy. Wypada tylko wyrazić przekonanie, że prawicowa polityka realizowana pod auspicjami kościoła doprowadzi nas nie tylko do raju niebiańskiego.

Póki co jednak przykłady naszego rządu i jego przedstawicieli stanowią nie tyle wzorce chrystusowej odwagi w interesie "zniewolonej ludności" niczym w chrześcijańskiej przeszłości lecz prezentują akty nawiedzonej wściekłości nie mającej nic wspólnego z realizmem i dbaniem o społeczne zdrowie swych podopiecznych. Doskonałym przykładem jest pani Kopacz, skutecznie oprawiająca kostki naszego społeczeństwa z każdej strony, jak narazie na całe szczęście, bez większego dla niej powodzenia. Obecnie liberalne środki starają się uczynić z Kopacz bohatera międzynarodowego, który przeciwstawił się żarłoczności i brakowi odpowiedzialności ze strony farmaceutycznych korporacji.

Nie wskazuje się jednak jakie skutki mógłby przynieść polityczny i finansowy fanatyzm Pani Kopacz, gdyby prognozy pandemii okazały się trafne.Takiego ryzyka, za które zapłaciłoby społeczeństwo Ministrowi żadną miarą nie wolno podejmować. Dlatego tego rodzaju rozwiązanie dyskredytuje Kopacz jako Ministra. Takie decyzje może ona podejmować w odniesieniu do własnej osoby, natomiast społeczeństwu musi ona zabezpieczyć niezbędne minimum leków, co jest zafajdanym obowiązkiem Premiera i Ministra Zdrowia. Dlatego dziwić się należy, że w ramach tradycyjnej walki PiS z PO nie podjęto jeszcze stosownych środków o cofnięcie Kopacz mandatu zaufania jako wyjątkowo agresywnemu kapitałowo Ministrowi nie potrafiącemu zachować równowagi między funkcjami Ministerstwa Finansów i Ministerstwa Zdrowia.

Wspomniana agresja jest nie tyle cechą indywidualną ile systemowym wymogiem w walce konkurencyjnej na międzynarodowej arenie. Ten nieodzowny warunek dyktuje polskie zachowania w szerszym kontekście. Otóż Polski nie stać na zapewnienie niezbędnych świadczeń dla bezrobotnym w wymiarze i zakresie adekwatnym do uczynionego świadomie i celowo bezrobocia. Natomiast biedną Polskę stać na zakup drogich i awaryjnych F-16, by powstrzymać urojoną agresję rosyjską.

Teraz zaś okazuje się, że te samoloty nie tyle potrzebne są przeciw Rosjanom ile przeciw bosym i walczącym z determinacją o wolność swojej Ojczyzny Afgańczykom. Jest to krańcowa obłuda i zakłamanie sprowadzające się do dymania zwykłych Polaków z każdej strony, by w przedterminowy sposób wysyłać ich do świętego Piotra na chwałę wiadomego mocarstwa i jego satelitów.

Oczywiście Polska jest zmuszona jak głoszą liberałowie walczyć z kryzysem nie tylko orężem ale także poprzez przykręcanie pasa lub śruby, jak kto woli, metodami finansowymi. Dlatego ogłasza się podcinanie skrzydeł tak wzniosłej idei samorządności wywodzącej się z Niezależnego, Samodzielnego i Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarity". To było dobre na etapie walki z komuną.Teraz gdy kapitalizm ma problemy należy ogłosić, że samorządność jest niczym innym jak komuną, i należy ją wobec tego stosownie traktować.

Dlatego mówią 'NIE" solidarnie wzbogaceni swym solidarnie zbiedniałym braciom, rekiny finansjery. Chodzi o to, że gminy stosują niesamowity wzrost opłat za wieczyste użytkowanie, po to by utrzymać się na kapitalistycznej powierzchni wzburzonego morza w rozdętym pęcherzyku finansowych potrzeb Panów Prezydentów. Jak głosi fama w królewskim Krakowie lewicowy i litościwy Prezydent potrafił dowalić 5600% wzrostu stawki za wieczyste użytkowanie tylko po to, żeby zmaltretować lokalnych burżujów na rzecz kulturalnie spacerujących po plantach. I tutaj liberalna prasa oburza się i podpowiada, że należy walczyć z takimi krwiopijcami kapitalizmu.

Ciekawe, że jednocześnie zapowiada się wzrost stawek opłat za OC i AC. Tutaj już nikt nie namawia Polaków do obywatelskiego nieposłuszeństwa. Chodzi o to, że generalnie firmy ubezpieczeniowe stanowią obcy kapitał, który musi z czegoś żyć w Polsce, dlatego nie wolno mu rzucać kłód pod kapitalistyczne nóżki. A lokalny polski samorząd niech sobie radzi jak umie i może, jak go diabli wezmą to zachodni kapitał nie będzie rozpaczał z tego tytułu, bo ostanie się dla niego jeszcze jakiś nowy kąsek.

No i w końcu na pociechę mamy informację, że znalazł się ktoś, kto skutecznie potrafił dowalić ruskim kacapom. Nie na darmo Polski Instytut Wschodni, nie bez kozery Instytut Pamięci Narodowej, nie bez powodu wizyty polskich vipów wśród dżygitów. Summa summarum i alea iacta est. Pozwoliło to przesłać krótkie zdanie Putinowi, który zapewne wraz całym rosyjskim narodem jest wstrząśnięty polskim współczuciem.

Jako ciekawostka niech służy fakt, że w komunistycznej Rosji Radzieckiej nie było tego typu krwawych jatek dokonywanych na ludności cywilnej, gdzie polityka narodowościowa stała wówczas w centrum uwagi czerwonych. Natomiast obecne rzeźnie stały się przymiotem rosyjskiej demokracji i ruchów narodowowyzwoleńczych na jej obrzeżach, inicjowanych w formie kolorowych rewolucji przez wiadomą agencję towarzyską i uciech wszelakich.

Nasze elity oczekują postępowania procesów demokratyzacji w Rosji. Natomiast skoncentrowany nacisk na Rosję wyrażający się otaczaniem jej granic przez przyjazne jej wojska, budowę wokół tego Imperium baz i systemów rakietowych, wzmacnianie nacjonalistycznych i religijnych animozji na jej granicach są niczym wobec, nie wiadomo z czyjej strony, przeprowadzanych ataków w centrum Rosji i w jej sercu Moskwie. Dają temu wyraz przeciętni Moskwiczanie mówiąc, że jest to wojna, narazie jeszcze nie wiadomo kogo z kim. I nie należy mieć najmniejszych wątpliwości, że Rosja sobie nie poradzi z tym problemem.

Już obecnie obaj rosyjscy przywódcy zapowiedzieli, że zniszczą przeciwnikow z kretesem i do cna. Dali oni dowód swej determinacji na przykładzie katastrofy pociągu Moskwa-Petersburg. O ile mi wiadomo, nikt już ze sprawców tego zamachu nie żyje. Zapewne także przypominają sobie państwo tragiczny zamach na moskiewski teatr i zdjęcia pokazujące osunięte czarne wdowy w teatralnych fotelach. W zapomnienie nie mogły pójść także setki dziecięcych ofiar z Biesłanu.

Jest to ogromny dramat Rosji i jej ludów. Rosja jak się można domyślać nie pójdzie już na żadne odśrodkowe ustępstwa. I nikt jej w tym nie przeszkodzi, ani Obama, ani tymbardziej polska prawica, mogąca conajwyżej rozprawiać;jechać na dzień Zwycięstwa czy też nie. Jest to miałki problem, wobec rosyjskich kłopotów.

Obawiać sie jedynie można, że w aktualnej sytuacji zaostrzenia wewnętrznych stosunków w Rosji trudno będzie mówić i oczekiwać demokratyzacji życia. Wręcz wypadałoby się cieszyć, jeżeli wobec strasznych zamachów i bezwzględnych zapowiedzi likwidacji zamachowców oraz zdarzających się przypadków wyrzucania z wagonów metra czarnych wdów, nie dojdzie do faszyzacji stosunków społecznych.

Każda reakcja jest zazwyczaj odpowiedzią na akcję i stanowi ona pochodną nie tylko działania sił wewnętrznych. Z tej też przyczyny my także w jakim sensie odpowiadamy za to co stało się w Moskwie. Zamach na WTC nie był przypadkiem i takimi przypadkami nie są także zamachy bombowe w Rosji. Groza i rozmiary zamachów w USA i Rosji są z gatunku tych, o których nie wolno zapomnieć.

Należy w dochodzeniu ich źródeł zakładać wszelkie dostępne intelektem możliwości, bowiem żadnej ewentualności na dzień dzisiejszy wykluczyć się nie da. Jedno jest pewne, że władze obu imperiów zrobią wszystko by w konsekwencji takich scenariuszy sparaliżować opozycję, głównie tę pozaparlamentarną, co stanowi zasadnicze niebezpieczeństwo omawianych zdarzeń.
_________________
Łaskotanie prawicy

poniedziałek, 29 marca 2010

Niebo na ziemi

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody analizy politycznych zdarzeń


Niebo na ziemi

Jest jasnym, że komunizm był piekłem na ziemi i stworzony on został po to by ukazać wielkość i szczodrobliwość kapitalizmu czyli nieba na ziemi. Po wypełnieniu swej oświatowej funkcji mocą Ducha Świętego komunizm został zgaszony na ziemi by ukazać pełną jasność niepokalanego kapitalizmu. Tak to sobie zakładali ideologiczni cinkciarze spod znaku Smitha. Ich wiara w dobro i sprawiedliwośc kapitalizmu była niezłomna, tak długo dopóki funkcjonował komunizm. Teraz, niestety, jakby opadły im pióra, po stworzeniu nieznanej dotychczas skali kryzysu niszczącego gospodarkę całego świata.

A wszystko zaczęło się od brutalnych ataków na komunizm i połknięciu jego biedy, która okazała się chorobą zakaźną i przenoszoną także drogą płciową w trakcie molestujących zachowań oraz stosunków preferujących ponadstandardowe miłowanie jeśli chodzi zarówno o treść jak i formę.Takim to sposobem okazało się, że bogactwo narobiło w pampersy i płacze. A zamiast błogoslawionego raju zafundowano naiwnym klasyczne piekło.

Dla przypomnienia warto powiedzieć, że to Kościól Katolicki był zakłamanym inspiratorem i inicjatorem idei tworzenia nieba na ziemi, byleby tylko dokopać babuleńce komunie i pozbyć się swego najstraszniejszego przeciwnika ideowego.Wzajemnie oni uważali się za opium dla mas.W obu przypadkach ten narkotyk okazał się mającym wzięcie.Takim to sposobem KK wsparty zbrojnym ramieniem CIA odurzył komunę perpspektywą raju na ziemi i sparaliżował jej naturalny krytycyzm. W rezultacie świat stał się jednobiegunowym z amerykańską dominacją biedy, niesprawiedliwości i kryminogennego oddziaływania na społeczeństwa.

Taki model tworzonej kultury śmierci, wbrew oczekiwaniom kościoła, nie mógł uzyskać jego akceptacji. Kościół jak wiadomo jest propagatorem idei cywilizacji życia. Obie te konstrukcje myślowe są ułomne i niedoskonałe, mimo propagandowej chwytności. Szczególnie jest to zauważalne kiedy obalono komunistyczną formację wysiłkiem kościoła i kapitału. Wówczas kościół jednoznacznie przeciwstawił się ustami JPII agresywnej i militarystyczno-wojennej polityce Stanów Zjednoczonych. Zatem na obecnych rynku walki o rząd dusz i materii ostał się kościół i kapitał poszukujące nowych instrumentów nie tyle koegzystencji ile wzajemnego zwalczania się.

Z oczywistych i zrozumiałych względów w tę walkę między wielkimi ideami włączył się system poszukiwaczy urojonego antysemityzmu i odwiecznej walki między młodszymi i starszymi braćmi. I nie jest to wojna o uprzedzenia lecz o religijne pryncypia niereformowalnych braci jednego i drugiego autoramentu. Jak dowiodła historia ludzkości wojny oparte na religijnym podłożu mają najstraszniejszy wymiar ludzki. Przy czym nie zapominajmy, że wojny religijne zwykle nie powstają same z siebie, są one zazwyczaj inspirowane przez siły czerpiące konkretne i materialne korzyści z tego procederu. Nie trzeba tutaj wskazywać palcem by rozumieć ten mechanizm.

Wydaje się jednak, że równoczesne atakowanie religii muzułmańskiej i katolickiej przez syjonizm i jego mocodawców jest szalone w swym zamiarze i nie rodzi większych szans na powodzenie. Powołajmy się na największego znawcę tych problemów, polskiego Noblistę,który z ryngrafem Matki Boskiej w klapie i półmetrowej długości długopisem w dłoni oświadczył kategorycznie, że :"KK każdego wyprowadzi nogami do przodu". Z tego też względu ataki polskich mediów określonej proweniencji kapitałowej na polski KK nie budzi zdziwienia ani zaskoczenia. Jednak z uwagi na ogromne znaczenie i wpływy tej religii w naszej kulturze przeprowadzanie takich ataków jest wysoce absurdalne. Oczywiście może ono zmniejszyć wpływy fundamentalistycznego kościoła na sferę życia politycznego w Polsce, ale nie jest w stanie wyeliminować przywiązania Polaków do religii katolickiej, która często stanowiła ich ostoję w najtrudniejszych momentach polskiej historii.

Jest więcej niż pewnym, że zewnętrzne ataki na polską władzę oraz wewnętrzne ataki na centra władzy związane z kościołem mają skoordynowany charakter oraz wymiar walki politycznej między szanownymi braćmi o władzę na najwyższych półkach polskiego życia publicznego i politycznego. Stąd permanentne wyjmowanie z rękawa króliczka pedofilii, którym chce się sparaliżować KK i jego ambicje podporządkowania sobie władzy świeckiej. Ta walka jest o tyle ciekawa , że będzie ona obnażać niedoskonałości obu systemów ideowych. Z uwagi na ogromną siłę i wpływy obu sił, ich zmagania będą długofalowe i oby nie przybrały krwawego charakteru, tak typowego u południowców. Zachowując obiektywzm i przyzwoitość powiedzmy sobie szczerze, że na etapie historycznego rozwoju Polski nigdy nie zauważaliśmy pozytywnego wpływu kapitalizmu, poza niszczącym działaniem wojen mających źródło w kapitaliźmie i jego wpływach na próby zmian mapy politycznej Europy. Kościół natomiast posiadał oczywiste i ogromne wpływy w określaniu polskiej tożsamości, kształtowanie kultury śródziemnomorskiej i budowaniu polskiej panstwowości.

