Zygfryd Gdeczyk

niedziela, 31 stycznia 2010

Trwoga

Serdecznie witam na swoim blogu i zapraszam do intelektualnej przygody i analizy politycznych zdarzeń.



Trwoga
człowieka bliskiego śmierci


Już się dach zepsuł, i przez mdłe ściany
Wkrótce się wicher przekradnie.
Jako gospodarz chodzę stroskany,
Widząc, że dom mi upadnie.


Jeszcze na drodze wiatrów upartych,
Jak na nieszczęście stawiony,
Sto do upadku ma bram otwartych,
A żadnej znikąd osłony.


Cóż to za szelest? Kto mi ma szkodzić?
Trzęsienie z jakiej przyczyny?
Któż będzie gwałtem w drzwi moje wchodzić?
Idą posłowie ruiny.


Ach widzę! Jako już wszystko ginie,
Co miałem i co nie miałem.
Jedną przynajmniej ratujcie skrzynię,
W której nadzieje schowałem.

Franciszek Karpiński

sobota, 30 stycznia 2010

Socjalistyczne planowanie Tuska

Socjalistyczne planowanie Tuska

Plan dalszej liberalizacji czyli rozkradania Polski jest poronionym pomysłem,który już na wstępie powinien być oceniony i zablokowany przez Trybunał Stanu a jego twórca odsunięty od sprawowania funkcji publicznych.Plan ten stanowi przykrywkę propagandowa poniesionej klęski politycznej na niwie starcia z kaczorem w biegu do prezydenckich zaszczytow i godności.Donek przyznał tutaj, że ma zbyt krótkie nóżki niczym u ulokowanej tam kaczuszki i nie stać go na bohaterski i zwycięski bieg by móc się zachwycać belwederskimi widokami pierwszej pyszności. Zatem bezpieczniej będzie pozostać w rządowym, izolowanym piętrowcu i robić dobrą minę do złej gry.

A przedpole premierowskie jest wyjątkowo usiane minami własnej roboty i opozycyjnej dociekliwości. Wroga nasz lisek ma takiego, że nie ma zmiłuj się. Solidarne ptactwo robi niesamowity raban gdy tylko lis pojawia się pod kurnikiem. Afer co niemiara, komisji drugie tyle.Tyle z nich pożytku, że kompromitują one istniejące układy, zasnuwając zasłonę dymną wobec kryminogennych przywar obecnego systemu ogłaszanego przez solidarnych jako najdoskonalszego na świecie, bo ponoć nikt nic lepszego nie wymyślił.

I w tym systemie kręcą, kombinują, mataczą ile wlezie mając świadomość, że zbyt długo miejsca przy korytkach nie zagrzeją a żyć się chce na określonym standardzie. Ryzyko polega jednak na tym, iż mimo wszystko można się znaleźć na służbowym wikcie u pana Lizaka na Montelupich. A tam, jak praktyka dowiodła, ograniczeni w wolności,demokracji i pluraliźmie mają dziwne skłonności samobójcze, którym nikt zapobiec nie potrafi. Taka ich kapitalistyczna dola.

Przed Wysokim Obliczem Komisji Hazardowej stanęli już najbliżsi towarzysze broni Naszej Ekscelencji. Zbyt wiele z tego międlenia nie wynika, gdzie ścierają się różne interesy kół rządowych, agencji cichociemnych i wiodącej siły naszego narody czyli lobbistów biznesmenów. Zastanawia ich język knajacko-chuligański ,miejsca knucia intryg i geszeftów, które u każdego zdrowego człowieka wzbudzają ciarki na grzbiecie. Takież to mamy elity, z których każą nam się cieszyć. Jeden grasejuje, drugi się jąka, inny zacina, kolejny klnie, a ten najważniejszy w ogóle po polsku mówić nie potrafi. Im mniej szkół i mniejsze wykształcenie tym większa wiedza,tupet i zadufanie. Skąd to się u nich bierze? Bo jakoś nie bardzo chce mi się wierzyć żeby Duch Święty promował idiotów.

Ciężka jest dola solidarnych idoli wiodących nas z komunistycznego piekła do kapitalistycznego nieba. Oni chcą nam onego nieba przychylić a my im kłody pod nogi rzucamy, by czarny miał czym pod ich kotłami palić.Taka to zwykła ludzka, czarna i czerwona niewdzięczność za czynione mu dobro wywłaszczania, transformowania i wypędzania na emigrację. Jeszcze trochę a będziemy musieli zapisać się do Związku Wypędzonych Eryki Steinbach, starej znajomej i sympatii Donka, który po bliższym się z nią skumaniu w Zielonej Górze europeizował się z nią u siebie w Oliwie przy dźwięku organów i kojącego szumu morza Bałtyckiego.Takim oto sposobem córka nazistowskiego oficera podała sobie dłonie z wnuczkiem Wehrmachtowca pod szerokim europejskim parasolem roztoczonym przez Papieża z Hitlerjugend.To jest właśnie miara zmiany czasów, które założyły sobie likwidację widma komunizmu krążącego nad Europą. Czy jednak walka z duchami,widmami i sennymi marami jest realną, pozostawmy na uboczu.

Istotą tej sprawy jest przekręcenie Polski na prawo. Nie ważne jakim kosztem i za jaką cenę.Ta szaleńcza metoda polega na tym, że im bardziej będziemy zadłużeni na Zachodzie tym bardziej będziemy bezpieczni wobec Wschodu, zdaniem solidarnych, co ma wynikać z tego, że swego kapitału ulokowanego w Polsce, zachodnia burżuazja nie odda lekką ręka Rosji. Chociaż nie można być tego tak pewnym do samego końca, bowiem przypadek Chodorkowskiego wskazuje na zupełnie coś innego. Potwierdza ten nurt chwiejności politycznej także nieustabilizowanie Ukrainy oraz osłabienie terytorialne Gruzji. Dlatego nie bez kozery polska prawica tak rżnie w pampersy, zionie rusofobią i nakłania nas do ćwiczebnych wojenek na świecie, by być w pełnej gotowości bojowej, “na wsiakij pożarnyj słuczaj”.

Ta polityka polskiej prawicy nie ma absolutnie nic wspólnego z zapobiegliwością, oszczędnością i gospodarnością, ponieważ im gorzej, tym dla nich jest lepiej. Dla nich w gruncie rzeczy nie ważne jest jaka ta Polska będzie, oby była katolicką, jak wygłosił przezacny Wicepremier Goryszewski w imieniu sił politycznych nobilitowanych przez JPII. I tak oparta solidarna siła na tym nurcie cudów, nawiedzenia i cech narodu wybranego konkurującego ze starszymi braćmi, żyła w przeświadczeniu jak za króla Sasa, jedz, pij i popuszczaj pasa. Bezhołowie, woluntaryzm i głupota od ćwierć wieku decydują o naszych zapłakanych losach.

Dzisiaj Premier sam tonąc udaje, że zamierza rzucić wędkę narodowi, amerykańskim zwyczajem, nie wskazując miejsca wędkowania, co może oznaczać, że wędkę pozostawimy sobie jako gadżet cudzego cwaniactwa, co to z Polan chce zrobić Pomorzan, a z Pomorzan Polan. Nie ma u nas kogo i po co przekwalifikowywać kiedy ziemia solidarna jest w niełasce i rolnikom dopłacają z UE za to, żeby nic nie produkować, to samo zresztą dotyczy pomorskich rybaków nie posiadających limitów.

Dlatego opowiadanie wiców narodowi, który nie może znaleźć pracy i związać końca z końcem, o konieczności oszczędzania jest wyjątkowo nieładne, niesmaczne i pozbawione przyzwoitości oraz solidarności. Oszczędzanie kosztem najbiedniejszych, najsłabszych, schorowanych i starych ludzi jest bardzo amoralne, niesprawiedliwe i świadczące o wysokim poziomie zdemoralizowamia polskich elit samozwańczych.

Oszczędzanie jest niewątpliwie bardzo chwalebnym i wskazanym działaniem. Bowiem każde nowe warunki stwarzają nowe możliwości oszczędzania i budowania pomyślności kraju. Jednak ciężary tego oszczędzania muszą być rozłożone równomiernie i stosownie do możliwości poszczególnych grup społecznych. Nie może być tak, że elity żyją hulaszczym trybem życia,a biedota zmuszana jest do zaciągania pasa w ten sposo, że brzuch przyrasta do kręgosłupa.

Zatem oszczędzanie nie jest niczym odkrywczym ani też nowatorskim. Jest to codzienna praktyka zwykłych i rozumnych ludzi.
Ta cenna zaleta życia i gospodarowania przez ćwierćwiecze była obca solidarnym. Dzisiaj po kompletnej ruinie i zadłużeniu państwa przypomina im się konieczność oszczędzania. Chciałoby się im niegrzecznie odpowiedzieć, jeżeli żyliście przez ten czas nad stan to teraz oszczędzajcie, ale własnym sumptem, bez wożenia się na grzbiecie narodu. A jeśli już, to niech te koszty ponoszą ci, którzy walczyli o obecne relacje, ci którzy byli ich konsumentami, którzy nadal się onanizują tym stanem rzeczy. Dajcie jednak spokój połowie narodu, która była, jest i pozostanie przeciwna waszym złodziejskim przekrętom i kombinacjom.

Epoka solidarnych jest znana z przeciwieństwa oszczędzania, znamionuje ją rozrzutność, mijanie się z prawem i dekalogiem. Wytyczona i określona została przez grono cwaniaków przy dominującym wpływie Geremka, Mazowieckiego i Balcerowicza na zlecenie Sorosa, których ewangelia sprowadza się do cięć i ograniczeń na lewicy przy pełnej swobodzie i dotacjach na prawicy. Ludzie ci stanowią opokę żydowskiej światowej finansjery, wywodzą się z niej i są jej głównymi profitentami. W ten sam nurt instrumentalnie wpisuje się Wałęsa. Będąc ostatnio w Ameryce głosił konieczność popierania elementów narodowych, co czytane w Polsce ma już zupełnie inną i jakby ironiczną wymowę w kontekście jego osoby i wdrażanej przez obecne elity nadreprezentacji władzy w Polsce przez zagraniczne ośrodki i grupy narodowe oraz etniczne.

Biorąc pod uwagę, że to solidarni spowodowali ponad dwustu miliardowe zadłużenie Polski wydaje się dość oczywistym i poprawnym logicznie, że to oni powinni spłacić ten dług a nie siły wobec nich opozycyjne, które nie akceptowały takich rozwiązań politycznych, gospodatrczych i społecznych. Po to jednak każda władza posiada aparat gwałtu i przymusu by przekonywać wszystkich do konieczności tyrania na jej pasożytnicze życie, które ma zostać uznane i zaakceptowane przez opozycję polityczną. Ma to być przeprowadzone drogą grużliczego opluwania przeszłości przy wynoszeniu na ołtarze politycznych mataczy.

Mówiąc o oszczędzaniu jestem za wprowadzeniem reguły ograniczającej wzrost wydatków budżetowych. Dotyczy to tych grup społecznych i zawodowych, których społeczna przydatność jest ograniczona. Zatem nie ma najmniejszego powodu do namnażania populacji kapitalistów poprzez tworzenie pogody dla bogaczy. Nie znajduję uzasadnienia dla żywiołowego rozwoju kadry urzędniczej, szczególnie tej będącej ostoją prawicowego rozsadnika. Wraz ze wzrostem bezpieczeństwa kraju w związku z obecnością w UE zachodzi potrzeba radykalnego zmniejszenia Wojska Polskiego, Służb Granicznych oraz innych tzw. Instytutów o wyraźnie politycznym profilu. Wprowadzenie kas fiskalnych dla prawników i lekarzy zapowiadano już przed laty, tylko z realizacją jakoś tak nietęgo, jak z wszystkim za co biorą się popaprańcy i nieudacznicy.

Natomiast jestem zdecydowanie przeciwnym powoływaniu jakiegoś nowego centrum do koordynowania spraw w zakresie oszczędzania, bowiem krok taki zaprzecza, na samym wejściu, idei oszczędzania. Podobnie negatywne afery mamy związane z powołaniem NFZ, który jest zbędną strukturą pośrednią, wydłużającą proces decyzyjny i szkodzący zdrowiu pacjenta. Istotne jest wdrażanie nowych mechanizmów a nie struktur. Tego typu myślenie i działanie wskazuje na chęć umywania rąk przez rząd, od spraw trudnych i wymagających jednoznacznych,terminowych i odpowiedzialnych decyzji.

Zwiększanie długu publicznego do poziomu 55% PKB jest konsekwencją rażąco błędnej polityki solidarnych. Polegała ona na stosowaniu ulg, zwolnień i preferencji dla pracodawców w nadziei na zwiększenie przez nich stanowisk pracy. Niestety te oczekiwania nie sprawdzają się, a zatem zainwestowane w nich pieniądze są nietrafionymi inwestycjami. Utrzymywanie również szarej strefy na poziomie, jak niektórzy oceniają,1/3 przychodów PKB, stanowi kulę u nogi naszej gospodarki. Ma jednak tę zaletę, że ludzie mają jakąś tam pracę i nie muszą wegetować lub zdychać z głodu czy popełniać bardzo powszechne a za komuny będące rzadkością samobójstwa.

Kolejną sprawą jest nagminne gmeranie przy rentach i emeryturach. Nie można udawać głupa i zabierać społeczeństwu jednocześnie miejsca pracy i świadczenia społeczne. Albo rybka albo akwarium. Tertium non datur. Jeżeli ktoś myśli w podobny sposób a do tego działa jeszcze tak samo, popełnia zbrodnię przeciwko własnemu narodowi. Dlatego tak często w ekstremalnych dyskusjach pojawiają się dość zasadnicze wątpliwości kim są polskie elity i czy reprezentują polską rację stanu? Niewątpliwie historia z czasem odpowie na to frapujące i w zasadzie dzisiaj już nie budzącą wątpliwości pytanie.

Także manipulacje przy KRUSie nasuwają niepewność co do zgody PSL-owskiego koalicjanta. O ile można by zaakceptować gospodarstwa wielktowarowe jako zobligowane do przejścia pod skrzydełka ZUS-u, o tyle na taki manewr wobec gospodarstw drobnotowarowych zgody wyrazić nie można. Co do służb mundurowych, to zupełnie naturalnym jest sprowadzenie ich do poziomu zasad stosowanych powszechnie. Stare służby nie potrafiły obronić swoich pozycji więc muszą zapłacić za brak skuteczności, a nowe służby mają to co sobie wywalczyły. I niezwykle absurdalnym jest wydłużanie okresu pracy, kiedy tej pracy nie ma. Cwaniactwo tego posunięcia sprowadza się do tego, że zawodnik nie będzie miał i pracy, i emerytury. Świństwo wręcz w orwellowskim stylu, pewnie wydumane przez wieloletniego solidarnego i zasłużonego szefa ZUS. Pamiętam jak za tej kadencji po korytarzach pałacowych ZUS-u wałęsały się uzbrojone w pistolety hordy ochroniarzy, by przypadkiem chorzy i złamani ludzie w desperackim akcie nie zaatakowali młodych i wypasionych byczków w lekarskich kitlach, specjalistów zusowskich ,co to innej przyzwoitej pracy nie potrafili znaleźć. A przecież primum non nocere.

Kolejną deską ratunku dla tonącego Tuska i jego ekipy ma być prywatyzacja. Prywatyzacja skompromitowana ,ośmieszona i przez naród złodziejską nazwana. Pozostały zaledwie resztki na komunistycznym stole gospodarczym do skonsumowania przez solidarne elity walczące “pro publico bono” na zasadzie “zdrowie wasze w gardło nasze”. Problem jest o tyle złożony, że platformersi zdrowo się już nałykali państwowego i narodowego majątku. A w odwodzie stoją wygłodniałe rezerwy pisowskie, zdradzone w Magdalence. Bój więc zapewne będzie na noże i skończy się krwawo. Wynik ,póki co, jest trudno wywróżyć.

Zapowiada się:” zwiększyć szanse edukacyjne dzieci mieszkających na wsiach i w biednych rodzinach, poprawić jakość nauczania, zarządzania oświatą. Rozwijać Polskę Cyfrową, zapewnić dostęp do internetu na 99 proc. powierzchni Polski do 2015 r.”.
To ja proszę państwa zadam elementarne pytanie po jaką karuzelę było likwidowć setki przedszkoli i tysiące szkół podstawowych. Rozwalać cały system szkolnictwa, wyrzucać starych i doświadczonych nauczycieli z pracy,po to by przyjmować zielony materiał pedagogiczny, łatwy do politycznego urobienia. Państwo pamiętają awantury o maturę i ataki na Łybacką, produkowanie maturalnych ignorantów bez zdawania matematyki. W szkole podstawowej urządzono taki raban, że po dzień dzisiejszy jej absolwent nie posiada znajomości tabliczki mnożenia i sprawności czytania ze zrozumieniem tekstu. W końcu znamienita pani Hall likwiduje a właściwie życie likwiduje licea profilowane, ponieważ nie ma do nich naboru jako,iż nie dają one ani zawodu ani też matury.Jednym z tworców tego edukacyjnego sukcesu jest znany wszystkim woźnica z pierwszego siedzenia kierowany przez pięknego Krzaklewskiego.Sami swoi,psia mać. I obecnie trzeba powracać do starych, sprawdzonych komunistycznych wzorców, łącznie z technikami. Poniesionych jednak kosztów i strat nie da się odwrócić

No i na koniec tym młodym i niedokształconym absolwentom, co to swoim wychowawcom zakładają śmietniki na głowę, pewnie nie bez powodu, obiecuje się tak jak Kwach kiedyś mieszkania obiecywał:”zwiększyć nakłady na aktywizację zawodową młodych, uprościć przepisy i procedury administracyjne dla chcących prowadzić działalność gospodarczą”.
Przecież to jest kupa śmiechu. Za 300 mln zł zamierza się zlikwidować problem bezrobocia.To jest to samo co z tymi sławetnymi orlikami Tuska, co do dzisiaj bujają sobie w przestworzach donkowej wyobraźni.

Tak to bywa, kiedy zawodzi wolna ręka rynku, wówczas Tusk musi zacząć gmerać swoją łapą w kieszeniach podatników udając, że im dobrze robi.

piątek, 29 stycznia 2010

Kopniaki Tuska

Kopniaki Tuska

Tusk przeszedł aktualnie do etapu kapitalistycznej gospodarki planowej w zakresie likwidacji socjalizmu w Polsce.Zamierza on zapewne prześcignąć Balcerowoicza i przejść do historii w aferze “Kopniaki II”.Zresztą i nic innego prawica wymyślić nie potrafi poza niszczeniem, redukcją, wysprzedażą i wszelakimi ograniczeniami w duchu propagandowej wolności. Nieograniczonej wolności pijaw w eksploatacji swego gospodarza.

To zaciąganie pętli na szyi biedoty nazywa się reformą finansów publicznych. Jakżeż to elegancko i profesjonalnie brzmi,nikt by się tutaj nie domyślał zwiększania ilości szwendających się po śmietnikach, rosnącego bezrobocia, powiększającej się emigracji zarobkowej i kopniaków Pani Kopacz w umierających ludzi. Plan Tuska już znamy. On się właśnie mieści w tej linii. Jego istota zawiera się w dalszym pogłębianiu redukcji części socjalnej. W istocie rzeczy przekłada się on na przenoszenie wypracowanego przez naród dochodu PKB na przychody zatwardziałych i zagorzałych liberalnych hazardzistów nie potrafiących inaczej żyć jak społecznym kosztem.

Teraz już jest więcej niż pewnym, że jeśli Tusek wygrać nie potrafi w prezydenckim pojedynku, ponieważ z prognoz sondażowych wynika, że elektorat nie ma doń zaufania z racji kręconych przez niego afer niczym lodów kakaowych, więc nie pozostaje nic innego temu bezwzględnemu liberałowi aniżeli sprawienie krwawej łażni ekonomicznej polskiemu społeczeństwu. A polega to na przerzuceniu kosztów liberalnego zadłużania kraju,na niespotykaną dotychczas skalę w jego historii, na ramiona narodu. Kosztów, powiedzmy sobie jasno wygenerowanych przez pasożytnicze elity neoliberalne.

Tę bezczelną politykę golenia własnego narodu nazywa się patetycznie:”OSTATNIA SZANSA ŻEBY DOGONIĆ EUROPĘ”.Otóż to gonienie odbywa się wyłącznie przez polskie elity solidarne, gdzie w wielu wypadkach poziom ich zachłanności i pazerności przekracza normy przyzwoitości grabienia społeczeństw na Zachodzie. Pomijając całą retorykę propagandową,że niby oni działają pro publico bono,jest to kształtowanie stosunków społecznych w nader niesprawiedliwy, by wręcz nie powiedzieć w zwierzęcy sposób.

Rybiński powiada, były wiceprezes NBP z solidarnego nadania:”że reforma finansów publicznych jest niezwykle potrzebna. – Jeśli jej nie przeprowadzimy, będziemy za 10 lat małym, zadłużonym krajem starych ludzi.” Powstaje tylko pytanie komu ona jest potrzebna. Służyć ona będzie dalszej akumulacji środków celem przekręcenia ich na prywatne konta mafijnych oprychów polskiej polityki.

Zapytajmy głośno a kto spowodował to skandalicznie potworne zadłużenie kraju? Kto doprowadził z powodu biedy do niespotykanej emigracji zarobkowej w dziejach państwa polskiego? Komu zawdzięczamy dramatyczną skalę bezrobocia powstałą poprzez bezmyślną lub cwaniacką postawę niszczenia polskiego przemysłu i likwidacji zakładów pracy? Czyżby to Duch Święty po to zstąpił na nasza ziemię by pokarać tak strasznie polski naród za obalenie komunizmu i za nie swoje winy? Coś tutaj wyraźnie nie gra w tej solidarnej kakofonii.

Kto ma ponieść za to odpowiedzialność, że za 10 lat prognozuje się nam perspektywę,że będziemy małym, zadłużonym krajem starych ludzi? Kto upuścił krew polskiemu narodowi poprzez jego ucieczkę z solidarnej strefy zarządzania? Gdzie są winni za spadek przyrostu naturalnegow Polsce?

Dlaczego jest tak niska efektywność kapitalistycznego gospodarowania,które miało nas do raju zaprowadzić? Dlaczego 1/3 gospodarki rynkowej znajduje się w szarej sferze i nie pracuje na utrzymanie społeczeństwa? Dlaczego Miro, Zbycho i Krzycho zamiast myśleć o dobru publicznym i jego powiększaniu myślą wyłącznie o własnym korycie? A gdzież miłość bliźniego?

To jest zaledwie początek pytań jakie swoim bliźnim liberałom powinna zacząć stawiać polska pseudolewica, która w końcu musi wyjąć łapy spod kołderki i przestać sobie robić dobrze. Powinna ona z uzmysłowić sobie i innym oraz zapamiętać raz na zawsze i po wsze czasy, że jej obowiązkiem jest kręcenie lodów społeczeństwu a nie kapitałowi.

Straszenie społeczeństwa, że nie kopnięcie go w tyłek po raz wtóry,przyniesie mu ogromne straty jest niczym nowym. Za lat 5 pewnie znowu zacznie się śpiewać tę samą melodię liberalną o posmaku aferalno-gansterskim,gdzie przedmiotem ataku znowu będą najbiedniejsi. Jest to pozorna sprzeczność ale na biedzie można znacznie więcej zarobić aniżeli na bogactwie. Bieda w Polsce zamyka się ogromnymi liczbami.

Wystarczy, że w 40 milionowym narodzie uszczkniemy każdemu obywatelowi 1000 zł w skali roku a oszczędzamy w ten sposób 40 miliardów zł,co stanowi ca 1/6 PKB. Jeżeli natomiast obetniemy tysiąc złotych 10 procentów kapitalistycznym wyzyskiwaczom,to da oszczędności zaledwie w wysokości 4 miliardów złotych. Jak więc łatwo zauważyć z rachunkowego punktu widzenia bardziej opłaca się ciąć po kosztach biednym aniżeli bogatym. Poza tym RP jest państwem chroniącym elitarne interesy solidarnych a nie skomunizowanej biedoty.

W tej sytuacji bełkotanie o ostatniej złotej dekadzie dla budowy kapitalizmu w Polsce jest nieporozumieniem.
A jeżeli nawet przyjąć tę tezę to nie dotyczy ona polskiego narodu, a jedynie siły zewnętrzne i ich polskich wybrańców o niezbyt polskiej tożsamości.

To co nam prawica zaserwowała jest starym i niesmacznym daniem. Czy polskie społeczeństwo zechce przełknąć tę liberalna strawę zobaczymy. W każdym bądź razie Tusek jednoznacznie się spolaryzował i ukazał swoje bezwzględne i liberalne oblicze. Krótko mówiąc po owocach go poznajemy, lub też coraz mniej poznajemy. Miejmy nadzieję, że przedłożony plan, w socjalistycznej formie i kapitalistycznej treści, stanie się zaczątkiem autentycznej dyskusji o marnym biegu spraw polskich.

Ciekawe co na takie dictum powie koalicyjny Waldek od Pawlaków. Ostatecznie nie można wykluczyć ,że zamiast z kopniakami Donka będziemy mieli do czynienia z szarpaniem za jego nogawki przez opozycję. Czy aby rezygnacja rudego liska z prezydenckiego kaczorka nie doprowadzi go do pożegnania się także z premierowska kurką? Jak myślę nikt płakał nie będzie. A Donkowi więcej czasu pozostanie na piwko i na bieganie po bałtyckich plażach, teraz już pod srogim okiem własnej połowicy.

czwartek, 28 stycznia 2010

Lisowi zmiękła kita

Lisowi zmiękła kita


Na mszy świętej odprawionej przy ołtarzu liberalizmu czyli na Giełdzie Papierów Wartościowych Ojciec Święty polskich " liberalnych demokratów" Jego Ekscelencja Tusek, wnuczek powszechnie znanego dziadka wyrecytował swój "musek". Entuzjazmu, aplauzu i wiwatów nie było końca. Po całej litanii sukcesów i osiągnięć Pana Tuska oraz jego hazardowych przybocznych padły wreszcie słowa na sam koniec, najważniejsze. Rzecz zrozumiała nie ma tam mowy o przegranej, klęsce, czy wycofaniu się na z góry upatrzone pozycje.
Pan Premier zaanonsował, podjąłem odważną decyzję, z czego sprawa oczywista nic nie wynikało. A potem snuł kazanie o wybitnych swoich osiągnięciach na polu solidarnych przekształceń. Żadnych tam potknięć czy błędów, a Boże broń o jakichś klęskach, nieurodzajach powodziach lub też śnieżycach mowy nie było.

Państwowy twór neoliberalnej myśli tuskowej pozbawiony jest jakiejkolwiek skazy ekonomicznej, politycznej i społecznej, jednym słowem sam Eden dla Polaków. A, że 65 % Polaków nie ma zaufania do Pana Premiera i Pana Prezydenta nie ma to najmniejszego znaczenia dla ich dobrego samopoczucia. Oni nadal są pełni zadufania i fanatycznej wiary w swe uzdolnienia oraz predyspozycje , trzymając się koryta niczym rzep krowiego ogona.

Pan Premier w swej niewysłowionej mądrości i z niesłabnącym tupetem nowobogackiego parweniusza politycznego objawia nam, że jego, póki co jeszcze nie wiadomo jaka decyzja, wymagała odwagi Czapajewa i dalekowzroczności Talleyranda. Oczywiście bycie Prezydentem oznacza honory, zaszczyty i pierwsze miejsce na trybunie, które kojarzyć należy z nieróbstwem i brakiem odpowiedzialności oraz wałęsaniem się, po co atrakcyjniejszych miejscach na kuli ziemskiej. Natomiast sprawowanie funkcji Premiera to jest to, co autentycznemu działaczowi liberalnemu potrzeba do szczęścia.

Do dyspozycji ma on stare samoloty, miejsce przy ważnym stole, mikrofony, pokłony politycznego i urzędniczego planktonu, promienne uśmiechy, zwodzące pocałunki i bezgraniczne oddanie totumfackich w oczekiwaniu na łaskę pańską i spodziewane splendory. Jednym słowem Premier szerokim gestem swoim zaufanym janczarom daje, a przeciwnikom odbiera. Stąd hazardowe zagrania, cmentarne konszachty i aferalna atmosfera. Pan Premier lekką ręką rozdaje teki ministerialne, najlepiej adeptom zachodnich sztuk politycznych, a narodowi odbiera co tylko jest możliwe.

W tym zestawieniu premierowsko-prezydenckich splendorów Pan Premier wybiera znany sobie fotel Premiera, na którym się ponoć zna ale absolutnie się nie nadaje jak już wielokrotnie ogłosił tuz solidarnej nauki znana wszystkim, Pani Profesor Staniszkis, w bardzo eleganckim tonie, ale w istocie niewiele odbiegającym od lepperowej oceny Kwaśniewskiego:"Olek leniem i obibokiem jesteś".

Oczywiście w tym wszystkim chodzi o Polskę i jej wielkość, które zagwarantować mają od lat wdrażane i przygotowywane nadal liberalne projekty niszczące polską gospodarkę i oddającą ją w cudzy pacht. Dlatego Pan Tusk ma tak wysokie notowania wśród swoich zachodnich admiratorów, którzy niczego nie robią bezinteresownie. Ta polityka zapewnia Polakom nędzę w kraju lub pucowanie klamek na Zachodzie. Alternatywa iście homerycka, wyć albo nie wyć oto jest pytanie.

Rzecz jasna tę świetlaną decyzję orania na polskim ugorze miast eleganckiego reprezentowania Pan Tusk podjął już rok temu a może i nawet z momentem osadzenia go na fotelu Premiera.J ak wiadomo władza realna wciąga znacznie bardziej aniżeli władza nominalna. Przy czym ta prezydencka emerytura polityczna dawała Tuskowi szansę jeszcze 10 lat zażywania tej jedynej w swoim rodzaju synekury w kraju nad Wisłą. Pozostawanie zaś na stołku Premiera jest bardzo ponętne, owocujące w wiele konfitur, ale jednak obfitujące w moc niebezpiecznych i ryzykownych sytuacji, w których zdychająca klacz solidarnej polityki może jeszcze niespodziewanym wierzgnięciem zrzucić ze swego grzbietu przezacnego dostojnika liberalnego.