Dlatego bezpardonowe ataki na KK należy uznać za zbyt dalekoidące i krzywdzące dla kościoła. Uporczywe zaś poszukiwanie w Polsce antysemityzmu i antysemitów jako integralnej części katolicyzmu potraktować należy jako instrument walki politycznej obu sił w dążeniu do przejęcia kontroli lub bezpośredniego sprawowania władzy w Polsce. Z lewicowego punktu widzenia przedstawione zmagania nie powinny być przedmiotem zainteresowania i zaangażowania w walkę prawicowych sił, których decyzje przyniosły lewicy upadek i społeczne wyobcowanie. Dystansowanie się wobec zarysowanych konfliktów stanowi szansę dla przynajmniej częściowego oczyszczenia przedpola i powrotu suwerena do swej roli i znaczenia.

Z dystansem więc i uśmiechem należy przyjmować i traktować niszczące, i absurdalne boje solidarnych pismaków, stanowiące zasłonę dymną dla najważniejszego perspektywicznie problemu Polski, tj.jaki obraz, kształt i charakter będzie miała Polska. Czy będzie to Polska biedaków, czy może bogaczy, a może wszystkich obywateli,co daj Boże.

Już dzisiaj wyprowadzenie na przedpole prezydentury przez sekciarską partię polityczną kandydatura hrabiego Bronisława Marię Komorowskiego herbu Korczak stanowi swoisty eksperyment asymilujący szlachecką przeszłość, wpływy kościoła w osobie wykładowcy w Seminarium Duchownym w Niepokalanowie chęć zapłaty nowojorskim Żydom 65 miliardów dolarów za krzywdy wyrządzone przez Polaków oraz znany antykomunizm czyli nienawiść skierowaną przeciw własnemu ludowi.

Jest to dość interesująca ale jakby nie było wybuchowa synteza, zapewne dość odległa od obywatelskiego wzorca nowoczesnego Polaka wychodzącego z zaścianka i nie skaczącego głową w dól na nie znaną wodę.
_________________
Łaskotanie prawicy

niedziela, 28 marca 2010

Izraelska rutyna

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody analizy politycznych zdarzeń



Izraelska rutyna łowienia antysemitów

Izrael tłumaczy swoje agresywne zachowanie wobec niemiłych mu polskich posłów skrajnej prawicy i lewicy rutyną.Nie stanowi to większego zaskoczenia jesli zdamy sobie sprawę z charakteru państwa izraelskiego. Okazuje się, że polscy politycy zostali poddanii rutynowej kontroli i potraktowano ich jak zwykłych terrorystów arabskich, o czym zapewne świadczyła ich karnacja i czarczafy.

Zatem potraktowano ich w rasistowski sposób. A przecież na pierwszy rzut oka widać, że biała jak personalna z młyna Szczypińska nie ma nic wspólnego z Semitami. I tutaj jest cały szkopuł, ponieważ właśnie dlatego została potraktowana wraz z kolegami jak antysemitka. Gdyby owi posłańcy polskiej ziemi powracali ze świętego Izraela nie byłoby żadnego problemu. Ponieważ jednak powracali oni z wrażej dla Izraela Palestyny więc zostali w kulturalny relatywnie sposób potraktowani jak śmiertelni wrogowie Izraela.

To co dla Pani Joli okazuje się "Bardzo upokarzającymi szykanami" dla Izraelitów jest rutyną wobec Palestynek. Muszą je obmacać z każdej strony niczym profesor Gapik, by mieć przyjemność sprawdzenia czy nie są one wybuchowe wobec świętych Izraelitów. Ot po prostu drobne różnice kulturowo-rasowe nie mające żadnych podtekstów w zakresie rasizmu i ksenofobii, bowiem taki charakter i specyfika ma ciężka praca poszukiwaczy i łowców antysemityzmu.

A Pani Jola albo pozwoli się traktować jak nośna złota kurka dla izraelskich macaczy, albo niech zaprzestanie składać podejrzane wizyty w Palestynie. No bo cóż ona tam właściwie robiła. Pewnie szmuglowała ruskie kałachy albo i jakie inne dywersyjne paskudztwa. Jako, iż jest ona z najbliższego otoczenia polskiego Prezydenta, który zdecydowanie kocha noszenie jarmułki więc zaszła potrzeba sprawdzenia prawomyślności tych elit przez dotychczas uśpiony Mosad.

Jak przystało na starych i sprawdzonych wrogów Izraela, trójkę polskich posłów, zapewne na dyplomatycznych papierach, wyłuskano z demokratycznej kolejki i odprowadzono do bardziej elitarnego pomieszczenia. Tam też sprawdzono jak głęboko oni noszą miłość do Izraela, co jest warunkiem sine qua non kultury izraelskich urzędników czujnych na wszelkie ataki antyizraelskie i kose spojrzenia.

A nuż szanowna Jola zechciała by się w stringach wypiąć, nie daj Boże, na godne najwyższego szacunku władze Izraelskie? Poza tym powiedzmy sobie szczerze, tacy czarnoocy rasiści bez większych oporów rzucają się na bezbronne i filigranowe blondynki stanowiące dla nich rarytas niebywały. Jeżeli sam Premier czy Prezydent izraelski molestował swoje sekretarki to dlaczego urzędnik izraelski nie ma skorzystać z ich doświadczń i w ramach relaksu rozerwać się trochę korzystając z nadarzających się uroków życia.Tym bardziej, że nie musi doświadczać w tym przypadku weryfikacji blondynki przez dziurkę w prześcieradle. Takie szmoncesy mogą być doprawdy upokarzające wobec przedstawicieli innego kręgu kulturowego.

Cała procedura zbliżania się do polskich posłów trwała niezwykle długo i była bardzo uciążliwa. Do chwili obecnej nie wiadomo, czy nie została narażona na szwank cielesność obu panów towarzyszących Joli, co to Semitów nie chciała. Po fizycznych przeszukaniach i osobistych kontrolach poddano trójkę polskich posłów moralnemu dręczeniu. Perfidnie przesłuchiwano ich i wymuszano informacje cóż oni takiego robili, w tym zbójeckim Ramallah. Z kim się kontaktowali, o czym rozmawiali i w jaki sposób spiskowali przeciw Izraelowi?

Można przypuszczać, że izraelski urzędnicy żyją ciągle jeszcze w epoce PRL-u uważając, że my cały czas znajdujemy się na etapie żydowskich wypędzeń i nie toczyliśmy w ich interesie wojny z Irakiem.Taka czarna niewdzięczność. Co prawda nie zwróciliśmy im 65 miliardów dolarów wydumanych roszczeń, po które powinni się zwrócić do przesławnej Angeli jako najwyższej spadkobierczyni kultury niemieckiej i sprawdzonej tradycji "Arbeit macht frei" .

Tym niemniej wszyscy zainteresowani i zasymilowani łącznie z kandydatami na najwyższe stanowisko w Polsce w głosowali "za", psia ich kość. Zatem skąd tyle gniewu i złości. Jesteśmy teraz po linii i na bazie europejskich i światowych tendencji miłowania wszelakiego rodzaju bliźniego swego, nawet tego wrogiego, jak siebie samego.

Rzecznik Ambasady Izraela w Warszawie M. Sobelman wyjaśnił, że pytania, którymi molestowano członków polskiej delegacji "były standardowe i zadawane są wszystkim pasażerom, opuszczających Izrael po uprzednim pobycie na terenach Autonomii Palestyńskiej". - Ta rutynowa, a nie wyjątkowa, kontrola została przeprowadzona celem zapewnienia pasażerom maksymalnego bezpieczeństwa, jak przyjęte jest to w wielu państwach.

To, że w torbach polskich dyplomatów mogłyby się znajdować granaty to w krańcowej sytuacji można przyjąć, znając posturę Pani Szczypińskiej, ale żeby miała ona głowę nafaszerowaną dynamitem to już jest wyższa szkoła jazdy terrorystycznej Izraela.

W tej sytuacji trudno jest się dziwić, że pani Jola odmówiła otrzymania pomocy ze strony władz Izraela, bowiem otrzymała już ją wcześniej w wystarczającym zakresie. Trudno jest także uwierzyć, by izraelskie służby specjalne tak wyczulone na terrorystyczną działalność skierowaną wobec ich państwa nie miały rozeznania kto korzysta z usług ich infrastruktury.

W tym stanie rzeczy jest sprawą zrozumiałą samą przez się, że brzydkie potraktowanie polskich posłów przez Izrael, wynikało z powodów leżących po polskiej stronie, tak twierdzą Izraelici. Jako przykład dobrego traktowania podaje się wiele wizyt polskich Premierów i Prezydentów, którzy nie wnosili żadnych zastrzeżeń. No,i jeszcze by tego brakowało, żeby świństwa wyczyniać głowom obcych państw.

Izrael chce Polskę ustawić w swoim szeregu, podobnie jak czyni to USA .
Bardzo roztropnie oceniła tę izraelską prowokację pani Szczypińska mówiąc, co następuje:"Był to odwet za naszą wizytę w Autonomii Palestyńskiej, ponieważ za dużo widzieliśmy. Widzieliśmy gehennę narodu palestyńskiego, obozy, mury, zasieki. Będziemy o tym świadczyć - powiedziała."

Bardzo mnie interesuje czy rodzimi i amerykańscy łowcy antysemitów, zaliczą także panią Szczypińską do ich grona. Wydaje się, że militarne rozpasanie Izraela winno zacząć zbliżać się ku końcowi. Świat rozumie Holocaust i współczuje Żydom jednak do pewnych granic, których przekraczać nie wolno, kiedy ofiara przekształca się w agresora. Bowiem tutaj nie chodzi o jakieś ubzdurane uprzedzenia antyżydowskie, lecz o walkę z izraelskim militaryzmem i syjonizmem.
_________________
Łaskotanie prawicy

Igrzyska

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody analizy politycznych zdarzeń


Igrzyska

Specjaliści od pijaru z Gazety Wyborczej tak rozegrali widowisko, że mucha nie siada, nawet ta z tymi ślicznymi nóżętami. Kulowska absolwentka była w pełni oddana wykładowcy historii z Seminarium w Niepokalanowie. Polityczny Pistolet z Dzikiego Zachodu poległ w pojedynku zaaranżowanym przez Tuska. Prawybory przeniesione żywcem z kopiowanego USA ukazały, że Polską rządzi 20-tysięczna sekta polityczna, która uwidoczniła się w trakcie prawyborczego głosowania. Stosunek jej członków do całej populacji Polaków wyraża się relacją 1:2000. Statystycznie w każdym małym miasteczku jest jeden sekciarz kierujący pozostałymi mieszkańcami. Tylko jedna mniejszość narodowa posiada takie parametry statystyczne oraz ambicje władzy nad innymi.

Urządzone propagandowe igrzyska miały wytworzyć wrażenie ogromnego poparcia dla rządzącej kanapy. Kreatywna twórczość tej ekipy zapowiadała 40 tysięczne poparcie. Niestety, te statystyki okazały się rodem z cmentarza. Aktualna siła platformerskich gwardiejców wyraża się cyfrą o połowę mniejszą. Jeżeli zestawimy wzmiankowane 20 tysięczne kadry PO z 3 milionowym armią czerwonych bolszewików w czasach PRL-u, to okazuje się, że obecnie mamy dyktaturę pierwszej wody, nie mającą absolutnie nic wspólnego z demokracją. Jest to elitarna dyktatura zasymilowanych Polaków o naturze handlarzy,kupczyków i sprzedawczyków. Dowodzi tego w pełnym zakresie aktualny stan finansowego i gospodarczego rozbicia Polski.

Nie ma tutaj co roztrząsać pozornych sukcesów i ewidentnej klapy pozorowanej demokracji. Szef partyjki wyznaczył dwóch swoich kolesiów i powiada swoim admiratorom wybierajcie i uczcie się demokracji burżuazyjnej. Zatem kogo by nie wybrano kontynuowana będzie linia szefa, co jest bliższe pozorowanej demokracji w warunkach faktycznego dyktatu aniżeli autentycznej demokracji czyli władzy ludu. Wynika to z faktu, iż ta opcja znaduje się tak daleko od ludu jak lud od niej. Cechuje ją przede wszystkim antyludowość czyli antykomunizm powstały na bazie klerykalizmu oraz zasymilowanych sił syjonistycznych. Obaj biorący udział w pikniku delikwenci mieli jasno zarysowane te cechy. Niezależnie od tego, który z nich wygrał personalnie, wygrała przede wszystkim opcja polityczna z jakiej się wywodzą.

Nie ma większego znaczenia czy wygrał hrabia Bronisław Maria Komorowski, czy byłby to Jan Maria Rokita. To drugie żeńskie imię posiada dość oczywiste konotacje genealogiczne definiujące źródło władzy w Polsce. Jeżeli dodamy do tego, że zwycięzca był wykładowcą w Seminarium Duchownym, w Niepokalanowie wówczas wyraźnie widzimy kto nosi i preferuje naszych Prezydentów. Z tego też względu nie ma większego znaczenia znaczenia czy Prezydentem zostanie Komorowski lub Kaczyński, nurt jest ten sam, bowiem to ich opcja właśnie doprowadziła Polskę do aktualnego stanu, w którym Prezydent Peres pieje zachwyty, a zwykłych Polaków szlag trafia, że pozbawieni oni zostają setek stanowisk dyplomatycznych w Unii wskutek prowadzonej polityki zagranicznej osłabiającej rolę i znaczenie Polski.