Opowiadanie nam dyrdymałów o ważności zadań i i wielkości instrumentów do ich realizacji jest czczym gadaniem.Tusk wystraszył się w oczywisty sposób przegranej w wyścigu do prezydenckiej godności. Jego popularność w społeczeństwie, w oczywisty sposób spada. Nie bez znaczenia są tutaj numery Kopacz wykręcane narodowi w kontekście świńskiej grypy i zakupu szczepionek oraz wysyłanie na pewną śmierć chorych na raka poprzez odebranie im możliwości leczenia. A decydującym w wtym wszystkim może się okazać komisja hazardowa przed, którą stanie Tusk.

Ten pojedynek może wzmocnić a nawet odbudować pozycje Premiera. Ale także nie da się wykluczyć, że polegnie on tutaj nie tylko jako potencjalny kandydat na Prezydenta lecz również jako realnie sprawujący władzę szef rządu. W związku z tym wszelkie nadzieje, rachuby i gry polityczne Tuska mogą zostać stłamszone na komisji hazardowej w samym zarodku, gdy Wassermann zakrzyknie:"Pan jesteś zero" a Kempa mu zawtóruje:" albo i mniej".

Dlatego przedwczesne są manipulacje i przygotowywanie gruntu przez środki masowego przekazu, że miejsce Tuska w boju z Kaczyńskim zastąpi Komorowski lub Sikorski albo nawet w krańcowym wiście Cimoszewicz kolaborujący ostatnio z Tuskiem. W gruncie rzeczy są to tacy sami ludzie od solidarnej matki i spod korzenia polsko-żydowskiego, jak gdyby innych kandydatur nie było. I na tym właśnie polega wielkość Michnika, Wałęsy,Kuronia,Kwaśniewskiego, Geremka i wielu innych starszych braci w wierze i polityce, by utrzymać w mocy niedemokratyczną zasadę nadreprezentacji władzy.

Jakby na sprawę nie patrzeć Kaczyński wyeliminował Tuska, ponieważ przestraszył swego głównego konkurenta w biegu do prezydenckiego piedestału. Stąd też niezależnie od tego co będzie mówił Tusk i jak będzie się nadymać platforma jest to kolejny ważki krok PIS-u, po wyciągnięciu na światło dziennej afery hazardowej i rozbiciu rządu jako owej skały mitologicznej Pana premiera, na drodze do odnowienia prezydentury Kaczyńskiego.

Z lewicowego punktu widzenia nie ma istotnej różnicy kto zostanie Prezydentem, peowiec czy pisowiec?
Stąd nie ma się czym fascynować i podniecać. W gruncie rzeczy nie mają oni żadnych programów perspektywicznych ukazujących przyszłość narodu a w tym znaczeniu i lewicy. Ich działania są doraźne, koniunkturalne i ustawione na zysk liberalnych elit dokonywany kosztem transferu wypracowanych środków przez doły społeczne. Różni ich jedynie poziom antykomunizmu i nienawiści wobec lewicy czyli swego własnego narodu.

"Rząd musi być jak skała, jak trwały fundament, w sytuacji, w której emocje targać będą politykami, kandydatami, partiami politycznymi" - oświadczył szef rządu.





Nietrudno nie zauważyć, że błogie samozadowolenie i taktowne, ledwie widoczne zadufanie świadczy dobitnie o tym kto ma zostać wydmuszką w tym sparringu. Nawiążmy jednak do ewangelicznego charakteru wystąpienia pana Premiera i powiedzmy sobie jasno, że wyroki Bogów są niezbadane.Tym bardziej , że krakowscy i toruńscy bogowie innych świętych święcą. Alea iacta est.

środa, 27 stycznia 2010

Polskie wojowanie

Polskie wojowanie
Posted by: Zygfryd Gdeczyk on: 27 Styczeń 2010

In: Polityka Comment!

Rate This


Polskie wojowanie


Od Moje obrazy

Polska znalazła się w okowach niespotykanej fali syberyjskich mrozów podesłanych nam przez ruskiego niedźwiedzia w zemście za uporczywie demokratyczne kręcenie im koło piór. Powiadają, iż polska demokracja polega na tym, że musi to na Rusi a w Polsce jak kto chce. A właściwie generalnie i niepodzielnie panuje hasło Owsiaka:”Róbta co chceta” byle tylko o ruskich wypowiadać się brzydko przypinając im łatki, a o Wujku Samie w samych superlatywach.

Co prawda z jednego i drugiego “kocie łajno” wynika, ale linia polityczna została jasno i prosto nakreślona, tak by każdy cymbał ją zrozumiał a ABW nie miała problemów ze ściganiem politycznych odszczepieńców próbujących odgrzewać stare dobre stosunki ze Wschodem.

Dawniej u nas ścigało się z maniakalnym uporem wrogich agentów CIA a ochraniało tajemnicą milczenia zaprzyjaźnionych szpiegów z KGB. Dzisiaj tak się wszystko “kopyrtnęło”, że jest dokładnie odwrotnie , śmiertelny wróg stał się bezgranicznym przyjacielem a “dmuchanego” przyjaciela ogłoszono pierwszym i piekielnym przeciwnikiem.

Starym zwyczajem dawniej i dzisiaj sądzi się wrogów i sadza za kraty lecz z przewciwnego kierunku.Tak się właśnie zmieniło elitom, co to obecnie udają, że rządzą a naród mówi, iż zaledwie się “wałęsają” i ze zdziwienia gębę rozdziawia, patrząc na to co się porobiło. Wręcz Sodoma i Gomora.

Subtelna różnica systemowa polega na tym, że dawniej z socjalistycznej Polski uciekali wysoko postawieni oficerowie bardzo często powiązani z CIA i Mosadem a teraz “daje już dyla” zwykłe drewniactwo, co świadczy jakby o zdemokratyzowaniu się naszej armii i panujących u nas stosunków. W taki to sposób wzięliśmy na siebie europejski i światowy obowiązek,natchnienie Duchem Świętym, paraliżowania Rosji i nawracania ruskich na drogę kościoła rzymsko-katolickiego. Zamierzenie wielce chwalebne i bogobojnie namaszczone intencjami JPII.

Iluż to oficerów KK wysłano na Daleki Wschód i Bliskie nam Kresy Wschodnie dla niesienia duchowej posługi i poszerzania wpływów Watykanu na barbarzyńskich “prastorach wielikoj Matuszki Rassiji”. A ileż te czerwone łajzy prawoslawne relegowały Bogu ducha winnych i wyłącznie rozmodlonych kapłanów,od szeregowego kleru poczynając a kończąć na książętach Kościoła. Widać czerwoni nie potrafili przełknąć na swoim terytorium całej nawałnicy dwupaństwowców nie mających nic wspólnego z obywatelstwem rosyjskim i nie potrafiących zrozumieć intencji bogobojnych modłów.

Jak wszyscy doskonale wiemy tam nie chodziło o politykę, a wyłącznie o wsparcie duchowe dla polskich zesłańców, którzy “Po szosse entuzjastow” mieli szczęście dojść na głęboki Sybir by nieść tam kaganiec polskiej kultury i oświaty w aureoli naszej niezłomnej wiary. O niesieniu ewangelii czyli nowiny wśród barbarzyńców mniej jakby się wspomina. A ta konkurencyjna działalność wobec Patriarchy Rosji rodziła najwięcej konfliktów, bowiem okazuje się, że walka o rząd dusz najważniejsza jest. Jak się spacyfikuje ideologicznie człowieka to z pozostałymi jego dobrami oraz ich przejmowaniem nie ma już większego problemu.

A tarcia religijne przyjmowały, jak pamiętamy, najstraszniejszy wyraz w dziejach ludzkich konfliktów. Dlatego trudno się dziwić, że Putiny chciały ich unikać by nie cofać Rosji w mroczne dzieje historii, kiedy ogromne wyzwania przed nią stoją, chociażby błogosławione dyskontowanie największych na świecie zasobów ropy i gazu, ku powszechnemu zadowoleniu tych wszystkich “czerwonych Kałmuków”. I pomyśleć, że poważają się oni to czynić bez pomocy i udziału pozostałych światłych i pazernych sił “demokratycznych”. Rzecz to niepojęta i niesłychana, żeby Rosja tak cynicznie wyautowała Wuja Sama. A gdzie znany interes strategiczny USA w każdym zakątku kuli ziemskiej?

Przekonywanie Polaków, że nasz interes polityczny znajduje się w dalekim Iraku lub zupełnie odległym Afganistanie jest produktem schizofrenicznych umysłów zatracających poczucie rzeczywistości w straceńczym biegu do zawłaszczania cudzych dóbr i wartości. Wykorzystywanie do tego celu “terrorystycznej ” teorii propagandowej jest tyleż śmieszne, co niepoważne. A nadymanie balonu “walki dwóch cywilizacji”na odległość pachnie kapitalistycznym rasizmem, terroryzmem i głupotą starającą sie uzasadnić prymitywną grabież, kradzież i chęć dominacji oraz zwasalizowania arabskiego świata.

Sugerowanie nam, że pozostawanie w walecznym cieniu światowego rozbójnika poprawia nasz stan bezpieczeństwa jest doprawdy infantylnym podejściem. Fakty są takie, że za Babci komuny z nikim nie byliśmy w stanie wojny. Natomiast obecna miłość ku Policjantowi Świata doprowadziła do tego, że zostaliśmy uwikłani w dwie wojny, w których ponosiliśmy niepomierne straty ludzkie i materiałowe, sami będąc niezwykle biednymi i zapoźnionymi, przy dużej skali nędzy we własnym kraju.

Zatem nie mamy żadnym podstaw ani materialnych, ani też ideowych by włączać się w permanentne awantury kraju, którego istotą i siłą napędową jest agresja. Dlatego opowiadanie nam bzdur, że stan wojny poprawia stan bezpieczeństwa Polski jest delikatnie rzecz biorąc poważnym nieporozumieniem, za które słoną cenę płaci polski naród. Przypieczętowaniem tej polityki kompromitacji USA i jej polskich sługusów burżuazyjnych jest zapowiedź wyprowadzenia wojsk z Iraku. O absurdalności tej polityki świadczy walka pana Radka w Afganistanie ramię w ramię z Talibami, z amerykańskiego namaszczenia przecwko ZSRR, by potem z takiegoż samego namaszczenia walczyć przeciwko tym talibskim towarzyszom broni wyszkolonym i uzbrojonymi przez USA, kiedy piastowal stanowisko Ministra Obrona w III RP.

Okazuje się więc,że ci sami Talibowie dla “zaoceanicznych demokratów” raz mogą być sojusznikami a właściwie instrumentem ich polityki, by po pewnym czasie stać się zajadłami przeciwnikami. Warto więc pamiętać, iż nie jest ważnym z politycznego punktu widzenia z kim lub przeciw komu się walczy. Meritum sprowadza się do tego o co się walczy, o jakie dobra materialne. Doskonały przykład stanowi II WS, gdzie USA i ZSRR były koalicjantami, by potem zamienić się w zajadłych wrogów walczących na wszelkich frontach dostępnymi metodami. Stąd hasło demokracji bardzo luźno sfurmułowanej można sobie w buty gumowe wsadzić, może choć trochę ociepli klimat,ale zmienić go zapewne nie zmieni.

wtorek, 26 stycznia 2010

Bohater Bandera

Bohater Bandera

W swoich postach wielokrotnie podnosiłem temat banderowskich poczynań na Kresach Wschodnich dawnej Polski. Podnosiłem dlatego, że tzw.demokratyczna władza udawała, że nie ma tego tematu. Mało tego te polskie solidarne "niedorobiuchy" ogłosiły postbanderowską Ukrainę swoim sojusznikiem strategicznym. Wszyscy Prezydenci polscy jak jeden mąż judzili na Kijowskim Majdanie wspierając nacjonalistyczny ruch pomarańczowych, który doprowadził Ukrainę do upadku gospodarczego a Polskę i jej samozwańcze elity do kompletnego ośmieszenia.

Do ponownego zajęcia się tym tematem zobligował mnie post posła Wojciechowskiego z zielonego PSLu, rudego czerwienią komuny i wrednego jadem opozycji dla rządzącej koalicji, w której bierze czynny udział. Ten post jest o tyle ważny, że ukazuje on, iż nie wszyscy jeszcze zatracili resztki ludzkiej przyzwoitości.

Walka Wojciechowskiego z tą pomarańczową "gangreną" była pełna poświęcenia i niespotykanego samozaparcia. Gdy z polskiego poduszczenia Europejski Parlament wystroił się w pomarańczowe szaliki dla wsparcia onych banderowców, jedyny Wojciechowski nie przyłączył się do tej demonstracyjnej klaki. Na przekór Juszczence i jego banderowskim poplecznikom nie założył pomarańczowego szalika. Pewnie dlatego, że zbyt uwierałby mu gardło, co nie pozwalałoby mu krzyknąć protestacyjne NIE.
W końcu zapewne ze strachu nie krzyknął, bo bliższa ciału demokratyczna koszula wyklejona europejskimi zielonymi. A gest z szalikiemacz niewątpliwie nie dostrzeżony, politycznym faktem pozostał i jest z nim raczej trudno polemizować.

Tak czy inaczej pozytywnie zauważyć wypada, że Wojciechowski bardzo korzystnie odnotował się na tle czeredy solidarnych gołodupców składających obietnice Wielkiemu Juszczence. Miał być raj, pomarańcze, wolność, współpraca i Unia Europejska dla Ukraińców. A zakończyło się mszami Kaczyńskiego we Lwowie, niewątpliwie w intencji Juszczenki ale jest to zbyt mało by zaspokoić oczekiwania narodu ukraińskiego. W rezultacie ukraińska czerń dała policzek swojemu Prezydentowi obdarzając go zaledwie 5-cio procentowym zaufaniem w prezydenckich wyborach. Natomiast w zemście za swoją klęskę Juszczenko dał w mordę solidarnej Polsce, na co pracowicie ona sobie zasłużyła.

Moralne świństwo polskich elit solidarnych polega na tym, że wyparły się one tragicznej przeszłości własnego narodu. Sprzedały pamięć o polskich ofiarach pomordowanych na Podolu i Wołyniu przez ukraińskie bandy nacjonalistyczne OUN-UPA. W obronie swojej ziemi, zamieszkali tam Polacy zapłacili cenę najwyższą. Wymordowanych zostało tam w wyjątkowo bestialski i paskudny sposób ca 250 tysięcy akowców, kobiet, dzieci i starców. Jeżeli ktoś ma wątpliwości niech zada sobie trud odnalezienia ich zdjęć krążących w internecie i będących ponurym świadectwem tamtych czasów, które chcąc nie chcąc Juszczenko zamierzał reaktywować przy akceptacji naszego świecznika politycznego. Stąd wyrazić należy wdzięczność narodowi ukraińskiego za odsunięcie od władzy człowieka, który na ołtarz narodowego bohatera ukraińskiego, wypchnął bandytę i mordercę Polaków Stefana Banderę. Juszczenko uczynił ten wątpliwej jakości gest ostatnim rzutem na taśmę, obnażając swoje nacjonalistyczne ciągoty unurzane w morzu polskiej krwi przez banderowskich epigonów. O tych faktach,zdarzeniach i historii nie wolno zapomnieć jak chcieli to uczynić polscy przywódcy z solidarnej i bożej łaski.