Przeprowadzanie z powyższych pozycji oceny realizowanych igrzysk politycznych jest zrozumiałe, bowiem jest realizowane przez ludzi żywotnie zainteresowanych dalekosiężnymi zmianami strategii politycznej i zmianami kierunku wasalizacji. Polega to między innymi na łamaniu dotychczasowych rodzimych tradycji politycznych i importowaniu w ich miejsce sprawdzonych burżuazyjnie form podporządkowywania społeczeństwa. Nie ma tutaj wolności, pluralizmu i demokracji, natomiast mamy wyraziste przegięcie w kierunku reprezentowania mniejszościowego interesu, głoszenia takichże koncepcji i rozwiązań politycznych.

Stąd nie ma najmniejszych powodów do zachwycania się ludźmi platformy, bowiem zaprezentowany przez nich jednorazowy jarmark polityczny w niczym nie zmienia istoty wprowadzonych przez nich stosunków politycznych opartych na aferach, przekrętach i kombinacjach sumujących się potwornym zadłużeniem Polski na krawędzi upadku, gdyby państwo mogło upadać. Stąd organizowany cyrk na chwałę tych, którzy dokonali transformacji Polski w interesie nielicznych pociotków chodaczkowej szlachty zakrawa na kpiny z ogłupianego i okradzionego narodu.

W tej sytuacji lanie wody Tuskowi wskazuje nie tylko na ściśle określone ideowe związki ale i wspólne interesy wynikające z wpływów obcego kapitału. Obecna Grupa Trzymająca Władzę nie chce oprzeć perspektyw rozwojowych kraju na własnym, szeroko rozumianym kapitale. Woli opierać żebraczą egzystencję polskiego narodu, na obcym kapitale, wyprowadzającym swe dywidendy na zewnątrz, co niestety nie buduje naszej pomyślności, lecz tzw.sojuszników strategicznych. Wobec powyższego zachodzi potrzeba przedefiniowania tych sojuszy. Dowodzi takiej potrzeby chociażby sromotna klęska polskiej polityki zagranicznej na Ukrainie. Sztucznie nadyma się rosyjskie zagrożenie skierowane wobec Polski, by łatwiej wpychać kolanem polskie społeczeństwo w łapy nowych fryzjerów.

Nie ma powodu do klaskania ani zacierania rąk z powodu zachodzących procesów politycznych w Polsce, ponieważ rodzą one więcej niebezpieczeństw i obaw aniżeli nadziei na sukces. Umacnianie się elitarnej władzy wywłaszczającej naród nie jest przejawem humanizacji władzy, a wręcz przeciwnie stanowi o dehumanizacji władzy ukazującej swe wilcze oblicze, które starannie stara się ona ukryć pod pozorowanym czerwonym kapturkiem igrzysk dla mas, które wygrają elity. Dlatego nie dziwi dmuchanie tzw.intelektualistów w platformeskie trąby, ponieważ owe elity,dawniej czy teraz, zawsze były na żołdzie rządzących.

Dotyczy to w równym zakresie PO jak i PiS. Są to partie z tego samego korzenia i nurtu różniące się jedynie odcieniem tych samych uprzedzeń i fobii wobec własnego narodu. Ich nadrzędnym celem nie jest dawanie pro publico bono lecz branie dla egoistycznego dobra indywidualnego, co uniemożliwia im wypisanie sprawiedliwości społecznej na swoich sztandarach.

Natomiast lewicowe partie wpadły w pułapkę kapitalistycznych rozwiązań i wbrew swej istocie zmierzają ku fizycznemu zatraceniu. Lewicowy elektorat nie ma zamiaru wspierać judaszowych poczynań swych elit, które już się skapitalizowały. W ten sposób wyeksploatowały one już swoje możliwości, co wymaga zupełnego przeformowania polskiej lewicy w kierunku obrony jej interesów. Na początek dobry jest nawet Sierakowski potrafiący zdecydowanie stanąć po stronie lewicy. Natomiast Szmajdziński nie zapowiada niczego koncepcyjnego i twórczego poza kontynuacją smutnego umierania lewicy. Lewica potrzebuje ludzi uczciwych, skromnych i odważnych. Na taką partię oczekuje połowa polskiego narodu stłamszona, wyzuta z własności i godności, wysłana na bezrobocie i zagraniczna poniewierkę.

Z tego punktu widzenia zaprezentowany nam cyrk po prostu budzi rozgoryczenie i niesmak tych, którzy zostali wyprowadzeni na manowce. My doskonale rozumiemy, że kapitaliści w ramach pluralizmu mają prawo do głoszenia swoich poglądów. Z racji jednak mniejszościowej pozycji w narodzie, nie mają jakichkolwiek moralnych przesłanek dla mandatu sprawowania niecnych rządów

sobota, 27 marca 2010

Upadek pięknej legendy

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody analizy politycznych zdarzeń


Brutalny koniec legendy Gucwińskich

Gucwińscy byli symbolem dziesiątków tysięcy dyrektorów w PRL-u, którym "Solidarność" połamała kariery i zniszczyła życie.Oni sa ostatnimi w tym łańcuchu degradacji,którym się wydawało ,że ich ten proces destrukcji szczęśliwie ominął. Pozwolono im łaskawie jeszcze 20 lat funkcjonować w III RP,ponieważ byli oni profesjonalistami nie majacymi równych sobie.Przynosili międzynarodową sławę Polsce i Wrocławiowi.Zainwestowali całe swoje życie, zaangażowanie i emocje w kierowanie wrocławskim ZOO. Życie pracowite, barwne i bogate kontaktami ze światem zwierzęcym, który ukochali ponad wszystko.Na ich miłości do zwierząt wychowały się prawie dwa pokolenia Polaków.

Są to ludzie, którzy niewątpliwie zasłużyli sobie na uznanie i szacunek nas wszystkich a Wrocławian w szczególności. Bowiem w szczególny sposób upowszechniali oni sławę Wrocławia nie tylko w Polsce ale także poza jej granicami.To ich poświęcenie warte było drobnego gestu Prezydenta i podziękowania im za tę czterdziestoletnią pracę. Niestety,kultura osobista i ogólna nie jest najmocniejszą stroną solidarnych władz, które obecnie nami zawiadują. Przejawy prymitywizmu,buty i chamstwa stanowią codzienność naszej pokancerowanej Polski.Czy to problem dotyczy Łyżwińskiego,Leppera czy Cimoszewicza lub Oleksego motywy i sposoby działania są ciągle takie same, poniżej standardów przyzwoitych ludzi. Na uznanie ze strony władz w obecnej rzeczywistości zasługują jedynie ludzie pełni agresji, głupoty, niekompetencji i cwaniactwa.Kariery robią ci,którzy łamiąc prawo wysyłają polskie kontyngenty pacyfikacyjne w odległe krańce świata, ci którzy zatopili Wrocław,ci którzy organizują afery i nie dają się złapać.

To smutny i przerażający obraz pełen pogardy dla ludzi kompetentnych,uczciwych i szanujących pracę.Ściga się i maltretuje nie tylko ludzi pozbawionych szans na godne życie, ale także tzw.biznesmenów jak Kluska czy Olewnik. Brutalny świat bezwzględnych ludzi czerpiących zyski z cudzego nieszczęścia, choroby i słabości. Zupełny brak klasy,elegancji i dbałości o interes narodowy, jak chociażby w przypadku Dowgielewicza, gdzie pozbawia się Polskę setek stanowisk w Unii, by umocnić tam naszą pozycję.Taki jest model i styl życia nowych elit,bardziej przypominających łowców antysemityzmu i antysemitów, aniżeli umacniających propolskie i patriotyczne postawy.

Wyrzucono ich ze służbowego mieszkania w grudniu przed Bożym Narodzeniem w najbardziej tęgie mrozy i opady śniegu.Oto i przejaw chrześcijańskiej miłości objawionej przez solidarnie kochających, jednak wydaje się, że jest to miłość z rodzaju tych innych o egoistycznych preferencjach.Gucwińscy byli niekwestionowanymi autorytetami w swoim artystycznym rzemiośle,nie mieli sobie równych.By jednak zmusić ich do odejścia ,ludzi skażonych lewicową proweniencją znaleziono absurdalny argument izolowania agresywnego misia.Po serii procesów uchylono niedorzeczny zarzut, ale infamia i skaza pozostała szczególnie dotkliwa dla ludzi kochających zwierzęta.

Po czerdziestu latach pełnych oddania pracy pozostał państwu Gucwińskim osad nieumiejętnego rozstania się z ludźmi, którzy dla Wrocławia zrobili znacznie więcej aniżeli wszyscy solidarni Prezydenci wzięci razem do kupy.No ale kupy,jak wiadomo nikt nie ruszy, z uwagi na jej specyfikę. Gucwińscy natomiast są starzy,słabi i schorowani.Takich ludzi atakuje się zza węgła, znienacka i po bandycku.

Państwu Gucwińskim po całym ogrodzie zoologicznym ostała się tylko wspaniała papuga,która w zapamiętaniu wola:"K...a jestem". Ciekawym jest do kogo ona adresuje te swoje krzyki, zapewne nie do gospodarzy, którzy tej znajdzie i całemu ogrodowi oddali swe dojrzałe, pracowite i wspaniałe życie.

Drodzy Państwo Gucwińscy, winniście wyrazić wdzięczność solidarnym władzom Wrocławia, że w tym Festung Breslau,trzymali was tak długo na eksponowanych stanowiskach i nie zadławili się waszą lewicową obecnością. Nie kierujcie się jednak niskimi emocjami wobec ludzi, którzy niewątpliwie znajdują się na poziomie szympansów.Jesteście znacznie powyżej tego co prezentują sobą ludzie, którzy w państwa sprawie podejmowali decyzje personalne świadczące o kompletnym braku profesjonalizmu i ludzkich odruchów.

Jestem głęboko przekonanym, że znakomita większość Polaków jest ogromnie wdzięczna Państwu Gucwińskim za humanizowanie naszego życia. A to, że nie wszyscy, z państwa nauk, wyciągnęli stosowne nauki świadczyć może tylko o tym, że nie dość uważnie korzystali z waszych nauk lub być może w tym czasie zajmowali się roznoszeniem solidarnych ulotek.Tak czy inaczej niech żałują,a państwo nie powinni rozpaczać z powodu zachowań nieuków. Życzmy państwu bardzo dużo zdrowia, dobrego samopoczucia i świadomości, że podobne krzywdy wyrządzono dziesiątkom tysięcy dyrektorów w Polsce. Państwo są ostatnimi. Teraz przyjdzie pora na nich.

Kierując się chrześcijańskim miłosierdziem módlmy się za poczynania rządzących nami grzeszników, którzy nie wiedzą co czynią. A kiedy się dowiedzą będzie już zbyt późno, bowiem kotły piekielne już pod pełną smołą chodzą.
_________________
Łaskotanie prawicy

piątek, 26 marca 2010

Nowy Pontyfikat

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody analizy politycznych zdarzeń


Pięć lat bez Jana Pawła II

Póki żył JPII krótko trzymał w cuglach rozbuchane towarzystwo solidarne. Jego odejście spowodowało wzrost rozgardiaszu i bałaganu w Polsce a także utratę autorytetu kościoła katolickiego. Przedtem mieliśmy do czynienia z jednym centrum władzy, któremu podporządkowywały się wszystkie siły polityczne mimo formalnie zgłaszanej apolityczności kościoła. Jak pamiętamy brylowali wówczas Pieronek, Głódź,Gocłowski,Glemp,Życiński.

Dzisiaj ich gwiazdy zgasły. W rządzie lody kręciły Rokity, Syryjczycy i Suchockie. Utrzymała się tylko ta ostatnia namaszczona podpisanym przez siebie konkordatem. W wojsku rej wiodły Wałachy i inne zmilitaryzowane Ogiery. Publicystykę wysycały Ogórki oraz podobne warzywa i owoce. W psychologii prym wiodły niezniszczalne Samsony.

Te wspaniałe awangardy odeszły w cień. Ich miejsce zajęły nowe i doskonalsze kadry spod solidarnego korzenia. Aktualnie na tapecie mamy, by wymienić tylko nielicznych zasłużonych jak Buzek, Sikorski, Drzewiecki, Gapik, Dowgielewicz, Księżna Thun, Lidia Geringer de Oedenberg, Danuta Hubner i inni mniej znani i mniej zasłużeni.W trakcie powoływania ich do struktur decydujących o losach Polski, serca oni sobie wyrywali z piersi. A teraz następuje wielka cisza, rozluźnienie i ogólne zadowolenie wśród polskich prawych. Polityką zagraniczną Polski nikt się nie zajmuje łącznie z samym Sikorskim, który bardziej ma na głowie sprawy przerysowanych ambicji własnej kariery aniżeli losu Polski.

O braku strategii polskiej polityki zagranicznej mówią ludzie znający się na rzeczy. Polskie pryncypium w polityce zagranicznej to miłość do USA i awantury militarne od przypadku do przypadku na żądanie amerykańskiego sojusznika strategicznego. Podobny wymiar i charakter ma polityka zagraniczna Unii, która jest na etapie strukturalnego i personalnego konstytuowania się. Niestety, Polska nie jest przygotowana do tych zmian. Mało tego, można by powiedzieć, że Polska wyłączyła się jakby z tego nurtu oddając sprawy gardłowej wagi innym państwom unijnym.

Jak PAP donosi Polska jest bliska rezygnacji z kilkuset stanowisk w unijnej dyplomacji na rzecz jednego "stołka" przy Catherine Ashton. Takie ambicje ma Mikołaj Dowgielewicz - minister ds. europejskich. Radosław Sikorski poinformował, że "nasz kraj nie będzie się upierał o rozdział stanowisk według kwoty narodowej czy sztywnego kryterium równowagi geograficznej dla nowych krajów Wspólnoty.

Powinna być równowaga, a wydaje mi się, że kryterium geograficzne jest pójściem o pół kroku za daleko. Trzeba jasno zdefiniować to, co jest do uzyskania. A wydaje mi się, że kwoty nie są do uzyskania - powiedział minister spraw zagranicznych."