"To nie był policzek, to było danie Polsce w pysk"

Wiktor Juszczenko



Dlatego wypada się zwrócić do narodu polskiego z prośbą by cofnął on mandat moralnego i politycznego zaufania tym politykierom, którzy narazili Polskę na szwank zdradzając polską rację stanu poprzez odrzucenie pamięci o ofiarach ćwierć miliona naszych rodaków zarżniętych przez ukraińskich nacjonalistów. Gdzie we Lwowie ciągle organizowane są antypolskie hece polityczne organizowane przez tamtejsze lokalne władze. A to przeszkadza im cmentarz Polskich Orląt, a to organizują kolarskie przejazdy przez Polskę ku czci niejakiego Bandery.



Na te wrogie Polsce działania nasza władza patrzy tolerancyjnie przez palce licząc, że postbanderowcy ku naszej radości i szczęściu zrobią jakiegoś psikusa Rosji. Nie ma bardziej mylnych nadziei niż te, że Ukraina stanie przeciw Rosji. Dowiodła tego pierwsza tura wyborów prezydenckich na Ukrainie. Prorosyjski Janukowycz uzyskał tam zdecydowaną przewagę nad wszystkimi pomarańczowymi do kupy razem wziętymi. Rosja trzyma niewypłacalną Ukrainę w gazowym i finansowym uścisku śmiertelnym, zgodnie z prawami wolnego rynku. Będzie Janukowycz, będę ulgi i preferencje, będzie Piękna Julcia to skończy się sen o rosyjskiej sympatii i prolongatach płatniczych. I Ukraińcy zdaje się zrozumieli już te proste związki polityczne. A Polska jest zbyt biedna by dać złamanego funta, dla podtrzymania ukraińskiej biedy. Próbował to zrobić Bielecki wobec Banku Ukrainy, za co został zdecydowanie posunięty przez włoskiego wlaściciela Banku PKO BP.



Naiwnością jest przypominanie nam jak ważna jest dla nas Ukraina i jak ważna jest w tym kordonie złudnego bezpieczeństwa także Białoruś. A przecież Białoruś nigdy nam wrogą nie była. Natomiast na Ukrainie zawsze byliśmy postrzegani jako "polskie pany", którzy nahajkami wyrabiali w nich miłość do Europy. Nie zapominajmy, że nasi sąsiedzi są "okrainą" Rosji a nie Polski, i że ich związki z Rosją są znacznie większe aniżeli z UE. Mentalność Ukraińca zawsze była bliższa Rosjanina aniżeli Niemca czy Polaka. Łączy nas tylko słowiańszczyzna, ale jest to zbyt mało na obecnym etapie, by myśleć o jakiejkolwiek formie integracji politycznej i gospodarczej. Tymbardziej, że gospodarka ukraińska jest zrujnowana i kompatybilna z gospodarką rosyjską. Zmiana tego stanu rzeczy przekracza nie tylko możliwości Polski ale i calej Unii Europejskiej razem wziętej.


Zgodzić się należy z Wojciechowskim, że Ukraińcy chcą zupełnie innej Ukrainy niż Polacy.Oni zapewne marzą w sennych majakach o Bieszczadach i terenach zbliżonych do Sanu, a nasze orły solidarne o wyjściu na brzeg morza Czarnego. Jak więc widać ich marzenia z naszymi rozbiegają się w sposób zasadniczy. W tym stanie rzeczy co najwyżej możemy im zaproponować, podobnie jak uczyniliśmy to wobec Białorusi, działalność i emisję "Radia Samostijna Ukraina". Obawiam się, że jednak ograniczona moc naszych nadajników może objąć w najlepszym przypadku zaledwie Zachodnią Ukrainę.

Na obecnym etapie należy się wyłącznie spodziewać pogorszenia stosunków między Polską i Ukrainą. Ukraińcy doskonale wiedzą na czyim pasku prowadzeni są Polacy. Wiedzą też doskonale jaki wpływ miała nasza solidarność na wypromowanie ukraińskich ulubieńców CIA, którzy doprowadzili Ukrainę do krachu. Miejsce ludzi pokroju Czornowiła zajmą sprawdzeni aktywiści klasy Czernomyrdina.

Dlatego dobrze się stało, że czciciele Bandery odeszli w niebyt polityczny. Natomiast nadany, sposobem, Banderze tytuł Bohatera Ukrainy na tyle tchnie radzieckim modelem, że nikt o nim nie zechce pamiętać. Niewykluczone też, że tak jak ostatnim dekretem Juszczenki było zrobienie z bandyty Bandery bohatera tak pierwszym dekretem Janukowycza będzie anulowanie tego ostatniego.
I tak nam wszystkim logicznie myślącym dopomóż Bóg, także ich prawosławny.

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Szoah

Szoach

Wojny i konflikty na podłożu religijnym i rasowym stanowią największą tragedię i zakałę naszej cywilizacji. Każda rasa w zasadzie posiadała swoją religię. Interesy ras i i religii z natury rzeczy posiadały ekspansywny charakter. Rasa i religia były najłatwiej rozróżnialnym elementem tożsamościowym. Stąd stanowiły one element integracyjny i tożsamościowy. A jednocześnie przy określaniu dalekosiężnych celów ekspansywnych konsolidowały one swych zwolenników do zdominowiania innych ras i wyznań by upowszechniać własne wzorce i podporządkowywać sobie religie konkurencyjne.Bestialskim ukoronowaniem tych zmagań stał się szoach rozumiany jako wysoko wyspecjalizowane i uprzemysłowione ludobójstwo inaczej myślących, inaczej się modlących, inaczej noszących się i mających inny system wartości.

Z tymi przejawami spotkaliśmy się w czasie wojen krzyżowych.Ich wyrazem były poczynania Zakonu Krzyżackiego. Instrumentem tej polityki była Święta Inkwizycja a także niszczenie pierwotnych plemion w nowoodkrytej Ameryce.W ten sposób przejawiała się nietolerancja rasowa i religijna.A połączone obie dawały niespotykane klęski i kataklizmy w historii rozwoju ludzkości. Jak więc widzimy ludzki fanatyzm religijny w połączeniu z zachłannością materialną dawał niespotykane rezultaty,których wstydzą się wszyscy światli ludzie i odcinają się od nich te religie,które miały swój udział w tych strasznych zdarzeniach i zmaganiach.Tam gdzie występował brak wiedzy, wolne miejsce zapełniała religia próbując kształtować stosunki w dostępny i korzystny dla niej sposób, że wspomnimy chociażby dyskontowanie zaciemnienia planet w dobie faraonów przez żądnych wiary i władzy kapłanów.

Najstarszym dokumentem religijnym jest tzw.Tora czyli pięcioksiąg,będący fundamentenm judaizmu, który dał początek chrześcijaństwu wyposażonemu w Nowy Testament i islamowi bazującemu na Koranie.Tora stanowi, że Żydzi są "narodem wybranym" i tutaj znajduje się zarzewie odwiecznego konfliktu. Problem polega na odmiennej interpretacji tego pojęcia. Jedni widzą w nim tezę o konieczności dominacji nad innymi narodami dla uzyskania materialnych korzyści, inni natomiast widzą w tym pojęciu, "wybranie" dla upowszechniania religii judaistycznej wśród innych.Niedookreślenie i niedoprecyzowanie językowe jest przyczyną walk religijnych nie od dzisiaj.

Jedna z koncepcji interpretacyjnych "wybrania" głosi, że Bóg podjął decyzję o wybraniu Żydów, ponieważ byli narodem

małym,nielicznym i niepozornym.Chodziło o to, że przekonywać miała siła czystej idei a nie siła posłańca nowiny.Te istniejące różnice interpretacyjne były nieobce samym Żydom. Żydów także spotkał ten zaszczyt dlatego, iż byli potomkami Abrahama mającymi prawo być posłańcami prawd Boga, gdy będą dokładnie wykonywać przez naród żydowski roli kapłana i przymerza z Bogiem.To wydaje się rodziło ich pogodzenie się z losem w sytuacjach krańcowych.

Na uwagę zasługuje akapit z Księgi Wyjścia mówiący co następuje:
"Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie głosu Mego, i strzec Mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów, gdyż do mnie należy cała ziemia. Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym".
Takie wezwanie może stanowić przenośnię,a może być także odbierane dosłownie. Przypuszczać należy,że to wlaśnie owa dosłowność odbioru Tory stanowi o tragicznym losie Żydów, stanowiącym wypadkową ich własnej wiary i zachowań oraz agresji sąsiadów i gospodarzy ,co zmuszało ten naród Izraela do ciągłego bycia nomadami świata.Jednocześnie to zachowanie umacnia i wyjaśnia w Księdze Amosa:" Słuchajcie tego słowa.ktore mowi pan do was,synowie Izraela,do całego pokolenia,,która Ja wyprowadzilem z ziemi egipskiej.Jedynie was znałem ze wszystkich narodów na ziemi,dlatego was nawiedzę kara za wszystkie winy wasze".Te słowa jak gdyby wręcz zapowiadają holocaust i szoah oraz bezwolne zachowanie się Żydów wobec nieuchronnego fatum wynikającego z ich religii.

W tej sytuacji trudno się dziwić, że koncepcja "narodu wybranego" była często przyjmowana i rozumiana przynajmniej przez część Żydów ortodoksyjnych jako chęć udowodnienia ich własnej wyższości, co mogło i musialo rodzić zrozumiałą niechęć wśród młodszych braci w wierze. Dochodzimy więc do paradoksu, w wyniku którego judaizm zrodzil chrześcijaństwo i Islam wypełniając poleconą misję Boga krzewienia prawdy. Z drugiej strony to te religie przyczyniły się do zwalczania judaizmu za jego "wybranie" i "przymierze".

Konsekwencje przyjętej przez Żydów wiary są ściśle określone i niezwykle dramatyczne.Wiara ta pozwolila Żydom zachować tożsamość narodową i religijną ,mimo wygnania, rozproszenia i konieczności życia w obcych im społeczeństwach.To poczucie obcości było także odczuwane z drugiej strony. Nieumiejętność i niemożliwośc asymilicji Żydów z organizmem gospodarza prowadziła wszędzie gdzie oni przebywali do narastających konfliktów zmuszających ich do dalszej wędrowki po świecie w poszukiwaniu utraconego raju.Zawarte więc przez Boga Przymierze z Żydami stało się dla nich bardzo trudnym obowiązkiem do spełnienia na przestrzeni dziejów.Jednak to owa wiara pozwoliła Żydom uniknąć rozpłynięciu się w historycznej przestrzeni,utrzymać dominującą pozycję narodową i odbudować państwo Izrael. Zatem z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa z perspektywy czasu można stwierdzić,że polityka przetrwania Żydow była niezwykla skuteczna i efektywna.

Żydzi bardzo często dzisiaj głoszą, że stosunek chrześcijaństwa do judaizmu znajdowal swoje odbicie w doktrynie św. Augustyna.Twierdzil on,że klęska, upadek i nędza Żydów mają obrazować zwycięstwo Kościoła nad Synagogą.W imię tej właśnie doktryny przez wieki tolerowano ehgzystencję Żydów jako ludzi drugiej kategorii spełniających niegodne funkcje w ówczesnych społeczeństwach.Dlatego też uważa się, że poniżanie Żydów było programową koncepcją Kościoła dowodzącą, że Pan Bóg opuścił ten naród za jego przewiny.

Oczywiście KK nie jest bez winy jeśli chodzi o sytuację historyczną judaizmu i narodu żydowskiego. Nie zapominajmy jednak ,że do tanga trzeba dwojga. Żydzi w wyniku wielu pogromów jakich doznali poza granicami Polski znaleźli u nas gościnę i szansę na pokojowy rozwój w centrum Europy. I tak trwała sielanka i koegzystencja dwóch narodów przez 700 lat. Wzajemne ich oddziaływanie na kulturę jest bezdyskusyjne. Szczególnie duże wpływy zanotowano w polskiej kulturze, nauce i sztuce ze strony Polaków żydowskiego pochodzenia. Ten wpływ znajduje także spore odbicie w naszym życiu politycznym co budzi już sporo emocji i kontrowersji.

KK pod wodzą Jana Pawla II zajął bardziej elastyczne i ugodowe stanowisko wobec Żydów.Powiedzial on m.in.:
"Przy wielu okazjach podczas mego Pontyfikatu przypominałem z głębokim smutkiem cierpienia narodu żydowskiego w latach drugiej wojny światowej. Zbrodnia określana mianem Szoah pozostawiła niezatartą plamę na dziejach kończącego się stulecia.

Gdy przygotowujemy się do wejścia w trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa, Kościół zdaje sobie sprawę, że radość Jubileuszu jest nade wszystko radością płynącą z przebaczenia grzechów oraz z pojednania z Bogiem i bliźnimi".



Ugodowo wspomniał on także wytyczając przyszłość niejako:

" Niech Pan historii kieruje wysiłkami katolików, Żydów i wszystkich ludzi dobrej woli, którzy wspólnie budują świat oparty na prawdziwym poszanowaniu życia i godności każdego człowieka, świadomi, że wszyscy zostali stworzeni na obraz i podobieństwo Boże."



A teraz uważnie posłuchajmy co w tej mierze ma do powiedzenia książę polskiego kościołka katolickiego niejaki biskup Pieronek.


"Szoah to żydowski wymysł"


Biskup Tadeusz Pieronek powiedział w wywiadzie dla włoskiego internetowego portalu katolickiego, że Szoah to "żydowski wymysł". Jego zdaniem pamięć o Holokauście wykorzystywana jest jako "broń propagandowa".
W rozmowie z portalem Pontifex.Roma, jaki ukazał się w niedzielę, krakowski biskup pytany o to, skąd biorą się głosy o polskim antysemityzmie, odparł, że opinie te rozpowszechniają "osoby, które nie uczyły się historii".

"Niewątpliwie w obozach koncentracyjnych umierali w większości Żydzi, ale na liście są też Polacy, Cyganie, Włosi i katolicy. Nie wolno więc zawłaszczać tej tragedii, by uprawiać propagandę" - oświadczył bp Pieronek.

I dodał: "Szoah jako taki to żydowski wymysł, można by równie dobrze mówić z taką samą mocą i ustanowić dzień pamięci także o licznych ofiarach komunizmu, prześladowanych katolikach i chrześcijanach".

"Ale oni, Żydzi, mają dobrą prasę, ponieważ dysponują potężnymi środkami finansowymi, ogromną władzą i bezwarunkowym poparciem Stanów Zjednoczonych i to sprzyja swego rodzaju arogancji, którą uważam za nie do zniesienia" - powiedział biskup Pieronek.

Na pytanie, czy sądzi, że pamięć o Holokauście jest instrumentalnie wykorzystywana, odpowiedział: "Oczywiście, że tak. Wykorzystywana jest jako broń propagandowa i to w celu osiągnięcia nieuzasadnionych często korzyści".

"Powtarzam, z historycznego punktu widzenia nie jest prawdą, że w obozach zginęli wyłącznie Żydzi, prawda ta jednak jest dziś niemal ignorowana" - stwierdził biskup Pieronek.

Biskup wyraził ponadto opinię, że Palestyńczycy padają ofiarami niesprawiedliwości ze strony Izraelczyków.