Okazuje się, że Sikorski nie ma jasno wypracowanego stanowiska a jedynie coś mu się wydaje. To są zbyt małe kwalifikacje dla pełnienia funkcji szefa MSZ. Rezygnacja z kilkuset stanowisk dla Polski w aparacie unijnej dyplomacji na rzecz zaspokojenia ambicji osobistych ministra Dowgielewicza pełnienia podnóżka dla pani Ashton dowodzi egoistycznego i antynarodowego podejścia w kształtowaniu węzłowych zasad burżuazyjnej polityki zagranicznej.

Takie traktowanie polskiej polityki potwierdza jedynie ciąg logiczny tego co się dzieje w polskim życiu politycznym, społecznym, gospodarczym i finansowym. W tym przypadku w trybie natychmiastowym winien zadziałać Trybunał Stanu wobec Panów Tuska, Sikorskiego i Dowgielewicza, bowiem zaistniała sytuacja wskazująca na narażenie, na szwank polskiego interesu politycznego w najważniejszych dla Polski perspektywicznych kwestiach.

I tutaj także pozostaje pytanie o działalność dla Polski wymienionych na wstępie polskich person działających w strukturach unijnych, które w dramatycznej dla Polski sytuacji zachowują się jak mysz pod miotłą biorąc gruby szmal unijny, by nie nękać tamtejszych władz. No, ale co tam robi niebiański Buzek, poza tym, że czasem coś beknie w adres Rosji, to ja tego nie rozumiem.

Te bardzo ważkie dla Polski kwestie zaczyna się pokrywać występującym nagminnie w KK homoseksualizmem wśród kapłanów, którzy miast nieść pomoc duchową wiernym narażają ich na grzeszne życie i prowadzenie swoich owieczek do kapitalistycznej rzeźni, w której nie ma sentymentów. Co gorsza ten stan rzeczy zaczyna się kojarzyć z pontyfikatem JPII, który zamiatać zaczyna Benedykt XVI.

Dopełnienia gorzkiego obrazu dokonują nasi bracia w Izraelu, którzy napastują i politycznie molestują polskich posłów w poszukiwaniu antysemitów. Polsce nie wolno współczuwać umęczonej Palestynie. Polska ma moralny obowiązek współpracowania z Izraelem, ofiarą Holocaustu, która przeszła na pozycje agresora.

Ciemne chmury jakiegoś tam -izmu roztaczają się nad Polską.
Polonofobiczni łowcy antysemityzmu w skrajnym uniesieniu czuwają nad nami.
_________________
Łaskotanie prawicy

Nasi górą

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody analizy politycznych zdarzeń



Znowu nasi wygrali

Z oficjalnych źródeł wiadomo, że w dokonanej zabawie prawyborczej zdecydowaną większością głosów, przy zaledwie 50% frekwencji, z trzewi platformy został wyłoniony kandydat na Prezydenta, a właściwie już Prezydent Polski.

Odpadł Afgański Pistolet zwany Sikorskim.
Ze względów mocno podejrzanych, w oficjalnym wystąpieniu telewizyjnym, pan Passent postawił na żonę Sikorskiego dyskredytując jednoznacznie panią Komorowską.
Chciał w ten sposób wygłaszając tendencyjne opinie w okienku telewizyjnym zmanipulować prawybory i zrealizować swoje osobiste aspiracje.

Podobnie ciała dał Sikorski bijąc bałwochwalcze pokłony wobec McCaina pomijając lekceważącym milczeniem amerykański Barack.

Jak widać więc polityczne prognozy polskich dyplomatów rodem z geremkowej szkoły, objawiające się np: hodowlą kotów w polskich placówkach dyplomatycznych na terenie USA okazały się niewypałem, ponieważ należało tam hodować raczej bullteriery.

Jeżeli ktoś jeszcze będzie mi prawił bajery a solidarnym dyplomatom dusery o ich błyskotliwości i inteligencji, to skieruję go do twórcy tych kadr, namaszczonego Duchem Świętym Noblisty po szkole podstawowej.

A pan Komorowski jest nierychliwy ale pamiętliwy.
Dlatego warto pamiętać, które koty należy głaskać pod włos.

Szkoda, że pan Passe nie zdecydował się na Trójkę, bowiem jak media głoszą , dają tam balcerowiczowskie odprawy wszystkim solidarnym aktywistom, którzy doskonale wiedzą, że lepiej jest żyć długo, zdrowo i bogato aniżeli krótko, chorowicie i biednie.Widać nad tymi pierwszymi roztoczył swój parasol powodzenia sam Najwyższy,nie wskazując po imieniu by nie wywoływać religijnych wojen.

In nomine Patris et Filli et Spiritus Sancti.
I znowu nasi górą.
Prawybory, prawyborami a porządek tego świata musi zostać zachowany.
_________________
Łaskotanie prawicy

czwartek, 25 marca 2010

Senatorska mowa

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody analizy politycznych zdarzeń


Senatorska mowa

Po co sobie strzepić język i dokonywać krytycznych ocen z lewicowych pozycji,walczyć z prawicowymi obrońcami biedy i wyzysku, kiedy wystarczy zapoznać się z opiniami jednego z senatorów wspaniałej III RP. Otóż tenże senator z Podhala jędrnym i soczystym językiem tak charatkterystycznym dla tego regionu opisał swoją sytuację materialną w stworzonej i rozwijanej przez siebie wolnej i demokratycznej Polsce, nie odbiegając od ciepła i bezpośredniości ukochanego przez wszystkich księdza Tischnera,który wypowiedział się dość jednoznacznie na temat demokratycznej prawdy.Zbieżność podejścia do tematu jest zaskakująca i uwzględnia także podejście i widzenie spraw przez demokratyczną sprzątaczkę, sprzedawczynię w supermarkecie i szukającą skarbów w śmietnikach rencistkę.

I tak posłuchajmy co ma do powiedzenia Wielce Szanowny Senator Wolnej i Niepodleglej Polski.

“Ja też muszę jakiego pilnować interesu, bo ja za chwilę nie będę miał na kampanię wyborczą pieniędzy. Bo z tych co dostaję z senatu, to jest k… psie pieniądze – tak według “Tygodnika Podhalańskiego” senator przekonywał biznesmena podczas spotkania. – Na paliwo dla mnie i na garniturek. Na ubranie k… 9 tysięcy, a teraz to nawet zaczęli mi płacić 8 i pół. Straszne pieniądze. Przeżyj se za to. A za trzy roki to auto zajeździsz. To jest urągające dla parlamentarzysty. Takie moje zdanie jest. A jaki k… pokój mamy. W jakich warunkach trzeba mieszkać. To k… bezdomni w Niemczech mają lepsze warunki.”

Mowa pana Senatora jest doprawdy wielce pouczająca,co innego głosi on z trybuny senatorskiej,a zupełnie inaczej widzi swe intelektualne wypociny prorządowe w antyrządowym wystąpieniu wobec swego koleżki biznesmena, którego zamierzał wykręcić na wiatrakach, by samemu się wzbogacić. Jednym słowem po kapitalistycznych trupach do burżuazyjnego szmalu.Tak to są rzeczywiście uragające warunki dla parlamentarzysty, jeśli na przykład porównamy je ze szmalem jaki on doił na etapie Wielkiej Rewolucji Demokratycznej.

Istotnie litość budzą nad wyraz trudne warunki materialne senatora, który tak bardzo musiał sobie rękawy wyrywać by dać swoim wyborcom wolność,pluralizm i dmokrację.Ta straszna walka z komuną, potyczki z krwawym ZOMO,opieranie się zdradzieckiej esbecji nie znajdują zupełnie zrozumienia w niewdzięcznym narodzie. Żeby chociaż parę dudków podrzuciła Polonia, której on wywalczył prawo wyborcze.Nic z tych rzeczy, czarna niewdzięczność.On sam musi się użerać z pospolitymi biznesmenami, by wydrzeć od tych krwiopijców kilka śmiersdzących złotówek na wolne i niezależne życie. Cóż za upokorzenie i wstyd, elity solidarne na proszonym chlebie.

Jeden senator kombinuje, drugi jedzie na narkotykach i ubarwia sobie smutne życie zabawami z płatnymi dziewczynkami.A co robią pozostali? Otóż jak widać myślą wyłącznie o sobie i swojej niepewnej oraz śliskiej przyszłości.Podobnie podejrzanie zachowują się członkowie koalicji a także opozycji stanowiących jedna wspólna grupę Trzymającą Władzę.Taki stan rzeczy nazywa się rosnącą mobilnościa społeczna niczym w USA.Wyraża się to w Polsce ogromną przestępczościa indywidualną oraz zorganizowaną.

Jej rezultatem jest postępująca wrogość wobec nowego państwa wyrażająca się w gwałtownie rosnącej ilości ataków na stróżów nowego prawa i państwa.Coraz częściej spotykamy się ze śmiertelnymi przypadkami funkcjonariuszy na służbie.Społeczeństwo nie ma najmniejszego zamiaru własną piersią bronić niegodziwości kierowanych w jego stronę, a sama policja nie jest w stanie podołać temu zadaniu.

Więzienia są przepełnione.Na rozprawy sądowe delikwenci oczekują po kilka lat. Bezrobocie znowu przekroczyło 2 miliony. Konsumpcja spadła o 4 procent.Tylko platformie ciągle rośnie. A elity z zapałem i entuzjazmem poszukują w Polsce antysemityzmu i antysemitów, którzy przeszkadzają im w bezstresowym sprawowaniu władzy.

Trzymajcie tak dalej światli panowie, a sukces jest gwarantowany.

środa, 24 marca 2010

Rady-tyrady

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody analizy politycznych zdarzeń



Rady tyrady

Bardzo bawi mnie nawoływanie specjalisty w przedmiocie, zwykle strzelającego kulą w płot, do wizyty Kaczyńskiego w Rosji. Pewnie twórca owych tyrad ma rację, kiedy zauważymy, że Kaczyński jest twórcą partii prorosyjskiej w Polsce. Jeżeli jednak przypomnimy, że Rosjanie usadzili komunistycznego Kwaśniewskiego w trzecim rzędzie na mauzoleum Lenina, to można sobie wyobrazić gdzie znajdą miejsce dla Kaczyńskiego, któremu w tej sytuacji solidarni logistycy winni zapewnić malarską drabinę składaną, by mógł ujrzeć coś więcej aniżeli niemiłe mu bolszewickie zadki.

Zauważmy, że pan Kaczyński jest bardziej wykształconym klonem prymitywnego elektryka antykomunistycznego i namawianie go do tego żeby się "nie zastanawiał" jest bardzo niską inspiracją ze strony zadufanego,emerytowanego intelektualisty "Polityki". Powiedzmy, że polskiej prawicy nic nie łączy ideowo z moskiewskim wyzwoleniem Polski, uznawanym przez nią jako zniewolenie Polski.

Jak w takiej sytuacji można uczestniczyć w uroczystościach gloryfikujących utratę suwerenności przez Polskę, która jak wszystkim powszechnie wiadomo była wyzwolona przez armie Hitlera. Wypada się w końcu samemu wyzwolić z idiotycznej schizofrenii prezentowanej całemu narodowi, przez ogłupiałe elity samozwańcze nie potrafiące znaleźć obiektywnego miejsca w historii Polski.

I w gruncie rzeczy guzik mnie to obchodzi jaki charakter ma mieć to "zastanawianie się" spłodzone przez intelektualnego kombinatora z pierwszych stron burżuazyjnej Polityki, które w swym założeniu jest niczym innym aniżeli antysemityzmem skierowanym wobec Pana Prezydenta.Tfu, taka perfidia skierowana przeciw własnemu bratu zasługuje na pełny ostracyzm w diasporze.

Potem mamy do czynienia z bełkotem dyplomatycznym mającym za zadanie opisać i ocenić stosunki utrzymywane przez jedynie możliwy i zdrowy pień solidarnych mataczy w zagranicznej polityce Polski. Według konesera polityki solidarna panienka chce ale się boi, żeby Ivan tak jej nie potraktował jak ona sama sobie na to zasłużyła "Odezwami do Ludów Wschodu" i innymi duperelami.

A Ivan potrafił pozbawić naszego pierwszego twórcę kapitalizmu w Polsce, lewicowego opluwacza Rosji, stanowiska Sekretarza Generalnego ONZ. Skuteczni są jak skurczygnat.Dlatego wcale nie jest takim pewnym czy "solidarni" powinni wchodzić w komitywę z "czerwonymi" z Moskwy. Zbyt mały poziom wzajemnego zaufania. Co prawda piją czerwone wino ale z Saakaszwili,a to kompletnie dyskredytuje w oczach Wielkorusów.

Olek starał się jak mógł ale kołchoźnik białoruski musiał wozić go w bagażniku,a ukraiński Kuczma musiał go podtrzymywać, żeby się nie obalił w trakcie głębokich pokłonów w Bykowni. A przecież pamiętamy jak główny bimbrownik Kielecczyzny pan Palikot głosił i ostrzegał, że nasz Prezydent jest mocno słabowity jeśli chodzi o te sprawy. Dlatego pojedynek z Miedwiediewem albo z Putinem możliwy jest jedynie na wodę święconą i to jeszcze w obecności ks.gen.Głódzia.

Następnie nasz przekręcony demokrata jedzie z antyrosyjskim koksem bez żadnych ograniczeń i zahamowań. Nazywa Rosjan zbrodniarzami i folguje sobie w każdym calu, a potem oczekuje by kaczor tam pojechał i by oni pocałowali go jeszcze w kaczą łapkę, kiedy w takiej sytuacji może on oczekiwać conajwyżej celnego rzutu kaczym jajem lub nie daj boże berlusconiady w wykonaniu starozakonnego miniaturką jakiegoś chramu.

Eleganckie wycieranie sobie buzi "obu totalitaryzmami" nie jest o tyle równoprawne, że to właśnie kapitalistyczny totalitaryzm obrodził faszyzmem i wszchstronnym atrakowaniem Rosji przez różnej maści interwentów, co spowodowało konieczność obrony przed tymi kostycznymi siłami w stylu podobnym do nich, jeśli Rosja miała myśleć o jakiejkolwiek szansie obrony, i nie jest to kwestią myślenia w stylu prorosyjskiej partii w Polsce lecz propolskiej partii w Rosji.

Przestańcie się błazny wygłupiać na przedpolu Imperium Rosyjskiego, spójrzcie na mapę Rosji i przypomnijcie sobie dolę waszych pradziadków z Workuty.Tę prawidłowość zrozumiała już Angela i także powoli dochodzi do niej amerykański Barack. Jedynie naszemu solidarnemu zwierzyńcowi a la Orwell wydaje się, że możni tego świata będą umierać za Gdańsk.

No cóż jedynie głupi powtarzają dwa razy ten sam błąd. Mimo panującego bałaganu w stosunkach polsko-rosyjskich sprawy układają się ponoć pomyślnie jak zapewnia nas znany mędrzec i "ekonomiczny politolog" po leningradzkiej szkole,co ma tyle wspólnego z rzeczywistością ile nasze różańce z rosyjskimi Iskanderami.

Sytuacja bardziej przypomina stan zimnej wojny, kiedy to bito dzieci rosyjskich dyplomatów w Warszawie, bito i wyrzucano z polskich pociągów rosyjskich pasażerów, bito w Moskwie polskich dyplomatów, wyrzucano z Rusi polskich księży oskarżanych o szpiegostwo, nawoływano w Gruzji do walki z Rosją, zaopatrywano Gruzję w broń przeciw Rosji,moralnie akceptowano zbrodnie przeciw ludzkości w Abchazji i Osetii.

Ściągano do Polski broń jądrowa o strategicznym charakterze oraz obronne rakiety "Patriot" na pogranicze z Kaliningradem.Opluwano i atakowano Putina na Westerplatte, w wykonaniu polskich posłów. Jeżeli taki przebieg spraw można uznać za pomyślny to ja zmienię nazwisko na zbliżone do Passe en passant.

Najbardziej zdumiewa pogląd, że to dzięki Tuskowi i Sikorskiemu następuje poprawa stosunków z Rosją. Fakt,że podpisano porozumienie w sprawie perspektywicznego zakupu gazu w Rosji w niczym nie zmienia sytuacji wrogości elit obu państw. Gdyby nie ten gaz to w bieżącą zimę tyłki zamarzłyby nam na amen,i żaden amerykański czy niemiecki święty Boże nie pomoże.

A któż to podpisywał porozumienie z USA przeciw Rosji o rozmieszczeniu u nas systemu antyrakietowego? Przecież Pan Tusk i Sikorski tak tańczyli wobec Condoleezzy Rice, że o mało do wytrysku ogólnego szału nie doszło, gdyby nie 10 minutowe spóźnienie kaczorka dla ochłody. A w sprawie Nord Stream to zapewne Lizak się awanturował?

Naiwnym jest sformułowanie, że"Rosja potraktowała Polskę wyjątkowo, gdyż w Moskwie przyjęto zasadę, iż w obchodach 9. maja może wziąć udział „każdy”, kto wyrazi taką wolę".Guzik prawda. Burżuazyjna Polska jest dla Rosji zawalidrogą na jej drodze do poprawy stosunków z Zachodem, jest swoistym bękartem wielkich minionego świata. Polska była od wieków miejscem spacerów i parademarszów między Wschodem i Zachodem. I nic się w tym przedmiocie nie zmieni wraz z rosnącą rolą zasobów surowcowych Rosji.

Rzecz w tym by te spacery nie odbywały się zbrojnie.Chociaż dzisiejsza praktyka polityczna sił solidarnych dowiodła, że bez zbrojnego najazdu, a wyłącznie drogą polityczno-finansowej przemocy można utracić swoją niezależność.Polega to na zadłużeniu się po uszy a potem na zlicytowaniu i żegnajcie piękne hasła o wolności i innych dyrdymałach.Merytorycznie oraz prawnie czy też moralnie jest to jeden czort w czyich łapach sie znajdujemy.

A już wyjątkową perfidia jest namawianie przez obłudnika, żeby Kaczyński mógł pokazać się na Placu Czerwonym jako mąż stanu,wysoki i wielki, obok kurdupli i szefów państw zwycięskiej koalicji antyhitlerowskiej, i to przyjmując defiladę z udziałem kompanii Honorowej Burżuazyjnego Wojska Polskiego i kontemplując zwycięstwo czerwonych kacapów oraz czerwonych pachołków Rosji w postaci Ludowego Wojska Polskiego.

Samo przypominanie Pani Angeli o takiej koalicji z przeszłości sprawi jej niepomierną przykrość i ból w piersi. No jakżeż tak można. Może jeszcze kaczor razem z Putinem mają walnąć niedźwiedzia? Mówi się o konieczności zdyskontowania sukcesów polityki zagranicznej wobec Rosji zaznaczając:"Tym samym polski prezydent zbierze owoce bardziej elastycznej i skutecznej polityki wschodniej Tuska/Sikorskiego/Rotfelda." No, proszę, jak to pięknie brzmi.Przyzwoitość nakazuje jednak obok wymienionych braci wyszczególnić także pozostałe ziarenka z tego samego korca: Skubiszewski, Olechowski, Bartoszewski, Rosati,Geremek, Cimoszewicz, Rotfeld ,Meller i siostra Fotyga.

Sami swoi, pełny komplet,to oni w pocie czoła wypracowali sukces Polski zadłużonej, wyzutej z własności, będącej symbolem wielkiej narodowej ucieczki od solidarnego dobrobytu. Opowiadanie wyborczych bajerów przez Sikorskiego:"Chcielibyśmy mieć – w sensie politycznym – Zachód na Wschodzie i na Zachodzie Polski" oznacza ni mniej, ni więcej, że znaleźlibyśmy się w kleszczach tego samego systemu politycznego, bez jakiejkolwiek alternatywy.Taki właśnie sposób myślenia spowodował, że zgodna wówczas i antypolska Europa wymazała Polskę ze swej mapy.

Zatem dobrze jest wiedzieć co się bałaka i dobrze też jest wiedzieć, co nasi bracia "U steru" szykują nam w zanadrzu.Tak czy inaczej powodów do radości nie ma. Z tego też względu podejrzany jest nie tylko Sikorski ze swą skomplikowaną i niewyjaśnioną historią byłego dwupaństwowca o błyskotliwej karierze ministerialnej w chłopięcym wieku ale także ci wszyscy, którzy dawniej wraz panem Komorowskim oraz obecnie wraz z panem Passentem winduja go.To nie jest kwestia osobistych sympatii lub antypatii, jest to kwestia wielkiej polityki,w której oni wszyscy są dokumentnie umoczeni. A wielka polityka jest tożsama z wielkimi interesami,którym oni są podporządkowani.

Tutaj nie chodzi o interes Janka muzykanta lecz kompozytorów elegii na kształt Janka Marii z Rokitów, nota bene także już puszczonego w skarpetkach. Pewien Gospodarz znanego blogu tak pisze o swoich sympatiach:"Zauważyłem, że antysemici powstrzymują się już od antysemickich tyrad (albo są one usuwane przez Moderatorów) i uciekają się do drobnych wtrętów, trudniejszych do wytropienia. Jeżeli się powtórzą – wyproszę autorów z blogu."

O ile daje się zauważyć to nikt inny jak sam gospodarz inspiruje wtręty w swoich tyradach mające na celu określone reakcje, by następnie batożyć je w glorii sławy z liberalnych i kosmopolitycznych pozycji a następnie w ramach pluralizmu relegować niewygodnych mu blogerów. Nie ma to jak wiadomo niczego wspólnego z misją niesienia kagańca kultury i oświaty lecz stanowi ostre i bezwzględne włączenie się w walkę polityczną przy użyciu dostępnych instrumentów.

Powiedzmy sobie jasno w podnoszonej kwestii, nie ma antysemityzmu bez Semitów. Jest to jak się domyślam poziom relacji stanów emocjonalnych Semitów i antysemitów. Nie ma skutku bez przyczyny. Ten związek przyczynowo-skutkowy pojawiał się wszędzie tam dokąd przybywali Semici. Czy wobec tego można mówić o antysemityźmie w kraju, w którym węzłowe stanowiska kierownicze zdominowane są przez jedną nację?

W żadnym wypadku, bowiem świadczy to o wyjątkowej tolerancji gospodarza. W przypadku jednak kiedy aktywność mniejszości narodowej nabiera cech agresji syjonistycznej, wówczas zaczyna się posługiwanie mieczem urojonego antysemityzmu. W tym miejscu wypada otwarcie zapytać gospodarza jak to się dzieje, że w Polsce ziejącej antysemityzmem zajął on tak wysokie miejsce w hierarchii społecznej?

Jak to się dzieje, że chce on być wyrocznią delficką w sprawach antysemityzmu? A co u licha z tymi "sprawiedliwymi wśród narodów świata". z nieba pospadali? Trudno jest dyskutować nad subiektywnymi stanami emocjonalnymi.Toczyć kopie o to czy ktoś kogoś kocha lub nie. Miliardy kobiet i mężczyzn czują się odrzuconymi a mimo to żyją i i pracują nadal, bez awanturowania się kogo by o to obciążyć nie rozpaczając z tego tytułu, ponieważ takie jest prawo natury jak pouczał mnie jeden z prawych mędrców.

Co to znaczy być uprzedzonym wobec jakiejś nacji, kiedy ja jestem świadom jej znaczącego i niezaprzeczalnego udziału w tworzeniu wspólnego dobra. Kiedy Julian Tuwim charakteryzuje swoją nację nie ma w tym nic zdrożnego, gdybym ja natomiast wypowiedział podobne słowa byłbym uznany nacjonalistą i szowinistą pierwszej wody i wyklęty od czci i wiary.

Sprawa z uprzedzeniami ma się podobnie jak z przewrażliwieniem. Kiedy ja znajduję się na polskim blogu i pomawiany jestem o rasową nienawiść, to z jakimi ludźmi ja mam do czynienia? Kim oni są? Czyje interesy reprezentują? Czy ja w tej sytuacji powiniem być uprzedzonym kiedy próbuje się mnie szkalować? A może powinienem uznać,że takie zachowanie wobec mnie jest rezultatem przewrażliwienia i pomijać je milczeniem, ale do jakiej granicy?

Dlaczego ja jako gospodarz muszę się tłumaczyć z agresji moich gości? Ja ich za nic nie obwiniam poza awanturami militarnymi jakie wyczyniają na Bliskim Wschodzie oraz mam pretensję wskutek nadreprezentacji władzy w Polsce. Dlatego atakowanie mnie i grożenie relegowaniem mam prawo uznać za wyraźnie wrogi akt agresji wymierzony na polskim blogu przeciw Polakowi.Tym bardziej, że ponoć mamy do czynienia z wolnym i pluralistycznym społeczeństwem,w którym nie ma tematów tabu.

Z wyrazami miłości i szacunku dla wszystkich ras, obcych i Semitów, poza cwanymi polonofobami wyrządzającymi krzywdę Polsce i Polakom.
_________________
Łaskotanie prawicy

wtorek, 23 marca 2010

Ptasie mleczko

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody analizy politycznych zdarzeń


Ptasie mleczko demokracji

Być może do najciekawszych informacji nie należały w PRL-u systematycznie podawane wiadomości o obradach Biura Politycznego KC naszej partii oraz o podejmowanych przez ten organ najważniejszych rozstrzygnięciach. Dzisiaj informacje o decyzjach kanapowych stowarzyszeń politycznych ukrywane są w głębokiej tajemnicy, by społeczeństwo przypadkiem nie dowiedziało się jakie siurpryzy szykują im błogosławieni rządzący.

O ile za Gomułki opowiadany dowcip budził śmiech to dzisiaj,wywołuje on raczej uśmiech przez łzy. A brzmi on tak.Gomułka w sondzie ulicznej postanowił zapytać przygodnie spotkanych oibywateli jak im się żyje pod jego rządami. Wszyscy zgodnie jak jeden mąż odpowiadali ,że żyje im się siermiężnie. Natomiast ostatni zapytany odpowiedział, że jemu żyje się dobrze. Zdziwiony Sekretarz zapytuje a gdybym tak troszkę śrubę przykręcił, to jakby pan żył? O, to żyłbym jeszcze lepiej. A gdybym tak śrubę przykręcił przyzwoicie, pyta przywódca, to co?A to wówczas żyłbym znakomicie? Zbulwersowany Gomułka pyta, proszę wobec tego powiedzieć mi kim pan jest z zawodu?Na co delikwent odpowiada, ja jestem grabarzem, drogi panie Sekretarzu.

Jedni się zapewne uśmieją setnie na takie dictum a inni będą niewątpliwie zgrzytać zębami. Faktem pozostaje niezbitym, że ów dowcip w PRL-u był zaledwie dowcipem, z którego śmiali się wszyscy łącznie z aparatczykami. Natomiast opowiadany dzisiaj ten kawał stanowi smutne odbicie dramatycznej rzeczywistości.

Solidarność nauczała nas, że za komuny wszystko niszczono,mordowano i przepijano. Kiedy zaś oni obejmą władzę to ptasiego mleczka nie zbraknie nikomu. Stworzyli 21 postulatów i tak długo rżnęli, w to zezowate oko, dopóki naszego państwa i własnych gaci nie przerżnęli z kretesem. Dzisiaj w to miejsce wstawiają nam propagandowe bajery o wolności, pluralizmie i demokracji. Tam gdzie jest bieda nie ma wolności, pluralizmu i demokracji. Jest natomiast, z całą odpowiedzialnością należy powiedzieć, burżuazyjna dyktatura kapitału.

W tych nowych stosunkach społecznych samozwańcze elity aferałów udrapowały się na liberałów i udają, że wszystkim przynoszą szansę wolności. Na potwierdzenie tego faktu organizują okresowo kolorowe msze czarnego pijaru. Cieszą się przy tym i bawią jak dzieci starając się nas przekonać, że ich zabawy są niezwykle znaczące, na nasz pożytek i chwałę całego narodu.