"Widząc zdjęcia muru nie sposób nie stwierdzić, że popełnia się kolosalną niesprawiedliwość wobec Palestyńczyków, którzy traktowani są jak zwierzęta a ich prawa są co najmniej gwałcone" - ocenił.

-"Ale o tym, przy wspólnictwie międzynarodowych lobbies, niewiele się mówi. Niech się ustanowi dzień pamięci także dla nich. Oczywiście to wszystko nie zaprzecza hańbie obozów koncentracyjnych i aberracjom nazizmu" - zauważył bp Pieronek.

Tyle przytacza portal Onet w swej enuncjacji o komentarzach biskupa Pieronka.Można się z nimi zgadzać lub nie zgadzać, warto jednak je znać.

Trzeba przypomnieć, że w Polsce zwykle okresowo wybuchają bomby naświetlające tzw.genetyczny antysemityzm Polaków wyssany z mlekiem matki. Jest to typowo syjonistyczne i antypolskie działanie nakierowane na uruchamianie u nas przemysłu antysemitycznego i podnoszenie kwestii roszczeń materialnych wobec Polski, która nie ponosi odpowiedzialności za IIWS i żydowski holocaust.

Mało tego można sobie zadać naiwne pytanie jak to się dzieje, że w Polsce zionącej antysemityzmem wszyscy Prezydenci,Premierzy i Ministrowie Spraw zagranicznych oraz znakomita część posłów jest Polakami z żydowskimi korzeniami? Ich obnoszenie się z jarmułkami oraz ostentacyjne oświecanie światłem Chanuki może nie tylko Pieronka do szewskiej pasji doprowadzić.Szalom.

niedziela, 24 stycznia 2010

Irak a sprawa polska

Amerykańska interwencja w Iraku budzi nie od dzisiaj zastrzeżenia, sprzeciw i oburzenie wśród wszystkich przyzwoitych ludzi tego świata. Była ona wyrazem amerykańskiego militaryzmu, ekspansjonizmu i dominacji.Tę politykę bardzo wyraziście kreowali i realizowali dwaj amerykańscy nafciarze, tatulek i synulek Bushowie.Taki rodzinny geszeft pod parasolem państwa roszczącego sobie pretensje do wszystkiego co cenne na świecie. Gdyby USA prezentowały autentyczną demokrację to nie dopuściły by do utworzenia rodzinnego interesu w zarządzaniu państwem.

Takiego wzorca jeszcze nigdy na świecie nie było za wyjątkiem Imperium Zła,co to dokładnie odwrotnie się postrzega. Nie można by mieć żalu czy pretensji o kontynuację familijnego biznesu sterującego państwem, gdyby głowa tej mafii naftowej prezentowała sobą wyjątkowo wysoki poziom inteligencji. Jak jednak media zachodnie donosiły czołowi nafciarze, a w szczególności geszefciarz-syn, prezentowali sobą bardzo niski poziom intelektualny. Onże Krzak-syn był obiektem wielokrotnych uszczypliwości i ironii wolnych mediów w związku z przejawami jego błyskotliwości politycznej prezentowanej na bazie wyraźnych kłopotów z językiem angielskim, coś na kształt polskich osiągnięć politycznych w stylu "Zdrowie wasze w gardło nasze".

W tym przedsięwzięciu bardzo istotną rolę odgrywa Centralna Agencja Wywiadowcza, chroniąca osobiste interesy rekinów kapitalistycznej agresji, które utożsamiane są z interesem państwa. Przy takim skrzywieniu i partykularnym traktowaniu roli państwa, dochodzi do ewidentnych wypaczeń i przekroczeń w zakresie pojmowania państwa,jego roli i funkcji, zarówno w układzie wewnętrznym jak i na arenie międzynarodowej.

Stwarza to sytuację, w której głowa państwa, w mafijny bez mała sposób, traktuje imperialne ciągoty i militarne poczynania kierowanej przez siebie struktury. A ponieważ jest to struktura o globalnym znaczeniu, więc wykorzystuje ona także inne, podporządkowane sobie podmioty prawa międzynarodowego dla realizacji własnych i dalekosiężnych celów zaborczo-imperialnych.Te prostackie,wulgarne i krwawe bijatyki światowe wszczynane systematycznie przez światowego policjanta i agresora wymagają zdystansowania się wobec nich,potępienia i pociagnięcia do odpowiedzialności karnej stosowanej wśród cywilizowanych ludów świata.

Nie może być w ten sposób, że rozbójnik hasa sobie po świecie określając własnych wrogów, metody ich poskramiania oraz bezczelnego zawłaszczania ich skarbów narodowych. Nawet gdyby tę egoistyczną agresję ukryć w potokach górnolotnych słów i wiązankach ślicznie pachnących i urzekających swymi barwami kwiecia to i tak będzie tam przebijał kolor czerwony, kolor krwi, nieszczęścia, wyzysku i dominacji.

Podobnie jak w Wietnamie etatowy agresor i poskramiacz wolnościowych inklinacji narodów, praktycznie każdą swoją militarną interwencję przegrywa i zmuszony zostaje do wycofania się po osadzeniu tam powołanych przez siebie operetkowych władz wyszkolonych za amerykańskie zielone,by pilnowali oni skutecznie interesu Wielkiego Demokraty nie wzbudzając podejrzeń niepokornych tuziemców.

Dla takich celów wykorzystuje się przyjaciół rodziny Prezydenta nawet tych z arabskimi korzeniami. Ich terrorystyczne inklinacje są znane i rekompensowane wielkimi fortunami o skali szejków z Arabii Saudyjskiej. Zapewne taki terrorysta bez stosownego certyfikatu amerykańskiego GRU i Specnazu nie mógłby się zbliżyć do Prezydenta na odległość kilku dzielnic. A jeżeli może ten kudłaty i niemyty brodacz arabski pić bruderszaft z pierwszą persona USA, to oznacza, że jest on niezwykle wysoko notowany w hierarchii zasług ponoszonych dla USA. Nie można wręcz wykluczyć, że taki Bin Laden wykonywał osobiste prowokacje na zamówienie Prezydenta. Cóż znaczyło 3000 ofiar prowokacji na WTC wobec faktu uzyskania argumentu do otwarcia ropodajnej wojny w Iraku.Ta liczba złożonych ofiar, w imieniu i dla dobra Ameryki, stanowiła zaledwie 10% przybliżonej liczby ofiar w Iraku.

Obecnie coraz częściej eksperci podważają oficjalną wersję przyczyn upadku wież WTC. Twierdzą oni, że wieże zostały położone przy użyciu mikroładunków u ich funadamentów. A stojący obok budynek służb specjalnych został spalony wskutek tak wysokich temperatur jakich nie uzyskuje się w normalnych warunkach.Krytyków oficjalnej wersji dramatu w strefie zero zaskakuje,że symbole amerykańskiego kapitalizmu nafaszerowane instytucjami finansowymi oraz przedstawicielami narodu wybranego, nie poniosły żadnych strat personalnych jego przedstawicieli. Natomiast Polska zaznaczyła tam swoje ofiary w imię chwalebnej solidarności z państwem światowego prawa i sprawiedliwości zgodnie z dewizą:"Za wolność nasza i waszą".

Inna sprawa, że żadnej korzyści dodatkowej poza wstydem i kompromitacją oraz dalszymi ofiarami awantura iracka Polsce nie przynosi. Weszliśmy tam z "Gromem" i fanfarami szczerozłotymi, z Belką w oku, nadzieją na wielką ropę i jeszcze większe inwestycje oraz z jednogłośną akceptacją polskiego wolnego i niekomunistycznego Sejmu a także pianymi zachwytami przez przekręconego lewicowego Prezydenta i Premiera co to szorstką miłością pałali do siebie. Wyszliśmy stamtąd cisi i pokorni, w negatywnej glorii agresorów i chrześcijańskich krzyżowców. Zaprzepaściliśmy posiadany tam kapitał sympatii za rozbudowę Iraku przez PRL, znaczoną budową fabryk i dróg. Pozostawiliśmy po sobie zgliszcza i trupy. Wstydźmy się polskiej cywilizacji śmierci, o której głośno mówił i sprzeciwiał się jej Ojciec Święty,ale i był on jednocześnie promotorem, być może mimo woli, uruchomienia ruchu solidarnych wraz z całym jego bagażem.

W Wielkiej Brytanii podnoszą się coraz częściej głosy krytyczne wobec tamtejszych elit za sprowokowanie do udziału w wojnie poprzez aktywny współudział w konflikcie irackim. Specjaliści i znawcy przedmiotu coraz głośniej i częściej podnoszą sprawę bezprawności ataku na Irak, w rozumieniu prawa międzynarodowego, uważając takie działanie za nielegalne. Prasa brytyjska donosi, że powołano tam Komisje d/s zbadania bezprawności ataku na Irak. Dwaj główni świadkowie, którzy staną przed tą komisją a zostali wcześniej zdymisjonowani przez Blaira, za brak akceptacji dla tej wojny, zamierzają udowodnić, że wojna była bezprawna z powodu braku drugiej rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, wyraźnie zezwalającej na użycie siły w Iraku. Przed tą Komisją zostali postawieni główni promotorzy irackiej wojny, prokurator generalny lord Goldsmith oraz Blair.

Sytuacja ta jest już na tyle dojrzała w związku z rozpoczętym wycofywaniem armii amerykańskiej z Iraku,by pozamiatać te brudy także na własnym podwórku. Istniejący ostry konflikt między PO i PiS umożliwia postawienie tego problemu na porządku dnia. Trudno jednak oczekiwać przychylności Sejmu w forsowanie tej sprawy, jako iż był on przez aklamację umoczony w tej antykonstytucyjnej materii.W każdym bąź razie jest to sprawa niewątpliwie nieporównywalnego kalibru wobec tej którą obecnie się roztrząsa, co robili Miro i pozostali solidarni kompani, czy na cmentarzu modlili się czy kręcili lody?

Warto zapytać Pana Kwaśniewskiego i Pana Millera oraz cały polski Sejm co oni robili w Iraku, wbrew woli polskiego narodu i knuli przeciwko niemu. O ile się nie mylę tego rodzaju polityka nazywa się zdradą polskiej racji stanu. Warto dać w końcu zatrudnienie Trybunałowi Stanu i zacząć szanować Suwerena, bo inaczej takie bezhołowie jak obecnie będziemy mieć zawsze.Dożywotnie odsunięcie od pełnienia obowiązków publicznych jednego z drugim cwaniaka i łobuza ,błyszczących samowolą, prywatą i łamaniem Konstytucji nauczy pozostałe warcholstwo solidarne szacunku dla prawa.

sobota, 23 stycznia 2010

Auschwitz-wyzwolenie czy zniewolenie?

Auschwitz sprowadzone ad absurdum

Auschwitz-Birkenau czyli Oświęcim-Brzezinka są pojęciami dość powszechnie znanymi. Zbliża się rocznica 'zniewolenia ' tego obozu przez czerwonych kacapów ze Wschodu, co miało miejsce 27 stycznia. Z powyższego zdania wynika przykład zidiocenia polskiej prawicy.Przekonuje ona nas na wszelkie sposoby, że wyzwolenie Polski przywiezione na rosyjskich tankach było w gruncie rzeczy zniewoleniem Polski.

O, jakie to darcie pierza miało miejsce wśród "elytarnych" wodzów solidarnych na Ziemiach Odzyskanych.
Żadne tam Ziemie Odzyskane. One nie wróciły do Macierzy. Zostały natomiast brutalnie zdobyte, pokonane i odebrane kulturalnym i światłym esessmanom aby dopuścić na ich terenach panowanie azjatyckiej dziczy.

W tym kontekście nie bardzo wiadomo co tam robili żołnierze Ludowego Wojska Polskiego wespół z Rosjanami. Zachodzi bardzo ważne pytanie czy polskie wojsko te ziemie również zniewalało czy wręcz odwrotnie, cichcem i na złość ruskim wyzwalało?

Dla prawicy, która w 1939r uciekła jak niemyta z Polski przez Zaleszczyki i Rumunię na Dziki Zachód pozostawiając na pastwę losu i niemieckich bandytów w białych kołnierzykach i skórzanych "glazejkach" swoją Ojczyznę i naród, sprawa jest jasna prosta.

Ponieważ przegranej przez siebie Polski nie potrafili oni wyzwolić, jako iż nie pozwolili im na to "roztomili"zachodni sojusznicy,więc każda inna forma wyzwolenia kraju spod niemieckiego jarzma okupacyjnego jest zniewoleniem Polski.

Tak im się to porąbało pod tymi zarośniętymi facjatami, z uwagi na konieczność ukrywania się przed SB, i podgolonymi czerepami rubasznymi, ze względu na konieczność walki wręcz z ohydnymi ubekami, co uniemożliwiało tym oprychom chwyt za kudły, że zmienili nie tylko swoją fizys ale i osobowość na ni pies ,ni wydra lecz coś na kształt świdra. I czynią to po dzień dzisiejszy z zacietrzewieniem, pieniackim fanatyzmem i pominięciem logiki oraz faktów historycznych.

A wynika ta skłonność z nowopropagowanej polityki historycznej przez skrajne siły prawicowe, co w końcu doprowadziło do zjawiska "kłamstwa oświęcimkiego " i konieczności prawnej walki z nim. Jest faktem dość znamiennym i powszechnym, że na Zachodzie niewiele osób w zasadzie wie gdzie Polska leży, ale znakomita medialna większość doskonale się orientuje, że Oświęcim był polskim obozem koncentrancyjnym, co głosi się z głębokim przekonaniem i nieustającym uporem.

O ile tego rodzaju zakłamanie mogłoby być zrozumiałe w kontekście walki z PRL-elem, o tyle taka wredna propaganda kontynuowana na Zachodzie wobec demokratycznej Polski jest niepojęta. A któż to mógłby być zainteresowany takim opluskwianiem Polski, jeżeli obaliła ona komunizm na Wschodzie w niezwykle wymiernym interesie Zachodu? Jest tylko jedna emigracyjna grupa etniczna, która doskonale zna Polskę i lokalizację Auschwitz. Nad Potomakiem urzęduje taka grupa długobrodych jarmułkowców, która nie doczekała się roszczeń materialnych od Polski.

Powstaje w tym miejscu uzasadniona wątpliwość dlaczego owi mędrcy nie zgłaszają swych roszczeń wobec Niemców przerzucając odpowiedzialność za wywołanie IIWS na Polskę i Polaków.Taki sposób myślenia jest obłędem prawicy na tle robienia szmalu wszędzie i za wszelką cenę,tej za wielką wodą a także naszej rodzimej.

Prawicowa Polska na wszelkie polityczne, godziwe i niegodziwe, sposoby pogrywa z rosyjskim niedźwiedziem. Ostatnio Polska w zeszłym roku na uroczystościach niemieckiego ataku na Westerplatte sponiewierała Putina. Aktualnie przymierza się do wykręcenia podobnego numeru Miedwiedziewowi. Niedźwiedź jednak nie w ciemię bity i na polskiej rozgrzanej płycie nie zamierza tańczyć w takt czeskiej polki,bowiem zdecydowanie bardziej ceni sobie, zgodnie z narodowym charakterem, "Kalinkę".

Polski Prezydent jakoś nie bardzo wyczuwa, że jego czas mija, podobnie jak przyjacielowi Juszczence, który odszedł bezpowrotnie na margines historii. Co prawda zdążył on jeszcze ukraińskiemu bandycie podpisać edykt narodowego bohatera. Faktem jest,że nasz Prezydent już uświęcił bandy "Ognia" i "Łupaszki",które przyczyniły się do wymordowania 30 tysięcy niewinnych Polaków w rozpętanej przez siebie wojnie domowej. Dziwna zbieżność myślenia i postępowania rodzimej i obcej prawicy.Całe szczęście ,że krach wyborczy Juszczenki wykazał absurdalność tego rodzaju polityki.

Być może nasz Prezydent zamierza rozpocząć inicjację wyborczą własnej kampanii wyborczej w Oświęcimiu i chciałby przewieźć się na grzbiecie ruskiego niedźwiedzia, aby pozyskać publicity elektoratu wyborczego polskiej prawicy i dojechać do drugiej kadencji wyborczej niezwykle atrakcyjnej synekurki.Nie taki jednak głupi Prezydent Rosji jak się wydaje mądremu Prezydentowi Polski.

Wskutek czego na spóźnione polskie zaproszenie Miedwiediew wystosował "osobisty list",osobiście napisany i skierowany osobiście do naszej prezydenckiej Ekscelencji u schyłku jego świetlanej kadencji mającej ogromne wzięcie u wszystkich Polaków, a głównie tych z prawej strony nawy neoliberalnego i solidarnego kościoła. W tym to liście Miedwiediew kłaniał się "w pas" Kaczyńskiemu, serdecznie mu dziękował, czuł się ogromnie zaszczycony.O mały włos a wypaliłby on w palikotowym stylu, że to zaproszenie należało mu się jak psu buda.

Niemniej w swym przezacnym ułożeniu Wielkiego Imperatora wobec Małego Demokraty
wysyła mu w ramach szczególnego wyróżnienia znakomitego i wszystkim znanego rosyjskiego naukowca i oświatowca pana Fursenkę, który to zamierza przekonać polskich "demokratów" do rosyjskich metod "zniewalania" obozu Auschwitz-Birkenau. A jak już się uda polskiej prawicy przyswoić elementy fundamentów faktograficznych, to być może Groźny Niedźwiedź znajdzie chwilę wolnego czasu na sesję egzaminacyjną. Chodzi o to, żeby przyswoić sobie rachunek podstawowy poległych Rosjan w wyzwalaniu Oświęcimia ,Krakowa i całej Polski.Inaczej katyński rachunek nie będzie miał najmniejszego znaczenia w zestawieniu z setkami tysięcy poległych Rosjan.

Wypchnięty niejaki Wypych do komentowania bieżących zaszłości polsko-rosyjskich oraz takiż Handzlik był uprzejmy wyjaśnić, że chodziło o to żeby:"upamiętnić rosyjskie ofiary zgładzone w obozie Auschwitz-Birkenau, jak również radzieckich żołnierzy, którzy przyczynili się do jego wyzwolenia. - To taki gest symboliczny - podkreślił wtedy minister". No właśnie, to taki gest symboliczny i niech każdy sam zważy ile w tej enuncjacji jest kultury a ile chamstwa. Nawet syberyjski niedźwiedź potrafi to poprawnie ocenić i odebrać.Prezydent Rosji taktownie odpowiedział, że rocznica jest ważna, "jednoczy nasze narody, jednoczy nas w pokojowej przyszłości". Dodatkowo uzupełnił, że ze względu na "dawno zaplanowane obowiązki" Prezydent nie weźmie udziału w obchodach.

Jak nietrudno zauważyć Prezydent Kaczyński nienajlepiej się wywiązuje z przyjętych na siebie obowiązków patronatu honorowego nad obchodami rocznicy wyzwolenia obozu oświęcimskiego podsuwając Miedwiediewowi pod nos "Polish Patriot" w okolicach obwodu kaliningradzkiego. Nie ma tutaj ani honoru,szacunku ani też wdzięczności.Natomiast zauważyć można zwykłą wrogość i puste słowa położone na szalce równoważącej śmierć 600 tysięcy rosyjskich sołdatów. Cóż, zwykły brak klasy u konfratra Juszczenki i Sakaaszwilego ceniącego sobie bardziej, aktualnie, komturów i ich schedę.

Stan stosunków polsko-rosyjskich na przykładzie Oświęcimia doskonale odbija Wikipedia wszechstronnie i wielostronicowo omawiająca kwestie obozu Auschwitz-Birkenau i zaledwie jednym zdaniem oddająca tematykę wyzwolenia miasta i obozu.Oto i ono:"na terenie nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau odbyła się międzynarodowa uroczystość upamiętniająca 60. rocznicę wyzwolenia go przez bolszewików."


My, Rosjanom łaski nie robimy, że zapraszamy Putina lub Miedwiediewa, tak dyktuje konieczność dobrosąsiedzkich stosunków. Natomiast Ci Wielcy Rosjanie łaskę nam zrobią jeśli zechcą przyjąć nasze zaproszenie. Rosja jest wielka i ostatnio w poprawnych stosunkach z USA, Polska zaś jest mała, słaba w bardzo złych stosunkach z Rosją, w nienajlepszych relacjach z Ameryką. To bardzo źle wróży Polsce. Dlatego z uwagi na polską rację stanu polska prawica powinna zostać jak najszybciej pozbawiona wpływów, ponieważ nie umie i nie chce korzystać z posiadanej władzy w interesie polskiego narodu.

piątek, 22 stycznia 2010

Polska mocarstwowa

Polska mocarstwowa

Polska mocarstwowa od Berlina aż do Lwowa, tak sobie śnią prawicowi marzyciele spod Krakowa.Licha to koncepcja Klicha.Wydaje się, że jednak powinien on wrócić do zawodu, gdzie niewątpliwie był bardziej przydatnym aniżeli na obecnie zajmowanym stanowisku.Czas ten obfitował w wojsku katastrofami, skandalami i dezercjami. Wydaje się, że przenoszenie psychiatrycznych doświadczeń na grunt wojskowy nie najlepiej służy naszej zwycięskiej armii, co to ruskiego nie pęka.

Tak im kota zwycięski Lech pogonił, że o mało portek na Bugu nie pogubili. Szkoda, że rakiet nie pogubili i ładunków jądrowych, bo mielibyśmy czym tych Azjatów straszyć. A tak pozostały nam łuki i solidarne palanty, czym za bardzo bolszewikom nie podskoczymy. Najważniejsze w naszych imperialnych ambicjach są upór, oddanie i proamerykańskie zaprzedanie, co nawet braci Niemców nieprzyjemnie kole w oczy. Dlatego z takim oddaniem służymy amerykańskiej soldatesce na odległych arenach militarnych amerykańskich teatrów wojennych by udokumentować naszą wierność,oddanie i solidarność aż po grób naszych mężnych wojowników-najemników.

Żeby skutecznie odstraszać naszego odwiecznego wroga komunistycznego kupiliśmy sobie błysk amerykańskiej myśli konstrukcyjno-militarnej w postaci F-16, co to do Polski przez ocean dolecieć nie mogły. Kiedy już te cacka przyleciały to też mechanicy wojskowi zajmują się ich wiecznym pucowaniem i naprawianiem, by utrzymać je w propagandowej gotowości bojowej. Jedyną ich zaletą jest, że ryczą niepomiernie i wystraszyły wszystkich mieszkańców pobliskiego lotniska narażając ich na nerwice i wywołały zdecydowanie antyamerykańskie i antysolidarne nastroje.

W końcu nie można się dziwić, że każdemu bliższa koszula ciału aniżeli militarystyczne zapędy nowobogackich elit, które muszą mieć oręż do obrony dopiero co zdobytego psim swędem kapitału.Pewnie z wielu powodów stanowiących głęboką tajemnicę wojskową słuch zaginąl o owym szczytowym osiągnięciu amerykanskiej myśli wojennej.Przypuszczać można,że te cudeńka awiacji zakonserwowano i skrzętnie ukryto w bazach i schronach zabezpieczając je przed szpiegowskimi zakusami złodziejskich sąsiadów, co to wszystko skopiować potrafią, nawet wrota, na których przychodzi obecnie latać polskim pilotom.

Jak się okazało te ambitne zamiary ,niestety, spaliły na panewce. Czerwona myśl lotnicza rosyjskiej techniki bojowej poszła znacznie dalej i wyżej aniżeli kaczych nielotów zza oceanu. Stąd powstałe braki militarne i polityczne niedoróbki w tym przedmiocie należało zastąpić czymś bardziej błyskotliwym i rekompensującym powstały niefart. Wydumano więc sobie system obrony przeciwrakietowej niczym z wojen gwiezdnych,co miało nas uchronić przed zaskakującymi atakami rosyjskich rakiet balistycznych niosąch na w naszym kierunku ładunki jądrowe.

Oczywiście stosownie do okoliczności można by przezbroić te rakiety i wyposażyć je w głowice jądrowe a potem posłać kremlowi w upominku. Niestety sprawa się rypła i wielkie Redzikowo zostało pozbawione swych świetlanych perspektyw jakie przedstawial polski rząd po uroczystych umowach podpisanych z Czarną Madonną amerykańskiego Białego Domu, Condoleezza zdaje się jej było na imię. Jak można się było spodziewać, kolejnemu bamboszowi sprawa się odwróciła.Widocznie bał się on, że solidarnych narwańców stać na to by te dalekosiężne rakiety odwrócić w niesłusznym kierunku. No bo to wiadomo, że jak się raz zdradziło ,to i powtórki wykluczyć się nie da. A CIA jest bardzo praktyczne i jeszcze bardziej podejrzliwe.Hołdują oni bez mała leninowskiej zasadzie:"Dowieriaj,no prowieriaj".

Stąd też po wielu tarapatach,krakowskim targiem,by osłodzić gorycz solidarnych prawych,postanowiono im wypożyczać raz na kwartał atrapy amerykańskich rakiet korytkowych. A może i samych korytek, bo co w środku skrzynek to nie widać. I chodzi tutaj z pewnością nie tyle o wystraszenie ruskich specjalistów, którzy doskonale wiedzą, że tymi rakietami możemy ich pocałować w nos, nawet jeśli będą uzbrojone.


Rosja bardzo spokojnie przyjęła militarystyczne koncepcje małej Polski skierowane przeciwko Rosji stanowiącej praktycznie dwa kontynenty.O ile sens miało ustawienie baterii rakiet "Patriot" w okolicach Warszawy dla obrony jej eurooptymistycznych elit,o tyle dylematyczne staje się jej ustawienie w okolicach Morąga zaledwie 70 km od polskiej granicy z rosyjskim obwodem.Wynika to z faktu ,iż taka lokalizacja jest niczym innym aniżeli zwykłą,grubymi nićmi szytą prowokacją,bowiem rakiety te nie mogą zagrozić rosyjskiemu okręgowi zmilitaryzowanemu w Kaliningradzie.



Rosyjscy dowódcy twierdzą, że tak bliskie usytuowanie polskich "Patriotów" stanowi zagrożenie ich interesów politycznych i równowagi militarnej.Jako,iż wcześniej Bambosz z Miedwiediewem wymieniał ogniste niedźwiedzie domniemują więc rosyjscy specjaliści, że dostarczone nam rakiety będą starymi zniszczonym barachłem w jeszcze gorszym stanie aniżeli sławetne F-16. Prasa rosyjska publikuje bardzo krytyczne opinie na temat skuteczności obronnej tych rakiet.



Systemy te mają zasięg zaledwie 75 km i nie stanowią żadnego zagrożenia bezpośredniego dla Rosji. Jeśli już,to chodzi tutaj o ich obecność, bo bardziej drażnią one rosyjską dumę swą bliskością oraz napawają Rosję złością, jako iż jest to casus umożliwający potem rozwijanie i wzbogacanie asortymentu lokalizowanego u nas uzbrojenia amerykańskiego wpisującego się w pewien system amerykańskiego oskrzydlania Rosji.



Twierdzi się, że rakiety "Patriot" są praktycznie bezużyteczne wobec ataku rakietowego systemów balistycznych.Także przypuszcza się,że dostarczone Polsce "Patrioty" są urządzeniami starego typu będącego w zasięgu rosyjskich systemów rakietowych.Nadto plotka głosi, że Rosjanie wzmocnią obecność swej floty podwodnej i nawodnej na Bałtyku uzbrojonej w rakiety zdolne niszczyć "Patrioty".



Nasz prześwietny i umiłowany psychiatra krakowski ogłosił, że lokalizacja rakiet "Patriot"ma wymiar praktyczny a nie polityczny. Głupa to pan Minister rżnąć nie powinien, ponieważ nie wypada. Polska jak każdy kraj ma prawo do obrony. Jeżeli się u nas elitarnie domniemuje, że demokratyczna Rosja zamierza uderzyć na równie demokratyczną Polskę to mamy tutaj do czynienia z sytuacją, gdzie w wyniku przekształceń politycznych w ogóle nie wzrosło bezpieczeństwo Polski, a nawet można by domniemywać,że uległo zauważalnemu pogorszeniu.



Jedyną zaleta tej lokalizacji amerykańskich rakiet będzie skierowanie amerykańskich wojaków do polskich lasów, gdzie w otoczeniu sarenek będą mogli do woli łamać polskie prawa bez naruszania naszego poczucia wartości. A gdyby ruskim przyszło do głowy pieprznąć w tę instalację,to poszkodowana nie będzie ludność Redzikowa. W taki to właśnie sposób polscy militaryści wpisują się w obraz powrotu do zimnej wojny,a może i gorącej. Takimi metodami właśnie wyznawcy wiary,nadziei i miłości budują pokój na ziemi.

czwartek, 21 stycznia 2010

Rynek dla idiotów

Rynek dla idiotów

Nawet pobieżna obserwacja wykazuje,że demokratyczny i wolny rynek jest głównie dla idiotów.W czasach gospodarki rozdzielczej i nakazowej ilość idiotów na rynku była ściśle limitowana. Ma to jak wszystko swoje złe i dobre strony.

W zaprzeszłych czasach jak to pewien cymbał od Passenta powiada było wszystko uregulowame ,opisane i przestrzegane.Rodziło to sytuacje ,w których byle dureń nie mógł wypłynąć na szersze wody. Jednak od czasu kiedy pewien analfabeta zaczął kierowanie Polską porządek jak ręką odjął, ustapił i nastała epoka,w której zaczął dominować Markt wraz ze stadami urzekających durniów.

Im jest jeden z drugim głupszy tym więcej ma do powiedzenia. Widzimy to na przykładzie tzw.redaktorów przepytywaczy,których zadaniem jest zagadanie pytanego. Pytany jest zaledwie pretekstem do tego ,by redaktor ignorant mógł się podzielić z nami swoją niewiedzą. Zaś zaproszony specjalista traktowany jest zwykle jako głąb niewiele mający do powiedzenia w tematycznie obowiązującej materii.

Szczególnie jest to widoczne wówczas gdy osoba zaproszona należy do opozycyjnej frakcji niemiłej redaktorowi prowadzącemu. Wtedy to adwersarz dziennikarza traktowany jest jak przeciwnik polityczny. Najpierw przekonuje się zbłądzonego delikwenta do zaniechania niesłusznych podglądów, potem się go zakrzykuje,a w końcu wyłącza z dyskusji monologiem prowadzącego,który doskonale wie jak to wszystko ma być poukładane.