Zapominają przy tym, że nie jest to ani państwo ludowe, ani narodowe czy obywatelskie. Starają się ukryć klasowy charakter kapitalistycznego państwa przykręcającego śrubę wszystkim jego członkom, poza nielicznym pasożytującym na ciele ogółu społecznym pijawkom. Ileż jest w nich dumy, zarozumiałości, buty, tupetu i zwykłego chamstwa w dokumentowaniu własnych zasług dla budowy III RP. Wysysają z RP fabryki za darmo i poprzez sądy egzekwują roszczenia finansowe za swoje judaszowe bohaterstwo. Są to ludzie pozbawieni jakiegokolwiek wstydu, przyzwoitości i uczciwości. Wszystko na sprzedaż, szczególnie jeśli jest to dobro publiczne.

By nie być pomówionym o gołosłowność i nieuzasadnioną niechęć wobec nowego, co w gruncie rzeczy jest takim starym jak sam Smith, wypada wspomnieć o tych mniej światłych stronach cudownego systemu zafundowanego nam przez pogrobowców II RP. Uważne przeglądanie mediów przyprawia o jeżenie się włosów na głowie od tragicznych zdarzeń nawiedzających tak bogatą i bogobojną naszą umeczoną i sfatygowaną Ojczyznę.

Nie będziemy już powracać do tragicznej postaci matki, która pozbawiała swe dzieci życia i kisiła je beczce po kapuście niczym ogórki, ponieważ jest wiele zdarzeń jeszcze bardziej bulwersujących i absolutnie nie interesujących rządzących, którzy jak widać przyjęli bardzo wygodną koncepcję, że oni świetnie rządzą, tylko to stado baranów nie umie korzystać z cennych ograniczeń stawianych przez genialne elity.

Media ostatnio donoszą,że “policjanci z Młynar w województwie warmińsko-mazurskim zatrzymali 44-letnią kobietę, jej konkubenta oraz dwóch innych mężczyzn. Kobieta spaliła w piecu zwłoki swojego dziecka. Twierdzi, że urodziło się martwe, gdy była w siódmym miesiącu ciąży. Funkcjonariusze wspólnie z prokuraturą wyjaśniają sprawę zbezczeszczenia płodu. Sprawa wyszła na jaw, gdy do domu kobiety przyszedł dzielnicowy. Policjant zainteresował się nią, ponieważ wcześniej widział, że kobieta była w ciąży. Gdy funkcjonariusz zapytał, co stało się z dzieckiem, powiedziała mu, że poroniła, a martwy płód spaliła w piecu.”

Jak więc widzimy nasz aparat ścigania i sprawiedliwości sądził ppłk Miłosza 7 lat za to, że Millerowi uratował życie w trakcie katastrofy śmigłowca. Natomiast prostej babie z Mazur od razu wsadzi łapę w majtki, i od ręki już wie co w tej trawie piszczy. Oto obraz państwa fundamentalizmu religijnego zdominowny głupotą, biedą i bezwzględnością wobec najsłabszych.

Kolejny komunikat donosi: “40-letni mężczyzna z Chorzowa przyznał się do uduszenia swojego czteroletniego synka. Jak informuje RMF FM, wniosek o areszt tymczasowy jest już gotowy. Przyczyną tragedii okazały się problemy finansowe. Do tragedii doszło 17 marca przy ulicy Ligonia w Chorzowie. Mężczyzna udusił syna, wyrzucił przez okno z mieszkania na trzecim piętrze psa, a potem sam przez nie wyskoczył. Jego stan jest ciężki – leży w szpitalu w Piekarach Śląskich. Z ustaleń policji wynika, że przyczyną dramatu były problemy finansowe – mężczyzna stracił pracę, miał problemy ze spłatą kredytu. Jak tłumaczył, udusił syna, bo bał się, że nie będzie w stanie go wyżywić. Potem sam chciał popełnić samobójstwo”.

Czy ta informacja wymaga jakiegokolwiek komentarza? Terenowa prasa wyraźnie określa przyczyny dramatu dwojga osób. Zaszczuty człowiek pozbawiony pracy i środków do życia dusi własnego synka, by nie doznał on wspaniałości kapitalistycznego dobrobytu. Ta moralna ohyda dominująca wśród rządzących elit mafijnej proweniencji jest przerażająca. Im wystarczają msze święte i bale charytatywne by mieć doskonałe samopoczucie.

Ostatnie doniesienia prasowe informują, że w okolicy miejscowego stawu w Cieszynie znaleziono zwłoki 3 letniego chłopczyka. Jakaż to jest eskalacja siły i przemocy wobec najsłabszej części naszego społeczeństwa, wobec małych i bezbronnych dzieci. Na wojującą armię poza granicami Polski i jej rosnące uzbrojenie wydaje się grube miliardy złotych, a jednocześnie nie stać państwa wyzyskiwaczy na bułkę z mlekiem dla dziecka i bezpieczny dach nad głową. To jest polityczna paranoja kompletnie dyskredytująca tzw, demokratyczne władze, które mają tyle wspólnego z demokracją ,co małpa z brzytwą.

Przechodząc do spraw mniej poważnych, niemniej równie paskudnie dyskredytujących polską prawicę są doniesienia z Litwy. Okazuje się bowiem, że Litwini otrzymali wolność z łaski naszej Solidarności, nie potrafią docenić właściwie tego faktu i w jednym szeregu stawiają Piłsudskiego z Hitlerem oraz Stalinem. Na tą też okoliczność emitują stosowne widokówki, by zaakcentować i podkreślić przedwojenny okres polskiej okupacji na Litwie. Sikorski się wścieka, bowiem sypie mu się wschodni mur chrześcijaństwa i antykomunizmu na kształt jego własnych rozwiązań w Chobielinie.

Białoruś od początku nie dała się podprowadzić solidarnym, Ukraina się sypnęła, a Litwa zieje antypolską nienanwiścia. I pomyśleć, że to wszystko za przyczyną błyskotliwego młodzieńca, ukształtowanego na Dzikim Zachodzie. Widać niezbyt poprawnie skorelowano western z cowboyem. Ale to nic nie szkodzi, jak zostanie on Prezydentem, to wszystko wyprostuje i naprawi w afgańskim stylu.

Póki co jednak, jego zwolennicy rozpaczają, że wszyscy podkładaja mu nogi, ponieważ ma on żonę Żydówkę. Trudno jednak czynić z antysemityzmu argument polityczny kiedy cała konkurencja wykazuje cechy zasymilowanej. Obecny prezydent także od jarmułki i Światła Chanuki nie stroni i jakoś mu to nie przeszkadzało. Jeżeli panu Sikorskiemu przeszkadza jego własna żona, to nie wypada tego problemu roztrząsać na forum przy okazji wyborczego obrzucania się inwektywami.

Poza tym mieliśmy także wspaniałej pamięci panią Prezydentową z domu Konty-Kohn, z której wszyscy byli dumni. Dlatego wplatanie do tego solidarnego bagienka wątku antysemityzmu jest wyjątkowo perfidne i nieeleganckie.

_________________

Łaskotanie prawicy

poniedziałek, 22 marca 2010

Poważnie i odważnie

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody analizy politycznych zdarzeń



Poważnie i odważnie

W zasadzie można by sobie dać spokój z oceną spektaklu politycznego jaki nam zaserwowała platforma. Cała gama poglądów i ocen zaproponowanych przez internautów oddaje barwnie zorganizowane widowisko na chwałę platformy, która od początku transformacji wiezie 40 tysięcy cwaniaków od przekrętów, afer i ewidentnych przestępstw. Z tego też względu należy wyprać zabrudzony image tych transwestytów chcących udawać dziewictwo.To ich niepokalane poczęcie i błogosławiony rozwój zawdzięczamy Ojcu Świętemu oraz kapitałowemu wsparciu świętego Judy. Dzisiaj jak smród za ogonem wlecze się za nimi nieładna opinia złodziei z klasą, którzy przerobili Polskę przemysłową na kraj kupczyków, sprzedawczyków i handlarzy, którzy sprzedali wszystko i zadłużyli nas na wieki wieków, amen.

Ponieważ demokratyczni dżentelmeni nigdy nie rozmawiają o pieniążkach, więc unikają jak diabeł święconej wody problematyki wywłaszczenia Polski. I jak przystało na przyzwoitych kapitalistów starają się nas przekonać, że lepiej jest być wywłaszczonym transformerem aniżeli bogatym eunuchem politycznym muszącym piać w sykstyńskim chórze tuskowym. Już od "drewniej" greki uważano, że instrumenty w kapelach dzielą sie na lepsze-męskie i gorsze-żeńskie.

Stąd Klemens Aleksandryjski ostrzegał przed ogłupiającą muzyką, która prowadzi do zezwierzęcenia: Jeśli ludzie spędzają swój czas na zajmowaniu się fletami, harfami, chórami i tańcami, egipskimi kołatkami i podobnymi rozrywkami, stają się bezładnymi głupcami, gorszącymi i całkiem barbarzyńskimi. Biją w czynele i bębny czyniąc wielki hałas na instrumentach oszustwa (...) Niech zatem piszczałka oddana zostanie pasterzom, a flet przesądnym, których pochłania idolatria. Gdyż naprawdę takie instrumenty należy usunąć z powściągliwej uczty, jako że bardziej przystoją bestiom i nierozsądnej gawiedzi niż ludziom. Słyszeliśmy bowiem o danielach oczarowanych dźwiękami piszczałki, które (....) zwabione zostały w sidła.

Teraz rozumiemy już doskonale niezwykłą prostotę, skromność a także wręcz religijną koncentrację i skupienie oraz ascetyczność zaproponowanego nam widowiska. Na czarno odziani panowie nawiązujący do pewnych tradycji powszechnie cenionych na świecie a szczególnie w Polsce nie wypowiedzieli ani jednego słowa ponad to, które wskazał im główny architekt oraz reżyser widowiska. Oni pracowali ciężko i w pocie czoła nad politycznym uświęceniem obrazu platformy. Platformy danej nam przez najlepsze siły narodu, po to byśmy wreszcie mogli zacząć podróżować po świecie.

W ten bardzo precyzyjnie i starannie skomponowany obraz propagandowy perwersyjnym akcentem wdarła się swą osobowością żałobnicy na pogrzebie, prześlicznej urody dziewczyna z Płońska, Pani Joasia. Nikt nie mógł umknąć seksualnego uroku bieli zakomponowanej w czerń, strzelistych jakżeż skromnie złożonych nóżek pani Muszki wyrażających chrzescijańską obietnicę miłosierdzia i nadziei. W tym miejscu musimy zdecydowanie i ostro odciąć naszą oblubienicę od powszechnie znanej wśród gawiedzi tancerki,gwiazdeczki i bzykadełka jak sama mówi o sobie, że robi to z największą rozkoszą i częstotliwością, którym to wymaganiom wydolić nie potrafił największy rozpustnik i seksista polskiej telewizji, idol polskiej młodzieży.

Nasza Muszka jest osobą pełną godności i szacunku, wychowana na chrześcijańskich ideałach, pełna skromności i oddania Platformie oraz jej przywódcom, co czyni "odważnie i poważnie" jak głosi na swoim własnym blogu. Jest ona błogosławioną absolwentką i doktorem ekonomii na KUL-u, gdzie spełnia rolę nauczyciela akademickiego. Słuchacze tak pięknej i uduchowionej kobiety, wykładowcy, na zawsze zapamiętają jej walory i głoszone idee o wyższości kapitału nad duchem, co bardzo celnie koresponduje ze społeczną nauką kościoła.

Nie poświęcałbym tyle uwagi, ponętnej doktórce kościelnej, gdyby nie jej kolosalny wpływ na koncentrację uwagi i wyobraźni internautów zapatrzonych w ikonę platformerskiej mszy politycznej roztaczającej wizualne feromony piękna, powabu i złudnej a właściwie zwodniczej nadziei na spełnienie tych jakże ulotnych i nierealnych obietnic. Ten obraz więcej mówił aniżeli wszystkie zapisane na karteczkach słowa, męskich szowinistów wygodnie rozpartych na głębokich fotelach aktualnie sprawowanej władzy.
Ta efemeryczna iluzja jest bardzo nam wszystkim potrzebna, ponieważ oczekujemy nadziei na sukces jak kania dżdżu. Jednakże nie zapominajmy o tym dokąd nas doprowadził i co jeszcze obiecuje ten zwodniczy i syreni śpiew milczącej ale jakże kuszącej Joasi w otoczeniu zawodzeń demokratycznych eunuchów.

Do tego upoetyzowanego odbioru mej wrażliwej duszy, reagującej na estetyczne wzloty i uniesienia ludzi bogatych, dochodzi jeszcze druga strona tego medalu jak dotąd nie dotykana w ogóle lub elegancko osłaniana burżuazyjnymi tiulami otoczonymi zdobiącymi je falbaneczkami i fikuśnymi kutasikami. Mam na uwadze zderzenie nielicznego bogactwa i piękna z powszechną biedą i brzydotą, którymi żywi się ta pierwsza.

W trakcie pozorowanej debaty mówiono głównie o prawicowych marzeniach, które delikwenci chcieliby realizować z zadęciem, podskokiem i przytupem w obliczu fanfar oraz kamer. Tak jak robił to Jaruzelski składając gospodarskie wizyty w lustrzanych oficerkach profanowanych krowim łajnem. Przy czym Jaruzelski starał się nobilitować to łajno, a delikwenci wynoszą na ołtarze swoje modne kamasze, pogrzebowe kitle i obszerne kapelusze, jak przystało na grabarzy socjalizmu.

W ten nurt ogólnonarodowego pieprzenia, by dodać smaku i pikanterii, chudym i jałowym daniom demokratów, włącza się telewizyjna młodzież redakcyjna suto opłacana za głoszenie jedynie słusznych rządowych koncepcji i idei tuczących bogatych, a biednym zrzucających wagę dla utrzymania właściwej kondycji zdrowotnej, bo na Kopaczowej pieniądze i usługi zdrowotne niech oni nie liczą.