Tylko wówczas zachodzi pytanie po jaką marchewkę zaprasza się czerwonego zawodnika i chce się z nim ścigać nie pozwalając mu wystartować z bloków. Wyjaśnienie jest tylko jedno. Intencją prowadzącego jeat epatowanie szerokich rzesz odbiorców mądrością wiodącego program i jedynie słusznych koncepcji siły politycznej jaka dała władzę medialną temu co to teraz Kurna Oni Mają Rację przy jednoczesnym robieniu krasnoludka z przybyłego ułana czerwonego pod okienko telewizyjne.

I nikomu nie przeszkadza ,że objawiony redaktor w kółko opowiada banały w goebbelsowskim stylu doskonale wiedząc ,że każdego opozycyjnego durnia można przerobić na durnia rodzimego chowu. Dlatego bardzo ważne są oklaski i aplauz padający zza sceny i mający mobilizować delikwenta niczym niedźwiedzia do tańca na rozgrzanej płycie. Im mniejsze IQ ma zaproszony tym łatwiej jest mu wcisnąć niezbędne minimum wiedzy odpowiadającej Grupie Trzymającej Władzę. Skuteczniej można zrobić zeń prawicowego obywatela wierzącego w prawdy ogłoszone mocą sił nadprzyrodzonych i niewidzialną siłę sprawczą gospodarki rynkowej.

Gdy zaproszony cwaniak okazuje się czerwonym specjalistą z zakresu kwalifikacji Powiatowego Agitatora Ludu Pracującego miast i wsi, okresowo na bezrobociu, następuje gwałtowne i ośmieszające starcie z Centralnym Agitatorem Burżuazyjnym obfitującym w dramatyczne uniesienia i załamania akcentowane konfesjonalnym składaniem rączek i unoszeniem oczek ku górze w nadziei na pomoc Ducha Świętego w walce z takim Belzebubem, jak w przypadku uduchowionego i katechetycznego redaktora Pośpieszalskiego.

By nie doprowadzić do kompletnej upadłości ideologicznej prowadzonej audycji można ją kulturalnie zerwać przejmując inicjatywę niczym pani Olejnik w procesie pierwszego tłoczenia. Można też wprowadzić dziewczynki na scenę, które zawsze są na miejscu i budza znacznie większą ciekawość aniżeli bełkot polityczny.

Nie od rzeczy jest także tłuczenie kubkiem Cejrowskiego w blat stołu by zagłuszyć nieprawomyślnego zawodnika. Bardzo skuteczną jest także zabawa w dwa ognie, gdzie dwóch prawoskrętnych młokosów tak obracają lewoskrętnym elementem,że w końcu nie może on trafić do wyjścia. Niezwykle efektywne jest również lisie celowanie paluchem w upatrzoną, gdaczącą kurkę. Po parokrotnych wskazaniach szponiastym pazurem,kurka siada na jajkach i przestaje upierdliwie gdakać.

W trakcie prowadzonych merytorycznych sporów ideowych solidarna brać dziennikarska stosuje także chwyty poniżej pasa wskazujące na niepolityczne zaszłości niesubordynowanego rozmówcy. Zatem można mu mimochodem przypomnieć czerwonego tatusia lub zbyt swobodną mamusię.Wskazać zawodnikowi,że nie poddał się lustracji kompletnie dyskredytuje zaprawionego w bojach komucha. Dyskretne nadmienienie,że polemista nie należy do grona wierzących, automatycznie eliminuje go jako wyznawcę prawdy,wiary i solidarności,a takiemu zboczeńcowi nawet ręki nie poda solidarny towarzysz.

Są to tylko pojedyńcze przykłady z całego barwnego wachlarza upowszechniania i wdrażania demokratycznego pluralizmu i wolności w naszej świętej i jaśnie oświeconej Ojczyźnie.Bardzo charakterystyczny jest język gwiazd naszej żurnalistyki. Stosowane są w nim często zwroty nadające bezdyskusyjny szlif rzucanych komentarzy. Najczęstszą formą jest odwoływanie się do Pana Boga,w rodzaju:"Tak mi dopomóż Bóg", "Daj Bóg", "Nie daj Bóg","Niech Bóg broni" i wiele innych zwrotów bezapelacyjnie negujących lub wspierających wcześniej wygłoszoną przez nas tezę.Z takimi zawołaniami nie da się polemizować. Ich aprioryczność i bezwarunkowość powala każdego na kolana ,nawet największego dyskutanta bolszewika.

Mnie zresztą nie tyle szokuje głupota polityczna braci dziennikarskiej wywodzącej się ze szlachetnego ruchu oazowego a potem z niezapomnianego "Pulsu Dnia",który obrodził jakże cennymi i niepowtarzalnymi Semkami,Wronami,Rymanowskimi,Łęskimi i pomniejszymi gwiazdami tego solidarnego ruchu prawicowych janczarów. Głośna była zwłaszcza sprawa, kiedy pełniący funkcję premiera zdenerwowany sposobem prowadzenia rozmowy przez Wronę powiedział mu po rozmowie: "Niech pan tak dalej uprawia dziennikarstwo, to daleko pan zajdzie".

Piotr Semka został z kolei zawieszony po tym, jak podczas rozmowy zapytał znanego polityka z solidarnego kandelabra o współpracę ze służbami specjalnymi babuleńki komuny.Program tych orłów został zdjęty niedługo po objęciu prezesury przez Miazka ,znanego PSL-owca. Nowy prezes zaproponował ekipie "Pulsu" obsługę programu "Anioł Pański", ale szlachetni i nawiedzeni młodziankowie nie przyjęli tej propozycji. Część z nich odeszła do redakcji nowo powstałego dziennika "Życie" pod wodzą znanego prawicowca,który wkrótce także to pismo doprowadził do upadku.

I właściwie tą pointą można by zakończyć prezentowanie przykładowych sukcesów prawicowej młodzieży i jej przywódcy, co to:"Zdrowie wasze w gardło nasze". Ta znamienita idea przyświecała im wszystkim pod rząd i nierząd. Po skompromitowaniu i rozbiciu Polski rozproszyli sie oni po prawicowych kątach i jaczejkach udając, że sprawa ich nie dotyczy, poza wypasionym Semką ,któremu ciągle się dobrze powodzi i wespół z Pośpieszalskim usilnie budują Polskę wyznaniową,na chwałę Panu Swemu.

Szczególnie dotyka mnie prymitywizm językowy na antenie i chamstwo poza anteną, np.prezentowane przez You Toube w studiu TVN przez pana Durczoka. Wymieniani młodziankowie nie mają wyłącznie problemów z wiarą, natomiast wystepują u nich poważne problemy ze składnią, stylistyką, zwrotami, powtórzeniami, porównaniami, melodią języka polskiego i nieumiejętnością rozkładania akcentów zarówno w zdaniu jak i w wyrazach głównie pochodzenia obcego takich jak matematyka, fabryka,kolorystyka.

Tak oto rozumiany profesjonalizm ma nas zaprowadzić na szczyty wolnoeuropejskiej konkurencji.Dlatego wypowiadajmy walkę miernocie i głupocie, burżuazyjnej solidarności,warcholstwu i pieniactwu,egoizmowi społecznemu,niesprawiedliwości społecznej,wyznaniowemu i aferalnemu charakterowi naszego państwa.
Niech porządek znaczy porządek a sprawiedliwość, sprawiedliwość.

środa, 20 stycznia 2010

Nietransparentna transformacja

Nietransparentna transformacja
-krytyka transformacji część 5 i ostatnia

Jak już na wstępie zaznaczono odejście S od socjalizmu było zaskakujące ,niezgodne z obowiązującymi dokumentami i oczekiwaniami mas członkowskich NSZZ. Poprzedzone ono zostało gremialnymi odejściami z tego ruchu czołowych działaczy robotniczych. Z tego politycznego kotła w którym znajdowało się mydło i powidło, odeszło robotnicze powidło a pozostało prozachodnie mydło.

Powstaje zatem pytanie jak solidarno-komunistyczna koalicja rządowa mogła dopuścić do pokojowego przejścia na drogę budownictwa kapitalizmu bez jakichkolwiek oporów i walk politycznych w węzłowej sprawie dla całego państwa i narodu. Wyjaśnienie może być tylko jedno. Otóż S nie była ruchem żywiołowym i oddolnym. S była odgórną akcją polityczną ściśle scentralizowaną i stopniowo schodzącą z góry do nizin społecznych. Wskazuje na to spływanie z centrali reprezentantów do dołowych jednostek państwowych i zakładanie tam ogniw wrogiej S.

Nie było przy tym żadnych przeciwdziałań central resortowych ani też nie zauważano działań zapobiegawczych ze strony SB. Jednocześnie KC PZPR zachowywał pełne milczenie instruktażowe,co powodowało bezwład i bezruch polityczny w ogniwach wojewódzkich PZPR. Przekładało się to na zastraszenie i pacyfikowanie kadry kierowniczej wojewódzkich jednostek gospodarczych i administracyjnych prowadzących w prostej linii do wyprowadzenia komitetów z zakładów pracy i w kolejności do atakowania i odwoływania starej i sprawdzonej kadry dyrektorskiej, co oznaczało upadek socjalizmu w Polsce.

Taki bieg wypadków byłby niemożliwy bez sprawstwa kierowniczego ze strony gen.gen. Jaruzelskiego i Kiszczaka. To w ich ręku, chcemy czy też nie, zbiegały się wszystkie nici procesu informacyjnego i decyzyjnego, jakim nie dysponowała S. Jeżeli zauważymy przy tym ,że Jaruzelski był wychowankiem ojców Marianów, a Kiszczak byłym attache wojskowym w Londynie,który w cudowny sposób stał się właścicielem stadniny koni w Bieszczadach,to stwarzać to może przesłanki mentalności obu panów, wpływających na kierunek ich personalnie uwarunkowanych decyzji politycznych.

W tym trio miał swoje znaczące miejsce Premier i Sekretarz KC Rakowski. I nie wydaje się aby w towarzystwie tych panów polityczny analfabeta Wałęsa mógł mieć coś do powiedzenia. Stąd trudno się dziwić, że przyznanie się Jaruzelskiego do oczekiwanych konsekwencji w rozmowie z Rakowskim miało tak dramatyczny wymiar ,bowiem oznaczało ,że potencjalne wejście Rosjan do Polski oznaczało, że ich głowy w pierwszym rzędzie polecą spod katowskiego topora.

I oni doskonale zdawali sobie sprawę z ryzyka jakiego się podjęli chcąc doprowadzić do politycznego przewrotu bez przelewu krwi. W tym aspekcie zupełnie inaczej może się rysować wieloletnia i bezkonfliktowa współpraca płk Kuklińskiego z amerykańskim wywiadem, za którą zapłacił w USA życiem swoich dwóch synów, których zapewne Gławnoje Razwiedocznoje Uprawlenije w mściwy sposób wysłało na łono Abrahama karząc niebywałej skali zdradę państwa i narodu.oraz wspólnoty socjalistycznej.

Sympatycy i zwolennicy S twierdzą ,że była ona wspaniałym wzlotem polskiego narodu.Przeciwnicy zaś upatrują w nim źródło zdrady i klęsk polityczno-gospodarczych,za które przyszło zapłacić całym majątkiem narodowym, horrendalnym zadłużeniem zagranicznym, utratą suwerenności i wasalizacją kraju. Punkt widzenia niewątpliwie zależeć będzie od stopnia polskiej demoralizacji.

Ostatnio TVP emitowała sprawozdanie z pobytu ojca Rydzyka w USA, gdzie w trakcie politycznych spotkań tego kaznodziei z Polonią "dziadował" on za pieniążkami dla swojej struktury i jej idoli przed kampanią wyborczą. Jakże jest znamiennym kiedy jeden ze starych Polonusów rzucił mu w twarz; "Jak śmieliście rozkraść i rozgrabić Polskę?". Ten stary człowiek-emigrant doskonale wie, że owa S rodziła się w kościelnych podziemiach. A śmierć Popiełuszki nie była atakiem na religię lecz próbą obrony interesów 90% polskiego narodu przed chciwością 10% malwersantów i przestępców gospodarczych. Dowiodło tego rozbicie polskiej gospodarki, ogromne bezrobocie, podobna skala emigracji i spowodowane przez prawicę wielopokoleniowe zadłużenie.

Ten wąski margines polityczny nie miał żadnych praw moralnych i materialnych do przejęcia i reprezentowania interesu całego narodu. Było to jedno wielkie oszustwo polityczne dokonane w interesie możnych tego świata. Wywiady telewizyjne z pracownikami CIA ukazują ,że ich zainteresowanie Polską i potencjalnymi przemianami systemowymi były wyjątkowe, z uwagi na duży poziom antykomunizmu wśród postszlacheckich elit. W ten sposób związki Układu Warszawskiego,w którym byliśmy jak poeta i bard powiada "adnoj wieriowkoj swiazany" zamieniono nam na potrójne łańcuchy tak modne w demokratycznnym więziennictwie amerykańskim.

Teraz już możemy sobie jeździć do wyśnionego USA, jeśli mamy pieniądze, jeśli dadzą nam wizę i jeśli będzie się nam to opłacało.Tak oto upadł mit skompromitowanego USA,ośmieszonej solidarności bogatych z bogatymi i liberalnego dobrobytu oraz wiecznej szczęśliwości.

Okazuje się ,że USA nie potrafiło sobie poradzić do dzisiaj ze skutkami huraganu Katrina
w Nowym Orleanie.Nie umie lub nie chce pomóc na Haiti. Potrafi jedynie przynosić nieszczęścia narodom Wietnamu,Korei, Iraku i Afganistanu oraz wielu innym. W tę smutną historię i tradycję wpisała się także polska "Solidarność" a również cała prawica będąca spadkobiercą wszystkich przegranych poczynań , za które przyszło płacić narodowi często krwawą i wygórowana cenę. A Panowie w zagranicznych kurortach jak zwykle elegancko się bawili.
I tak już pozostanie ,bowiem na tym właśnie polega burżuazyjna solidarność oraz poczucie prawa i sprawiedliwości dla nielicznych.

Dlatego precz z komuną, która ograniczała prawa dla politycznych mniejszości.Kiedy mniejszość ma władzę i rację, to wówczas mamy do czynienia z demokracją.Tak wam dopomóż Bóg, byście już nigdy więcej nie musieli opowiadać andronów ogłupionemu narodowi. Jak zapewne wiemy ludowe państwo zostało już skutecznie i definitywnie oplute, a można się domyślać, że pańskie państwo na wyżyny zostanie wyniesione. Przy czym nie cieszmy się przedwcześnie, bowiem święte prawo własności i każda osoba ludzka a także nieludzka zostaną sprawiedliwie ocenione przez Boga i Historię.

wtorek, 19 stycznia 2010

Striłci w akcji wyborczej

Striłci w wyborczej akcji

Striłci wypięli się na amerykańskie pomarańcze.
Taką mniej więcej wymowę mają wstępne wyniki wyborów na Ukrainie.Ukraina jak wiadomo znalazła się w rzędzie kolorowych rewolucji organizowanych przez CIA we Wschodniej Europie.