Łaskawi panowie o rzeczach najistotniejszych czyli o zdychającej gospodarce i rozbijanych więzach społecznych nie byli gotowi polemizować, ponieważ nie mieli takiej instrukcji i wytycznych. Możnaby przypadkiem wleźć w dołki, które się kopie pod innymi. Natomiast z upodobaniem obaj dobrodzieje podnosili kwestie swych osobistych sukcesów na łonie pęczniejącej i pączkującej armii.

Okazuje się, że są nam potrzebne Gromy, Pierony oraz Błyskawice, które podnoszą autorytet naszego kapitalistycznego państwa. I dobrze, że dają one o sobie znać daleko poza naszymi granicami, jak pouczył nas jeden ze złotoustych mówców. Wypada w tym miejscu przypomnieć, tym konstytucyjnym przestępcom, że miejsce armii jest w Polsce. Świadomi swej kryminogennej działalności dążą oni do zmian konstytucyjnych mających uznać ich za bohaterów narodowych.

W tych awangardowych poczynaniach najbardziej skuteczni są wnuczkowie dziadków z Wehrmachtu lub spod góry Syjon. Znajdują oni zrozumienie zarówno sił wewnętrznych jak i zewnętrznych mocujących Polskę w samym sercu Europy i światowej demokracji. Bardzo ciepło o Polsce mówi pan Peres w kontektście skuteczności swoich rodaków na naszym gruncie. Jeszcze goręcej wypowiada się Pani Angela Merke. Pieje ona wręcz nieustające peany w cześć naszego Głównego Liberała porzucając złowróżebne myśli o polskich kartoflach. Ostatnio nawet odstawiła na boczny tor piękną Erykę by zawładnąć zdecydowanie i ostatecznie sercem nieustraszonego Donka prącego nach Westen.

Po zwycięstwie Premiera w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego Kanclerz Niemiec Angela Merkel wygłosi laudację na cześć Donalda Tuska, który 13 maja odbierze w Akwizgranie Nagrodę Karola Wielkiego - ujawnił "Dziennikowi Gazecie Prawnej" prof. Władysław Bartoszewski.

Siurpryza ta jest najważniejszym wyróżnieniem politycznym przyznawanym w Niemczech. Otrzymują ją politycy, którzy szczególnie zasłużyli się dla jedności niemieckiej. Do tej pory wyróżnienie to otrzymało dwóch Polaków: Jan Paweł II i Bronisław Geremek i trzecim kandydatem jest Donek Wielki. Tym sposobem znalazł się on w gronie takich osób jak: Winston Churchill, Bill Clinton, Francois Mitterrand, Helmut Kohl.W taki oto sposób jasno jak na dłoni widać, kto się z Polaków najbardziej zasłużył Niemcom, zgodnie z zasadą:"Jak świat światem zawsze Niemiec był Polakowi bratem".

Dotychczas nie miało miejsca zdarzenie, by laudację na cześć wyróżnionego wygłaszał kanclerz Niemiec. Angela chce w ten sposób szczególnie wyróżnić polskiego premiera za poprawę stosunków między Polską a Niemcami w minionych dwóch latach. Ponadto powiedzmy sobie szczerze i obiektywnie, że wkład Polski w budowę Wielkich Niemiec jest bezsprzeczny i niedoceniany. W końcu Donek skonsumuje profity z tego tytułu.

No i ostatnią perełkę do tego tematu zostawiłem sobie na koniec przydługawych wywodów. Po bojach dwóch panów awizujących przyszłego Prezydenta z paltformerskiego korca, burżuazyjne media aż się zachłystywały tym wiekopomnym zdarzeniem. Panie określonej proweniencji szczególnie podkreślały urodę obu panów, jednego wykształconego na angielskich uniwersytetach a drugiego na komunistycznych kryminałach. Panowie krytycy zaś roztrząsali głębię myśli zawartych w słowach propagandowych tuzów zatrudnionych przez Pana Premiera.
W ten tok ogólnych i urzędowych zachwytów wpisali się etatowi i etosowi autorzy, i twórcy sukcesów solidarnej Polski.

Wyjątkowo byłem zdegustowany uczestnictwem dumnego daniela-króla lasu w gronie solidarnych szczawików deliberujących w TVN na temat oczywistego sukcesu liberalnego kursu polskiej odnowy. Sprawiał on w tym towarzystwie wrażenie przedstawiciela wystraszonej zwierzyny płowej pełniącego rolę listka figowego dla prawicowych bezeceństw. W pierwszym i krótkim zdaniu swej mowy wskazał on na remis obu partnerów przyjacielskiej debaty ze wskazaniem na sukces pana Sikorskiego.

Dla mnie natomiast mimo braku politycznych sympatii dla obu intelektualistów, dominacja Komorowskiego była oczywista i przytłaczająca, co wykazał przeprowadzany sondaż wyrażający się stosunkiem 60:40 na korzyść marszałka Sejmu. Natomiast wszyscy recenzenci wznosili zachwyty na temat błyskotliwości Sikorskiego i kostyczności Komorowskiego. Wszystko to trwało do czasu dopóki prowadząca ten sabat młodych solidarnych osiłków nie storpedowała ich wysiłów stwierdzeniem, że tego rodzaju aplauzy idą w poprzek politycznych ocen społeczeństwa wyrażanych bieżącym sondażem politycznym.

Spowodowało to natychmiastowe odwrócenie przez daniela swego kota ogonem, w taki sposób, żeby jego kot pozostał na tym samym miejscu.Ta postawa doskonale wyjaśnia mechanizm funkcjonowania uniwersalizmu dobrego na wszystkie okazje towarzyskie i systemy społeczne. Jest to ściśle związane z inteligencją i dyplomatyczną elastycznością, co pozwala, że nawet czarny kot może się okazać białym, patriota antysemitą, a syjonista bohaterem narodowym.

Całe szczęście, że tę kakofonię i kaskadę prawicowych pereł padających przed lewicowe wieprze znajdujące się przed telewizorami, przerwał znarowiony daniel starczym potrząsaniem głową, mogącym znamionować akceptację wszystkich świństw głoszonych przez prawicę i nieśmiało wspomniał o społecznej dyferencjacji. Przyznam uczciwie i bezwzględnie, że jeżeli tak mają daniele bronić interesów szlachetnej zwierzyny płowej ukrytej w lewicowym lesie to lepiej dać sobie spokój, z tego rodzaju upokarzaniem lewicy.

Na tym froncie są potrzebni odważni ludzie, a nie co to ni pies, ni wydra. Inną specyfikę i dynamikę posiada polemika słowa mówionego a zupełnie inną charakteryzuje się słowo pisane. Daniel w starciu z tymi janczarami kapitalizmu jest a priori na przegranych pozycjach, nie wiadomo tylko czy nie zdaje sobie z tego sprawy, czy czyni to świadomie i celowo, dowodząc chcąc nie chcąc, że lewica nie ma żadnych argumentów i lepiej się chować w głębokim lesie.

Jeżeli podobną rolę widzi widzi on dla siebie w "Trójce", to jest mi bardzo przykro, że przyjmuje on na siebie funkcję grabarza socjalizmu i leśnej ekologii. W końcu nic w tym zdrożnego, ale także symapatycznego- nie ma. Chwilami odnoszę nieodparte wrażenie, że kieruje się dystyngowany daniel słowami piosenki śpiewanej przez radzieckich pionierów "A mnie wsio rawno...".

Proszę zatem ustąpić miejsca Sierakowskiemu bardziej odważnemu, inteligentnemu i potrafiącemu z zaangażowaniem bronić lewicowych pozycji może z bardziej teoretycznych pozycji ale w sumie błyskotliwemu chłopakowi. Czas ochrony szlachetnej zwierzyny płowej już minął, skompromitował się także Kwaśniewski i Miller dwaj komunistyczni budowniczowie kapitalizmu.

Z tego też względu potrzebna jest zupełnie nowa lewica nie skażona zagubieniem,zastraszeniem i ignorancją oraz liberalnym egoizmem i pazernością. Obowiązkiem ludzi lewicowego rodowodu jest doprowadzenie do konsolidacji tego co się ostało po lewicy i doprowadzenie do wyłonienia lewicy, na miarę nowych czasów, zdecydowanie odrzucającej funkcję listka figowego u burżuazyjnego kożucha.

To co każdy z nas pozostawi po sobie zależy wyłącznie od nas. I proszę nie liczyć na to, że polska prawica będzie lewicy stawiać pomniki. Istnieje coś więcej aniżeli status polityczny i materialny. Towarzysze solidarnościowi dowiedli, że bardzo ważną jest przyzwoitość, a że wielu się jej sprzeniewierzyło to już zupełnie inny problem.

Nie piszę tych refleksji w złości lub goryczy lecz w przeświadczeniu, że istniejące lewicowe autorytety nie powinny rozmieniać na drobne swojego talentu, nawet jeśli jest on opłacany wysokimi kwotami.

Jeżeli kogokolwiek dotknąłem swoimi rozważaniami, to bardzo przepraszam. W końcu to nie o nas idzie, lecz o Polskę i jej przyszłość, czy będzie ona matką wszystkich Polaków, czy też zaledwie ich macochą.
_________________
Łaskotanie prawicy

niedziela, 21 marca 2010

Żydzi

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody analizy politycznych zdarzeń



Żydzi





Czarni, chytrzy, brodaci,
Z obłąkanymi oczyma,
W których jest wieczny lęk,
W których jest wieków spuścizna,
Ludzie,
Którzy nie wiedzą, co znaczy ojczyzna,
Bo żyją wszędy,
Tragiczni, nerwowi ludzie,
Przybłędy.

Szwargocą, wiecznie szwargocą
Wymachując długimi rękoma,
Opowiadają sobie jakieś trwożne rzeczy
I uśmiechają się chytrze,
Tajnie posiedli najskrytsze
Z miliarda czarnych, pokracznych literek
Ci chorzy obłąkańcy,
Wybrany Ród człowieczy!
Pomazańcy!


Pogładzą mokre brody
I znowu radzą, radzą...
- Tego na bok odprowadzą,
Tego wołają na stronę,
Trzęsą się... oczy strwożone
Rzucą szybko przed siebie,
Czy ktoś nie słyszy...



Wieki wyryły im na twarzach
Bolesny grymas cierpienia,
Bo noszą w duszy wspomnienia
O murach Jerozolimy,
O jakimś czarnym pogrzebie,
O rykach na cmentarzach...


...Jakaś szatańska Msza,
Jakieś ukryte zbrodnie
(...pod oknami... w piątki... przechodnie...
Goje... zajrzą do okien... Sza! Sza-a-a!)

sobota, 20 marca 2010

Totalne bzdury

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody analizy politycznych zdarzeń


Totalne bzdury


Nikt nawet słowem się nie zająknie, że socjalistyczna cenzura oprócz eliminowania wrogich Polsce poglądów ludzi, co to zostali z niej wypędzeni, zgodnie z nomenklaturą Steinbach, lub sami dali nogę najczęściej w poszukiwaniu łatwego życia, kosztem innych narodów, spełniała także bardzo pozytywną funkcję selekcji idiotyzmów. Obecnie ponoć w Polsce, przynajmniej formalnie nie ma cenzury. Jest to jednak tylko część prawdy, bowiem cenzura została przeniesiona ze szczebla centralnego na szczebel właściciela, wydawcy i twórcy. Żaden właściciel czyli kapitalista nie wypuści produktu uderzającego w system, który gwarantuje mu profity. Podobnie wydawca nie może się uchylić od nadzoru właścicielskiego, a twórca jeśli chce żyć i otrzymywać tantiemy musi tak pisać i podkładać się tym, którzy decydują o propagandzie naszej smutnej rzeczywistości starając ukształtować się ją na obraz i podobieństwo Raju Bożego.

Temu celowi służy założenie, że polskie społeczeństwo jest definitywnie wyprane z procesów myślenia zastąpionych przez manipulacyjne techniki reklamowe, od których stosowania i oglądania niedobrze się robi. Ten Markt nie jest dla idiotów, on jest skierowany do osób o jeszcze głębszym stanie schorzenia i frustracji. Jednym słowem przemawia miejski intelektualista do wiejskiego inteligenta, a wszyscy oni osadzeni są na filozofii noblisty po szkole podstawowej. W tym nurcie deprymującej degrengolady znajdują się czołowi politycy a także awangarda solidarnych elit. Wspierany jest on także szeroko przez polityczne platformy wirtualne oraz prywatne blogi intelektualistów, starających się nas przekonać do tego, że osiągnęliśmy wyjątkowy stan dobrobytu nie musząc pracować.

Ponieważ mamy już rozwiązany problem generalny więc teraz należy skupić uwagę na detalach jako, że mózg nie cierpi próżni, którą należy wypełniać odpowiednią papką gwarantującą mu minimum pracy na najniższych obrotach, w taki sposób by praca tej maszyny zupełnie nie ustała lecz utrzymała sprawność na poziomie rachunków do stu, a cała reszta jest zaledwie zbędnym balastem ograniczającym osiągnięcie pełni szczęścia człowieka typu homodemokraticus. Podobne konwencje rozwojowe były już znane w przeszłości z niezbyt chwalebną pointą.

Wiodący polski portal wirtualny daje nam próbkę swoich możliwości oświecających Polaków dogłębnie i do końca w zakresie właściwego kształtowania modelu osobowościowego Polaka nowego typu. Dawniej mieliśmy do czynienia z wychowaniem człowieka komunistycznego typu, który faszerowano ideami, autorytetami, pisarzami. Dzisiejszy nowy typ jest jak kaczka wielkanocna faszerowany burżuazyjnymi kluchami, których nie daje się przełknąć bez wsparcia stanem wskazującym na spożycie materii poślizgowej.

Zatem zajmijmy się teraz "naukową materią" sączoną Polakom przez polskojęzyczne media, od której dostaje się niestrawności i związanych z tym charakterystycznych odruchów. Podawana wiedza znalazła się w tym samym bloku informacyjnym. Zmieniłem jedynie kolejność jej podawania dla zachowania płynności konsumpcji oraz narrracji.

Na sam początek dowiadujemy sie, że demokratyczna służba medyczna natchniona Duchem Świętym oraz ideą walki o życie poczęte, w strachu przed konsekwencjami ze strony KK, kazała kobiecie nosić w sobie, ciałka obumarłych dzieci. Pewnie także były tutaj nie bez znaczenia poczynione oszczędności na konieczności przeprowadzenia stosownego zabiegu.Tych oszczędności tak bardzo eksponowanych przez Pana Premiera, wymaganych przez panią Kopacz i wdrażanych przez szefa NFZ. Jak widać trzech zawodników wdraża tę samą politykę. W razie ewentualnych potknięć trudno jest znaleźć odpowiedzialnego za robienie pacjentów w bambosza.

Żeby takich przypadków nie było pani Kopacz usilnie postuluje prywatną służbę zdrowia, która za stosowną opłatą wyjmie choremu z jamy brzusznej wszystko co on sobie życzy, łącznie z pozostawionymi wacikami i instrumentami chirurgicznymi, pełna elegancja. Jest to model, od którego zdaje się nawet Stany Zjednoczone starają się już oderwać i zapewnić opiekę lekarską wszystkim swoim obywatelom, a nie tylko kapitalistycznym wybrańcom. I nie chodzi już w tym wszystkim o polityczny aspekt sprawy lecz o jej humanitarny i profesjonalno-lekarski wydźwięk. Zgodnie z zasadą Primum non nocere nie szkodzenie społeczeństwu jest fundamentalną zasadą. Jeżeli zaś od tej reguły odstępują już nawet lekarze, to straszno jest żyć w takim państwie sterowanym przez nieudaczników, łobuzów i szkodników społecznych. Przecież w końcu każdemu państwu czy to socjalistycznemu, czy kapitalistycznemu potrzebni są zdrowi ludzie. A jest to szczególnie ważne w systemie kapitalistycznym, gdzie każda złotówka wydawana z prywatnej kieszeni na cele społeczne oglądana jest dziesięciokrotnie z każdej strony. Przytoczony przykład nieszczęsnej kobiety noszącej dwa trupki w sobie jest jakże skandalicznym obrazem burżuazyjnego systemu psującego się od środka.

Byśmy tak bardzo nie czuli się zagrożeni w Polsce przytacza się nam dla równowagi psychicznej przyklad chińskiego kanibalizmu. Pewnie miło jest przeczytać prawym oszołomom, że w Chinach Ludowych ludzie pożerają się nawzajem. Jest to zapewne ostateczny argument przemawiający za odrzuceniem tego światowego mocarstwa z burżuazyjnych salonów. Skądinąd już wiemy, że w ZSRR także pożerali się ludzie nawzajem, więc jest to zapewne komunistyczna prawidłowość, o której głośno ostatnio się wypowiadał polski intelektualista dwóch epok o wyraźnie obco brzmiącym nazwisku. Przy okazji rodzi się tutaj ksenofobiczny problem, co jest pierwotne kura czy jajo, czy intelektualista jest ksenofobem czy naród ma tę przypadłość. Biorąc pod uwagę różnicę liczbową w omawianym przypadku, wspomniany intelektualista, jak umarł w butach, ma ksenofobiczną naturę wobec większości. Nie ciemny naród jednak będzie o tym decydował, kiedy te prawa zawarowane zostały dla elit i to nawet nie tych wiarą nam najbliższych, co opiera się na prawidłowości, że przyjaciół szukamy blisko a wrogów daleko. Nie mniej w tym przypadku sprawa się tak pokomplikowała jak na tym piecu chlebowym, na którym baby tak porozrzucaly nogi, że nie wiadomo czyja, która, jest.

Kolejny przypadek jest poświęcony narastającej chuci dwojga młodych ludzi, dla której zaspokojenia zmuszeni oni byli przeskoczyć mur cmentarny by sobie ostatecznie i do końca pofolgować wśród mogił i niezmąconej ciszy. Tylko takie szczytowanie posiada jedyny i niepowtarzalny urok estetycznych uniesień oraz dogłębny wymiar adrenalinowego młota. Niestety znalazł się jakiś ciemny tłumok, który zadzwonił na policję nie mającą jak zwykle nic poważnego do roboty, więc złapała tych figlarzy, których mogła a nie tych, których trzeba. Od razu skoczyło w policyjnych statystykach, że jest ona potrzebna społeczeństwu. A zamordowany Komendant Główny Policji niech czeka pokornie na swoją kolejkę, ponieważ Policja ma swoje priorytety, o czym także musiał się przekonać mister Olewnik a także cała czereda negatywnie przemielonych przez młyny sprawiedliwości.

Od dłuższego już czasu trudno zauważyć w mediach informacje o zbrodniczych poczynaniach obywateli sojuszniczych mocarstw strategicznych wobec naszych mieszkańców. Z tego względu bardzo interesującym jest anons o przestępczej działalności Białorusina na terytorium Polski, który nie dość, że spowodował wypadek to i jeszcze zbiegł z miejsca wypadku. To oczywiście w intencjach moderatorów kształtuje i umacnia model wrogiego nam Białorusina-Kołchoźnika. Nasza Policja jednak psu spod ogona nie wypadła i capnęła wroga sadzając go za polskie kratki. Niech więc sobie nikt nie myśli, że z Polską jest tak łatwo i prosto. My, proszę państwa, nie oddamy ni guzika. Chyba, że całe futro przeputamy z Putinem.

Następnie epatowani jesteśmy "Niecodziennym atakiem na Chiny, który nadszedł z Mongolii". Już, już gotowi byliśmy pomyśleć, że smugłe mustangi mongolskie na kształt naszej "Lotnej" ruszyły polskim zwyczajem na kawalkady chińskich czołgów zakrwawionych na Placu Niebiańskiego Spokoju. Niestety, nic z tych rzeczy. To solidarni poeci polityczni sypnęli nam i Chińczykom piaskiem w oczy chcąc zamaskować mongolskie ataki na skomunizowane Chiny Ludowe. Mongolcy jak jeździli tak jeżdżą sobie dalej w spokoju ducha na swoich kucykach. A nam zasiano ziarno nieufności posypane piaskiem wobec zdradliwych Chinczyków, to wzrośnie ono jakimś kaktusem lub ostem połączonym z pokrzywą. Wiadomo, bez demokratycznej pracy nie ma kapitalistycznych kołaczy. Ileż to trzeba się natrudzić, żeby zebrać błogoslawione dla siebie owoce.

Natomiast na polsko-rosyjskim rynku jest klimat bez zmian. Zimno jak jasna cholera, jak wiadomo z winy Rosji i serwowanych stamtąd syberyjskich podmuchów. Jeżeli do tego obrazu dopiszemy jeszcze wizerunek rosyjskiego niedźwiedzia oraz nie zapomnimy o Katyniu, to nawet patrzyć się nie chce na wschodnią stronę. Niech sobie tam słoneczko u nich wschodzi, a my będziemy się tym pasjonować jak owo słoneczko zachodzi. W końcu wstrzymał słońce ruszył ziemię i polskie go wydało plemię.

"Putin, strzel sobie w łeb!" -donoszą nasi pełni ekstazy i nadziei pokładający wszystko w prawie i sprawiedliwości zupełnie zapominając o kulturze. Chodzi o to, że nie podoba nam się polityka gospodarcza i społeczna Rosji. Dopóki USA przy pomocy Chodorkowskiego mogły pompować Rosję z jej nośników energetycznych wszystko było korekt. Kiedy USA odsadzono od jędrnego i obfitego ruskiego cyca, zaczęliśmy atakować Rosję z większą furią aniżeli czynią to same Stany Zjednoczone. Nasza bezinteresowna miłość ku Ameryce jest godna najwyższego uznania. Szkoda tylko, że rodzimi uciekinierzy i zdrajcy nie potrafią tego docenić.

Najbardziej nasi prawi rajcują się pierwszym kapitalistą Włoch, który naszą Ewę Minge, prześlicznej orientalnej urody, ściągnął do Rzymu i zamierzał ją tam sprowadzić manowce. Z uwagi jednak na bliskość Watykanu nasza piękna projektantka Ewa nie pozwoliła sobie kapitalistycznemu Adamowi Włoch zaprojektować polskiego życia na włoską modłę. Tenże pierwszy grzesznik włoski, który parol zagiął nie tylko na Ewę musiał się zadowolić samym jabłkiem i metalową miniaturką katedry Mediolańskiej, którą otrzymał w nagrodę od nieznanego adoratora. Naszego Kwacha obrzucali zepsutymi jajani, a Berlusconiego gadżetami na miarę Włoch i jego niezłomnej wiary. Każdy otrzymuje to na co zasługuje. Pełni temperamentu Włosi oceniają swego premiera następująco jak on sam powiada:"Kiedy mówią: "jesteś gorszy od Nerona, Saddama Husajna, Hitlera, jesteś dyktatorem, wszystko kupujesz", nie można się dziwić, że ktoś o niestabilnym umyśle myśli, że zostanie bohaterem i uczyni dobro, chcąc taką osobę wyeliminować". Berlusconi już przygotował epitafium na swój grób. Brzmi ono następująco:"Był człowiekiem dobrym, sprawiedliwym, uroczym i silnym". Jak to dobrze Ewka, że zachowalaś się bez mała jak Wanda, w obliczu takiego bufona.

Polskie media bardzo niechętnie rozpisują się krytycznie o występujących u nas problemach. No, bo niby, jakim sposobem w państwie burżuazyjnym może być źle. Z samego założenia taki kraj jak Polska jest rajem na wzór i podobieństwo amerykańskie. Jedyny temat w jakim sobie media folgują dokumentnie to seks w każdej postaci, jego preferencje i odchylenia. Szczególnie poszukiwana jest pedofilia i molestowanie córek przez rodzonych tatusiów, którzy w Unii boją się już nawet własną córkę podrapać po plecach, żeby nie zostać posadzonym do mamra.
Równolegle te same dzieci doznają burżuazyjnej gehenny wychowawczej. Przytoczmy zatrważające dane opublikowane przez rzepę a dotyczące bicia dzieci."Rzeczpospolita" uprzejmie donosi: Jeszcze w 2008 r. - jak wskazują dane Komendy Głównej Policji, na ok. 14 tys. pokrzywdzonych, którzy doznali "uszczerbku na zdrowiu", 2,5 tys. stanowiły dzieci. W ubiegłym roku było ich już ponad 3,3 tys.
Dzieci są bite pasem, sznurem od żelazka, uderzane po głowie, popychane i szarpane.
Przypadków maltretowania dzieci jest znacznie więcej, niż to wynika ze statystyk. Nie bardzo wiadomo skąd bierze się to tak podłe zjawisko w świecie dobrobytu i sytości?

Do ciekawostek polskiego kolorytu należą darmowe obiadki w niektórych jadłoniach, gdzie przychodzą eleganccy panowie w stosownych frakach by posilić swe umęczone członki pracą związaną z budownictwem kapitalizmu w Polsce. Po zaliczeniu posiłku "prima sort" rozłażą się oni po swoich dziurach w kotłowniach, kanałach przewodów różnego rodzaju i ciepłociągów, gdzie pospołu z ze szczurami żyją oni w pełnej koegzystencji. Problem powstaje wówczas, gdy zgłodniałemu i zziębniętemu biedakowi odmawia się talerza ciepłej zupy, którą to zupę uważają oni w kraju bogactwa i dobrobytu należną im jak psu buda. Gdy ta rozpasana komuna awanturuje się i tłucze talerze wartości kilkudziesięciu złotych wówczas wzywa się policję, która obrączkuje zawodnika i sadza go do demokratycznego i gwarantującego wolnośc mamra. A potem odbywa sie proces , którego koszty przekraczają wartość kilku tysięcy złotych, jakiich nikt nie spłaci, ponieważ burżuazyjnego nędzarza nie stać na to. I upokarzający cyrk się zamyka, by toczyć się dalej.

W tym pakiecie raczej smutnych informacji jedna przebija się wielkimi czcionkami. Głosi ona o "Potężnych planach Rosji i polskich żołnierzach na defiladzie". Zbitka zdaniowa jakby dopuszcza przypuszczenie, że potężne plany Rosji są pochodną udziału polskich żołnierzy na komunistecznej defiladzie, na Placu Czerwonym. Ten wygłup polityczny staje się zrozumiały, gdy doczytamy, że na kilkanaście tysięcy rosyjskich sołdatów ma wziąć udział kilkudziesięciu polskich żołnierzy, którzy z pewnością nie zostaną w ogóle zauważeni, a jeśli tak to niewątpliwie zostaną potraktowani jako szczególnie nowoczesny pododdzial rosyjskich sił specjalnych. Natomiast nasza propaganda traktuje to potencjalne zdarzenie jako bez mała zwycięstwo polskiego żołnierza na Placu Czerwonym. Ileż w tym wszystkim jest zwykłej głupoty, złej woli, zacietrzewienia i braku realizmu politycznego.

No i ostatnią wiadomość przytaczam z niejaką obawą, by nie być posądzonym przez rodzimych syjonistów jako antysemita.
Okazuje się, że lotnictwo izraelskie dokonało w piątek wieczorem ataku rakietowego na nieczynne lotnisko w pobliżu miasta Rafah, na południu Strefy Gazy raniąc 11 osób, w tym 2 ciężko, o czym poinformowały władze Autonomii Palestyńskiej, natomiast izraelski rzecznik wojskowy potwierdził fakt nalotu oświadczając, że lotnisko jest "kryjówką terrorystów". Celem ataku były też podziemne tunele prowadzące na terytorium Egiptu. Był to już kolejny atak izraelski na Strefę Gazy od wystrzelenia w czwartek i piątek kilku rakiet z tej Strefy na terytorium Izraela. Izraelsko-palestyńskie mocowanie się zaczyna jakby docierać do świadomości izraelskich promotorów. Terytorialne rozpychanie się Izraela ma swoje granice. Nawet USA zaczynają już przestrzegać Izrael przed jego ekspansjonistyczną polityką, której należy położyć kres i dać szansę stworzenia państwowości palestyńskiej.
_________________
Łaskotanie prawicy