O ile Polska stanowiła klucz do rozbicia komunizmu i łakomy kąsek do przechwycenia przez zachodni kapitał, o tyle Ukraina dla Zachodu nie posiada znaczenia strategicznego, dla umocnienia ich interesów politycznych, gospodarczych i militarnych.Ukraina jako potencjalny kandydat do NATO i UE wymagałby ogromnej przebudowy strukturalnej na jaką w dobie kryzysu nie stać zachodniego kapitału,który musi się uporać z własnymi problemami.

W czasach ZSRR Ukraina stanowiła zielony spichlerz Kraju Rad.Daleko jej jednak było do rosyjskiej autarkii. Była ona silna mocą Związku Radzieckiego.Uczestnictwo w tak dużym organizmie stwarza ogromne szanse na dynamiczny rozwój gospodarczy, jednakże w ramach prowadzonej specjalizacji prowadzi to do koniecznych uproszczeń i wręcz redukcji jednych gałęzi gospodarki na korzyść preferowanych odcinków życia gospodarczego.Te zalety uczestnictwa w ramach państwa federacyjnego mogą się stać przesłanką klęski w sytuacji państwa o znacznie zwiększonej samodzielności przy jednocześnie prowadzonej wrogiej polityce wobec dotychczasowej macierzy.

Polityka rozbijania i osłabiania ZSRR i Rosji miała polityczne uzasadnienie amerykańskiej polityki światowej dominacj. Jednak koszt wyścigu zbrojeń był tak ogromny dla obu stron ,że przyczynił się on do upadku Układu Warszawskiego oraz zadławienia się amerykańskiej kolubryny politycznej, co spowodowało ogromny kryzys w jej organizmie przeniesiony na międzynarodowe relacje. Ameryce zawsze była bliższa sąsiednia Turcja stanowiąca bardzo ważne oskrzydlenie roponośnych krajów Bliskiego Wschodu, aniżeli zbożem znaczona Ukraina, z którego nadmiarem sama Ameryka nie bardzo wiedziała co począć.

Dlatego Ameryka nie zamierzała pomagać Ukrainie po sławetnym warcholeniu na Majdanie.Ameryka nie miała na to ani ochoty, ani też możliwości. Jej interesem było dalsze otaczanie Rosji ,m.in poprzez awantury na Kaukazie oraz tworzenie amerykańskich baz wojskowych na terenie dawnych republik radzieckich.

Z amerykańskiego namaszczenia na kijowskim Majdanie jątrzyli jeżdżący tam na pęczki polscy solidarni bonzowie i opowiadający hajdamakom bajki o wolności,demokracji i pluraliźmie, nic nie wspominając o kosztach jakie przyjdzie zapłacić ukraińskiemu narodowi.W rezultacie pomarańczowej rewolty biedna Ukraina znalazła się na skraju upadku finansowego nie potrafiąc się wywiązać ze zobowiązań gazowych wobec Rosji, która nie zamierzała dotować rosnących cen gazu wobec pupila Zachodu,wygrażającego Rosji kułakiem.

Zachodniemu kapitałowi wobec ostrej zimy cierpły coraz bardziej tyłki i nie zamierzał się on angażować w rosyjsko-ukraińskie wojenki gazowo-finansowe. W końcu bliższa koszula ciału.Nie pomagały też okresowe uczestnictwa Prezydenta Kaczyńskiego na mszach świętych w katedrze lwowskiej,gdzie wznoszono strzeliste modły o jasną przyszłość pomarańczowej Ukrainy.

Wzorem polskich doświadczeń tamtejsi politycy, podobnie jak nasi solidarni, darli między soba koty, że aż sierść leciała niczym pierze. Od tego jak wiadomo pomarańczy striłciom nie przybywało.Opieranie w coraz szerszym zakresie wewnętrznej polityki Ukrainy przez pomarańczowych, nominowanych na Zachodzie, na skompromitowanych siłach OUN-UPA prowadziło do rosnących zastrzeżeń, z uwagi na ich bandyckie korzenie.Niezadowolenie to wyrażało samo społeczeństwo ukraińskie ,także rosyjskie i polskie.

Jedynie polscy solidarni opowiadali na Ukrainie i w Polsce banialuki o świetlanej przyszłości Ukrainy,jako wroga Rosji. Tak jak Rosja była bardzo wstrzemięźliwa wobec Tymoszenko i Juszczenki desygnowanych przez Zachód,którzy stamtąd przybyli dla sprawowania swych funkcji, tak polscy solidarni rozpływali się w zachwytach dla amerykańskich nominatów. Bo i inaczej być nie mogło.Nawet wspólny polsko-ukraiński batalion stworzono dla kontynuacji zapewne minionej krwawej tradycji bojowej. Takiego batalionu nie odważono się nawet stworzyć z naszym sojusznikiem strategicznym numer dwa czyli z Niemcami. Oddajmy jednak rację ,że Ukrainę ogłoszono polskim sojusznikiem strategicznym numer trzy, która miała dla polskiej uciechy kręcić kijem w ruskim zadku.

Obecnie te wszystkie zamierzenia tak skrzętnie i precyzyjnie montowane przez Instytut ds Studiów Wschodnich i Instytut Pamięci Narodowej biorą w łeb. Sikorski z pewnością rwie sobie włosy z głowy,a Klich można się tylko domyślać szykuje się niczym Chrobry na Kijów by odświeżyć prawicowy szczerbiec. A wszystko dzieje się to za sprawą oczekiwanej klęski i kompromitacji wyborczej pomarańczowych, którym przeciętny, znużony biedą Ukrainiec pokazał sławetny gest Kozakiewicza.

Według bieżących informacji prorosyjski Janukowycz pozostawił w pobitym polu piękną Premier Julią Tymoszenko. Jej wyborczej cnoty pilnowało 3000 obserwatorów polskiej prawicy,lub powiedzmy szerzej europejskiej żeby się nas nie czepiano, przyglądających się pilnie i i uważnie czy aby na jej cześć i godność proeuropejską Azjata Janukowycz nie nastaje. Na całe szczęście prawicowe onże konkurent ślicznej Julci dopuścił ją do zwarcia w drugiej turze, co eliminuje domniemania o niegodziwości wszelakie. Jest jednak więcej niż pewnym ,że w drugiej rundzie Janukowycz Julkę zdecydowanie i po męsku położy na łopatki,co skwitowane zostanie przez obserwatorów niesamowitym krzykiem i wrzaskami o nastawanie na kobiecą godność.

Domyślać się można ,że z tego politycznego sparringu i zakończenia walki w stylu demokratyczno-klasycznym uzyskamy owoc żywota na miarę europejskich i ukraińskich ambicji.

A póki co, jest to ewidentna klapa polskiej polityki wschodniej, gdzie zamiast stworzenia kordonu wschodniego powstają w nim coraz większe szczeliny i wyrwy. Koniec z prawicowymi marzeniami o Polsce od morza do morza. Jest to jeszcze jeden z wielu elementów obligujących do negatywnej oceny burżuazyjnej polityki wielkomocarstwowej na kształt Polski Jagiellonów. Brak realizmu, chore marzenia i nieudacznictwo wdrażania.

A o Wićce Kostropatym, co to chciał bandycki elektorat reaktywować,wstyd nawet wspominać.Niech mu ounowsko-upowska emerytura polityczna lekką będzie.
Haj żywe i pasetsia mnohaja lita ukraiński ruch nacjonalistyczny ale poza Unią Europejską.Dobrze byłoby, żeby nasz ptasiek stawiający pomniki polskim oprychom wyciągnął wnioski z doświadczeń bratniego rezuna.

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Krytyka transformacji część 4

Krytyka transformacji część 4


Komentatorzy zauważają ,że w rządzie Mazowieckiego jedynie on sam miał niejakie uwrażliwienie na los Polaków. Pozostałych zaś liberałów absolutnie nie interesowało co będzie sie działo ze społeczeństwem w rezultacie ich rozbójniczej polityki.Nieliczni tylko jak Baka apelowali o to by obniżyć koszty prowadzonej polityki społecznej sprowadzającej się do wyrzucania społeczeństwa na bruk.

Dzisiaj w kontekście ewidentnej klapy polityczno-ekonomicznej nowego kursu zaczyna się dzielić włos na czworo dla zaciemnienia popełnionych błędów. W tym znaczeniu zaczyna się akcentować tezę ,że ekonomia jest bardziej sztuką aniżeli nauka ścisłą. Ma to niewątpliwie usprawiedliwiać solidarną ignorancję, chciejstwo i niekompetencję. Zatem można powiedzieć ,że solidarni byli zarówno ekonomicznymi analfabetami jak i gruboskórnymi osobnikami pozbawionymi wrażliwości natury humanistycznej. Ich artyzm polegał na niszczeniu wszystkiego co polski naród zbudował przez socjalistyczne półwiecze. Niestety ci solidarni czarnoksiężnicy nie wyczarowali urokliwej bajki o sympatycznym zakończeniu i pociągającej poincie lecz ponury dramat,który winien stanowić przestrogę dla wszystkich będących u władzy.

W związku z tym rodzi się refleksja jak mogło się zdarzyć, że u progu wejścia w trzecie tysiąclecie powstał jeden z największych europejskich ruchów społecznych uderzający we własny podstawy egzystencjalne. Ruchu,który wyemanował z siebie tak krzycząco niesprawiedliwy i antyludzki ustrój społeczno-polityczny. Ruchu na czele, którego stał Wałęsa,Mazowiecki i Balcerowicz. Trzech królów o zdecydowanie żydowskich korzeniach,którzy wyprowadzili nasz kraj na drogę czwartego Rozbioru Polski. I nie jest to kwestia polskiego antysemityzmu lecz realiów politycznych określanych delikatnie i taktownie jako nadreprezentacja władzy. Władzy, która tak często w historii PRL-u odrywała się od narodu.Władzy jaką bardzo wiele łączyło z elitami opozycji. Co najśmieszniejsze, owa opozycja stanowiła głównie progeniturę władzy.

Ludzie zbliżeni do kręgów aktualnej władzy bardzo często posądzają solidarne elity rządzące w ramach Grup Trzymających Władzę o bezradność i bezczynność. Jest to kolejne zamazywanie rzeczywistego stanu rzeczy. Inaczej tę "bezradność i bezczynność" oceniał będzie liberał a zupełnie inaczej będzie ją widział socjalista. Socjalista powie ironicznie, że w ramach owej "bezradności i bezczynności" więcej kopniaków Balcerowicz polskiemu społeczeństwu wymierzyć już nie mógł, żeby nie stanęło ono "dęba" w trakcie serwowanego mu dobrobytu. Zaś prawicowy kato-liberał stwierdzi ,że śrubę należało dokręcić do ostatniej spirali gwintu. Poza tym ta "bezradność i bezczynność" miałaby świadczyć o dobrym sercu solidarnej władzy, która ponoć nie chciała narazić na szwank polskiego społeczeństwa, co jak wszyscy wiemy z autopsji jest zakłamaniem i bzdurą.

Ocenia się,że neoliberalny zwrot stanowił zaskoczenie dla sił socjalistycznych oraz dla ruchu solidarnych. Był on niezgodny z porozumieniem okrągłostołowym oraz uchwałami I zjazdu NSZZ "Solidarność". Powstaje zatem fundamentalne pytanie jak to się stało,że mimo sprzeciwu głównych sił kreujących zmiany w Polsce dokonano bez ich zgody, bez podstawy prawnej i bez szeroko rozumianej akceptacji kapitalizmu, przeprowadzono tak radykalny zwrot zwrot na prawo?

Najważniejszego kroku w całej transformacji nie poddano społecznej dyskusji, nie zapytano narodu o zdanie, zgodnie z zasadami demokracji.Wprowadzenie kapitalizmu do Polski dokonano w autorytarny sposób. Nie było nie tylko dyskusji ale i walki politycznej.
Z pełnym milczeniem i stoickim spokojem złamano własną zasadę:"Socjalizm -Tak,wypaczenia-Nie". Naród zgodził się na wywłaszczenie go i pozbawienie godności oraz środków do życia. Albo więc miał już dość solidarnych strajków i awantur, i po 10 latach "mocowania się" solidarnych z socjalnymi chciał już tylko spokoju za wszelka cenę, lub też po prostu nie rozumiał o co szła gra. Zrozumiał to wówczas kiedy znalazł się na bruku,ale wówczas było już za późno.

Apologeci "Solidarności" starają się dzielić ją na dwie epoki, tę pierwszą dziewiczą,szlachetną i demokratyczną do anarchicznego bólu oraz tę drugą nafaszerowaną złem, błędami i wypaczeniami z powodu winy doradców wychowanych na komunistycznym chlebku. A prwda jest taka ,że bez pierwszej solidarności nie mogłoby być drugiej solidarności, jak bez matki nie może być córki.

Solidarność już w swych trzewiach miała zakodowany antykomunizm znajdujący swój upust w haśle:"A na drzewach zamiast liści wisieć będą komuniści". Reszta zaś była zwykła grą taktycznych pozorów mających na celu uchronienie ich przed wywózką na Sybir poprzez uśpienie czujności aparatu władzy.Gierek naiwnie powiadał, nie ma niebezpieczeństwa ze strony opozycji. Jak trzeba będzie to posadzimy ich wszystkich w przeciągu 24 godzin. A przestrogi Siwca o spodziewanym wybuchu społecznym traktował ośmieszająco mówiąc na forum wprost:"Siwak w spodniach wam wybuchnie".

No i stało sie, ponieważ Gierek obawiał się restrykcji finansowych ze strony światowego lobby żydowskiego, co w sytuacji jego "wyjścia na świat" oznaczałoby krach Polski Ludowej. Zaciagając jednak 24 miliardową pożyczkę na rozwój Drugiej Polski na własne życzenie wpadliśmy w zachodnie sidła.
Zaczęto zaciskać nam pętle rosnących wymogów technologicznych w zakresie zakupionych licencji oraz finansowych spłat zaciągniętych kredytów.Taka polityka narzucała konieczność obchodzenia się z opozycją jak z jajkiem, która zaczęła robić co się jej żywnie podobało.

Starano się nas przekonywać że "Solidarność" robotnicza występowała w interesie wszystkich klas, grup społecznych i zawodowych, stąd jej piękna i szlachetna nazwa oraz niezwykle wysokie i czyste intencje moralne. A potem nabrudziła sobie bida w pampersy i płakać poczęła,że to wszystko jest winą komuny, że to komuna ją w zasadzie poczęła na zasadzie zapłodnienia SB przez CIA,no a potem już poleciało w anarchicznym uniesieniu sterowanym przez "specnazy" międzynarodowego autoramentu.

Zjawisko piękna ruchu solidarnych było zbyt krótkotrwałym i delikatnym oraz kruchym przedsięwzięciem. Po pewnym okresie czasu najwartościowsi ludzie robotniczej proweniencji wycofali się z "Solidarności" zrażeni jego korupcjogennym charakterem i prowadzeniem na prawo związku zawodoweg. Pewnie zrozumieli, że ten ruch nie walczy o ich interesy.

Uznać jednak należy, że takie działanie było błędnym pociągnięciem, ponieważ w powstałą lukę weszli "intelektualni doradcy",którym w każdym systemie jest dobrze. I uznali oni,że ta sytuacja jest dla nich niepowtarzalną okazją w trakcie, której mogą się obłowić bez ograniczeń kosztem robotniczego majątku. I tak też się stało, na robotniczych grzbietach drobnomieszczańskie elementy wspięły się do swoich kramików i władzy będącej ich emanacją.